Okiem Samozwańczego Autorytetu: Uduśmy te skoki. Tasiemką

  • 2025-03-10 00:07

Wiele zawdzięczamy Norwegom. Odkrycie Ameryki, normański styl w architekturze, piękną i subtelną tradycję picia miodu z czaszek pokonanych wrogów* i Brunosta. Nade wszystko zawdzięczamy im jednak narty i, co za tym idzie, skoki narciarskie. On je wymyślili, rozpropagowali, nauczyli skakać na nich innych. A teraz być może właśnie je dobili. A konkretnie - zadusili tasiemką.

Skoki od co najmniej dekady znajdują się w fazie zwijania. Od czasu, gdy wynaleziono sztywne wiązanie do narciarstwa alpejskiego, skakanie na usypanych ze śniegu górkach zaczęło stawać się coraz mniej popularne. Rozwój dyscypliny położył podwaliny pod jego marginalizację i zepchnął do kurczącej się niszy. Im bardziej rosną skocznie, tym więcej kosztuje ich budowa, utrzymanie i przygotowanie do zawodów. Zmieniający się klimat - jak przy wszystkich sportach uprawianych na śniegu - sprawia, że skoki na naturalnym białym puchu są równie rzadkie, co trzeźwy poseł w hotelu sejmowym w sobotę wieczorem. Ale łatwiej przenieść wyżej trasę narciarską, niż skocznię. Wprowadzenie przeliczników za belkę i wiatr (choć sam jestem zwolennikiem tych rozwiązań), ich niedopracowanie i nieumiejętne zarządzanie tymi narzędziami, były kolejnymi ciosami dla popularności dyscypliny. Do tego doszło nieudolne zarządzanie wyścigiem technologicznym, wciąż zmieniające się, ale wciąż nieskuteczne przepisy mające sprawić, by wygrywali najbardziej utalentowani i najciężej trenujący, a nie najsprytniejsi, bądź najmniej uczciwi. Pustoszeją skocznie, spada telewizyjna oglądalność, skoki na wysokim poziomie znikają z kolejnych krajów. Rosnące koszty i malejące wpływy to śmiertelna spirala, z której nie potrafią wyprowadzić dyscypliny obecni piloci.

A teraz norweska kadra wywołała skandal, który może sprawić, że w jednej chwili od skoków odwrócą się kolejne rzesze kibiców. I kolejni sponsorzy. Bo naginanie przepisów, szukanie rozwiązań, które nie zostały w nich ujęte, to jedno. Ale bezczelne ich łamanie, to jest inny poziom. Nie mówię, że ciągłe manipulowanie przy kombinezonach, butach, czy wiązaniach jest tym, co w sporcie by mnie pociągało. Nie twierdzę, że inne drużyny zawsze grały czysto, bo wiemy, że nie. Ale tu widzieliśmy oszustwo na rympał, bezwzględne przekroczenie jakichkolwiek reguł, nie wspominając już o zwykłej uczciwości. Norwegowie szyli sobie kombinezony z niedozwolonymi elementami, i mieli na tym materiale chip, którego nie mieli prawa mieć. Ten chip powinien zostać wprasowany w strój skoczka dopiero po sprawdzeniu przez Christiana Kathola. Skąd go wzięli?

Adrian Livelten - asystent, który wszywał tasiemkę oraz Marius Lindik

To kluczowe pytanie. Bo Norwegowie zrobili bezczelny przekręt - to nie ulega wątpliwości. A jeśli zrobili to Norwegowie, to naturalnie powstaje pytanie, czy w sprawę nie były też zamieszane kadry USA oraz Estonii. Bo jak wiadomo - współpracują one z Norwegami bardzo ściśle, czerpiąc pełnymi garściami z norweskiego know-how. Przypomnijmy sobie te obrazki, gdy wygrywał Marius Lindvik. Na dole skoczni ściskali go nie tylko Norwedzy. Mamy więc być może do czynienia z koalicją, nazwijmy ją na potrzeby tego tekstu - Nordycką. Ale trzeba pójść dalej i zakwestionować tutaj uczciwość Federacji. Fakt, że pierwszy protest został odrzucony a kontrolujący sprzęt Christian Kathol przekonywał, że wszystko jest w porządku, jest poważną okolicznością obciążającą. Thomas Thurnbichler jasno powiedział, że mniej lub bardziej formalnie zgłaszano sugestie odnośnie norweskich kombinezonów już od kilku tygodni. Adam Małysz wprost mówił - wygląda wyraźnie na to, że FIS pozwala innym (nie sprecyzował dokładnie komu) na więcej, a innym na mniej. Wiadomo, że w kwestii "wolno mniej" miał na myśli Polaków, którym od startu sezonu wlepiono już 5 dyskwalifikacji.

Johann Andre Forfang w locie

Są zatem dwie możliwości. Pierwsza jest taka, że domniemana Koalicja Nordycka działała sama. Chcieli oszukać wszystkich, włączając FIS. Kupili chipy podobne do tych, jakie używa FIS i skopiowali elektroniczne dane z mikroprocesora w zatwierdzonym już kombinezonie. Następnie wszyli tasiemki, (albo jak wolicie sznureczki, czy grube nici) które, będąc mniej elastyczne niż materiał kombinezonu, naciągały krok w dół, gdy skoczek rozszerzał nogi podczas skoku. I przedstawiali przy kontroli oszukańczy kombinezon, jako legalny, zatwierdzony wcześniej przez Christiana Kathola. A ten, po otrzymaniu protestu od innych ekip sprawę zbagatelizował. Zabrakło mu wyobraźni. Stwierdził "Takie fajne mistrzostwa nam tu Norwegowie zorganizowali, po co robić zadymę w ostatni dzień. Zmęczony już jestem tyle dni pracy, po co sobie dodawać roboty. Poza tym taka afera nie służy dobrze ani mojej własnej wiarygodności, ani atmosferze wokół skoków. Mam teraz przyznać, po tylu tygodniach odrzucanych sugestii, że dawałem się przez cały ten czas oszukiwać Norwegom? Po co mi to? Idziemyw zaparte". I tu popełnił zasadniczy błąd. Po pierwsze, ma taką rolę, że zawsze powinien być zdeterminowany, by nie odpuszczać nawet najmniejszego sygnału, że coś jest nie tak. Po drugie - nie przewidział, że koalicja Austriacko-Polsko-Słoweńska (nazwijmy ją na potrzeby niniejszego tekstu habsburską) będzie zdeterminowana i ma w zanadrzu plan B. Planem B było upublicznienie nagrań, w związku z tym o sprawie zrobiło się głośno. Następnie członkowie sztabów koalicji habsburskiej mogli po zawodach odpowiadać na pytania dziennikarzy. Narracja była podobna: "nie wiemy, skąd pochodzi filmik, widzieliśmy go w Internecie, ale to, co na nim widać jest absolutnie karygodne, a nasz protest został odrzucony przez FIS, co jest bardzo podejrzane". Koalicja Habsburska wyraźnie skierowała tu reflektor podejrzeń nie nie tylko na Koalicję Nordycką, ale również na FIS. A centralną postacią jest tu Kathol. Sorry, taką ma funkcję.

Norweski trener kadry A Magnus Brevig i kontroler sprzętu Christian Kathol

Zatem druga możliwość jest znacznie bardziej ponura. Norwegowie znaleźli w FIS kogoś, kto im pomógł. Odrzucał protesty i krył przekręty. A być może dostarczył FISowskie chipy, by Norwegowie mogli je sobie wprasować w co chcieli i bezproblemowo przechodzić kontrolę przed skokiem - bez względu na to, kto by jej dokonywał. Zanim skieruje się palec oskarżenia w kierunku konkretnej osoby, trzeba oczywiście najpierw zbadać wszelkie okoliczności, by sprawdzić, czy tak było. Wygląda na to, że przynajmniej niektórzy członkowie koalicji habsburskiej są zdeterminowani, by tak się właśnie stało. Czy ja wierzę, że powołany do dbania o uczciwość skoków Austriak Christian Kathol, spiskował z Norwegami przeciw między innymi swoim krajanom? Wydaje mi się to mało prawdopodobne. Ale ten człowiek - jak żona Cezara - powinien być poza wszelkimi podejrzeniami. Zatem niech spróbuje się oczyścić z zarzutów, niech publicznie poda argumenty, dlaczego zachowywał się tak, jak się zachowywał. Jego dotychczasowe słowa budzą więcej wątpliwości, niż ich rozwiewają.

Sprawa jest rozwojowa, a reperkusje mogą być różne. Póki co, FIS poinformowała, że śledztwo w tej sprawie rozpoczęło Niezależne Biuro Etyki i Zgodności z Przepisami. Sprawdziłem, co to za zwierzę, to biuro. W ostatnio aktualizowanej wersji dokumentu (z listopada 2016) zwanego "Uniwersalny Kod Etyczny FIS", nie ma takiego biura. Jest oficer. Po angielsku Officer, tymczasem biuro to Office. Być może błąd w tłumaczeniu? Być może jednak ten dokument zaktualizowano i pojedynczy oficer dostał asystenta, albo dwóch? A FIS nie wrzucił zaktualizowanego dokumentu do sieci? W interesie samej FIS jest to, by owo biuro było naprawdę niezależne, zatem z niecierpliwością czekam na ogłoszenie składu personalnego. Nawet jednoosobowego. Wedle statutu taka osoba jest wybierana przez Kongres FIS na dwuletnią kadencję. Warunki - nie może być członkiem FIS, ani żadnego krajowego związku narciarskiego. Jednocześnie powinna to być osoba, która ma wystarczające kompetencje, by takie śledztwo przeprowadzić.

Istnieje też komisja o tej samej nazwie, co jasno stanowią statuty FIS z 2024 roku. Oficer, biuro, czy komisja, mają to być ludzi spoza FIS i związków. No to trzymajmy rękę na pulsie, czy faktycznie tak będzie. I co ów oficer zdecyduje. Możliwe rozstrzygnięcia mogą być naprawdę poważne. Stojąca obok koalicji habsburskiej ekipa Niemiec, ustami Horsta Hüttela, niemieckiego dyrektora sportowego od skoków narciarskich i kombinacji norweskiej wyraziła publiczne żądanie, by FIS skontrolowała, czy Marius Lindvik skakał w tym samym lewym kombinezonie na skoczni normalniej. Niemcy licytują ostro, ale grają o wysoką stawkę. Zdyskwalifikowanie Lindvika i za tamten konkurs, daje złoto Wellingerowi a brąz czwartemu do tej pory Geigerowi. Palce lizać. Srebro przypadłoby Jan Hörlowi. Christian Kathol już odparował, że to jest technicznie niemożliwe. A Horst Hüttel odpowiedział, że oczywiście, że możliwe. Chip powinien posiadać informacje, ile razy był sczytywany. Ktoś tu znowu minął się z prawdą. Może dlatego, że bardzo mocno odwraca wzrok, gry obok niej przechodzi? Co więc dalej? Dyskwalifikacja wsteczna - z odebraniem nagród pieniężnych za konkursy Pucharu Świata? A jeśli skala oszustwa była tak rozległa, czy Norwegowie powinni skakać do końca sezonu? Czy FIS odwoła RAW Air? A może oburzeni i niepogodzeni z losem Norwedzy sami stwierdzą, że nie chcą go organizować?

Jan Erik Aalbu

Ich narracja stopniowo się zmienia. Początkowo zareagowali niezwykle defensywnie. Wszystkiego się wypierali. "To zupełna nieprawda, mówią tak, bo nam zazdroszczą". Potem defensywa przybrała formę trochę agresywną, a trochę cyrkową. "Proszę Pani, to nie tylko ja, oni też". I nawet, jeśli mają tu trochę racji, to cytując Onufrego Zagłobę - "Nie czas, nie miejsce, nie argumenta". Poza tym było zabawnie. "To nie oszukiwanie, tylko złamanie przepisów". Rozumiecie - "nie przesadzajmy, ja nikogo nie zamordowałem, tylko złamałem artykuł 148. kodeksu karnego." Jan Erik Aalbu - dyrektor norweskich skoków a przy okazji były piłkarz i były promotor Sebastania Mili (nie, nie sugeruję, że afera zatacza aż tak szerokie kręgi, że umoczeni są emerytowani polscy piłkarze, po prostu lubię przydługie dygresje) wziął całą winę na siebie, starając się bronić dobrego imienia skądinąd świetnych skoczków, odnoszących sukcesy już od dawna. Stwierdził, że oni o niczym nie wiedzieli. Teoretycznie jest to możliwe. Jak ktoś chce wierzyć w tę ckliwą historię, no to ja mu nie zabraniam. Ludzie wierzą dziś w różne dziwne rzeczy, bo od kiedy zaczęliśmy czerpać coraz większą wiedzę z portali społecznościowych, a o tym, co bombarduje nasz mózg, nie decyduje już nasz wolny wybór, tylko zorientowane na klikanie algorytmy, których zasady działania już chyba nikt do końca nie rozumie, naprawdę zaczynamy na wszelki wypadek się oglądać za siebie, gdy kilka osób nam powie, że mamy ogony.

Zresztą regulamin FIS (International Race Rules) jasno mówi, że to zawodnik jest zobowiązany do tego, żeby sprawdzić, że kombinezon jest zgodny z regulaminem. Pisaliśmy kiedyś już o tym artykuł na naszym portalu, gdy kilka lat temu dyskwalifikacja dotknęła jednego z polskich skoczków i tłumaczył się on tak samo. Zresztą, gdybym ja był takim nieświadomym zawodnikiem, natychmiast wydałbym oświadczenie. Coś w stylu "trenerzy mnie oszukali, wmawiali mi, że skaczę coraz lepiej, podczas gdy osiągałem sukcesy dzięki nieuczciwym metodom. Nie chcę takich zwycięstw, gardzę nimi. Sztab swoimi działaniami zszargał moją sportową reputację i zrobił ze mnie oszusta. Nie chcę dalej współpracować z takimi ludźmi. Domagam się ich zwolnienia, lub sam zawieszam swoją karierę do ostatecznego rozwiązania tej sprawy." Albo nawet: "nie wierzę już w sport, nie wierzę w uczciwość, rzucam to wszystko i wyjeżdżam w Bieszczady". Tymczasem ich oświadczenie dla prasy było lakoniczne i mało przekonujace. Typowa korpogadka żywcem wyjęta z rozdziału PR pod tytułem "damage control". Nie, nikt mnie nie przekona, że zawodnicy byli nieświadomi. Sztab i koledzy z drużyny to druga rodzina skoczka. Spędza się z nimi porównywalną część roku, co z własnymi krewnymi. Ci ludzie zbyt dobrze się znają, żeby mieć przed sobą takie tajemnice. Nie wiem, kto był pomysłodawcą, tego oszustwa. Może sztab, może sami zawodnicy. Ale jestem niemal stuprocentowo przekonany, że nawet jeśli ktokolwiek tam początkowo miał jakieś wątpliwości, to szybko poszedł na kompromis ze swoim sumieniem. I nadal idzie. Zamiast mówić prawdę, serwują nam wersję, która według specjalistów od zawijania gnoju w sreberko najlepiej się sprzeda najszerszej publiczności. Tylko weź tu zawiń w sreberko gnój, który wpadł w wentylator na pełnych obrotach. Moja opinia jest następująca: Wszyscy jechali na tym samym wózku. A gdy wózek ugrzązł w bagnie, trzeba było zdecydować, kogo należy z niego zrzucić, by zwiększyć szansę, że lżejszy teraz wózek jakoś potoczy się dalej. 

Lindvik i Forfang

Wróćmy jednak do zmieniającej się narracji. Już w niedzielę rano NRK wypuściła artykuł, w którym dziennikarz Jan Petter Saltvedt wypowiadał się w zupełnie innym tonie, niż w sobotę wieczorem. W skrócie - uderzmy się w piersi i wyjmijmy belkę z własnego oka, zamiast krzyczeć, że inni mają słomki. A po południu Norweski Związek Narciarski zwołał konferencję. Na której nadal wciskano nam trochę kitu, ale jednocześnie bardzo mocno uderzono się w piersi. Mamy więc do czynienia z klasycznym scenariuszem obejmującym kolejne fazy żałoby: wyparcie, gniew, targowanie się. Na końcu będzie rezygnacja. Umarł w butach. A nie, w butach to myśmy umarli w Willingen w 2022. Umarł w kombinezonie z obniżonym krokiem.

Kolejne pytanie: o co chodzi z Niemcami? Dlaczego nie przyłączyli się do habsburskiej koalicji, ale wystosowali własny list do FIS? Ich narracja jest niemal identyczna, więc czemu osobno, a nie razem? Czy to ma jakiś związek z faktem, że ten sam Jakub Balcerski nieco wcześniej wsadził kij w mrowisko odnośnie ich kombinezonów? Ślepy widział, jaki dzióbek miał Karl Geiger siedzący na belce. Normalnie jakby myślał nie o skoku, tylko o sławnej sesji zdjęciowej Juliane Seyfarth dla Playboya. Ślepy też widział, jak po lądowaniu co najmniej dwóch niemieckich skoczków ich kombinezony na biodrach odstawały jak skrzydełka Grummana Wildcata. I tu też padły zarzuty o to, że Kathol przymknął na te anomalie oczy. Czy zatem również mamy do czynienia z grubszym przekrętem, czy tylko ludzkimi emocjami typu "skoro wyście nas też oskarżali, a my przecież czyści jak ta lilija nad cichym stawem, to teraz możemy odwrócić sojusz i skierować nasze dywizje na północ, tak jak Wy. Ale nie ma mowy, żeby wasze wojska maszerowały przez nasze terytorium. Ruszajcie przez Kowno, jednocześnie, ale nie wspólnie, rzucimy Nordyków lwom na pożarcie." Warto tu wspomnieć, że pod domkiem Kathola stali też Japończycy. Czy przyłączyli się do protestu, czy po prostu ktoś im powiedział, że Kathol dokładnie bada norweskie kombinezony, zatem Kobayashi ma szansę na medal? Nie wiem.  Tak czy owak, ja tam uważam, że jak Kathol już wyciągnął ten scyzoryk, to niech dla przejrzystości i higieny sportu rozetnie też i niemieckie kombinezony. Jak czyścić, to do spodu. A jak Nordycy mają coś na Habsburgów, no to trudno. Lecimy z tym koksem. Albo grubo, albo wcale. Przecinamy neoprenowe wrzody i zaglądamy do środka. Najwyżej wszyscy sobie zatańczymy na grobie obecnych skoków narciarskich. Wolę to, niż powolne osuwanie się w bagno. Spalić do korzenia, a potem zacząć od nowa. "Chcę ubrudzić ręce, by wybudować szczęście" śpiewał Litza i kurde, jaki to jest zajebisty, husarski, kawałek. I jaki mądry tekst.

Horst Hüttel

A jak budować od nowa? Długo myślałem, że należy po prostu ulepszać istniejące przepisy, ale czas upływa i moja wiara w ewolucję zasad gaśnie. Tu potrzeba rewolucji. Coraz bardziej dochodzę do wniosku, że rozwiązanie jest jedno. FIS wskazuje po jednym producencie: kombinezonów, butów, wiązań, nart. Wszyscy dostają losowo sprzęt z jednej puli o identycznych parametrach i przerabiają tylko komplety pod wzrost i wagę skoczka. Kontroler kontroluje, czy parametry pozostały nienaruszone. Każda nieuprawniona ingerencja wyklucza start danego zawodnika. Po zawodach wszystko wkłada się do kontenera. Kontener ma tyle rygli i kłódek, ile krajów zgłosiło się do FISu przed sezonem. Każdy ma swój własny kluczyk i kontener otwiera się komisyjnie przed zawodami. Każdy może sobie trenować na czym chce, wozić swój własny sprzęt. Ale ten do zawodów jeździ zamknięty na cztery spusty od lokalizacji, do lokalizacji. Pewnie taki scenariusz ma swoje słabe punkty, ale chyba lepiej je dopracować, niż dalej tkwić w tym bagnie, nad którym wciąż śmigają wzajemne oskarżenia, niczym komary przenoszące malarię i inne paskudztwa, a jak już się coś potwierdzi, to naturalnymi pytaniami są "co jeszcze?" oraz "od jak dawna?"

Jest jeszcze jeden aspekt, który zasadniczo nie zmienia meritum sprawy, ale budzi ciekawość. Czyja była ręka, która trzymała telefon? Polski dziennikarz przyznał, że nie jest autorem, że materiał od kogoś otrzymał. Nie zdradza od kogo i bardzo dobrze, to oczywiste. Gdyby ktoś miał wątpliwości, to zapewniam - tajemnica dziennikarska równa jest tajemnicy lekarskiej, czy spowiedzi a dziennikarz ma nie przywilej, a obowiązek chronienia źródła swojej informacji. To jest elementarz, który wbija się do głów na pierwszym roku studiów dziennikarskich. Jest nie tylko standardem, ale przepisem regulowanym prawnie we wszystkich cywilizowanych krajach. Ale skoro się nie dowiemy, przynajmniej na razie, to można sobie pospekulować. Prosta zasada - kto skorzystał, ma tu zastosowanie, ale podejrzanych jest kilku.

Andreas Widhölzl

I ja stawiam raczej na Austriaków, nie Niemców. To oni jechali do Trondheim jako faworyci do medali, to oni mieszkali z Norwegami w hotelu. Dlaczego zatem materiał otrzymał polski dziennikarz? Proste. Polacy z jednej strony wciąż mają w FIS głos donośniejszy, niż Szwajcaria, Finlandia, Włochy czy Francja. Z drugiej strony - niestety - biliśmy się od początku zimy o pietruszki i marchewki, nie pucharki i figurki, nie wspominając o medalach. Zatem w stronę polskich mediów trudniej było rzucić oskarżeniem, że zmontowali intrygę. Że oskarżyli Bogu ducha winnych Norwegów, by w dniu konkursu wyprowadzić ich z równowagi psychicznej i upośledzić najgroźniejszych rywali. Taką rolę odegraliśmy i to nie jest absolutnie żaden zarzut. To nie cwaniactwo, to przewidywanie, mądra i słuszna strategia, którą obrała koalicja habsburska. Czy tam plan opracował Sobieski, Karol Lotaryński czy może Milan Kučan, to już kwestia wtórna, aczkolwiek gratulacje za opracowanie się należą.

Kolejne pytanie. Jestem bardzo ciekaw, na kogo Red Bull wymieni zaproszonego już do Zakopanego Johanna André Frofanga. No bo nie wyobrażam sobie, żeby austriacka firma chciałby być z nim kojarzona. Myślę, że Norweg otrzymał już od organizatorów Skoków w Punkt grzecznego, acz oschłego maila, który zaczyna się od słów "Dear Mr. Forfang" a w środku zawiera gdzieś frazę "persona non grata". A nawet gdyby zwariowali, albo zaspali, to raczej sam Johann nie będzie się wybierał pod Wielką Krokiew. Chyba, że oprócz skoków lubi też biegi. Po Krupówkach. Z uchylaniem się przed ciskanymi ciupagami. Podejrzewam, że Sundal raczej też nie przyjedzie. Choć jego dyskwalifikacja była bardziej prozaiczna, takie same dotykały wielu innych zawodników, to jednak ta sprawa kładzie się cieniem na całej norweskiej kadrze. A odpryski - jak wspominałem - uderzają też w USA i Estonię.

Moi Kochani. Sprawa jest rozwojowa. Różne rzeczy mogą się jeszcze wydarzyć. Ale na chwilę obecną wiemy tyle, ile wiemy. A skoro jest to tekst podsumowujący Mistrzostwa Świata w Trondheim, no to podsumujmy i miejmy nadzieję, że za kilka dni, to wszystko się nie zdezaktualizuje. Peter Prevc i jego rodzice pęcznieją z dumy. Cene na pewno też, ale podejrzewam, że on też może sobie myśleć "a może za wcześnie skończyłem tę karierę"? To, co zrobili na tych mistrzostwach Domen i Nika, można nazwać jednym z najbardziej spektakularnych występów rodzinnych w historii skoków. Ja wiem, że tamte czasy trudno porównywać, ale bracia Ruud mają wreszcie godną siebie konkurencję w annałach skoków.

Wielka afera przykryła też w medialnej dyskusji wyniki naszych Orłów. A one były, jakie były. Pierwszy raz od roku 2009 i mistrzostw w Libercu, wracamy bez medalu. Ale tam chociaż były czwarte miejsca - Kamila Stocha i drużyny. Były jakieś emocje związane z walką o podium, choć mało spodziewane, bo przyszły nie z tej strony, z której się ich spodziewaliśmy. W drużynówce zajęliśmy najsłabsze miejsce od 20 lat, czyli od bezpłciowych i smutnych mistrzostw w Oberstdorfie. Thomas Thurnbichler zapunktował u Adama Małysza tym, że wreszcie zawalczył z FISem i Norwegami. Wykazał inicjatywę w kwestii pilnowania przepisów. Ale czy on tu grał pierwsze skrzypce? Czy on zainicjował cały proces? Śmiem wątpić. W każdym razie prezes Małysz wykazuje wobec Austriaka znacznie więcej cierpliwości, niż miał dla prowadzącego wcześniej naszą kadrę Czecha. Dziś możemy tylko marzyć o takim sezonie, po którym został zwolniony Michal Doležal. A może to nie kwestia tego, gdzie zawieszamy poprzeczkę, ale jaki wskazujemy cel? Nawet jeśli, to nie będę pierwszym, który to przypomni, że jeśli Thurnbichler miał zbudować nową, odmłodzoną kadrę, to poza wyprowadzeniem Pawła Wąska na przyzwoity poziom, nie ma żadnych sukcesów. Kadra, zamiast odmłodnieć, jeszcze bardziej się zestarzała.

W każdym razie to, że prezes nie podejmuje w tej sprawie gwałtownych, impulsywnych ruchów, jest akurat na plus. Może zaczął się uczyć na własnych błędach. Ciekawe, czy na błędach zacznie się uczyć sam trener. Na pewno nie powie tego głośno, a ja wobec afery, która wybuchła wczoraj na skoczni zapomniałem go o to spytać. Ale pośrednio odpowiedział na moje nie zadane pytanie. Skoro na RAW Air powraca do składu Kamil Stoch, to znaczy, że nie zabranie go na norweski czempionat było błędem. Zresztą podczas mistrzostw spytałem całą piątkę, czy obecność szóstego zawodnika "wprowadziłaby do kadry dodatkowy stres związany z nadmierną wewnętrzną rywalizacją". Tylko jeden odpowiedział w pewny sposób, że tak, drugi stwierdził, że być może. Trzech zdecydowanie zaprzeczyło. Z czego jeden z tych trzech stwierdził, że obecność szóstego by go dodatkowo zmotywowała, a drugi odpowiedział lekko urażonym tonem, że gdyby coś takiego miało go stresować, to znaczy, że byłoby z nim już bardzo źle.

Tak czy owak, jedziemy dalej. Tylko dokąd? Quo Vadis, ski saliens?

P.S. Nie, z tym piciem miodu czy innych napojów z czaszek wrogów to mit. Mit się narodził, gdy w XVII wieku pewien duński pisarz źle przetłumaczył metaforę z pewnego bardzo starego pergaminu z normańskiego na łacinę. z Ale fajny ten mit, nie? 

Mistrzostwa w Trondheim jeszcze nie przeszły do historii. Choć zakończyła się już ich część sportowa. Czy wszyscy spotkają się 13 marca w Oslo? Kochani, nawet ja nie jestem niczego pewien. 

Cytat zupełnie na temat:

"My nie oszukiwaliśmy, my złamaliśmy przepisy"
Magnus Brevig

To się samo komentuje.

Cytat zupełnie nie na temat:

"Say, is that rain or are they tears?
That stained your concrete face for years
The crying, weeping, shedding strife
Year after year, life after life"
James Alan Hetfield
 

Ceterum autem censeo notas artifices esse delendas.

***
Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nieczytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach.

P.S. Kochani, nie karmcie mi tu trolli. Ja też się będę starał.

 


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (18728) komentarze: (110)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • deSKI bywalec
    @Redaktor

    Moje 3 grosze w sprawie:
    I. Kombinezony:
    1. Jeśli Geigerowi robi się "dzióbek", widocznie tyle miejsca potrzebuje na klejnoty, ewentualnie staje to kontroli w ekstazie, ocieplanych gaciach lub pampersie, albo wszystkim naraz. W konkursie, w którym komentatorzy wspominali o śpiworze, jeden z naszych zawodników też miał "dzióbek"...
    2. Moje postulaty w tej sprawie są następujące:
    a) wprowadzić przepis zezwalający na stosowanie sztywnych norweskich nici przez wszystkich,
    b) wprowadzić przepis, by skakać w elastycznych slipkach nakładanych na kombinezon, przylegających do ciała. Skoro obecnie skoczkowie skaczą w podkoszulkach naciągniętych na kombinezony, tj. plastronach, to mogą też skakać w slipkach.
    c) wprowadzić a) i b)

    II. Kadra na zawody:
    1. Jeśli nasi emeryci chcą skakać dalej- niech skaczą. Należy stworzyć oddzielny sztab szkoleniowy dla grupy Oldies Goldies i tyle.
    2. TT powinien trenować młodszych, za których jest rozliczany z kontraktu.
    3. Co najmniej ostatnie zgrupowanie wszystkich kadr przed sezonem powinno być wspólne, w obecności zarządu i wszystkich trenerów kadr. Umożliwi to wyłonienie najlepszego składu kadry.

    III. Ilość polskich zawodników powoływanych na MŚ:
    We wszystkich dywagacjach na temat ilości zawodników branych na imprezy mistrzowskie w przeszłości skupiasz się na zawodnikach, a nie bierzesz pod uwagę, że zmienił się trener, a to też człowiek, którego dopada stres.

  • MarcinBB redaktor
    @atomek81

    To zależy, jak szczegółowo kontroler będzie chciał sprawdzać. I od rodzaju ingerencji. Jeśli zaczipowany kombinezon zostałby na przykład powiększony, to wymiary są jedną z rzeczy, która jest sprawdzana najczęściej.

  • Ondraszek stały bywalec
    @Ondraszek

    Mydle nie można poprawić.

  • Ondraszek stały bywalec

    Mam pytanie retoryczne. Jakie państwo uwielbia wsadzać kij w mrowisko? Dodam, zawsze wychodzi na tym jak Zabłocki na mydle?

  • Ondraszek stały bywalec
    @Roman223

    He he. Jak o tym napisałem, to mnie zbanowali. Widocznie już można. Czekajmy na odwet. Chyba mało kto z tu piszących zdaje sobie z tego sprawę.

  • Ondraszek stały bywalec
    @laotsi

    No widzisz? Nie tylko w Polsce tak funkcjonują władze. Regulamin FIS można porównać z naszą Konstytucją. Na dodatek rządzący nie muszą ich przestrzegać.

  • atomek81 stały bywalec
    @MarcinBB

    To co zgodne/niezgodne z przepisami to jedno. Pytanie czy technicznie jest możliwe rozprucie zaczipowanego kombinezonu i modyfikacje tak że kontroler nie będzie w stanie tego wyłapać. Bo jeżeli opieramy się na uczciwości ekip...
    Moim zdaniem podrabiane chipy to jeszcze gorsze niż te wszywki. Też mam nadzieję, że FIS opublikuje oficjalny raport, ale szczerze mówiąc to jakoś w to wątpię...

  • czesctukaro początkujący
    Podejrzenia były od dawna

    Dla mnie jasne, że od wielu tygodni, co wynika z wypowiedzi, zgłaszano potencjalne naruszenia do FiSu. Filmik nie był przypadkowy, tylko planowany. Ktoś musiał czekać na Norwegów i celowo się przyglądać, co robią ze strojami. Dali się głupio złapać.
    Nie mam pewności co do tych protestów i zamieszania Kathola. Czy filmik został opublikowany dopiero po pierwszym proteście? Chyba przed.
    Ja bym też zakwestionowała ekipę USA i Estonii. A co do Kathola i jego zaprzeczania mediom moim zdanie to było celowe, żeby móc Norwegów przyłapać. Zmniejszyć ich czujność.

  • DomenPrevcFan bywalec

    Ze skarbnicy wiedzy niepotrzebnej odc. 2
    Dokładnie 9 lat temu, 11 marca 2016, Domen Prevc ustanowił swój pierwszy oficjalny rekord skoczni. Miał wówczas 16 lat, 9 miesięcy I 7 dni. 148 m, które osiągnął w kwalifikacjach, do dziś stanowią rekord Hochfirstschanze w Titisee-Neustadt. Były to jednocześnie jego pierwsze wygrane kwalifikacje w PŚ.

    PS. Będę tu wrzucać zapewne kolejne odcinki ze skarbnicy wiedzy niepotrzebnej, które będą się wiązać z istotnymi wydarzeniami z kariery Domena Prevca. Nikt nie musi tego czytać jak nie chce, ale może dla kogoś będzie to ciekawostką.

  • Mucha125 profesor
    @Mluki

    A nie lepiej by firmy używały uznanych przez FIS schematów danych przedmiotów: butów itd.
    Z kombinezonami o tyle trudniej że mogą się same rozciągnąć. Ale już takie buty to można po prostu klepać ze schematu ale nie można by było dodawać do nich nic więcej

  • acka profesor
    @MarcinBB

    No i bardzo dobrze! też w tzw. międzyczasie przeczytałem ten wywiad i odetchnąłem. Ważne, żeby sygnalista nie był jedynym, który chce coś ujawnić, inaczej zostanie wcześniej czy później zjedzony przez wdzięcznych ludzi z branży. W tej sytuacji brawa za instynkt dziennikarski i szybkie działanie. Inni dziennikarze tez dostali - ale nie byli pierwsi. Musieli najpierw zapytać szefa i kolegium redakcyjne, które musiało spytać szefa swoich krajowych skoków - czy wolno publikować?🤣

  • MarcinBB redaktor
    @atomek81

    Z tego co wiem, to po zachipowaniu można dokonać tylko drobnych zmian w porozumieniu z kontrolerem. Np zacieśnić lub poszerzyć, jak zawodnik przytył, lub schudł. A tu widzieliśmy kawałki kombinezonu, jakby dopiero co powycinano poszczególne fragmenty z beli materiału.
    Nie wiem, czy w dyskwalifikacji FIS napisał coś o chipach. Mam nadzieję, że uzyskamy publicznie takie informacje w raporcie końcowym Komisji, czy też Biura Etyki.

  • MarcinBB redaktor
    @acka

    Już wiemy od Kuby Balcerskiego, że to był scenariusz 1, a on nie był jedynym dziennikarzem, który te filmiki otrzymał. Natomiast był chyba pierwszym, które je opublikował.

  • Wojciechowski profesor

    A ja z czymś zupełnie innym. Co jakiś czas (zwykle w okolicach mistrzostw) ktoś mniej lub bardziej poważnie rzuca hasło wyłaniania mistrza świata w czterech seriach.

    Jak wyglądałoby to w Trondheim, sumując wyniki z obu konkursów indywidualnych?

    ..1 🇦🇹 Hörl -.................. 542,9
    ..2 🇯🇵 Kobayashi R. ..... 534,7 ...... –8,2
    ..3 🇩🇪 Wellinger ---....... 530,2 .... –12,7
    ..4 🇸🇮 Prevc -................ 528,9 .... –14,0
    ..5 🇸🇮 Lanišek --........... 524,5 .... –18,4
    ..6 🇩🇪 Raimund -.......... 505,4 .... –37,5
    ..7 🇦🇹 Kraft --................ 503,4 .... –39,5
    ..8 🇨🇭 Deschwanden ... 499,6 .... –43,3
    ..9 🇦🇹 Ortner --............. 491,6 .... –51,3
    10 🇵🇱 WĄSEK ---........... 491,3 .... –51,6
    11 🇸🇮 Kos -.-................. 489,7 .... –53,2
    12 🇧🇬 Zografski -.......... 488,5 .... –54,4
    13 🇦🇹 Tschofenig --...... 487,1 .... –55,8
    14 🇩🇪 Geiger ----........... 486,1 .... –56,8
    15 🇫🇮 Aalto .................. 485,2 .... –57,7
    16 🇺🇸 Frantz -............... 477,3 .... –65,6
    17 🇵🇱 KUBACKI ---........ 472,7 .... –70,2
    18 🇯🇵 Nakamura -........ 464,5 .... –78,4
    19 🇪🇪 Aigro .................. 458,0 .... –84,9
    20 🇫🇮 Valto --................ 450,5 .... –92,4
    21 🇵🇱 ZNISZCZOŁ ----... 445,1 .... –97,8
    22 🇵🇱 WOLNY ---........... 439,6 .. –103,3
    .....
    35 🇵🇱 ŻYŁA ---............... 225,5 .. –317,4

    Uwagę zwraca szczególnie przepaść między pierwszą piątką a resztą.

    PS. Aha, jeszcze jedno. Dramatycznie dołujący Paschke miałby tylko 14,2 pkt przewagi nad Lindvikiem, któremu przecież odpadł jeden skok!

  • atomek81 stały bywalec
    @MarcinBB

    Dziękuję za odpowiedzi :)

    Ja rozumiem, że chipy i sznurki to ta sama afera. Bardziej chodziło mi o to czy FIS oficjalnie potwierdził, że chipy zostały podrobione. O ile dobrze rozumiem to samo przeszywanie/poprawienie szwów nie jest zabronione (pytanie czy takie prace należy zgłaszać i jak to wygląda). Teoretycznie więc: dajemy kombinezon do zatwierdzenia, nawet skaczemy w nim parę razy, później rozpruwamy, wszywamy co trzeba i zaszywamy. W takim wypadku podrobiony chip nie byłby potrzebny. Podrabianie chipów to by był powód do całkowitej dyskwalifikacji i anulowania dotychczasowych wyników Norwegów z całego sezonu, więc to istotne czy podrabiali, czy nie, albo raczej co oficjalnie twierdzi FIS.

  • acka profesor
    @MarcinBB

    Kończąc ten wątek. Są dwa skrajne scenariusze i pośrodku wachlarz podwariantów. Tym bardziej, że jak sam pisałeś, wieści docierały niejednoznaczne i pogmatwane. I w tej kwestii- do tej pory nic się nie zmieniło.

    Scenariusz pierwszy. Filmik "po sąsiedzku" kręci ktoś z Austriaków. Ekipa austriacka dzieli się nim z kilkoma innymi, w tym z polską. Polskiej ekipie niezręcznie to bezpośrednio wypuścić, a wkurzona jest niezmiernie. Dogaduje się zatem z polskim dziennikarzem, za wiedzą i aprobatą prezesa PZN. By, jeśli protest zawiedzie, polski dziennikarz puścił to w świat. By FIS, czyli Pertile z Katholem w praktyce - nie ukręciło swoim zwyczajem sprawy, bo przecież "safety first". Ich samych. A może by coś dotarło do samego nadprezesa Eliascha, który zapewne w trakcie firmowanej przez jego biznes imprezy oddawał się - tradycyjnym ulubionym zajęciom weekendowym CEO korporacji. Nie po to ma Race Directorów, by sam zajmował się organizowaniem biegów i skoków. Ten scenariusz nr 1 byłby ok, a nawet - bardzo dobry. A gdyby jeszcze wszystko odbyło się w porozumieniu z ekipami, które dostały filmik - to już super. Sygnalista kryty.

    Gdyby jednak cokolwiek był prawdopodobny - scenariusz nr 2. Sygnalista zdobywa filmik, chroniąc źródło informacji, ale na własną rękę, w porywie szlachetności i gwoli prawdy - puszcza w sieć. Afera rozpoczęta filmikiem wymyka się spod wszelkiej kontroli. Zatacza takie kręgi, że wszyscy zaczynają sypać wszystkich, patrzeć na ręce, oskarżać nawzajem - wtedy w którymś momencie wszyscy mogą solidarnie szukać wspólnego kozła ofiarnego - gdyby nie ty, nie mielibyśmy tej całej awantury!
    I od tego momentu wszyscy polscy dziennikarze i polska ekipa mogliby stać się "niedotykalnymi", choć będą musieli funkcjonować w tym światku skokowym. Tak malutkim, że nikogo nie stać na to, by wszyscy inni patrzyli wilkiem. Oby była to tylko fikcja literacka!!!!
    Ale dopóki wiemy, że nic nie wiemy. I o prawdziwych, nie przypuszczalnych - kulisach, i - jak daleko to zajdzie - żadnego wariantu nie można z góry wykluczać. Szczególnie, gdy się patrzy z zewnątrz, jako kibic. Nie związany ze światem skokowym i jego układami.


  • equest profesor

    Odnośnie emotek w Windows.
    Skrót klawiatury to "klawisz win" plus "."

    😊😊😊😊😊😊😊

  • 23haze doświadczony

    Tak wielowątkowego skandalu w historii skoków na pewno nie było. To jest afera, która może położyć całą dyscyplinę. Niestety, ale kolega redaktor ma 100% racji w swoim felietonie. Nie ma żadnego usprawiedliwienia tego, co się wydarzyło. Nie da się w logiczny sposób bronić tłumaczeń Norwegów. Przebieg wypadków jest równie kompromitujący, co dramatyczny, gdyż okazuje się, że gdyby nie ujawnienie w mediach filmiku, FIS zamiótłby aferę pod dywan. To jest katastrofa.

  • acka profesor
    @MarcinBB

    No tak, w końcu w skokach wszystko robi się ręcznie, łącznie z kombinezonami co noc. Tylko jakoś forum nie kipi od tych emotikonek, przypadek?
    Ale ok, masz rację, zresztą to wątek poboczny. zadam sobie trud i będę wstawiał ręcznie, jak Norwegowie sprężyste troki do skokowych kalesonów.😂😜

  • MarcinBB redaktor
    @acka

    Emitikonki można przecież robić ręcznie. Ileż to roboty.

  • Gerwazy weteran

    Mistrzostwa świata - klasyfikacja wszechczasów
    Klasyfikacja Mistrzostw Świata przyznając punkty tak jak w konkursach PŚ, tj. 1. miejsce - 100 pkt, 2. miejsce - 80 pkt, (...), 30. miejsce - 1 pkt.

    Tak jak 2 lata temu zaskoczyło mnie że Domen dopiero pierwszy raz znalazł się w TOP 30 konkursu MŚ, tak w tym roku zaskoczyło mnie to że pierwszy raz takim osiągnięciem może pochwalić się... Wolny! Dodatkowo przygotowując tabele zdziwiło mnie że aż do tych mistrzostw Zografski miał tyle startów, a tylko dwa razy zakwalifikował się do serii finałowej konkursu o tytuł mistrza świata, w dodatku dwa razy kończąc go właśnie na 30. pozycji.

    Z TOP 30 klasyfikacji wszechczasó żegnamy Pero Prevca i Garija Napałkowa (teraz ex aequo na 31. pozycji) . Witamy za to Wellingera.
    Caps loockiem zaznaczono zawodników którzy są jeszcze czynnymi zawodnikami.

    1. Adam Małysz 781
    2. STEFAN KRAFT 691
    3. Birger Ruud 690
    4. Janne Ahonen 662
    5. KAMIL STOCH 643
    6. SIMON AMMANN 599
    7. Jens Weißflog 582
    8. Martin Schmitt 553
    9. Gregor Schlierenzauer 528
    10. Masahiko Harada 505
    11. Jiří Raška 463
    12. Thomas Morgenstern 447
    13. PIOTR ŻYŁA 445
    14. Matti Nykänen 436
    15. Reidar Andersen 424
    16. Jari Puikkonen 413
    17. Helmut Recknagel 396
    17. ANDREAS WELLINGER 396
    19. DAWID KUBACKI 393
    20. KARL GEIGER 385
    21. Andreas Goldberger 384
    22. Andreas Felder 375
    23. Yukio Kasaya 374
    24. NORIAKI KASAI 366
    25. Toralf Engan 356
    26. Anders Bardal 351
    27. Wolfgang Loitzl 338
    28. MARKUS EISENBICHLER 335
    29. Severin Freund 326
    30. Martin Höllwarth 322

  • acka profesor
    @Fan_Gruszki

    Napisałem tak dlatego, że gdy otwieram nowy post, powinny od razu pojawić się na pasku przynajmniej emotikonki. A jest głucha pustka. Rozumiem, że "wstaw plik/zdjęcie" to byłoby za duzo. Ale wrzucenie emotikonki jednym ruchem z paska, a nie z otwarcia odnośnika prawym przyciskiem i dalej -Emotikony - byłoby lepsze. Standard w mediach społecznościowych. Ot tak sobie pomarudzę.

  • acka profesor
    @laotsi

    Bo norweskiemu krawcowi możesz podskoczyć. KGB ma długie ręce, długie na całą Europę, a nawet tereny zaoceaniczne. Parasole Markowa, nowiczok, wszystkie takie nowinki technologiczne. Emotikonki, nie wstawię, Skijumping tego nie ma w ofercie. Zatem wprost piszę, że to żart. A że ponury? Co robić, skoro same skoki stały się ponurą tragifarsą, którą można oglądać tylko z humorem. Wisielczym. A taka to była fajna dyscyplina.

  • Filigranowy_japonczyk weteran

    Felieton bardzo dobry.
    Norwegowie wykopali sobie grób pod własne skoki, będzie podobnie jak z Finlandią z tą różnicą że z aferą z 2001 skoki nie miały nic wspólnego, ale niestety dostały rykoszetem w taki sposób że leżą do dziś.

    Natomiast co kwestii tego, by kombinezony dostarczyła jedna firma. Czy to jest w ogóle wykonalne? W F1 wprawdzie mamy jednego dostawcę opon ale mam wątpliwości czy coś takiego dałoby się zrobić tak niszowej dyscyplinie jaką są skoki.

    "Czy ja wierzę, że powołany do dbania o uczciwość skoków Austriak Christian Kathol, spiskował z Norwegami przeciw między innymi swoim krajanom?"

    Moim zdaniem po tym skandali polecą głowy w FISie, nie wyobrażam sobie żeby Kahtol dalej pełnił rolę kontrolera sprzętu. Tak samo nie wiadomo co z Pertille, to jest skandal tak duży że główne władze FIS czyli szefowie Włocha mogą go zmusić do rezygnacji.

    "Ślepy widział, jaki dzióbek miał Karl Geiger siedzący na belce. Normalnie jakby myślał nie o skoku, tylko o sławnej sesji zdjęciowej Juliane Seyfarth dla Playboya."

    Można znaleźć gdzieś materiał dowodowy :)

  • MaPS początkujący
    @dervish

    "Nie wiadomo czy owej "niezależnej speckomisji" uda się to sprawdzić bo pewnie ostatnimi godzinami trwało paniczne zacieranie śladów i dowodów i to nie tylko w kadrach norweskich. "

    Po konkursie, jak wyszedł wałek Norwegów, powinny być skontrolowane absolutnie wszystkie kombinezony wszystkich skoczków i skoczkin, pisałem o tym już wtedy. Widocznie nie było woli w tym kierunku i to pokazuje intencje związku.

  • Fan_Gruszki profesor
    @acka

    Jak nie pozwala 🤪

  • Fan_Gruszki profesor
    @TheDriger

    Rozumiem, że kolega szuka w celach naukowych ( ͡° ͜ʖ ͡°) ?

  • PauloXaver doświadczony

    Dla mnie nie tylko Karl Geiger z niemieckiej reprezentacji wzbudził wątpliwości. Również Paschke, przez lata przeciętny zawodnik, nagle wygrał pięć konkursów z rzędu. Na dłuższą metę mogło to wyglądać podejrzanie, więc „na wszelki wypadek” stracił formę – i to spektakularnie. Nie przypominam sobie równie ekstremalnej sytuacji. Nikt mu już tego nie odbierze, bo było to na początku sezonu i dziś jest nieaktualne, ale dla mnie wciąż pozostaje to zagadkowe.

  • FJ doświadczony
    @Vainamoinen

    "Ajajaj, a taki był, ładny, amerykancki. Szkoda".

  • Vainamoinen doświadczony

    Brevig zawieszony ze skutkiem natychmiastowym.

  • Vainamoinen doświadczony

    FIS zapowiedział opublikowanie nowego oświadczenia w sprawie najpóźniej we środę. Oświadczenie ma zawierać nowe informacje w sprawie.

  • FJ doświadczony
    @atomek81

    Nie może, tylko raczej na pewno. Kiedyś leki na astmę, teraz to. Będzie jak piszesz. W czwartek już zawody, a o sankcjach cisza w eterze.

  • Kolos profesor
    @Ottesen

    Patrząc na niektóre komentarze: nie tylko uprawiacie taniec na Titanicu, ale jeszcze klaszczecie zadowoleni gdy ten wpada na górę lodową...

  • Kolos profesor
    @Roman223

    Lepiej bym tego nie ujął.

  • laotsi bywalec
    @Ottesen

    Dziękujemy za ośwecające wyznanie. No i wszystko jasne...

  • acka profesor
    @MarcinBB

    Dlatego zdania, które cytujesz, napisałem w pełni ironicznym kontekście. Szkoda, że ten layout forum, z czasów Atari, Commodore'a i DOS-u nie pozwala na wstawianie emotikonów. Przez co wszystko brzmi śmiertelnie poważnie i bywa niedokładnie rozumiane...
    Właśnie stąd takie zdania, by podkreślić, że zawodnicy wiedzieli i teraz udają niewiniątka, bo zajrzało im w oczy widmo dyskwalifikacji, niesławy i ostracyzmu środowiskowego. Nawet, jeśli nie będzie dyskwalifikacji, szczególnie dożywotniej, a przynajmniej nie w najbliższych dniach - wyobrażam sobie tę atmosferkę w akwarium przed oczekiwaniem na skok. na Holmenkollen, w Vikersund. Norwegowie kontra reszta, Reszta kontra reszta, gdyż o tym, że inni też coś tam, znów się przy okazji mówi. Skoczkowie nie palą w pracy, ale atmosfera może być cięższa, niż wszystkie kowadła. Które Autorytet zgromadził dotychczas we wszystkich pokonkursowych felietonach.

  • laotsi bywalec
    FIS to mafia

    Ojej. FIS ma tak zagmatfane przepisy że nikt nic nie wie. A na dodatek sam sobie powołuje komisję etyczną aby się samemu kontrolować. To tak jak bym zażadal w sądzie, żeby moja żona była sędzią w sprawie o defrałdację pieniędzy przeciwko mnie samemu. To cyrk na kółkach.

  • Ottesen stały bywalec

    Patrząc na niektóre komentarze: Wy lubicie jak was oszukują xd?

  • atomek81 stały bywalec
    @dervish

    To wszystko za wolno się dzieje...
    Jeżeli przed Oslo nie zostaną opublikowane jakieś oficjalne wypowiedzi/protokoły/regulacje/zapowiedzi/dyskwalifikacje/'cokolwiek" to wszystko będzie zamiatane pod dywan. Skończy się na sobotnich DSQ, ewentualnie Norwegowie wewnętrznie wytypują kozła ofiarnego. Później po sezonie ogłosi się wprowadzenie nowych przepisów, ale to będzie mydlenie oczu jak zwykle. Obawiam się, że tak się właśnie skończy. A przecież w kombinacji norweskiej u Norwegów!!! również poleciała DSQ za sprzętowe machlojki (a nie jak to zwykle bywa za kombinezon czy długość nart). Może tam całe narciarstwo klasyczne jest umoczone w jakieś oszustwa...

  • acka profesor
    @MarcinBB

    Obyś miał rację. Dlatego nie pisałem o tym jako o prawdzie objawionej, ale elemencie, który warto wziąć pod uwagę w kontekście przyszłości. Na dziś brawa od wszystkich za odwagę, na którą autorów nagrania nie było stać. Ale nie wiadomo, gdy pierwszy kurz bitewny opadnie - jak afera dalej się rozwinie, jakie będą wnioski i jakie przyszłe reakcje. Na razie wszystko jest nieprzewidywalne. Nie ukrywam, że to był mój także lekko ironiczny komentarz do tego, na ile w naszych mediach szeroko podkreślano zasługę Pana Balcerskiego. Polska nie zaistniała na tych mistrzostwach w żadnej dyscyplinie, to choć zasługuje na medal za ofiarność i odwagę w obnażaniu oczywistych przekrętów. Ten taki nasz kompleksik niższości wobec świata, zatem jak Polak gdzieś w świecie zaistnieje, jakkolwiek (a nie jest to częste, niestety) - to już wielkie święto narodowe i odtrąbienie epokowego sukcesu! Choć obiektywnie - nie jest aż tak ważne, kto i z czyim paszportem opublikował, ważne jest to, co dalej będzie zrobione z tym shitem i z całą dyscypliną. Która nigdy nie była tak blisko katastrofy, jak od soboty.

  • SzeskaFanStocha stały bywalec
    @dervish

    Nie bez powodu na nagraniach widzieliśmy ich kombinezon nr 2. Pewnie na normalnej skakał w kombinezonie nr 1, a po konkursie postanowili zatrzeć wszystkie ślady, które mogłyby doprowadzić do odebrania Lindvikowi złota, więc raczej nie spodziewałbym się, że tak łatwo przyjdzie udowodnienie im oszustwa w konkursie na skoczni normalnej i drużynie.

  • laotsi bywalec
    Norwegom jeszcze brakuje ....

    Pamiętam olimpiadę w Sochi. Tam to nawet KGB było zamieszane w manipulację z dopingiem. Mimo że wszystko wyszło na jaw nikt nikomu medali nie zabrał.

  • MarcinBB redaktor
    @acka

    @acka, dervish
    "To były jakieś inteligentne sznurki, które same wiedziały, kiedy poluzować, a kiedy naciągnąć?"
    To jest czysta matematyka. Działa samo. Możecie sami sprawdzić, ubierając na przykład najpierw sztywne dżinsy a potem rozciągliwy dres. Jak skoczek rozszerza nogi w locie, to elastyczny materiał kombinezonu się naciąga. Krok owszem zjeżdża w dół, ale z każdym centymetrem obniżania się kroku tracisz kilka milimetrów ze względu na elastyczność. Jak w kombinezon - od kroku do kolana, a może nawet do kostki, nie wiem jak długi był - wszyjesz nielestyczny sznurek, to materiał kombinezonu nie będzie się rozciągał w ogóle i krok zjedzie niżej. Bo rozciągać się będzie ta część nad górnym końcem sznurka.
    "Nie widzieli, że kawał kombinezonu po ostatnim szyciu wygląda na "nowiuśki, nie śmigany"?"
    Teoretycznie mogli myśleć, że to jest po prostu nowy kombinezon, bo przecież w trakcie sezonu można dorzucać nowe z puli. Ale to wszystko piszę tylko tak dla porządku. Nie wierzę w ich niewiedzę.

  • MarcinBB redaktor
    @atomek81


    "-dlaczego protest AUT-POL-SLO został odrzucony, a niemiecki nie" - nie jest jasne, czy tak na pewno było - na początku informacje spływały z różnych stron i były zagmatwane i sprzeczne. Jak wspominałem - to nie jest tak, że koalicja oprotestowała chipy a Niemcy sznurki, bo to dwa nierozłączne elementy jednego przekrętu. Na 100% oba protesty dotyczyły obu rzeczy.
    "-na ile Amerykanie i Estończycy korzystali z modyfikacji (ale osobiście uważam, że nic nie wiedzieli; na zasadzie im więcej osób wie, tym większa szansa, że coś wypłynie, Norwegowie raczej to trzymali w jak najgłębszej tajemnicy)" to logiczne rozumowanie
    "Wracając jeszcze na chwilę do Geigera. Czy jego kombinezon został skontrolowany po konkursie na NH czy nie?" według moich najlepszych informacji które mam bezpośrednio od Kuby Balcerskiego, nie był. Balcerski się spytał, czy był kontrolowany po skoku. Geiger odpowiedział, że tak. Spytany o to samo Kathol powiedział, że nie. Skonfrontowany ze słowami Kathola Geiger powiedział "ojej, myślałem, że pytasz o kontrolę przed skokiem". Co jest rżnięciem głupa, bo KAŻDY jest kontrolowany przed skokiem. W sensie - sprawdza się chipy.
    "Czy ktoś widział protokół FIS jakie kombinezony były kontrolowane? Jeżeli w ogóle FIS takie info udostępnia publicznie." Bardzo ciekawe pytanie, postaram się kiedyś znaleźć na nie odpowiedź.

  • MarcinBB redaktor
    @atomek81

    @atomek81
    Już tłumaczę. Afera chipowa i paskowa to jedno i to samo. Dwa piętra tego samego przekrętu.
    Gdy ekipa przynosi Katholowi jakiś kombinezon po raz pierwszy, ten sprawdza go bardzo dokładnie. Bada wszystkie parametry, mierzy, obmacuje lub nawet rozcina, szukając właśnie takich wszytych elementów. Dzieje się tak od czasu gdy (jeśli mnie pamięć nie myli) to właśnie my pierwsi w ten sposób nagięliśmy przepisy. To był chyba Maciej Kot w Wiśle kilka lat temu, na inaugurację sezonu. Miał wszytą w kombinezon taką taśmę dookoła bioder, która służyła obniżaniu kroku w locie a podnoszeniu pod czas kontroli. Różnica polegała na tym, że wtedy chyba nie było to wprost zabronione w przepisach. A jednak (wtedy chyba jeszcze Sepp Gratzer) go zdyskwalifikował. I oficjalnie zabroniono takich usztywniaczy. Gdyby Norwegowie przynieśli te kombinezony z tasiemkami, Kathol by ich nie dopuścił a może nawet byłaby kara, bo teraz jest to jednoznacznie zabronione. Dopiero gdy nowy kombinezon przejdzie wszelkie testy, otrzymuje chip. Zachipowany kombinezon już nie jest tak szczegółowo badany, bo właśnie chip jest sygnałem, że został zbadany i jest ok.
    Zatem Norwegowie znaleźli sposób na podrobienie chipu, który przeszedł kontrolę na górze skoczni, by zawodnik został dopuszczony do skoku. I pewnie liczyli na to,że na dole albo Kathol ich nie weźmie do wyrywkowej kontroli, albo sprawdzi po łebkach - na przykład tylko mierząc długość nogawki, czy przepuszczalność powietrza.

  • MarcinBB redaktor
    odpowiedzi

    @cqrs
    No jednak nie jest to najlepsze porównanie. W skokach najważniejsze zawsze były elementy inne, niż wiatr. To nie żeglarstwo, czy szybownictwo. Wpływ wiatru rósł wraz z tym, jak rosły skocznie. Skokowo wzrósł, jak wynaleziono styl V. A ostatnie 20 lat to już wyścig technologiczny nastawiony na jego wykorzystywanie. Wiatr to raczej w skokach taki dopust boży, który się toleruje, bo co zrobić? Ale może też przeszkadzać, albo być niebezpieczny.
    @The Drigger.
    No przecież nie mam bladego pojęcia! (Moja żona czasem czyta te felietony i komentarze ;-))
    @dervish
    Dziękuję za miłe słowa.

  • MarcinBB redaktor
    @acka

    Tu myślę akurat, że to nie jest żaden problem. Kuba Balcerski raczej zbierał gratulacje ze wszystkich stron, nawet od jakiegoś norweskiego dziennikarza. Ale i tak większość świata skoków raczej skupiła się na protestach czterech różnych krajów, nie na fakcie, że materiał jako pierwszy opublikował polski dziennikarz.

  • Roman223 bywalec

    Teraz jest nagonka, a za kilka lat będzie płacz, że Norwegia skończyła jak Finlandia i kolejny kraj odpadnie ze skoków. Już dużo ich nie zostało. Co raz bliżej do usunięcia skoków jako zbyt niszowego sportu z IO

    Oczywiście nasi jak zwykle od brudnej roboty w ramach obcych interesów. My na tej aferze nie mamy nic do zyskania

  • Kolos profesor
    @zimowy_komentator

    Tylko, że to może i dobrze brzmi. Ale i tak nie będzie tak, że bez przepisów wygra najlepszy. Bo wygra najbogatszy (czytaj: Austriacy)

  • Vainamoinen doświadczony

    Niebawem ("po godzinie 15"), planowane jest opublikowanie oświadczenia przez Norweski ZN. Z tego co da się wyczytać w ichniej prasie internetowej to Brevig jest wskazywany jako główny winowajca - moim zdaniem zostanie odsunięty dyscyplinarnie na najbliższe konkursy albo nawet zwolniony. Nawiasem mówiąc Evensen nadal uważa, że Brevig powinien pozostać na stanowisku i jak gdyby nigdy nic wziąć udział w zawodach na skoczni w Holmenkollen i późniejszych.

  • Kolos profesor
    @Cinu

    Takie sytuacje w starym systemie były jednak stosunkowo rzadkie (wbrew temu co wielu twierdzi), podobnie jak trzy godzinne konkursy. Teraz jak wieje też będą i są przerwy a najdłuższy konkurs miał miejsce w erze przeliczników (niesławny konkurs IO 2018 na normalnej skoczni).

  • rkskfbl stały bywalec

    Moim zdaniem jednym z pierwszych, którzy testowali te ulepszenia był Kevin Bickner. Chłop wraca do skoków po dłuższym czasie, nigdy nie miał dobrego sezonu, ma tą swoją pokraczną technikę. Początek sezonu słaby, ledwo przechodzi kwalifikacje i tu nagle na TCS wraca odmieniony, a na dodatek w drugim konkursie dostaje dsq za kombinezon. W dalszej części sezonu nie ma problemu z punktowaniem, robi najlepszy wyniki w karierze. Norwegowie może chcieli przetestować to na kimś słabszym by nie zwrócić większej uwagi.

  • zimowy_komentator profesor

    Ja bym nie najeżdżał zbytnio na Norwegów, oni są tej dyscyplinie potrzebni. Załagodziłbym jakoś sytuację i wprowadził owsiakową zasadę "Róbta co chceta". Jeśli nie da się ustalić zasad, to może wybawieniem będzie brak zasad? Skaczcie w czym wam pasuje, najlepszy wygrywa.

    Z drugiej jednak strony wtedy zawody będą rozgrywały się nie na skoczni, a w garażu sprzętowym... Chyba, że sprzętowo wszyscy się zrównają i pozostaną tylko indywidualne umiejętności. Mnie z punktu widzenia kibica rzadko kiedy interesowało kto w czym skacze, interesowały mnie głównie skoki i chciałbym aby tak pozostało.

  • Kwakuu doświadczony

    Miło Ahonen wraca do startów, 10 Finów wystartuje w Lahti COC

  • Vainamoinen doświadczony
    @navpirx

    Procesy myślowe panujące wśród Norwegów? Parafrazując znane powiedzenie można napisać : "Norwegia to stan umysłu".

  • Kornuty bywalec
    Haha !

    Obwinianie tylko Norwegów nie rozwiąże problemu. Wszyscy z kombinezonami kombinują włącznie z naszymi. Stąd dyskwalifikacje. Kathol do dymisji za niedopełnienie swoich obowiązków i próby tuszowania skandalu. A nasi. Totalna kompromitacja. Prezesunio od siedmiu boleści trzyma TT który w haniebny sposób pozbawił startu Stocha. Teraz ofiarą dziwoląga pada Piotrek. W czym jest lepszy Wolny od Stocha czy Żyły ? Beton PZN milczy a pismaki mają temat zastępczy. Piszą o skandalu Norwegów. Niemcy, Geiger nie oszukują ? Kiedy wreszcie odejdą TT i Prezesunio ? Doležal wracaj !

  • Pavel profesor
    @MarcinBB

    Szeroko pojęta "opinia publiczna". Najgorszy wynik od 20 lat i w zasadzie Norwegia zgasiła wszystko, nawet biednego Prevca ;)

    TuTu powinien jakieś czekoladki na osłodę trenerowi Norwegii wysłać ;)

  • navpirx początkujący

    Doczekaliśmy czasów, kiedy o uczciwym mistrzu świata Prevcu felietonista poświęca dwie linijki tekstu. Nie zarzucam autorowi, po prostu dziękuję reprezentacji Norwegii, że sprowadziła ukochaną dyscyplinę na takie dno.

    Zastanawiają mnie procesy myślowe panujące wśród Norwegów. Dobry drobny oszust po wykiwaniu ludzi wieje gdzie pieprz rośnie, tak żeby go nie capnęli. Gdzie zamierzali uciec Skandynawowie? Przecież skoki to ich całe życie. Postawić karierę i pasję na wynik rzutu monetą - wyda się/nie wyda się? Dziwne. Może myśleli, że są tacy mocni, że FIS im nie podskoczy.

  • dervish profesor

    FIS własnie ogłosił, ze sledztwo moze potrwać kilka miesięcy a nawet lat i że mozliwe sa kolejne DSQ czyli NOR moze stracić wszystkie medale.
    Z jednej strony wydaje sie to całkiem możliwe bo głównymi beneficjentami takiego finału będą Niemcy, a jak już coś jest na rękę Niemcom to zwykle siła sprawcza rośnie. ;)

    Z drugiej strony komisji trudno będzie znaleźć niepodważalne dowody i wszystko raczej będzie się opierać na poszlakach bo nie wierze by Norwegowie po tym jak już mleko się wylało nie zadbali o zatarcie śladów i zniszczenie dowodów.

    Najlepszy moment na gruntowna weryfikację nie tylko uczciwości NOR ale i pozostałych ekip już minął. Trzeba było od razu po wybuchnięciu skandalu zarekwirować wszystkie użyte w konkur/sie/ach kombinezony i zacząć je gruntownie sprawdzać - rozcinać, prześwietlać i mierzyć. Wtedy mielibyśmy faktyczny obraz tego co sie dzieje w skokach narciarskich. Oczywiście pod warunkiem, ze FIS odważyłby się opublikować wyniki takich oględzin.

  • MarcinBB redaktor
    @Pavel

    O, przepraszam, ja jestem nikt? ;-)

  • Karpp profesor
    @Cinu

    Nie traktuj ani ty ani nikt inny tych dziwacznych wypowiedzi odnośnie przeliczników Kolosa, który powiedział, że powstały dlatego, żeby Schlieriemu dodawać punkty Xddd. Ale prawda jest taka, że on w swoim topie był jeszcze przed nimi.
    Gość w erze sztucznej inteligencji chce powrotu do jakichś „średniowiecznych” zasad.

    Przeliczniki tak ale trzeba je cały czas (korzystając z dobrodziejstw nauki) udoskonalać.

  • Karpp profesor
    @dervish

    Coś czuje, że jeszcze będą przepraszać się ze Stoecklem.

  • Cinu profesor
    @Kolos

    Pomyśl ile razy byłyby powtarzane serie, jeszcze częściej niż kiedyś. Znamy zwycięzcę a tu jeszcze kilku ogórków musi skoczyć, konkursy trwające po 3 godziny. Przecież to jest absurd, który nie miałby prawa przejść w obecnej telewizji. Nikt nie chce takich konkursów, przypomina się Planica 2009 i gwizdy kibiców. Hofer wprowadził niezbędne narzędzia. Szkoda tylko, że przeliczniki działają jak działają, a belkowi gwałcą konkursy idiotycznymi decyzjami.

    P. S. tak masz rację, chodziło o Yumoto

  • dervish profesor
    Brevik wrogiem publicznym numer 1

    Norweskie media:
    ""Nie ma mowy, aby dalsze skoki narciarskie tej zimy odbywały się z Brevigiem jako szefem norweskiej drużyny. A to sprawia, że ujawnienie naszego własnego skandalu jest jeszcze bardziej bolesne. Teraz to my jesteśmy tymi, którzy rozprzestrzeniają infekcję w chorym międzynarodowym środowisku skoków"

    Znaleziono kozła ofiarnego? Tam powinna polecieć na zieloną trawkę cała "górka": prezes ichniego PZN i cały sztab kadry.

  • Kolos profesor
    @Cinu

    Swoją drogą Tochimoto nigdy nie wygrał konkursu PŚ. Chyba chodziło ci o Fumihisę Yumoto. I nie był aż takim przypadkiem na tle swoich ówczesnych wyników.

    Ale mniejsza z tym - tak wolę takich (czasem!) przypadkowych zwycięsców od obecnych bezpostaciowych konkursów gdzie końcowe lokaty wylicza komputer, a same skoki na skoczni mają w sumie mniejsze znaczenie... Już nie wspomnę, że w erze przeliczników też są loteryjne konkursy w których wyniki jednak sztucznie się ingeruje zmianą belki. Więc to wiele się nie zmieniło.

    W końcu to jeszcze za Hofera i już w erze przeliczników odbyły się dwa najbardziej kuriozalne konkursy ostatnich lat o ile nie całego XXI wieku (IO 2018 Pjonchang i MŚ 2019 Seefeld)...

  • Kolos profesor
    @Cinu

    Nie ma znaczenia, że Hofer to Austriak. Ważne, że to Hofer podjął sporo złych decyzji, nawet więcej niż Pertile. A najgorszą decyzją było wprowadzenie przeliczników które są zupełnie zbędne i nie sprawiedliwe.

    To Walter Hofer pierwszy zaczął przesadzać (pod koniec kadencji) z "Safety First" (wtedy tak jeszcze nie nazywanym co prawda), to Walter Hofer potrafił aż do przesady faworyzować niektórych zawodników. Lista zarzutów do Hofera była długa. Wystarczy poczytać stare artykuły. Wszystko to jest. Ale jakoś się zapomniało...

    Pertile owszem jak pisałem słabo sobie radzi, przesadza z Safety First aż do niemożliwości. I ma różne inne dziwne pomysły a nie widzi problemów jakie niszczą skoki.

    Ale to jednak nie Pertile jest autorem największego problemu skoków jakimi są przeliczniki.

  • Cinu profesor
    @Kolos

    Jesteś nieobiektywny względem Hofera bo to Austriak, wszyscy to wiemy. W dobie super wrażliwych na wiatr kombinezonów przeliczniki są niezbędne. Nie sądzę, że przeliczniki bardzo psują widowisko, wręcz je ratują bo kto by chciał powtarzania serii albo całkowicie przypadkowych zwycięzców jak Urbanc czy Tochimoto? Widowisko psuje przede wszystkim zarządzanie belką.

  • Kolos profesor
    @Cinu

    No nie przesadzajmy. Pertile sobie wprawdzie nie radzi, ale przejął bałagan po Hoferze (w końcu to on wprowadził przeliczniki...) i zaczął od ciężki czasów urząd czyli od pandemii. Nie wiem czy ktokolwiek na jego miejscu by sobie poradził.

    Po za tym jakiś plus jego kadencji jest - powrót Pucharu Świata do USA. Za Hofera było "nie da się"...

  • Cinu profesor
    @Kolos

    Być może nie ma wyjścia tylko trzeba zabić (a właściwie dobić) jak najszybciej skoki i zrobić pełny reset. Kombinezony to tylko jeden z masy problemów z jakimi zmaga się ta dyscyplina. Kilka z nich absolutnie na życzenie, jak psucie konkursu belkami czy absurdalne sędziowanie stylu. Pertile coś gadał o czarnym dniu dla skoków, niewątpliwie ma rację, jednak najczarniejszy dzień to dzień objęcia przez niego funkcji dyrektora PŚ. Tak czarny, że fizycy nazwaliby go doskonale czarnym.

  • Kolos profesor
    @acka

    Też jestem za tym, żeby prewencyjnie rozcinać wszystkie kombinezony po każdym konkursie celem kontroli. Jak równo to równo.

  • ms_ weteran
    @TheDriger

    A mi się wydaje, że ten jego nagły wzrost formy to przede wszystkim zasługa tego nieprzepisowego kombinezonu, który pewnie miał już w Sapporo, a myślę, że i wcześniej już coś kombinowali z tymi sznureczkami tylko pewnie system był jeszcze niedopracowany.

  • Kolos profesor
    @Introverder

    Każda większa kara dla Norwegii będzie zabójcza dla całej dyscypliny. Trzeba to sobie uświadomić.

    I nie widzę powodów większego dyskwalifikowania Lindvika czy Forfanga. Za konkretny konkurs tak, i takie dsq było, ale oni jednak krawcami nie są, swoich strojów nie szyją i nie odpowiadają za to co im wszyją.

  • ms_ weteran
    @TheDriger

    Wystarczy, że wpiszesz Juliane Seyfarth playboy i możesz podziwiać ;)

  • Introverder profesor
    @Koczek

    "Artykuł w punkt. Jeśli FIS nie da żadnej większej kary Norwegom skompromitują się zakaz startu do końca sezonu powinien być formalnością."

    - Jak dla mnie zawodnicy norwescy (a przynajmniej Forfang oraz Lindvik których złapano na nielegalnych kombinezonach) powinni zostać zdyskwalifikowani do końca przyszłego sezonu (łącznie z LGP oraz IO). Jedynym odstępstwem może być wydatna i PEŁNA pomoc, kooperacja w wyjaśnieniu sprawy chipów oraz kombinezonów - nazwiska, fakty, daty jak się da + publiczne oświadczenie z przyznaniem się do winy oraz oszustwa. Wtedy zaś kara zostałaby ograniczona do DSQ w MŚ oraz braku możliwości startu w 10 kolejnych zawodach PŚ (+LGP).

    Co więcej Christian Kathol w trybie natychmiastowym powinien być zwolniony z pracy i oskarżony o co najmniej zaniedbanie obowiązków jako kontrolera i ew. tuszowanie afery i przymykanie oczu na to co się działo.. Trener Norwegów też powinien wg mnie stracić pracę, jeśli nie więcej w stylu zakaz wykonywania zawodu przez rok lub dłużej.

  • FJ doświadczony
    @acka

    A takie, pitu - pitu pierdu - pierdu, wsadzanie kija w mrowisko na siłę.

    Jak raz ktoś zachował godność dziennikarską (poza sportem, to już właściwie i tak niespotykane), to jakakolwiek próba ganienia nie ma żadnego sensu. A konsekwencje, na razie żadne, bo jesteśmy ciency. Jak się mamy bawić z jawnymi oszustami, to zresztą i tak może warto tę piaskownicę opuścić.

  • DomenPrevcFan bywalec
    @DomenPrevcFan

    KLASYFIKACJA MEDALOWA INDYWIDUALNIE (licząc medale zdobyte w drużynie)
    Łączona, bo jest ich za dużo żeby rozdzielać:
    1. Nika PREVC (SLO) (2/1/0)
    Domen PREVC (SLO)
    3. Anna Odine STRØM (NOR) (2/0/1)
    Eirin Maria KVANDAL (NOR)
    Marius LINDVIK (NOR)
    6. Anže LANIŠEK (SLO) (1/1/0)
    7. Johann André FORFANG (1/0/1)
    8. Ingvild Synnøve MIDTSKOGEN (NOR) (1/0/0)
    Heidi Dyhre TRÅSERUD (NOR)
    Timi ZAJC (SLO)
    Lovro KOS (SLO)
    12. Jan HÖRL (AUT) (0/2/2)
    13. Selina FREITAG (GER) (0/2/1)
    14. Jacqueline SEIFRIEDSBERGER (AUT) (0/1/1)
    Eva PINKELNIG (AUT)
    Stefan KRAFT (AUT)
    17. Lisa EDER (AUT) (0/1/0)
    Julia MÜHLBACHER (AUT)
    Ema KLINEC (SLO)
    Andreas WELLINGER (GER)
    Daniel TSCHOFENIG (AUT)
    Maximilian ORTNER (AUT)
    23. Juliane SEYFARTH (GER) (0/0/1)
    Katharina SCHMID (GER)
    Agnes REISCH (GER)
    Ryoyu KOBAYASHI (JPN)
    Kristoffer Eriksen SUNDAL (NOR)
    Robin PEDERSEN (NOR)

  • DomenPrevcFan bywalec

    Samozwańczy Autorytet nie pobawił się w tabelki, to ja się pobawię
    KLASYFIKACJE MEDALOWE DRUŻYNOWO
    Kobiety:
    1. SŁOWENIA (2/1/0)
    2. NORWEGIA (2/0/2)
    3. NIEMCY (0/2/1)
    4. AUSTRIA (0/1/1)

    Mężczyźni:
    1. SŁOWENIA (2/1/0)
    2. NORWEGIA (2/0/1)
    3. AUSTRIA (0/2/2)
    4. NIEMCY (0/1/0)
    5. JAPONIA (0/0/1)

    Łączona:
    1. SŁOWENIA (4/1/0)
    2. NORWEGIA (3/0/3)
    3. AUSTRIA (0/3/2)
    4. NIEMCY (0/3/1)
    5. JAPONIA (0/0/1)

  • acka profesor

    Same kombinezony:
    1. Lewe oryginalne chipy;
    2. Nowe portki w starym śpiworze (to ta DSQ - przepustowość materiału?)
    3. Troki od kaleson:
    4. Dziubki
    5. Ćwiczenia gimnastyczne na belce i po lądowaniu
    6. Wszelkie możliwe pozostałe "ciekawostki".

    Aż się prosi, by porozpruwać do ostatniego szwu wszystkie kombinezony wszystkich skaczących zawodniczek i zawodników, przynajmniej w PŚ. Sprawdzić partię produkcyjną każdego kawałka materiału w kombinezonie. Skopiować i porównać dane z wszystkich chipów od początku sezonu. Nawet, jeśli ekipy przeprowadziły już zabiegi kamuflujące, można by się sporo dowiedzieć o fair play w skokach. nie tylko u Norwegów. Nawet, gdyby był to gwóźdź do trumny dyscypliny - dłuższy od "gwoździa Forfanga".

  • TheDriger doświadczony

    Ja powiem coś o czym nikt nie mówi. Niezależnie od tego czy wiedzieli o tym czy nie wiedzieli to Lindvik jest tu osobą najbardziej poszkodowaną. Dlaczego? Otóż Forfang skacze cały sezon dobrze, na MŚ utrzymał poziom. Natomiast Lindvik miał fatalny sezon i z takimi skokami jakie oddawał w okolicach TCSu nie pomógłby mu ŻADEN kombinezon.
    Marius stopniowo zyskiwał formę, aż w Sapporo do niej doszedł, a jej peak wystrzelił w Trondheim niezależnie od kombinezonu. Niestety wszyscy o tym zapomną i będą mu wytykać do końca życia, że nie jest pewne czy czysto zdobył złoto na NH. Podczas gdy on był w naprawdę świetnej formie, a kombinezon co najwyżej lekko mu pomógł. Wygrał zamiast być trzecim czy piątym. Nie zdziwię się, jak w zwykłym kombinezonie w Oslo stanie na podium

  • acka profesor

    Następna ciekawa sprawa - protest w sprawie chipów nie skutkuje, dziwnym trafem skutkuje osobny niemiecki protest w sprawie "troków od kaleson". Niemców, słynnych z ćwiczeń gimnastycznych na belce i po wylądowaniu. W dodatku gwałtownie chudnących: 1. po zejściu z akwarium w okolice belki. 2. w czasie 5 sekund lotu. Że aż kombinezon furkocze na nich. A potem po przejściu kolejnych kilkudziesięciu kroków i chłeptnięciu z butelki, znów przybierających na wadze na tyle, że w kanciapie u Kathola i w kroku i w pasie tyle zawodnika, ile trzeba.

  • Koczek bywalec

    Artykuł w punkt. Jeśli FIS nie da żadnej większej kary Norwegom skompromitują się zakaz startu do końca sezonu powinien być formalnością.

  • TheDriger doświadczony

    "Ślepy widział, jaki dzióbek miał Karl Geiger siedzący na belce. Normalnie jakby myślał nie o skoku, tylko o sławnej sesji zdjęciowej Juliane Seyfarth dla Playboya."

    Dla takich zdań warto czytać samozwańczego! 🤣

    PS. Kolega pyta gdzie można tą sesję zobaczyć xD

  • acka profesor
    @dervish

    Właśnie o to mi chodzi. Wiedzą chłopaki, że ich życie zawodowe (bo innego nie znają), zawisło na cieniutkim włosku. I zaklinają rzeczywistość, by FIS nie ciachnął po tym włosku nożem. W każdym razie, sprawa będzie się wałkować co najmniej do kwietnia. Jako kibice skoków będziemy mieli jeszcze duuużo uciechy z podskoków wokół skoków. A kto po tym wszystkim wygra na skoczni, w Oslo, Vikersund, Planicy - who cares? Po prostu niech skaczą jak najdalej, choćby w kostiumach Batmana. Kolejność w tabeli nie ma znaczenia. Bo i tak będzie odzwierciedleniem przepustowości materiału, szwów, detali wiązań, wiatru, wysokości najazdu narzuconego przez mityczne jury, punktów randomowo naliczonych za wiatr na podstawie randomowych wskazań 10-ciu randomowych czujników. A nie tego, kto jest naprawdę najlepszy.

  • acka profesor

    Ujawnienie filmiku przez polskiego dziennikarza. To też ciekawa sprawa. Która wcale nie musi nam pomóc.
    W świecie idealnym ujawnia ten, który wykrył nielegalny proceder.
    Tu akurat robotę upublicznienia sprawy w świecie - przynajmniej skokowym - bierze na siebie polski dziennikarz. Choć sam zastrzega, że to nie on nakręcił. Za to kierunek podejrzeń idzie w stronę Austriaków.
    Z jednej strony logiczne jest wytłumaczenie, że Polacy, choć czołowa skokowa nacja i z ogromną publicznością - walczą w tym toku o wieniec z naci pietruszki. Zatem sami nie zyskają na ujawnieniu nic, przez to są wiarygodni.
    Z drugiej strony - wystawiamy się na strzał (już to robią Norwegowie, ale nie wiadomo, co po cichu pomyślą i inni) - że to czysta polska frustracja i zawiść. Potęga skokowa zbudowana na 4 nazwiskach legła w gruzy, bo nie umiała samemu stworzyć nic, żadnego systemu szkolenia. Poza nieudolnymi próbami kopiowania cudzych i ściągania zagranicznych trenerów w oczekiwaniu od nich cudu. I zaprzepaściła całą generację zawodników. Dlatego teraz w bezsilnej złości poluje małostkowo na innych.
    A w ogóle znów Polacy pokazali, jak łatwo dają się manipulować i wykorzystać jako cudze narzędzie do wyciągania gołymi rękami kasztanów z ognia...
    Nie musi to być nieuchronny skutek wizerunkowy polskiego udziału w upublicznieniu afery, ale grzechem byłoby nie brać go pod uwagę.

  • dervish profesor
    @acka

    "Nie widzieli, nie czuli, że coś tam w szwach siedzi? "

    Wiadomo, ze rżną głupa. Przecież skoczkowie musieli o tym wiedzieć. Wynalazcy systemu sznurkowego musieli o nim poformować skoczków podobnie jak informuje sie pilotów testowych chociażby po to by otrzymywać od nich już na etapie testów informację zwrotną jak te sznurki działają, czy coś należy poprawić itp itd. Musieli tez poinstruować skoczków co należy robić by podczas kontroli zamaskować widoczne na zewnątrz skutki działania tychże sznurków.

  • Stinger profesor

    Najpierw wprowadzają wojnę technologiczną, a potem się dziwią, że ktoś oszukuje. Dramat totalny.
    A te dyskwalifikacje Norwegów i uparcie się na nich jest śmieszne przy tym jak inni bezkarnie robią co chcą.
    Oczywiście nie żebym popierał oszustwa Norwegów ale jakoś nie chce mi się wierzyć w tą magiczną formę Austriaków choćby na TCS czy Niemców mogących latać w spadochronach. Tego nikt nie sprawdza i jest dobrze ale jak zwykle równi i równiejsi muszą być.

  • dervish profesor
    @Pavel

    Sobczyk w trzeciej serii mówił, że kombinezony dla Zograsia są szyte przez tych samych krawców którzy szyją dla kadry Horna. Nie wynika z tego, ze są one identyczne w każdym detalu ale tak też może być. Podobna sytuacja pewnie jest jeżeli chodzi o kombi dla USA i EST. przynajmniej na początku sezonu tak mogło być bo właśnie wtedy wiele osób zwracało na to uwagę i wtedy nałożono DSQ dla Fratnza i Aigro. Czy Frantz i Aigro korzystali z "olinowania"? Nie wiadomo, bo tego nie sprawdzono.
    podobnie nie wiadomo czy było tak w przypadku także innych skoczków i skoczkiń norweskich.

    Nie wiadomo czy owej "niezależnej speckomisji" uda się to sprawdzić bo pewnie ostatnimi godzinami trwało paniczne zacieranie śladów i dowodów i to nie tylko w kadrach norweskich.

  • acka profesor

    Johan Andre Forfang - ten od zarzucania Polakom "gotowania zupy na gwoździu". To my powinniśmy na nim uwarzyć to zupsko - bo jakoś dziwnie - on - robi wrażenie gwoździa. Całej afery - i gwoździa do trumny skoków.
    W ubiegłym sezonie nagle zaczyna się nagonka w Norwegii na Austriaka Stoeckla. Nie tylko trenera wielu sukcesów, ale i prawie-Norwega przez żonę, wrośniętego w Glebę Wikingów. Nawet po wykopaniu nie chciał stamtąd ruszyć tyłeczka do polskiego kontrahenta, złapał dodatkową, a właściwie główną fuchę na miejscu. Nie za bardzo skokową.
    A na miejsce prawie-Norwega Stoeckla wchodzi Supernorweg Brevig. Krucjatę antystoecklową prowadzi - Forfang. Aż się prosi o spiskową teorię dziejów. Patent z tasiemkami i chipami był już wymyślony przed rokiem, Stoeckl albo nie chciał się w to mieszać, albo i tak byłby niewygodny, a nuż cos by chlapnął na zewnątrz? No to Stoeckl poleciał, a wszedł mistrz krawiecki Brevig.
    Teraz afera wybuchła - i kto najgłośniej oburza się, gardłuje, wali w innych, szczególnie Polaczków - Forfang. Choć to nie jemu medal odebrali, a tylko piąte miejsce, za które na MŚ nie dają punktów PŚ...

    "Sympatyczny norweski zawodnik" - mówili i komentatorzy, i pisali kibice o Forfangu. Daje się wciąż lubić? Także swoim kolegom z innych reprezentacji, z którymi razem w akwarium na górze czeka na skok? I potwierdzam moje slowa, że Brevig to trener roku - a rebours.

  • Cinu profesor

    Akapit o rzekomej niewiedzy skoczków absolutnie w punkt. Widziałem dużo przesłuchań ludzi popełniających ciężkie przestępstwa, tak nie tłumaczą się niewinni.

    "Ślepy widział, jaki dzióbek miał Karl Geiger siedzący na belce. Normalnie jakby myślał nie o skoku, tylko o sławnej sesji zdjęciowej Juliane Seyfarth dla Playboya." xdddd

    Kurde muszę dodać, że świetny artykuł, autor wspiął się na wyżyny?

  • Amit0 początkujący
    @Mluki

    Każdy monopol jest szkodliwy. Dlatego nie jeden a kilku certyfikowanych dostawców. Natomiast modyfikacje muszą być dokonywane jawnie i pod ścisłą kontrolą. Jedna szwalnia, nagrywanie całego procesu... Kombinezony po przeróbkach zamykane i niedostępne do następnych zawodów.
    Kolejny problem skoków to pomiar odległości. Przeliczniki za wiatr z dokładnością do 0.1 pkt, odległość 1 pkt, gdy na małych skoczniach większość skacze w jedną dziurę...
    O notach za styl nie wspominam, bo wylano już cały ocean komentarzy.

    PS. O widzę, że razem z introverderem pisaliśmy to samo w jednej chwili...

  • Introverder profesor

    Mam taki pomysł - trochę zainspirowany tym tekstem. Powinni wprowadzić do skoków jedną oficjalną szwalnię/firmę dla skoczków, która wykonywała by stroje dla skoczków - te same materiały, jedyna zmienna to byłoby dopasowanie strojów dla skoczków. Skoczkowie dostawaliby stroje (z zamkniętej na klucz przechowalni) dopiero przed zawodami. Następnie po konkursie by je zdawali tam z powrotem. Podobnie byłoby jeśli idzie o buty, wiązania i resztę sprzętu. Jeden producent i ogólnie zunifikowane stroje robione tak samo, jedynie dopasowywane pod rozmiar zawodnika.

  • acka profesor

    Generalna uwaga do tego, co nastąpi. Afera rozkręciła się w sobotę, wczoraj była niedziela. A nikt nie widział pana prezydenta FIS Johana Eliascha (SzwedoAnglik, a kogo tam obchodzą jakieś skoki?), jak paraduje po Trondheim, z wypiekami na twarzy, w loży z rodziną królewską, śledzi skoki narciarskie, kombinację, biegi - na mistrzostwach, które jego organizacja firmuje! Dopiero poniedziałek, pewnie szwajcarskie biuro FIS dopiero się otworzyło, prezes Eliasch dopiero kazał podać sobie kawę, wziął się za lekturę porannej prasy, portali, biuletynów. By dowiedzieć się, co zaszło w ten piękny, wolny od pracy weekend, który spędził na oddawaniu się swoim ulubionym prywatnym zajęciom. Po południu zleci swoim podwładnym, by sprawdzili, o co ten szum. I może do skakania w Oslo w czwartek zapadną jakieś decyzje. Pierwsze, ale na pewno nie ostatnie. Korpomaszyna miele wolno.

  • FJ doświadczony
    @Matrixun

    Właśnie dlatego ona się nie nadawała. :( Czego nie rozumiesz...

  • acka profesor

    Norwescy zawodnicy - są wciąż na etapie wyparcia, gniew już lekko skrywają pod fazą targowania się: "nic nie widziałem, nic nie słyszałem, nic nie wiem".
    Nie widzieli, nie czuli, że coś tam w szwach siedzi? To były jakieś inteligentne sznurki, które same wiedziały, kiedy poluzować, a kiedy naciągnąć? A może kierowane impulsami z tego FIS-owskiego chipa, którego udało się nie tylko podwędzić, ale zaprogramować mu nową funkcję: robienie z Kathola - gapola?

    Nie widzieli, że kawał kombinezonu po ostatnim szyciu wygląda na "nowiuśki, nie śmigany"?

    Bo gdyby każdy przyznał. że widział, słyszał i wiedział - to oznacza koniec zabawy ze skokami, dożywotnią dyskwalifikację. Być może tez, odebranie poprzednich tytułów. A na pewno - zaszycie się w samotnej chatynce, jakaś mało fascynująca, banalna praca. Gdyż każda próba przypomnienia o sobie skończy się przypomnieniem przez innych o infamii i niesławie. No, chyba, że się zostanie komentatorem skoków w norweskiej telewizji. O ile będzie jeszcze co komentować.

    Swoją drogą, ten przepis, że i zawodnik odpowiada za zgodność sprzętu z przepisami - jest doskonały. Nie da się tak po prostu zwalić na innych.

  • Amit0 początkujący
    @cqrs

    Technicznie do zrobienia, lecz koszty... Już teraz są na tyle duże, że tak bogaty związek, jak nasz, organizował przez wiele lat mistrzostwa Polski bez przeliczników. Natomiast obecny system na pewno można zoptymalizować. Wystarczy np. by FIS ufundował ze trzy stypendia doktorskie... Jest olbrzymia baza danych, znane są przypadki ewidentnego "wycięcia" skoczków.

  • szczurnik doświadczony
    @Mluki

    Co da jeden producent, nawet jeśli teraz problem mamy z niejawnymi modyfikacjami? Ja popieram ten głos z ostatnich paru dni, który sugeruje dowolność w wyborze producenta czy materiału, ale zarówno nagrania dokumentujące przygotowanie sprzętu, jak i on sam, są dostępne do wglądu dla innych ekip. Pełna jawność. Jeśli chcą prześwietlić jak bagaż na lotnisku, czy na pewno nie ma wszytych jakichś tajemnych sznurków - droga wolna, w trakcie każdych zawodów jest dostępne kilkugodzinne okno, by obwąchać i pomacać sprzęt rywali.

  • atomek81 stały bywalec

    Czy z tymi podrabianymi chipami to jest pewne info? Jak rozumiem to dyskwalifikacja poszła za wszywane dodatkowe paski materiału między warstwy kombinezonu. Do wszycia czegoś do wewnątrz kombinezonu chipów nie potrzeba, wystarczy rozpruć (co jest dozwolone ze względu na danie możliwości poprawy samego szwu np.), wszyć i zaszyć.
    Niemcy mogli się nie dołączyć do koalicji habsburskiej ze względu na obecność w niej Polaków i nasze oskarżenia kierowane w stronę ich spadochronów czy tam śpiworów.
    Filmik mógł też nagrać jakiś Norweg, który uznał, że to co się dzieje jest kompletnie nie do przyjęcia.
    Jest jeszcze kilka pytań po tych mistrzostwach na które nie znamy odpowiedzi (i nie wiadomo czy poznamy):
    -dlaczego protest AUT-POL-SLO został odrzucony, a niemiecki nie
    -czy Norwegowie skakali już wcześniej w tak modyfikowanych kombinezonach (jeżeli nie podrabiali chipów to raczej nie do zweryfikowania)
    -na ile Amerykanie i Estończycy korzystali z modyfikacji (ale osobiście uważam, że nic nie wiedzieli; na zasadzie im więcej osób wie, tym większa szansa, że coś wypłynie, Norwegowie raczej to trzymali w jak najgłębszej tajemnicy)
    -czy Norweżki również miały dostęp do tej "nowatorskiej technologii"

    Wracając jeszcze na chwilę do Geigera. Czy jego kombinezon został skontrolowany po konkursie na NH czy nie? Najpierw były informacje, że tak, ale później pojawiły się informacje, że jednak nie. Czy ktoś widział protokół FIS jakie kombinezony były kontrolowane? Jeżeli w ogóle FIS takie info udostępnia publicznie.

    Niemcy w męskich skokach tylko ze srebrem Wellingera, nawet w mikscie nic nie wpadło. Słabo jak na nich.

  • Mluki stały bywalec

    "FIS wskazuje po jednym producencie: kombinezonów, butów, wiązań, nart".

    Dokładnie taki sam pomysł poddałem wczoraj podczas dyskusji w gronie znajomych sympatyków skoków narciarskich. Czyżby redaktor Hetnał podsłuchiwał nasze rozmowy? :)
    A tak poważnie - myślę że to pokazuje jak wiele osób podobnie podchodzi do kwestii niezdrowej rywalizacji technologicznej w tej dyscyplinie.
    Bo rzeczywiście, jeżeli wszyscy mieliby ten sam, z góry narzucony sprzęt, to wówczas cała ta "jazda na limicie" nie miałaby miejsca.

    Dorzuciłbym do tego jeszcze same smarowania nart.

    Z jednej strony taka rywalizacja może przyczyniać się do rozwoju dyscypliny, z drugiej zaś - czy kierunek tego rozwoju jest dobry? Nie tak dawno był na tej stronie artykuł o prawdopodobnym wpływie nowinek technicznych na kontuzjogenność skoków. Co tylko potwierdza tezę, że ten wyścig technologiczny nie służy ani popularności skoków, ani zdrowiu skoczków.

  • eLman stały bywalec
    @Pavel

    Idealny komentarz. Zgadzam się z każdym akapitem.

  • Matrixun doświadczony

    Gdyby doszło do połączenia kalendarzy kobiecego i męskiego PŚ, to może do kontrolowania sprzętu jednych i drugich dać Baczkowską? Ona by nawlepiała na początek sezonu dsq jak w Pekinie i skończyłoby się kombinowanie.

  • Takanashi63 bywalec
    Nauczciwszy konkurs?

    Nadchodzący konkurs w Oslo powinien być bardzo ciekawy z naszej perspektywy. Załóżmy, że po całej tej aferze i plamie, jaką muszą wywabić teraz władze w skokach, konkurs w Oslo i prawdopodobnie w Vikersund będą najuczciwszymi pod względem sprzętu konkursami tego roku. Do czego zmierzam, to tutaj największe znaczenie będzie miał trening i aktualna forma. Jeśli nagle nasi skoczkowie drastycznie pójdą do góry, będzie to jasny dowód na to, że to nie w trenerach, sztabie czy przygotowaniach leżał problem. Udowodnione zostanie, że to sprzęt skakał za skoczków ten cały czas. Jednakże, w sytuacji odwrotnej, jasnym będzie, że już po RAW Air powinna zostać podjęta decyzja o zmianie trenerów i Adam powinien rozpocząć poszukiwania następcy. Zresztą, już podczas samych mistrzostw nagła obniżka formy Geigera mogła sugerować, że coś idzie i trzeba złapać za lejce, by nieco zwolnić ze swoją odwagą krawiecką. Być może nagły skok formy Frantza z dna tabeli na poziom top 20 PŚ i odrodzenie Bicknera również mają swoje korzenie w testach dla swoich mecenasów. Przecież Amerykanie przodowali w dyskwalifikacjach na początku sezonu, a magicznie, jak zawodnicy z USA przestali być wyrzucani z zawodów (Dopracowali szczegóły) to forma Norwegów wzrosła o ligę wyżej. Skoki narciarskie już są mało atrakcyjne, a takie akcje jeszcze bardziej pokazują, by tego nie oglądać. Tak naprawdę skoki obecnie są bo są, a szykowanie gigantycznych skoczni to tylko obciążenie dla organizatorów Igrzysk, którzy często m.in. przez to rezygnują z organizacji, bo po co Argentyńczykom obiekt K-125 za kilka miliardów, jak oni na nim skakać nie będą. Ogromny pretekst dla wszystkich władz sportów zimowych, żeby oderwać się od tej drogiej i niszowej dyscypliny. Cóż, tyle lat w twarz Pertile były nagłaśniane problemy, a mimo to szedł twardo za swoimi poglądami. Niestety, w końcu prawda strzeliła mu w łeb i teraz musi walczyć ze wszystkimi zaniedbaniami w 1 momencie. Szkoda mi go, bo widać, że mimo złych pomysłów On chciał dobrze dla tych skoków, ale nie wiem, czy jest zbyt naiwny czy przerażony i niestety to nie wyszło...

  • marro profesor

    Dobrze się stało, że to wszystko wypłynęło, wiadomo że każdy kombinuje, ale gdzieś musi być ta granica. Dla mnie ten sezon może już się skończyć, niech FIS myśli co dalej z tą dyscypliną będzie, bo za rok po IO nawet w Polsce będzie duży odwrót od skoków gdy Stoch zakończy karierę.

  • DomenPrevcFan bywalec

    Na początek powiem, że felietony Samozwańczego Autorytetu są dla mnie na tyle inspirujące, że czasem sama piszę podobne teksty (inspiracja, nie plagiat) :)
    Teraz czas na kolejne wylewanie żali. Ja już naprawdę nie wiem co tu dodać. Taka afera niewątpliwie nie podbije oglądalności skoków, nawet jakby wydarzyła się na mobilnej skoczni w Dubaju. To jest skandal, jeden z największych w historii sportu. A najbardziej mi szkoda zawodnikow, którzy na tej dużej skoczni skakali najlepiej, czy wręcz świetnie jak Domen a cały świat mówi tylko o oszukujących Norwegach a nie o tych, którzy po prostu byli na tych MŚ najlepsi. Zwycięstwo Lindvika na NH jest dla mnie teraz niesmaczne, jak cała ta akcja. Pozostaje mieć nadzieję, że z tej sytuacji zostaną wyciągnięte jakieś wnioski (pesymistycznie założę że niekoniecznie)

  • cqrs początkujący

    Tylko w kwestii przeliczników za wiatr się wypowiem.

    Czy w takim dajmy na to żeglarstwie zawodnikom tak jak w skokach są dodawane lub odejmowane punkty za wiatr? Wiatr, który, podobnie jak w skokach, odgrywa tam jedną z kluczowych, jeśli nie najważniejszą, rolę. Nie interesuję się żeglarstwem, ale wydaje mi się, że porównanie może być uprawnione. W razie czego chętnie przeczytam coś, co wyprowadzi mnie z tego błędnego myślenia.

    Jeśli jednak uznamy, że owe przeliczniki są ok, to nastała definitywnie pora, by je w sposób dogłębny ulepszyć. Żyjemy w czasach, gdzie technicznie można dokonać pomiaru w miejscach, gdzie aktualnie znajduje się skoczek podczas skoku. I na tej podstawie dokonywać przeliczeń. Od strony matematycznej również można się pokusić o bardziej zaawansowane sposoby tychże.

  • Mucha125 profesor

    Dla mnie cała dyscyplina poszła w dziwna stronę. Robimy na siłę tzw równouprawnie czyli łączenie Pś męskiego i żeńskiego. To jest najgorsza strona w jaka mogą iść skoki. Dlaczego? Bo znowu będą cięte limity dla facetów. Dziwi mnie ze idą w te stronę jak to nie jest żadne równouprawnienie a osłabienie wpływu samych kobiet na skoki. Będą one zmuszone do skakania na tych samych obiektach co faceci oraz niestety będą częściej odwoływane zawody by wypełnić limit czasu na zawody dla facetów.
    Ale wracają jeszcze do tematu technologi w skokach. To totalny [***]zm trzymanie się ciągle tego samego sposobu liczenia punktów za wiatr w szczególności na loterii bo coraz częściej ona się zdarza. Powinni wprowadzić przynajmniej dwa systemy liczenia punktów za wiatr. Pierwszy na takie zawody jak się wiatr nie zmienia za mocno czyli warunki stabilne mogą zostać sposób liczenia po staremu. Drugi sposób musi być czuły, dokładny oraz zmierzyć tylko w tych strefach gdzie znajduje się skoczek że średnia ważona. Bez tych zmian ten system będzie jeszcze bardziej krytykowany. Bo w tej chwili przelicznik często w takich loteriach pokazuje chore wartości.
    i co jeszcze przeszkadza w dyscyplinę paradoksalnie brak technologi. Robimy dla kostiumów chipy które są średnie i można je obchodzić. A czemu w skokach do dzisiaj liczą odległość za pomoca ręcznej roboty ludzi? Czemu nie ma systemu mierzenia automatycznie odległości? Czemu do dzisiaj sędziowie muszą wystawać przez okno? No i czemu nie ma powtórek dla sędziów?
    I na koniec male utrudnienie brak specjalnych grafik na jakieś okazje czemu to zlikwidowali? Komu to przeszkadzało? Czy sami organizatorzy nie chcieli?

  • Bernat__Sola profesor

    Jakoś często tak wychodzi, że na przekręcie/absurdzie/pomyłce korzystają Norwegowie. ZIO 1924 (to akurat "oficjalnie" naprawione po latach), MŚ 1938, MŚwL 1994, TCS 2016/17, teraz MŚ 2025.
    W ogóle zresztą wydają się być strasznie antypatyczni. Wciąż coś im nie pasuje, wciąż coś im się nie podoba. Niektórzy nie lubią Niemców i Austriaków przez zaszłości historyczne, a w środowisku skokowym większe podstawy są do niechęci do Norwegów.

  • Tomekk2 początkujący

    Uważam że dyskwalifikując kadrę Norwegii do końca sezonu tak dla przykładu dla innych reprezentacji nie będzie dobre.
    Oczywiście Norwegowie popełnili błąd majstrując przy kombinezonach. Można im dowalić wysoką dotkliwą karę finansową która również może być straszakiem dla innych nacji.

  • Pavel profesor

    "Do tego doszło nieudolne zarządzanie wyścigiem technologicznym, wciąż zmieniające się, ale wciąż nieskuteczne przepisy mające sprawić, by wygrywali najbardziej utalentowani i najciężej trenujący, a nie najsprytniejsi, bądź najmniej uczciwi."

    Cały system rozregulowali Austriacy w sezonie 2002/03 tworząc z kombinezonu worek na śmieci z krokiem w kolanach, co zabawniejsze zgodny z ówczesnymi przepisami. FIS chcąc z tym walczyć tworzył przepisy sprawiające, że kombinezon był coraz bardziej "obcisły" i coraz bardziej podatny na warunki, tak że byle modyfikacja na granicy przepisów (lub je łamiąca) dawała niewspółmierne wielki handy cup. Wszystkie późniejsze kombinacje to już tylko dzieci tej matki wszystkich modyfikacji stroju. Kolejny, którego można nazwać "ojcem modyfikacji" to Ammann z sezonu 2009/10 i jego sztywne wiązania, które dały mu 2x złoto IO i KK. Było to następne rozwiązanie napędzające wyścig zbrojeń i jeszcze bardziej uzależniające zawodnika od warunków. Tym samym już nawet "sznurek na dvpie" sprawia, że z zawodnika na 15 miejsce możesz zostać MŚ.

    "Norwegowie szyli sobie kombinezony z niedozwolonymi elementami, i mieli na tym materiale chip, którego nie mieli prawa mieć. Ten chip powinien zostać wprasowany w strój skoczka dopiero po sprawdzeniu przez Christiana Kathola. Skąd go wzięli?"

    Patrząc na "dziadkowo" skokowej części FISu mam obawy, że kupili hurtowo z Chińczykowa pakiet chipów i ich ingerencja polegała jedynie na wklejeniu swojego wkładu, bez skomplikowanych zabezpieczeń. Norwegowie po prostu je sklonowali. Cały system opierał się o to, że nikt się nie spodziewał, że ktoś będzie na tyle bezczelny, aby to zrobić ;)

    "A jeśli zrobili to Norwegowie, to naturalnie powstaje pytanie, czy w sprawę nie były też zamieszane kadry USA oraz Estonii."

    Dobry przekręt to taki, o którym wie jak najmniej osób. Mam podejrzenia, że nie tylko oszukali kadry współpracujące, a nawet wydvpczyli swoich. Podejrzewam, że ich lider z początku sezonu, czyli Sundal, nic nie dostał ;)

    P.S. Cichy wygrany afery? Mr. TuTu już nikt nie mówi, o jego wynikach ;)

  • Kolos profesor

    Trochę smutne. Oczywiście Norwedzy zrobili źle, bardzo źle. Ale niestety tają krytyka i wszelkie działania to robienie korzyści wyłącznie dla Austrii. Wzmacniamy i tak mocną Austrię. Oraz nieco doraźnie Niemcy (jeśli zyskaliby na medalach co na szczęście wątpliwe).

    Dlaczego prezes Małysz zamiast zająć się opłakanym stanem naszej kadry goni z protestami które dla nas nie mają znaczenia i nic mam nie dają?

  • dervish profesor

    przeczytałem całość z zapartym tchem. Nie dłużyło się ani przez chwilę.
    Aczkolwiek końcówka felietonu z analizą dokonań naszej kadry która w normalnych okolicznościach byłaby atrakcyjną wisienką na torcie wobec nordyckiej afery nie okazała się nawet truskawką. Po prostu afera czipowa zepchnęła wydarzenia sportowe w głęboki cień co widać także po liczbie komentarzy na forum odnośnie obu tych wydarzeń. Nie do końca było więc klasycznie jak u Hitchcocka czyli na początku trzęsienie ziemi a później aż do końca napięcie narasta, ale i tak oceniam ten felieton jako najlepszy i najbardziej interesujący w tym sezonie. Dla mnie dodatkowym walorem jest, że wszystkie zawarte w tym tekście opinie autora podzielam bez zastrzeżeń . :)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl