„Kocham ten sport” – Stefan Hula rozwija się jako trener

  • 2025-04-22 17:20

Stefan Hula błyskawicznie po oddaniu ostatniego skoku, co miało miejsce 12 marca 2023 roku, zaczął zbierać doświadczenie na arenie międzynarodowej jako szkoleniowiec. Drużynowy medalista olimpijski z Pjongczangu w sezonie 2023/24 uczył się trenerskiego fachu od Haralda Rodlauera z Austrii, a minionej zimy był prawą ręką Marcina Bachledy. Obie współprace miały miejsce w ramach sztabu szkoleniowego kobiecej reprezentacji Polski.

Skijumping.pl: Stefan, zakończyłeś karierę sportową, ale nadal jesteś bardzo blisko skoków narciarskich – już jako trener.

Stefan Hula: Tak, jestem i jak to wygląda? Jestem bardzo zadowolony. Szczególnie z pracy, którą wykonaliśmy w tym sezonie, bo może nie osiągnęliśmy nie wiadomo jakich wyników, ale dziewczyny zrobiły ogromny postęp. Przede wszystkim te dwie, Pola Bełtowska i Ania Twardosz. Jeżeli będzie to tak dalej wyglądało, no to możemy liczyć tylko na lepsze rezultaty i oby tak było. Ta praca mnie cieszy, dziewczyny chcą pracować, to jest najważniejsze. Oby tak dalej. Chciałoby się mieć więcej tych dziewczyn, ale naprawdę ciężko teraz o kogokolwiek więcej. Najważniejsze, że mamy te dwie zawodniczki, które chcą skakać, chcą trenować i zobaczymy, co przyniesie przyszłość.

Gdzie jest trudniej, na belce startowej czy w szatni, jako trener? Masz porównanie.

Ojejku, to jest zupełnie co innego, nie da się tego porównać. Tam na belce to jesteś ty, jako zawodnik, słuchasz się trenera, starasz się wykonać jego polecenia i wierzyć w to, co mówi. I tyle. Jako trener musisz tego zawodnika nastawić tak, żeby ci uwierzył i zaufał, że to, co robisz, jest dobre i przyniesie efekty. To jest zupełnie inna sytuacja, tego się nie da porównać.

Kiedy dwa lata temu kończyłeś karierę w Zakopanem na Pucharze Kontynentalnym, dałbyś wiarę, że tak to się potoczy? Przez dwa ostatnie sezony zbierałeś doświadczenie z dwoma różnymi szkoleniowcami w Pucharze Świata kobiet – u boku Haralda Rodlauera i Marcina Bachledy.

Nigdy nie wiadomo, co przyniesie życie. Myślę, że praca z Haraldem bardzo mi pomogła zapoznać się z całym Pucharem Świata, przekonać się, jak to wygląda właśnie ze strony trenera. To było super. Uważam, że to procentowało minionej zimy. Teraz pracujemy razem z Marcinem. Myślę, że nasza współpraca też jest fajna i dziewczyny zyskują dzięki temu. Jest to zupełnie coś innego niż bycie zawodnikiem. Nie mogę powiedzieć, że już się nauczyłem wszystkiego. Cały czas zdobywam doświadczenie i uczę się tego zawodu. Uczę się też podejścia do zawodniczek.

Masz w sobie przekonanie, że to jest to, co chcesz próbować robić przez kolejne lata?

Myślę, że tak. Chciałbym, żeby tak było, ale co przyniesie przyszłość? Czas pokaże.

Jesteś uosobieniem tego, że ten tryb życia jest po prostu uzależnieniem, które trudno zwalczyć. Dostałeś zielone światło, mogłeś zacząć robić coś zupełnie innego i zacząć żyć w inny sposób. I co teraz robi Stefan Hula? Spędza cały rok w Pucharze Świata <śmiech>...

Nie no, zawsze gdzieś w głowie miałem to, że chcę zostać z tymi skokami. To jest całe moje życie, kocham ten sport. Czy to są skoki kobiet, czy to są skoki mężczyzn, po prostu to lubię i byłem od małego nauczony tego, że ciągle wyjeżdżam, często jestem na skoczni, cały czas jestem związany z treningiem, więc to jest pasja. To nie jest tak, że to robię, bo muszę, tylko to naprawdę moje hobby.

Czy twoja żona podziela to zdanie?

Nie, nie zawsze <śmiech>... Akurat ten sezon był taki, że współczuję żonie i dzieciakom. Sobie też, bo bardzo rzadko widywałem się z dziećmi w trakcie zimy, z żoną tak samo. To jest trudne. Taki luty – byłem w domu tylko kilka dni, a dzieciaki dorastają i trochę tego mi oczywiście brakuje. Za nami naprawdę dobry sezon, częściowo mi to wynagrodziło. Jako trenerom brakuje nam wsparcia, bo jesteśmy sami z Marcinem. Choćby po to, żeby któryś z nas mógł czasami odpocząć, zastanowić się, co i jak dalej, a ktoś inny by mógł pojechać w zastępstwie. Nie mamy tego, a szkoda. Uważam, że to dla wszystkich byłoby zdrowe, jeżeli chodzi o podejście, o trening. To wszystko byłoby łatwiej okiełznać.

Skakałeś po zakończeniu kariery?

Nie. Stwierdziłem, że jak już zakończyłem skakanie, to zakończyłem, ale podczas Pucharu Świata w Lahti mi się to śniło i w sumie nie skoczyłem <śmiech>...

Która to była skocznia?

Chyba Willingen. Nie wiem czemu, nie mam pojęcia <śmiech>... 

W międzyczasie zacząłeś się też udzielać jako… podcaster. Razem z Wiktorem Pękalą. Największym echem odbił się odcinek dotykający afery sprzętowej w Trondheim.

Chcieliśmy stworzyć z Wiktorem coś takiego, co po prostu przybliży trochę skoki narciarskie z naszej perspektywy. Zapraszamy serdecznie do oglądania nas i mam nadzieję, że będzie się podobało. To jest taka luźna gadka o skokach.

Jak małżeństwo Hulów wiąże swoją przyszłość z kombinezonami? Od lat – razem z żoną Marceliną – jesteście znani z przygotowywania strojów skokowych.

Jak to się klaruje? Na tę chwilę szyjemy kombinezony na przykład dla dziewczyn. Zimą nie było żadnej dyskwalifikacji! Szyjemy stroje dla juniorów, dla klubów, dla kombinacji norweskiej, więc troszkę tego mamy. Nie szyjemy oczywiście dla zawodników kadr A i B. Tym zajmują się sztaby tych zespołów. Jesteśmy z tym związani od 2013 roku. Kamil Stoch zdobywał w naszych kombinezonach złoto olimpijskie, więc cieszy nas ta robota. Moja żona szyła dla mnie kombinezony odkąd firma powstała. Nie tylko dla mnie – na początku dla większości zawodników. Później się to troszkę pozmieniało. Jak będzie dalej, zobaczymy. Przede wszystkim lubimy to robić. Robimy to z miłości do tego sportu, żeby pomóc, żeby robić jak najlepsze kombinezony i być otwartym na wszelkie propozycje, jakie są związane z tym wszystkim. Jak najbardziej jesteśmy za, żeby dalej to robić.

Jakim kompanem w świecie trenerskim jest Marcin Bachleda?

Pozytywnym, bardzo pozytywnym. Jeżeli jest za dużo napięcia, wówczas potrafi skutecznie je rozładować. Ma też doświadczenie w pracy z dziewczynami, więc to duży plus. Wie też, jak podejść do dziewczyn. To jest zupełnie inne trenowanie jak z chłopakami. Dla mnie to też jest nauka cały czas i wiem po sobie, że też musiałem troszkę zmienić nastawienie do tego wszystkiego. Ale myślę, że pozytywnie się odnajdujemy w tym wszystkim i dobrze się dogadujemy. Szkoda, naprawdę szkoda, że mamy tak wąską grupę tych dziewczyn, że nie ma zaplecza i że to wszystko troszkę się tak rozpadło. Ale no cóż, na to nie mamy wpływu, nie możemy nic poradzić, bo to wszystko miało już konsekwencje wcześniej. Cieszymy się z tego, że mamy dwie zawodniczki, które są w stanie punktować w Pucharze Świata i to jest dla nas ważne.

Gratuluję poczynionych postępów, bo to zawsze w sporcie jest najważniejsze.

Oczywiście, że tak, ja też się z tego cieszę. Głównie z tego, że znacznie więcej punktów, jak w zeszłym roku. W sezonie 2023/24 było osiem, a teraz ponad 80. To jest ważne i na tym możemy budować kolejne sezony. Dziewczyny na pewno zyskają pewność siebie i będziemy dalej ostro pracować.

Ze Stefanem Hulą – w Lahti – rozmawiał Dominik Formela


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (6464) komentarze: (12)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Odlotowo_4567 początkujący
    @Blofeld

    To, że nie da się tam ustać 150 m to tylko moje osobiste zdanie na podstawie tego, co widziałem. Jak spojrzy się na miejsca między hs a linią upadku tych skoczni, serio, widać różnicę. Masz rację, ale lepszy argument to chyba, że w Garmisch-Partenkirchen raczej leci się niżej, choć przy ciągu pod narty to profil i styl lotu zawodnika nie zawsze mają duże znaczenie.

  • Arturion profesor
    @PauloXaver

    Postęp to rzecz wymierna. Obie reprezentantki zrobiły go.

  • PauloXaver doświadczony
    @Rawianek

    Postępy to rzecz względna. Kiedy nie ma wyników, 30. miejsce może być sukcesem.

  • Rawianek profesor
    @PauloXaver

    Bo za czasów gdy Bachleda był głownym trenerem było widać największe postępy.

  • PauloXaver doświadczony
    @Rawianek

    Dlaczego tak myślisz? To jest absurdalne.

  • PauloXaver doświadczony

    Szkoda, że nasz prezes, Małysz, blokował żeńskie skoki – pewnie miał obawy, że jego osiągnięcia stracą na wartości. No cóż, dziś gonimy świat, a te dwie reprezentantki będą nas na razie cieszyć swoimi skokami w pierwszej trzydziestce.

  • Arturion profesor

    Tak. Stefanek z Diabełkiem to dobry duet. Tylko utraconych skakajek żal...

    @Blofeld - to jednak 5 metrów różnicy.

  • Blofeld początkujący
    @Odlotowo_4567

    Hayboeck wylądował 145 m w Ga-Pa eleganckim telemarkiem, więc wcale nie jest powiedziane, że nie da się tam ustać 150 m.

  • Odlotowo_4567 początkujący
    @Pavel

    Dzięki za odpowiedź, faktycznie tak, jest, wystarczyło pogrzebać w przepisach. 🤭 Ale sam również przyznaję się do błędu, bo rekord skoczni zależy też od tego, kto tam bywa najczęściej delegatem technicznym i jakie warunki tam panują, czy odpowiednio powieje pod narty odpowiedniej osobie. 😉 Wiele odległych skoków treningowych, takich, jak Krafta w Bischofshofen jest również nie mierzone dokładnie albo nie dostępne dla wiedzy kibica.

  • Pavel profesor
    @Odlotowo_4567

    Zmieniły się przepisy i HS jest wyliczany na podstawie parametrów skoczni więc jest zdefiniowany wzorem matematycznym, a nie uznaniem FISu ;)

  • Odlotowo_4567 początkujący

    Sen Stefana Huli o skoczniach... i Willingen. Skocznia, która jest w pś mimo braku siatek przeciwwietrznych i lodowych torów najazdowych. Wielu skoczków ma z niej "specyficzne wspomnienia".Oprócz tego fis zwiększył jej hs bez żadnej Przebudowy! Patrząc na odległości tam osiągane, to nie było w sumie takie złe. Tylko dlaczego na tylko jednej skoczni się to zdążyło? A fis lubi zmniejszać skoczni, nie powiększać. Może w Willingen skocznie kontrolował w procesie nadawania homologacji ktoś, kto nie robi tego na innych skoczniach? Wielka Krokiew gdzieś około 2 lata temu dostała nową homologację, i jakoś nikt nie zwiększył jej do, powiedzmy, hs 143, bo 142 jest oklepane (choć nie aż tak bardzo jak 140 m) i nikt by na to uwagi nie zwróciłem. W Garmisch-Partenkirchen nie da się wg mnie osiągnąć 150 m. Jaki hs? 142. 🤷‍♂️ W Bischofshofen rekord tylko o metr dłuższy niż w Garmisch-Partenkirchen, choć ten treningowy skok Krafta powoduje, że taku hs jest uzasadniony. A Oberstdorf hs 137 ma wg mnie podobne możliwości, co Ga-Pa, i hs jest, jaki jest...

  • Rawianek profesor

    Oby duet Bachleda plus Hula pozostał na pare kilka dobrych lat.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl