"Okurayama jest wrażliwa na warunki" - polscy skoczkowie po kwalifikacjach w Sapporo

  • 2025-02-14 16:54

Dzisiejszymi seriami treningowymi i serią kwalifikacyjną rozpoczął się weekend z Pucharem Świata w Sapporo. Na skoczni Okurayama polscy skoczkowie skakali ze zmiennym szczęściem, ale finalnie cała czwórka zdołała awansować do konkursu. Oto co do powiedzenia mieli biało-czerwoni po dzisiejszych skokach.

Kacper Juroszek (48 miejsce w kwalifikacjach):

- Na jakieś głębsze analizy jeszcze przyjdzie czas, ale myślę, że w tym skoku kwalifikacyjnym było za dużo kontroli. Chciałem przede wszystkim trafić w próg, bo te skoki treningowe i próbne były zbyt wczesne. Dlatego też chciałem troszkę przypilnować tego timingu i cały ten skok wyszedł bardzo kontrolowany. Nie czułem jakiegoś dużego stresu, czy nie chciałem czegoś zrobić lepiej, raczej chciałem uskoczyć swoje skoki.

- Jak jest powtarzalność w tych skokach, to można nad czymś więcej pracować. Szczególnie jestem zadowolony z pracy, którą wykonałem, jeśli chodzi o pozycję najazdową, bo zacząłem troszkę inaczej ruszać z belki. Przede wszystkim powtarzalnie, bez jakichś zbędnych ruchów. I to dało efekty już na progu, gdzie widać tą lepszą rotację, lepszą energię z progu. A za tym idzie też w powietrzu, jest dużo lepiej. 

- Na pewno chcę zdjąć z siebie tę pieczątkę takiego, że jestem tylko na małe skocznie, bo wydaje mi się, że na dużych skoczniach też idzie mi coraz lepiej i uczę się tej sztuki latania. Myślę, że idzie to w dobrym kierunku. 

- Okurayama jest bardzo wrażliwa na warunki. Czasami tego po przelicznikach nie widać, a naprawdę potrafi bardzo mocno kręcić. W ten weekend oczekuję dobrej zabawy i stabilnych, powtarzalnych skoków.

Kamil Stoch (24 miejsce w kwalifikacjach):

- To były różne skoki technicznie, bo pierwszy był dosyć mocno spóźniony. Drugi był z kolei z takiego przerzutu, trochę straciłem równowagę na rozbiegu. Natomiast trzeci z tych skoków był najlepszy, ten kwalifikacyjny. W moim odczuciu to był dzisiaj taki solidny skok i taka dobra baza na to, co czeka mnie jeszcze jutro i po jutrze.

- Warunki? No jak to w Sapporo, jak to się mówi - jako tako, po japońsku. Było raz mocniej pod narty, raz lżej pod narty, raz bardziej z tyłu. Także jak kto trafił, to tak leciał.

- Podczas przerwy od Pucharu Świata byłem na treningu, byłem popracować i teraz cieszę się, że mogłem wrócić na ten Puchar Świata tutaj do Japonii. To jest kontynuacja zdecydowanie dłuższego procesu. Jak długi to będzie proces, no to tego nie wie nikt. Natomiast zdaję sobie sprawę, że teraz ważne jest dla mnie takie pozostanie na tej drodze, konsekwentnie i cierpliwie po prostu pracować nad różnymi aspektami. Aczkolwiek te skoki treningowe były bardzo dobre, dały mi dużo przyjemności.

- Latanie na Okurayamie to jest przede wszystkim takie uczucie, że nie chcesz spaść. Czasami masz uczucie, że tego powietrza było tyle pod nartami, że ja nawet chcąc się składać do lądowania nie mogłem, bo te narty były trzymane przez silny wiatr. Ale Robin Pedersen powiedział, że on akurat nie czuł aż tak silnego powietrza pod nartami. Nie wiem czy mówił prawdę czy nie. Nieważne. W każdym bądź razie jest to uczucie super, które chciałoby się żeby się nie kończyło. I fajnie, że mógł czegoś takiego doświadczyć.

Maciej Kot (8 miejsce w kwalifikacjach):

- Generalnie dzisiejszy dzień zaczął się od pobudki, ale dopiero po pierwszym skoku, nie przed. Pierwszy skok był nie najlepszy, ale też w bardzo trudnych warunkach. Co od razu pokazało, że to Sapporo chyba będzie wyglądać tak jak do tego nas przyzwyczaiło. Kto ma to odleci, a jeżeli ktoś nie trafi z warunkami to może być ciężko. Połączenie słabszego skoku ze słabszymi warunkami skutkowało słabą odległością. Obudziłem się dopiero na dole po pierwszym skoku. Drugi był już lepszy, natomiast kwalifikacyjny nie był jakiś rewelacyjny. W końcu dopisało szczęście i ten wiatr po prostu wykorzystałem. Zaraz po wyjściu z progu miałem taką chwilę zawahania, że czułem, że to było za wcześnie, że ta energia nie została zwrócona przez próg przez to, że ten timing nie był odpowiedni. Ale za chwilę już poczułem za bulą, że jest tak zwana lufa pod narty i trzeba było to wykorzystać. Szkoda, że ten skok nie był bardzo dobry, bo mógłby być naprawdę daleki, natomiast i tak jest jakby radość z dzisiejszego dnia. Podróż międzykontynentalna to generalnie jest wyzwanie, zwłaszcza dla kręgosłupa, organizmu, te zmiany czasu, to długie siedzenie w samolocie.

- Niestety nie dopisało mi zdrowie, że tak powiem i miałem pewnego rodzaju problemy trawienne po drodze. Wiadomo, że do tego jest jet lag, zmiany czasu, długie podróże, dwie przesiadki, ogólnie nie jest łatwo zachować te siły i być świeżym na drugi dzień. A jeżeli po drodze dopada nas coś, co powoduje, że cały czas trzeba mieć ze sobą w razie czego ten worek i po prostu pilnować, żeby gdzieś nie narobić bałaganu, to wiadomo, że jest dość ciężko. Wczoraj musiałem odpuścić wieczorny trening na siłowni, bo nie byłem w stanie wstać z łóżka.

- Byłem słaby, dzisiaj obudziłem się i było już dużo lepiej i plan też na skoczni był taki, żeby jednak oszczędzać tę energię. Delikatna rozgrzewka, gdzieś tam myślałem o tym, że to na sobotę i na niedzielę trzeba tę energię zostawić, więc wydaje mi się, że regeneracja, dobry posiłek i odzyskiwanie sił jest bardzo ważne dzisiaj. 

- Myślę, że przede wszystkim cel jest taki, żeby kontynuować moją pracę, bo ja czuję, że to przynosi rezultaty i tylko i wyłącznie trzymanie się tej etyki pracy, tego planu, który funkcjonuje, może przynieść dobre wyniki. Jakiekolwiek takie nagłe zmiany, ryzyko i większe chęci pokazania czegoś więcej mogłyby spowodować problemy, taką nadmierną presję, stres, że te skoki już nie byłyby tak swobodne, naturalne i myślę, że to nie jest zupełnie potrzebne.

- Zupełnie nie myślę o mistrzostwach świata. Przyjechałem tutaj tak samo jak do Krania, jak do Lillehammer wcześniej na Puchar Kontynentalny z jasnym planem, który będę wykonywał, a tak naprawdę potem zobaczymy, na co to pozwoli, jeśli chodzi o wyniki. To trener zdecyduje, kogo powoła do składu. Myślami jestem tu i teraz i wykonuję to, co do mnie należy, żeby po prostu skakać jak najdalej.

- Na pewno myśląc o Sapporo, myślę też o tym pierwszym zwycięstwie i oczywiście dobrze mi się to kojarzy. Natomiast z drugiej strony Sapporo często też jest związane z tymi nieprzewidywalnymi warunkami, nie ukrywajmy, więc to trochę są takie dwa bieguny. Oczywiście lubię tu przyjeżdżać, lubię tą skocznię. Być może też sama nieprzewidywalność skoczni, warunków powoduje, że są to interesujące zawody, jest to duże wyzwanie dla zawodników. Oczywiście całe otoczenie tutaj jest specyficzne, bo chyba nie ma drugiej takiej skoczni na świecie, z której jest tak fantastyczny widok na miasto. Wiadomo, często są piękne góry, doliny itd., natomiast tutaj mamy wielkie miasto i to robi wrażenie, cała ta otoczka tego Pucharu Świata, to, że możemy wyjść, jesteśmy gdzieś w centrum wielkiego miasta i poznać kulturę Japonii.

Paweł Wąsek (41 miejsce w kwalifikacjach):

- Co do warunków to na pewno tam nie było lekko. Tak z tego, co tylko na szybko udało mi się porozmawiać z trenerami, to ten skok kwalifikacyjny na progu o dziwo był najlepszy, no ale właśnie trochę cięższe warunki były nad bulą, gdzieś tam zostałem, nie poszedłem za tym, bo czułem, że po prostu tego powietrza brakuje. Trochę mnie tam przykręciło, no i gdzieś zabrakło tej rotacji, zabrakło tej prędkości, żeby było na dole i metrów nie było zbyt wiele, ale awans na dziś wywalczony, także to, co było do zrobienia dziś, zrobione. Teraz trzeba przeanalizować, wyciągnąć z tego wszystkie wnioski i na jutro znaleźć jakiś fajny pomysł na te skoki.

- Dłużyło się trochę na belce, szczególnie w pierwszym skoku, gdzie dwa razy byłem ściągany z belki. Dopiero za trzecim razem gdzieś dostałem zielone światła, więc na pewno się dłużyło, ale na te warunki to i tak myślę, że fajnie, że się udało wszystkie serie rozegrać. Po tym ma być już tylko lepiej w trakcie weekendu.

- W Japonii jestem od wtorku, gdzieś koło godziny 23 dotarłem do hotelu. Podróż taka na pewno ciężka. W sumie pierwszy raz podróżowałem sam, pierwszy raz to ja musiałem wszystko ogarniać, gdzie mam iść, gdzie mam co zanieść. Trochę też nerwów było. Gdzieś tam amerykańscy oficerowie mieli troszkę pytań do mnie na boku w pokoju. Gdzieś w Tokio jak wylądowałem, to też miałem mało czasu, musiałem odebrać bagaże, przejechać na inny terminal. Myślałem, że nie zdążę. Finalnie udało się wszystko na czas zrobić.

- Sprzęt mi o dziwo doleciał. A o to się obawiałem, bo  miałem 10 minut do boardingu, a ja jeszcze z rzeczami, z nartami latałem po lotnisku i próbowałem nadać bagaż. No i cóż, od wtorku wieczora tu jestem. Zdążyłem się zaaklimatyzować. Wydaje mi się, że dobrze się czuję, dobrze śpię, dobrze rano wstaję, także fajnie.

Korespondencja z Sapporo, Dominik Formela


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (4573) komentarze: (7)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • dervish profesor

    Kot globtroter.

    Wędrówki Kota: tylko dni konkursowe bez wliczania czasu na podróże, rozpakowanie, przepakowanie, kwalifikacje itp.
    (18-19)-01-2025 Austria Bischofshofen
    (25-26)-01-2025 Japonia Sapporo
    (01-02)-02-2025 Norwegia Lillehammer
    (09-10)-02-2025 Słowenia Kranj
    (15-16)-02-2025 Japonia Sapporo
    (21-23)-02-2025 USA Iron Mountain

    i niewykluczone MŚ
    28-02-2025 Norwegia Trondheim

  • Arturion profesor

    Fajna skocznia, bo można tu ukręcić niezły wynik bez względu na poziom sportowy. No i można mieć dużego pecha... :-)

  • TheDriger doświadczony
    @CzarnyOrzel

    No tak, Maćka się dobrze słucha, jest inteligentny i konkretny. Ale aż za duży z niego myśliciel, wszystko analizuje 1000razy i to chyba mu w karierze przeszkodziło, ale to nie jego wina. Też tak mam

  • CzarnyOrzel doświadczony
    @TheDriger

    Wypowiedzi Kota to są jednak jedne z najlepszych wypowiedzi naszych skoczków, na poziomie . Widać że facet jest inteligentny.
    Czasem Kubacki potrafi podobnie się wypowiedzieć ale często gwiazdorzył i jechał na warunki . Niekorzystne oczywiście.
    Kot od razu powiedział że była lufa pod narty a skok tylko dobry bez rewelacji.

  • TheDriger doświadczony

    Od razu można poznać, które wypowiedzi są Maćka. Trzy razy dłuższe niż wypowiedzi pozostałych Polaków hahaha.
    Oj Maciek z tym bajerowaniem to potencjał widać zarówno na trenera, jak i działacza, jak i dyrektora PŚ

  • Kaczka Dziwaczka Kwak Kwak profesor

    Maciek to jest kocur. Problemy trawienne, niewyspany, zepsuty skok i 8 miejsce w kwalifikacjach. Aż strach pomyśleć co to będzie jak dojdzie do pełni sił, odda dobry skok w dobrych warunkach. Top 5 jest pewne a i podium nie będzie sensacją.

  • waldemarsson weteran

    Skoro pan Maciej jest tak chory to raczej szału jutro nie będzie. Na MŚ pojedzie pewnie jednak 5 zawodników. No chyba że Stochu jutro się odpali.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl