„Nie chcę się zatrzymywać” – Paweł Wąsek przed finałem sezonu

  • 2025-03-26 12:32

Paweł Wąsek w wieku 25 lat doczekał się pierwszego w karierze podium indywidualnych zawodów z cyklu Pucharu Świata. Ustronianin w minioną sobotę zajął trzecie miejsce w Lahti, osiągając swój największy sukces na arenie międzynarodowej. W Finlandii lepsi od Polaka byli tylko Anze Lanisek i Stefan Kraft.

– Nie spodziewałem się, że w tym sezonie jeszcze się to uda, ponieważ ostatnimi czasy pojawiało się coraz więcej błędów na skoczni. W Lahti, o dziwo, od pierwszej próby skakało mi się fajnie. W efekcie wywalczyłem pierwsze podium. Dostałem za nie… kwiaty i skarpetki. Skarpetki w złym rozmiarze, może uda się wymienić… Taką nagrodę wymyślili, ale nie najważniejsze są tu nagrody. Najważniejsze jest to, co udało się osiągnąć – podkreśla podopieczny Thomasa Thurnbichlera.

– Od rana czułem się dobrze. Wyspałem się i zdawałem sobie sprawę, że presja jest dużo mniejsza. Chciałem bawić się tymi konkursami, na luzie. Nie spodziewałem się jednak, że tak może się to potoczyć. Wierzyłem, że w dalszym ciągu stać mnie na dobre skoki. Po dwóch-trzech tygodniach bardzo dobrych wyników dopadło mnie zmęczenie. Pojawiła się obniżka formy, a wraz z nią błędy. Z coraz mniejszą pewnością siebie jeździłem na skocznię, ale mam nadzieję, że miniona sobota mi jej doda i fajnie zakończę sezon – opowiada Wąsek o najważniejszym dniu w dotychczasowej karierze.

– Wiedziałem, w jakiej jestem sytuacji na półmetku. Zdawałem sobie sprawę, że jest szansa powalczyć o podium. Starałem się o tym nie myśleć, skoncentrować i powtórzyć pierwszy skok. Ciągle do głowy przychodziły myśli, że walczę o podium, jak skaczą inni i łapałem się na tym u góry. Często traciłem koncentrację, ale udało mi się skupić na tym, co ważne, puszczając się z belki i ten skok też był bardzo dobry – podkreśla olimpijczyk z Pekinu. 

– Wiedziałem, że lądowałem w pobliżu zielonej linii, ale zdawałem sobie sprawę, że Anze Lanisek miał bardzo dużą przewagę po pierwszej serii, a i Stefan Kraft raczej spokojnie sobie skoczy. Martwiłem się, czy było na tyle dobrze, żeby powalczyć o podium. Koledzy mnie uspokajali, ale oni są zawsze optymistami <śmiech>… Dużo nerwów, ale skończyło się dobrze – relacjonuje mieszkaniec Ustronia.

– Nie wymyśliłbym tego, że pierwsze podium wywalczę w Lahti. Po drugim skoku treningowym jechałem wyciągiem z Karlem Geigerem, który mówił mi, że lubi ten obiekt. Odpowiedziałem, że ja nie <śmiech>… Po tym dniu moje nastawienie się zmieni i myślę, że mogę tę skocznię polubić – słyszymy na temat Salpausselki.

– Taki ten sezon jest. Nikt nie spodziewał się, że będę dobrym lotnikiem, a to na mamucie w Oberstdorfie byłem czwarty. W Lahti udało się to przebić i w końcu wejść na podium. Faktycznie, w tym sezonie pierwsze dni na skoczni miałem trudne, były problemy z zaadaptowaniem się do nowego obiektu. Może głowa wiedziała, że w sobotę od razu są zawody i trzeba spiąć się od pierwszych skoków, idąc na pełnym gazie? Funkcjonowało to. To były bardzo dobre skoki, trener nie miał żadnych uwag. Wiadomo, nie były idealne, do czegoś na pewno mógłby się przyczepić, ale nie chciał niczego komplikować. Wskazówka była jasna: idź, zrób to samo i baw się tym. No i się udało, dobrze się bawiłem. Spełniłem jedno z marzeń, ale nie chcę się na nim zatrzymywać. Dalej mam marzenia do spełnienia i mam nadzieję, że nadal będzie się to dobrze rozwijać i pewno dnia wszystkie spełnię – dodaje Wąsek.

– Nie można się napalać. Trzeba krok po kroku eliminować błędy i starać się być coraz lepszym zawodnikiem. Starałem się to robić podczas tego sezonu. Zima zbliża się do końca i myślę, że mogę śmiało powiedzieć, że dla mnie był to dobry sezon. To jest sport, tu nie ma gwarancji, że ciężka praca da efekty. Jest za to gwarancja, że nie będzie sukcesów, jeśli nie będzie się ciężko pracować. Po prostu się cieszę, to nagroda za wszystkie wyrzeczenia. Wszyscy na to pracują, ale taki jest sport. Niektórzy znajdą ten jeden element, który im spasuje i się to rozwija. Inni zabłądzą, pogubią się i to nie wychodzi, choć pracowali równie ciężko lub mocniej. Mi to zagrało w tym sezonie. Nie idealnie, ale na tyle dobrze, że cieszył mnie ten rok – nie ukrywa triumfator Letniego Grand Prix 2024.

Ostatnim przystankiem Pucharu Świata 2024/25 będzie Letalnica w Planicy.

– Chcę tam jechać, ale nie było specjalnych rozmów. Działamy weekend po weekendzie. Jestem w takiej formie, że dobrze mi się skacze i wiadome było, że tam pojadę. Warto się jeszcze postarać. Przez najbliższe dwa weekendy chcę czerpać czystą frajdę ze skakania na nartach i cieszyć się zakończeniem sezonu. Oby było fajnie! – kończy Paweł Wąsek, odnosząc się do finału Pucharu Świata w Planicy i zakopiańskiego wydarzenia Red Bull Skoki w Punkt.


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (4281) komentarze: (10)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Arturion profesor
    @Senargai

    Szampon, mydło i... ręczniki. W sumie lepiej niż niepasujące skarpety. ;-)

  • Bernat__Sola profesor
    @TheDriger

    Gdzie oglądasz? W Playerze? Bo w Eurosporcie często nie można się doczekać dekoracji...

    W Lillehammer grali na pewno, bo pamiętam, że aż pogadanki w studiu na chwilę przerwali.

    A co do tych zmian, to chwilę musiałem poszukać, ale okazało się, że dobrze kojarzyłem. Tylko że nie dodali tego do ICR-u ani zasad PŚ, a wspomnieli o tym w jakimś osobnym "przewodniku ws. dekoracji". Informował o tym red. Bucholz na X-ie w październiku:

    https://x.com/Bucholz_Adam/status/1843606753814122…

  • Kolos profesor
    @Vow_Me_Ibrzu

    To samo pisano rok temu po tym samym Lahti i tym samym podium Zniszczoła... De facto nie ma żadnego powodu do optymizmu. Z Thurnbichlerem jako trenerem kadry A niczego nie zwojujemy.

  • Vow_Me_Ibrzu weteran

    Baza pod kolejny sezon jest. Wygląda na to, że team Thurn-Wąsek zostanie i będzie kontynuował współpracę, jedyną rzecz działającą obecnie w polskich skokach. Jak to w sporcie, pozytywny impuls może się wyczerpać, ale pozwalam sobie na ostrożny optymizm i oczekuję sporego progresu Pawła.

  • Senargai początkujący

    A kobity tak się burzyły, że dostały kwiaty i kosmetyki. :)

  • TheDriger doświadczony
    @Bernat__Sola

    Nie słyszałem o takich zmianach. Natomiast mogę powiedzieć jak faktycznie było bo oglądam podium po każdym konkursie.
    W Finlandii nie grali ani w Ruka ani w Lahti.
    W Norwegii grali owszem na MŚ i Raw Air, natomiast nie grali na początku sezonu w Lillehammer.
    Wydaje mi się, że na Raw Air był hymn zawsze (ale tu mogę się mylić), tylko oni nie grają jak jest jakiś osobny PŚ

  • Bernat__Sola profesor
    @TheDriger

    Tylko że przed tym sezonem to się miało zmienić. W Norwegii hymny grano, a też wcześniej tego nie robili.

  • TheDriger doświadczony

    Dlaczego FIS pozwala organizatorom, żeby za miast trofeum na podium zawodnicy dostawali skarpetki i kwiaty? Przecież to kompromitacja. Jak to wygląda. No i dlaczego pozwalają żeby nie grać hymnu w Finlandii?
    Coś takiego by nie przeszło w poważnych sportach jak F1. No, ale FIS za dużo pozwala Skandynawom. Skandal. Tak ciężko jest dać zawodnikom jakiś pucharek za 20zł? Żenada.

    PS. A wielki znawca Błachut do dzisiaj nie wie, że w Finlandii nie grają hymnów. Bo podczas ceremonii twierdził, że Sandro podszedł do zawodników powiedzieć im że hymn Słowenii nie działa organizatorom XDDD

  • Tomek88 profesor

    Oby Paweł zakończył ten dobry sezon dwoma miejscami w czołowej dziesiątce. Trzymam też kciuki za poprawę życiówki z Oberstdorfu. To byłoby piękne zakończenie najlepszej jak do tej pory zimy w jego karierze

  • marro profesor

    https://www.skijumping.pl/wiadomosci/35264/nie-chc…

    Olek rok temu mówił to samo. Tylko ciężko słowa przełożyć w czyny.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl