„Trochę jestem romantykiem” – igrzyska na horyzoncie Macieja Kota

  • 2025-04-16 12:05

Maciej Kot nie znalazł się w kadrze narodowej A na sezon 2025/26. W poprzednim sezonie 33-latek zgromadził trzynaście punktów do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, wygrywając jeden konkurs rangi Pucharu Kontynentalnego. Drużynowy mistrz świata z 2017 roku – mimo braku oszałamiających wyników w ostatnich miesiącach – nie składa broni i wciąż wierzy, że może powalczyć o medal olimpijski w 2026 roku.

Skijumping.pl: Sezon 2024/25 zakończony. O jego ocenie świadczą wyłącznie wyniki, a może warto wziąć pod uwagę ogólne wrażenie? Tej zimy można było mieć wrażenie, że stać cię na punktowanie na początku sezonu, że możesz walczyć o miejsca w czołowej „15” w Sapporo, a na Raw Air i Lahti przyjeżdżasz w dobrej formie. Wszystko to było jednak wrażeniem. Jak interpretować ten okres?

Maciej Kot: Przede wszystkim my jako sportowcy rozliczamy się z wyniku. To jest coś widocznego, mierzalnego — i właśnie z tego się rozliczamy. Tego my sami jako zawodnicy oczekujemy od siebie, tego oczekują kibice, trenerzy, Polski Związek Narciarski i na pewno te wyniki nie były takie, jak powinny być. Wiadomo, że zostaje coś takiego jak wrażenie, o którym mówisz. Często mimo gorszych wyników to wrażenie zostaje pozytywne, kiedy widzi się, że zawodnik był blisko, wykazywał motywację, ciężko pracował, czasami mimo dobrych skoków miał pecha do warunków. Dobre wrażenie warto czasem po sobie zostawić, bo potrafi to zaprocentować w przyszłości. Mam nadzieję, że to wrażenie po tym sezonie nie będzie aż tak złe jak wyniki, bo nie mogę sobie odmówić walki do samego końca.

Rzeczywiście gdyby tak popatrzeć od początku na ten sezon w skrócie to cały czas było blisko, ale cały czas brakowało. Myślę, że to najkrótsze możliwe podsumowanie tego sezonu. Myślę, że było blisko, ale jednak brakowało i tylko można gdybać, zastanawiać się co by było gdyby w Lillehammer wpadły punkty, gdyby w Lillehammer udało się zdobyć punkty, gdyby po drodze nie było problemów ze sprzętem, dostosowaniem się do tych nowych przepisów z kombinezonami, gdyby pojawił się jakiś lepszy skok chociażby potem w Wiśle, żeby zrobić punkty, zacząć jeździć na ten Puchar Świata, zacząć się przebijać.

Tego się nigdy nie dowiemy, ale teraz na pewno czas będzie na taką solidną analizę sezonu, dlaczego to się nie udało.

Jesteś drużynowym mistrzem świata, dwa razy wygrywałeś w Pucharze Świata. Generalnie pamiętamy te piękne czasy, loty ponad 240 metrowe i tu moje pytanie pod prąd, czy to nie jest pewnego rodzaju przekleństwo, że wszyscy to pamiętamy.. Patrząc tylko na ten wycinek jest lepiej niż 3, 4 czy 5 lat temu, może trochę za daleko się zapędzam, ale pamiętamy to co było kiedyś. Pytanie, czy to, co było kiedyś, wciąż ma rację bytu, czy to już zupełnie inna rzeczywistość?

Czasy się zmieniły, wszystko poszło do przodu. Rozmawiamy o sezonie, który był osiem lat temu. Sezon po zimie 2016/17, może dwa sezony później, porównywanie się do niego miało sens. To było niedawno, powinna być kontynuacja, ten poziom powinien tylko i wyłącznie wzrastać lub ewentualnie zostać utrzymany. Myślę, że w tym momencie nie ma racji bytu porównywanie się do tego najlepszego sezonu. To pokazuje, że to było możliwe, więc wciąż jest możliwe, natomiast myślę, że trzeba patrzeć właśnie w perspektywie ostatnich trzech-czterech ostatnich sezonów i próbować też z innej perspektywy to oceniać.

Rzeczywiście jest trochę lepiej, ale ten postęp na pewno nie jest taki, jakiego sam od siebie oczekuję, bo znowu wracamy do tego, że niby jest blisko, ale jednak cały czas czegoś brakuje. Czasami tak jest, że jeden bardzo dobry sezon potem zmienia postrzeganie kolejnych. Gdyby ten sezon pominąć, można by powiedzieć, że cały czas robię postępy, cały czas jest blisko, idzie do przodu, może w końcu się przełamie. Jeden dobry sezon zmienia to postrzeganie, że nawet jeżeli są dobre wyniki, ale są gorsze, to wiadomo porównujemy do tego najlepszego sezonu i trochę to w pewnym sensie namieszało. Natomiast wiadomo, doświadczenie tamtego sezonu zostało i mam nadzieję, że jeszcze je wykorzystam.

Przycięcie kwot startowych wywołało pewien ruch. Skoczkowie balansujący pomiędzy Pucharem Świata a Pucharem Kontynentalnym, którzy skończyli 30. rok życia, jak Stephan Leyhe, Markus Eisenbichler czy Michael Hayboeck kończą karierę rok przed igrzyskami. Z jednej strony dziwny moment, a z drugiej zrozumiały. Skąd ty czerpiesz motywację? Masz żonę, dziecko i obowiązki codzienne. A jednak masz w sobie tę iskrę, by dalej walczyć.

To jest dobre pytanie. Sam się teraz zastanawiam, skąd biorę tę motywację, bo na pewno jest tak, że ta motywacja jest, to nie jest tak, że kontynuuję, bo nie mam nic lepszego do roboty w życiu — zamiast iść na budowę, do przysłowiowej łopaty, to po prostu wolę jeździć po świecie i zwiedzać świat. Ta motywacja wciąż jest i robię to, bo chcę, bo czuję w tym potencjał, że jeszcze jestem w stanie coś zrobić.

Patrząc na to, że moi rówieśnicy, koledzy ze skoczni kończą karierę, przytoczone trzy nazwiska, to wiekowo bardzo podobnie. I też na takim podobnym poziomie sportowym, oprócz Michaela Hayboecka w tym sezonie. Widywaliśmy się na Pucharze Kontynentalnym, gdzieś tam potem Puchar Świata, tak na granicy i widać, że to jednak zmiany kwot startowych, też wiemy na igrzyskach też te kwoty startowe są zmienione. To sprawiło, że ci zawodnicy kończą kariery, ruszają dalej, zajmują się pracą, rodziną i to też jest coś, co na pewno siedzi mi w głowie. Ta przyszłość, co będzie później, co by było gdyby i myślę, że to dla żadnego zawodnika nie jest łatwy temat. Takie rozważania się pojawiają w moich myślach.

Przede wszystkim motywację czerpię stąd, że jeśli chodzi o sport, to jestem trochę romantykiem. Wierzę, że ciężka praca przynosi efekty — nawet jeśli nie w jednym sezonie czy w drugim, to w końcu przychodzi taki moment, że ciężka praca przyniesie rezultat. Trzeba ciężko pracować, wierzyć w siebie i mieć tę nadzieję. Cały czas daję z siebie wszystko, wierząc w finalny efekt. Wiadomo, że na igrzyska pojedzie dużo mniej zawodników niż chociażby trzy lata temu.

Mimo wszystko dla mnie gra jest warta świeczki, czyli jestem w stanie cały rok ciężko pracować i ponosić wszystkie te wyrzeczenia, mając choćby cień szansy, że na te igrzyska pojadę i na tych igrzyskach powalczę o medal. Może to jest trochę takie romantyczne podejście, czasami niepoparte jakąś wielką logiką, natomiast tak do tego podchodzę i chcę dać z siebie wszystko, kontynuować pracę z tego sezonu, żeby w przyszłym sezonie dać sobie jak największą szansę, żeby na te igrzyska pojechać i tam po prostu powalczyć o medal.

Z Maciejem Kotem rozmawiał Dominik Formela


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (8801) komentarze: (57)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • dejw profesor
    @atalanta

    Otóż, jak dla mnie, nie do końca.
    Można to zrobić ze swego rodzaju klasą.
    A można to zrobić jak Kubacki.

    To są te... detale.

  • atalanta weteran
    @INOFUN99

    Każda krytyka trenera to jest ten sam świat, tylko forma i słowa się zmieniają.

  • Tomek88 profesor

    Jeden z moich ulubionych skoczków. Skromny, inteligentny, pracowity, z analitycznym umysłem. On zawsze mówi jak jest, ma formę to o tym wspomina, skacze źle to też otwarcie o tym mówi. Nie zwala winy na warunki. Taki Kubacki mógłby się od niego wiele nauczyć.

    Cieszy mnie, że po kilku słabszych latach zeszłej zimy skakał lepiej. Oczywiście na poziomie Pucharu Kontynentalnego ale zawsze to coś. Mam nadzieję, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i w zawodach najwyższej rangi też będzie miał dobre momenty

  • INOFUN99 profesor
    @atalanta

    Wiedziałem, że ktoś narzekał na ten pomysł Kruczka, pamiętam to, ale nie wiedziałem, że z ust Kota takie słowa padły. Jednak musisz zauważyć, że wypowiedź Kota o Kruczku, a wypowiedzi Kubackiego o Thurnbichlerze, to są 2 inne światy.

  • Lataj profesor

    Wydaje mi się czy Sapporo skopiowało pomysł z logotypu Żabki?

    @Kibic_z_Mazowsza
    Albo może bardziej oczy bolą? ;)

  • dervish profesor
    @atalanta

    Słuszna uwaga. Dziś o 500+ a nawet o 400+ w wykonaniu kogoś poza naszym liderem możemy tylko pomarzyć. Kazdy taki wynik staje się ewenementem, wydarzeniem na skale sezonu i wart jest świętowania. Pora zacząć się do takiej sytuacji przyzwyczajać. To tak w trosce o nasze wątroby i woreczki zółciowe. ;)

  • atalanta weteran
    @Raptor202

    Różni użytkownicy różnie tu o Kruczku mówią. Kot za Kruczka zdobył w sezonach 12/13 i 13/14 odpowiednio 460 i 398 pkt PŚ. Tylko w pierwszym sezonie Horna zdobył ich więcej (985).
    Czyli jednego trenera można krytykować, a innego nie? Tak po uważaniu?

  • Kibic_z_Mazowsza stały bywalec
    @TheDriger

    Bo facebook to facebook. Tam się wypowiadają tacy, którzy czasami nie mają zielonego pojęcia o temacie, tylko gdzieś coś usłyszeli. Ale jeszcze gorszy językowo jest Twitter. Uszy więdną od wulgaryzmów. Choć merytorycznie jest bardziej profesjonalny niż facebook.

  • Skokownik profesor
    @atalanta

    W 10 lat człowiek może się bardzo zmienić. To normalne.

  • Arturion profesor
    @TheDriger

    Bo tu przeważają ludzie empatyczni i wrażliwi. ;-)

  • TheDriger weteran

    Jestem pozytywnie zaskoczony jak wiele osób tu pozytywnie się wypowiada na temat Maćka. Bo na jego facebooku 50% komentarzy to ostre i bardzo nieprzyjemne hejty :(

  • Raptor202 profesor
    @atalanta

    Ale Kruczek to nie trener, tylko nieudacznik.

  • sledzik16 profesor

    Dużo dobrego zrobił dla naszych skoków w Pucharze Kontynentalnym. Ogólnie jeden z bardziej lubianych zawodników prze mnie. Chociaż jako jedy y nie czaruje i głupio się nie tłumaczy. Nie ma formy to mówi o tym otwarcie. Jak trzeba jechać na Puchar Kontynentalny też nie stroi fachowców jak celebryta Kubacki a tym bardziej Stoch który otwarcie powiedział że woli skończy że skokami jak startować w 2 lidze.
    Na prawdę nie trzeba osiągać cudownych rezultatów by być lubianym w tym środowisku. Wystarczy być normalnym jak Maciek.

  • atalanta weteran
    @INOFUN99

    "nie płacze na trenera"
    A to nie Kot był tym, który dziesięć lat temu opowiadał, jak to Kruczek każe im skakać wzwyż zamiast w dal?

  • zimowy_komentator profesor

    Krótka piłka: jeśli nie poprawi tego błędu technicznego może zapomnieć o dobrych wynikach w Pucharze Świata, a tym bardziej na IO, na które najpewniej w takim wypadku nie pojedzie.

  • zimowy_komentator profesor
    @Man_of_the_Day

    Bo piąte to ulubione kocie miejsce, może dlatego bezrefleksyjnie się cieszył.

  • fraki doświadczony

    Panie Macieju, powodzenia w przyszłym sezonie i oby się udało. Na pewno jest pan młodszym i mniej krytykującym trenerów wyborem od trójki Starszyzny w kontekście IO.

  • Joahim początkujący

    Jest ok.

  • TheDriger weteran
    @dervish

    Znaczy tak, oczywiście masz rację IO są wyżej w hierarchi niż MŚ. Dla mnie też. Po prostu w mojej hierarchi złoto musi być wyżej niż brąz, mimo że impreza ciut wazniejsza to jednak złoto to wygrana, to tytuł. A brąz to dobry wynik, ale jednak nie postawie go wyżej niż złota na imprezie ciut mniej ważnej. A indywidualne w hierarchi zaś u mnie stoją znacznie wyżej niż drużyna, więc tu już nawet nie ma co porównywać.

  • INOFUN99 profesor

    Kot, czyli sportowiec, który w przeciwieństwie do Kubackiego nie płacze na warunki, nie płacze na trenera. Zawodnik inteligentny, elokwentny i analityczny. Szkoda mi Macieja, bo lubię go jako sportowca i człowieka i wiem, że ambicji i chęci do treningów mu nie brakuje. W jego przypadku wszelkie złe rezultaty można zrzucić na błędy techniczne, z jakimi niewątpliwie się zmaga. Brakuje mi go w PŚ, bo pamiętam jak w sezonie 2016/2017 prezentował się pięknie ze strony technicznej i sportowej. Oby przyszły sezon był w jego wykonaniu udany.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl