Wielki poczet skoczków polskich: Aleksander Rozmus - Rekordzista z Jaworzynki

  • 2005-11-30 10:03
[strona=1]

Rekordzista z Jaworzynki

Jego pojawienie się na skoczni było gwarancją udanych zawodów, gdyż Rozmus był asem i Aleksander Rozmus (SN PTT, Wisła) - olimpijczyk 1928, fot. ze zbiorów SN PTT Zakopaneskakał pięknie oraz daleko. Wygrywał konkursy skoków w czasach, gdy skocznia na Krokwi była jeszcze w sferze zamierzeń, a osiągnięcie 30 metrów na skoczni w Jaworzynce było wielkim wydarzeniem, o którym długo dyskutowano w kuluarach zakopiańskiego sportu. Głównie w kawiarni u "Przana".

Aleksander Rozmus urodził się 18 stycznia 1901 r. w Zakopanem. W czasie kariery sportowej, jak podaje Zygmunt Głuszek w Leksykonie polskich olimpijczyków, ważył 72 kg przy 169 cm wzrostu. Był, więc zawodnikiem dosyć masywnym, ale taka była wtedy tendencja. Prof. Z. Porada podaje, że po zdaniu matury w zakopiańskim gimnazjum pracował jako urzędnik. Narciarstwo zaczął uprawiać jeszcze jako uczeń gimnazjum i w tym czasie pierwszy raz wystartował w zawodach narciarskich występując w barwach SN TT Zakopane. W roku 1920 wystartował w pierwszych związkowych Mistrzostwach Polski, zajmując ostatnie miejsce zarówno w konkursie skoków, jak i w biegu na 18 km. Lecz w ciągu jednego roku dokonał znaczącego postępu, zwłaszcza w technice skoku, skoro w następnym roku został mistrzem Polski w skokach, uzyskując wówczas rekordową odległość 22 metry na skoczni w Jaworzynce, wygrywając zawody przed Leszkiem Pawłowskim (SN Czarni Lwów) i Franciszkiem Bujakiem (SN TT). W 1922 r. był 1. w skokach na międzynarodowych zawodach narciarskich w Zakopanem (oddał najdłuższy skok na 22,5 m), a w sztafecie zajął 2. miejsce i 1. miejsce na Mistrzostwach Polski w Worochcie. W tym roku po raz kolejny pobił rekord skoczni w Jaworzyce uzyskując 27 metrów. W tym miejscu przypomnijmy dzieje skoczni zbudowanej w Dolinie Jaworzynki, obecnie już nieistniejącej.

Latem 1920 r. sprawę budowy "wielkiej odskoczni" na posiedzeniu klubu SN TT (Sekcja Narciarska Towarzystwa Tatrzańskiego, od 1925 r. SN PTT) referował Władysław Ziętkiewicz. Stwierdzono konieczność budowy wielkiej odskoczni ...Miejsce nadaje się pod odskocznię w Jaworzynce ze względu na wielką dogodność stoku, bliskość Kuźnic i możność zamknięcia dostępu na czas zawodów. Wydział przyjął sprawozdanie do wiadomości i upoważnił p. Ziętkiewicza i Schielego Aleksandra do pertraktacyi z właścicielem gruntu p. Uznańskim, tudzież do przygotowania planów i kosztorysów1. Projektem skoczni zajął się Aleksander Schiele i już w październiku 1920 r. plany skoczni były gotowe. Planowano budowę trybuny dla sędziów obok odskoku i ograniczyć wysokimi palikami pole skoku od publiczności2. Rozpoczęto pierwsze prace, a ponieważ zapał był powszechny skocznię szybko wybudowano.

Polscy narciarze na Kalatówkach. Pierwszy od lewej A. Rozmus, fot. ze zbiorów SN PTT ZakopaneOficjalne otwarcie skoczni odbyło się w dniu 8 marca 1921 r., mimo, że skocznia była gotowa już w styczniu. W imieniu Polskiego Związku Narciarskiego i klubu SN PTT przemawiał Mieczysław Świerz. Na uroczystość otwarcia skoczni przyjechali także przedstawiciele innych klubów: KTN reprezentował S. Tobiczyk, a krakowski TTN Władysław Skórczewski. W 1921 r. w Zakopanem rozegrano II Związkowe Zawody o Mistrzostwo Polski, zorganizowane przez TTN (Tatrzańskie Towarzystwo Narciarzy - klub z siedzibą w Krakowie). Konkurs skoków przeprowadzono w Jaworzynce, były to prawdopodobnie pierwsze większe zawody zorganizowane na tym obiekcie. Pierwszy był w nich Andrzej Krzeptowski I (SN PTT) z długością 14 m, jak pisano w gazetach: - dzięki przepięknej pozycji w powietrzu, drugi Szczepan Witkowski (SN Czarni Lwów), trzeci Krzeptowski (SN PTT). Najzdolniejszy, zdaniem trenera Seppa Bildsteina, skoczek z Zakopanego, Aleksander Rozmus upadł. Rozegrano wtedy także bieg pań w którym w którym zwyciężyła Ela Ziętkiewiczowa (SN PTT), bieg z przeszkodami, którego zwycięzcą był Aleksander Schiele oraz wojskowy bieg patrolowy, w którym zwycięzcą był patrol prowadzony przez kaprala Andrzeja Mateję. Skocznia była mała, więc rychło ją przebudowano; zmieniały się, bowiem czasy, style i długości skoków. Dla polepszenia stylu i poziomu skoczków PZN sprowadził do Zakopanego znanych w Europie Zachodniej trenerów Stolpego i Bildsteina. Oni uczyli naszych zawodników nowej techniki, oswajali z coraz dłuższymi odległościami, doradzali. Ich rady były bezcenne. Z czasem zaczęto także sprowadzać przed zimą trenerów norweskich, to dawało efekty, a poziom skoków w kraju znacznie się dzięki tym zabiegom ze strony PZN poprawił. Norwegowie w końcu byli w tamtych latach niedościgłymi mistrzami podniebnej dyscypliny.


1Posiedzenie klubu SN PTT z dnia 21.04.1920 r., pkt.3,protokól w zbiorach klubu
2Posiedzenie klubu SN PTT z dnia 12.10.1920r. j.w.
[strona=2]
Należy wymienić konkurs skoków w Jaworzynce zorganizowany na zakończenie kursu skoczków Aleksander Rozmus w stylowym skoku, koniec lat 20., fot. ze zbiorów SN PTT Zakopaneprowadzonego przez trenera niemieckiego Seppa Bildsteina. Ten skoczek alpejski jeszcze przed I wojną światową przekraczał odległość 40 metrów. W konkursie zwyciężyła znana nam z mistrzostw Polski czwórka. Bildstein znacznie podciągnął naszych skoczków. Zaczęli według norweskich i alpejskich brać przy odbiciu większe wychylenie do przodu, co umniejszyło pracę rąk w powietrzu. Skocznia w Jaworzynce była starego typu, tak zwana powietrzna. Skoczek wylatywał wysoko, a później opadał na zeskok prawie pionowo. dziś ześlizguje się po stromym zeskoku. Toteż ówczesne skoki były o wiele trudniejsze, jeśli chodzi o lądowanie. Dzięki nowo przyjętej metodzie i stylu Rozmus przekroczył przez cztery powojenne lata odległość 30 metrów3. Trzeba powiedzieć, że skoki narciarskie zaczęły się stawać sportem coraz bardziej popularnym w Polsce, zaczęły powstawać, jak grzyby po deszczu, coraz to nowe obiekty: na Śląsku już w 1921 r. odbyły się zawody na skoczni na Magórze, w 1923 r. powstała większa skocznia na Klimczoku, a staraniem klubów powstały obiekty w: Krakowie, Lwowie, Sławsku, Worochcie, Wilnie (na Antokolu), na Baraniej Górze, w Przemyślu a w 1927 r. duża skocznia 70-metrowa w Krynicy, projektu inż. Romana Loteczki. To były czasy! Ze zdjęć, które posiadam, widać ogromny zapał i zaangażowanie ówczesnych działaczy i zawodników. Dowodem na to jest fakt, że już Mistrzostw Polski na Wielkiej Krokwi w 1927 r. odbyła się pierwsza transmisja radiowa 4. Dziennikarze poświęcali w newsach (tak to się teraz nazywa), a kiedyś w "donosach prasowych" skokom coraz więcej miejsca.

Bujak, Rozmus, Muckenbrunn - zawodnicy SN PTT, lata 20., fot. ze zbiorów SN PTT ZakopaneW 1922 r. SN PTT powołała komisję sportową w składzie: Kazimierz Schiele na czele, Franciszek Bujak - zastępca oraz Henryk Bednarski i Andrzej Krzeptowski. Jej zadaniem było także organizowanie konkursów w skokach i doglądanie skoczni. Na posiedzeniach Zarządu SN PTT w kwietniu 1923 r. uchwalono modernizację skoczni w celu powiększenia skoków. Podwyższono pomost, zniesiono garb na zeskoku i dokonano wielu innych przeróbek. W tymże roku zdecydowano także o budowie wielkiej skoczni narciarskiej na Krokwi. Mimo to "magiczną" granicę 30 m pokonano po raz pierwszy nie na Krokwi, ale w Jaworzynce i dokonał tego skoczek Aleksander Rozmus (30,5 m skoczył podczas konkursu w styczniu 1923 r.)5. Startowali wtedy najlepsi polscy skoczkowie: Andrzej Krzeptowski I, Edward Kaliciński, Henryk Mückenbrunn oraz Rozmus. Skoki rozegrano w 3 kategoriach: seniorów I i II klasy oraz młodszych. Jedynym mankamentem skoczni w Jaworzynce był fakt, że nie miała stałego nadzoru i zdarzały się przypadki, zanotowane w protokołach zebrań klubu SN PTT, iż górale kradli drewno z rozbiegu i zeskoku.



3J. Kapeniak, Tatrzańskie diabły, Warszawa 1971, s. 48.
4Narciarstwo Polskie, t.3, Kraków 1929, s. 234: - godnym podkreślenia jest fakt, że po raz pierwszy w dziejach sportu narciarskiego konkurs skoków transmitowany był przez radio, zainstalowane na skoczni, tak, że cała Polska mogła być świadkiem tych interesujących zawodów. Konkurs wygrał Józef Lankosz, z nowym rekordem Krokwi - 49 m.
5Zofia i Witold H. Paryscy, Wielka Encyklopedia Tatrzańska, Poronin 1994, s. 1098.
[strona=3]
Mimo to o skoczni jaworzyńskiej wypowiadano się z sentymentem. - Skocznia w Jaworzynce byłaPolska ekipa na zawodach w Czechosłowacji,Pierwszy od lewej A. Rozmus, fot. ze zbiorów SN PTT Zakopane starego typu, tak zwana powietrzna. Skoczek wylatywał wysoko, a później opadał na zeskok prawie pionowo. Dziś ześlizguje się po stromym zeskoku. Toteż ówczesne skoki były o wiele trudniejsze, jeśli chodzi o lądowanie. Dzięki nowo przyjętej metodzie i stylu Rozmus przekroczył przez cztery powojenne lata odległość 30 metrów (J. Kapeniak, Tatrzańskie diabły, s. 48). Rozmus, słynął też, wraz z Mückenbrunnem, ze słynnych szusów narciarskich w stromych żlebach w Tatrach. Aby go zaliczyć, szus musiał się odbyć bez upadku. Dawni skoczkowie, trenując w zimie w Tatrach, często szusowali np. Żlebem Wściekłych Wężów do Doliny Jaworzynki. Taki trening wyrabiał odwagę, co przydawało się w czasie zawodów. Zaręczam, z własnego doświadczenia, że taki szus był bardzo trudny.

Tymczasem Rozmus trenował coraz więcej. W 1923 r. na zakończenie kursu Bildsteina Rozmus był 3. w skokach, 3. w slalomie na Mistrzostwach Polski. Ponadto wicemistrzem kraju był czterokrotnie, w latach: 1923, 1925, 1928 i 1930, a także był wicemistrzem Polski w kombinacji klasycznej (bieg złożony) w 1925 r., a w roku 1922 zdobył w tej konkurencji trzecią lokatę. Wielokrotnie reprezentował barwy Polski na zawodach międzynarodowych: w 1923 był 19. w skokach na Mistrzostwach Szwajcarii w Grindelwaldzie, 3. w skokach i 29. w biegu na 22 km w Luchon (Coupe de France) i 22. w skokach w Semmeringu. Były to jedne z pierwszych międzynarodowych debiutów polskich skoczków poza granicami Polski, nie licząc startów za miedzą, w Czechosłowacji. W 1924 r. był 6. w skokach na zawodach w Szumawie (Czechosłowacja). W 1925 startował w Jańskich Łaźniach, gdzie był 39. w skokach. Warto dodać, że Rozmus był czterokrotnym rekordzistą Polski w długości skoku: 1921 - 22 m (Jaworzynka), 1922 - 27 (Jaworzynka), 1923 - 30,5 m (Jaworzynka) i 1928 - 56,5 m (St. Moritz). W 1925 r. startował w zawodach FIS w Jańskich Łaźniach: 35 w biegu na 18 km w I klasie, 39 w skokach.

Defilada polskich narciarzy podczas ceremonii otwarcia II ZIO w St. Moritz 1928, fot. ze zbiorów SN PTT ZakopaneW 1927 r. startował w zawodach FIS w Cortina d' Ampezzo; w kombinacji norweskiej był 24. i 25. w skokach. W styczniu 1928 r. podczas eliminacji przedolimpijskich, rozgrywanych w ramach mistrzostw Zakopanego, Aleksander Rozmus zajął drugie miejsce i został zakwalifikowany do polskiej reprezentacji na Igrzyska Zimowe w St. Moritz. Był już wówczas zawodnikiem Sekcji Narciarskiej "Wisła" Zakopane (od 1927 r.). W Szwajcarii startował w dniach 17 i 18 lutego w kombinacji klasycznej, w której to konkurencji był 22., wśród 35 zawodników z 14 krajów (29. w biegu na 18 km i 10 w skokach, w których skokiem na odległość 56,5 m ustanowił nowy rekord Polski) oraz 18 lutego w konkursie skoków, zajmując w nim 25. miejsce z notą 13.166 wśród 38 konkurentów z 13. krajów. Miał skoki o długości 41 i 53 m. Niestety nierówność tych skoków, z których pierwszy był zdecydowanie słabszy, spowodowała, że nie zajął lepszej pozycji. O starcie olimpijskim Rozmusa czytamy: "Rozmus był w St. Moritz w dobrej formie. Po południu skakał nieco słabiej niż w porannym konkursie, w każdym jednak razie na poziomie dobrej klasy reprezentowanej na zawodach. Prawdę powiedziawszy, to opanowanie wychylenia i zwiększenie długości pojawiły się u Rozmusa dopiero w St. Moritz" (Narciarstwo Polskie, t. 3, s.78). W 1929 r. Rozmus startował na zawodach FIS w Zakopanem. Narciarstwo Polskie,mieli po jednym skoku z upadkiem". Rzeczywiście w konkursie 10 lutego 1929 r., przy prawie 30 stopniach mrozu, na Krokwi Rozmus miał skoki na 48 i 49 metrów, z czego pierwszy zakończył upadkiem i w związku z tym zajął odległą 37 lokatę.

W sierpniu 1939 r. Rozmus został zmobilizowany do Wojska Polskiego i uczestniczył kampanii wrześniowej, a następnie w czasie okupacji niemieckiej działał w polskim ruchu oporu. Wkrótce po roku 1940 udało mu się przedostać do Francji i tam działał przeciwko okupantom niemieckim we francuskim ruchu oporu. Po zakończeniu II wojny światowej nie powrócił już do Polski i na stałe zamieszkał we Francji pracując tam, między innymi, jako instruktor narciarski w Chamonix. Zmarł 18 kwietnia 1986 r. w Paryżu i został pochowany na paryskim cmentarzu Per-Lachaise.

Aleksander Rozmus - wyniki. Narciarz (skoczek narciarski, biegacz i dwuboista) klubów zakopiańskich: SN PTT, Sokoła i Wisły osiągnął największe sukcesy w latach dwudziestych. 4-krotny rekordzista kraju w długości skoku (od 22 m w 1921 do 56,5 m w 1928), 3-krotny uczestnik mistrzostw światakrotny uczestnik mistrzostw świata (1925- Jańskie Łaźnie, 1927 - 25 m. w skokach, 1929), 2-krotny mistrz Polski w skokach (1921, 1922) i 5-krotny wicemistrz (1923, 1925, 1928, 1930 w skokach i 1925 w kombinacji klasycznej). Uczestnik kampanii wrześniowej 1939. Podczas okupacji- kurier tatrzański. Bibliografia.: Zieleśkiewicz, Encyklopedia, s. 180; Głuszek, Leksykon 1999, s. 311 (tu brak daty śmierci); Pawlak, Olimpijczycy , s. 217 (jak wyżej ); Kapeniak , Tatrzańskie diabły, s.8 i dalsze; Kronika sportu, s.952;Porada, Igrzyska, s.816. 1928 - ZIO - St. Moritz: skoki - 25 m. na 38 start. , skoki 41 i 53 m z notą 13.166 (zw. Norweg A. Andersen - skoki 60 i 64 m z notą 19.208); kombinacja norweska - 22 m. na 34 start. z notą 8.781 (zw. Norweg J. Gröttumsbraaten - 17.833). W biegu Rozmus zajął 29 m. z czasem 2:12.26,0 , a w skokach
10 m. - skoki 49 i 56,5 m.

WOJCIECH SZATKOWSKI
Muzeum Tatrzańskie


Wojciech Szatkowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (15220) komentarze: (25)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    Wyjaśnienie

    Ushuaia

    No cóż będę się starał odpowiadać w "bloku", ale ponieważ Czytelnicy pytali, więc odpowiadałem na bieżąco. Co do mojej pracy, ja też w pracy pracuję, a że akurat w moim przypadku jestem w Muzeum odpowiedzialny za historię sportu, to już inna sprawa. Więc pisanie tekstów, a potem komentarze, to cząstka mojej pracy, myślę że społecznie pożytecznej. Myślę o wszystkich ale pisanie w bloku komentarzy jest dla mnie trudne, gdyż po 16 nie mam dostępu do sieci.

    Pozdr. Wojtek

  • Du Du doświadczony
    @Pan Wojciech

    Panie Wojciechu, czytajac wyniki zawodników z tamtych odległych czasów zastanawiam się jak ich oceniano.Czy mógłby Pan ten temat opracować w kolejnym artykule.
    Dziekuję za bardzo ciekawy artykuł.
    Pozdrawiam.

  • anonim
    @Wojtek Szatkowski

    Zlituj sie i napisz to "jednym ciągiem". Wiesz jak sie źle czyta taki "serial komentarzy" ? Ja w pracy pracuję a nie siedzę na necie . Jak wracam chętnie cos poczytam, ale często gubi sie te opisy pod róznymi tematami.
    Pomyśl tez o nas pracujacych. Proszę.
    Pozdrawiam.

  • anonim
    Oj, znowu te Austryjaki...

    Widze, ze temat jak zwykl goracy.
    @mmm_krakow ma racje, ze nie ma zaufania do jakosci trenerow austryjackich. W ostatnich latach maja najwiecej utalentowanych skoczkow. Ale nie odzwierciedla sie to w zdobytych medalach na wielkich imprezach. Inne druzyny nie moga wykazac sie tak liczna kadra a jak trzeba to skocza. Jestem przekonany, ze oni maja narodowy problem psychy. Jak wybija "godzina W" to robia kolektywnie w portki i tyle. W zeszlym roku tak bylo z naszymi. Adasiowi forma rosla ale na MS sie przerosla. Moze to tylko przypadek, nie wiem, nie chce siac paniki (i oslabiac narodowego optimizmu Fanki) wiec dam mu szanse i wtrzymam sie z zadaniami typu "Kuttin do Kadry B". Szkoda tylko ze jak sie nie uda to jeden sezon pojdzie w "krzoki".

  • anonim
    ale jaja

    Ale jaja teraz dzieci w wieku 11 lat skaczą na skoczniach k-120 a tam był rekord ponad 200 metrów.

  • anonim
    kumoterki

    do Matyldy

    Kumoterki - to góralska nazwa sanek, którymi kumotrzy wozili dziecko zimą do chrztu. Hej.
    Pozdr. Wojtek.

  • anonim
    Torjus i Mikkel Hammestviet

    Bracia Torjus i Mikkel Hammestveit skakali najpierw w Norwegii w Telemarku, potem za chlebem wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych - w roku 1891 Mikkel Hammestveit był rekordzistą świata w Red Wing w USA - skoczył 31,1 m, na tych samych zawodach jego rekord poprawił jego brat Torjus - osiągnął 31,4 m, czyli skoki mierzono wówczas z dokładnością do 10 cm! Skoki z kijkiem narciarskim praktykował jeszcze przed wyjazdem do Stanów Zjednoczonych czyli w latach 80. XIX wieku.
    Pozdr. W.

  • anonim
    Skoki na słomę nie, wolę puch

    mmm_krakow

    Skoki z dachów w Telemark - najwyższe ponoć z 10,5 metrowej wysokości chałup - ale w głęboki śnieg wcale nie są takie niebezpieczne, a w Norwegii sa bardzo śniezne zimy, więc wyobraź sobie taki wysoki lot i lądowanie w głębokim puszku - czysta i żywa przyjemnośc.Chłopaki nie lądowlai na twardym sniegu, ubitym ale w puchu, który amortyzował siłę upadku.

    Zdjęcia z tych skoków znajdują się w książce Anne-Gry Blikom i Eivinda Molde "Sondre Norheim - the father of Modern Skiing". Wyglądają odlotowo, naprawdę. Sondre skakal świetnie, po takiej zaprawie, nie ma się co dziwić. W roku 1866 wygrał zawody w skokach narc. w Ofte, Hoydalsmo, 15 km na zachód od Morgedal. Jak piszą autorzy książki o nim, to były pierwsze zawody w skokach z nagrodami (ciekawe jakimi?). Sondre wygrał nagrodę główną, a także nagrodę extra za jakośc swojego skoku, która była ponoć nadzwyczajna.

    Może by O Sondre napisać tekst...?

    Mniam, aż się rozochociłem.
    Pozdr. W.

  • Matylda weteran
    Wojtek i mmm_krakow

    Pytek jest n-i-e-z-n-i-s-z-c-z-a-l-n-y:
    Czyli było ciepło, ciepło z tym telemarkiem. A ten kijek to z całą pewnością dodawał gracji jak laska i cylinder Arsena Lupina. Znasz może dokładny rok wprowadzenia takiego lądowania wraz z nazwą? Przypuszczam, że jest starsze od stylu V.

    A te kumoterki to nazwa tych wozów czy pań powożączych? Pytam szczerze, bo choć je często w telewizji widziałam, to przyznam szczerze, że nie jestem dokładnie zorientowana. Pamiętam również taki obraz z otwarcia Uniwersjady w Zakopcu, jak panie jeździły na nartach ciągnięte przez konie.

  • anonim
    @Matylda

    Zjazdy na bele cym, rzut beretem - i takie inne...
    Gdy decydowano, kto będzie trenerem naszych orłów, jak tutaj proponowałam równie niekonwencjonalne rozstrzygnięcia :D
    Oczywiście z wrodzonym sobie złoślistwem...
    Jako, iż Podhale końmi stoi - zawody kumoterek :))))))
    Kto z kandydatów "sie wykaże", będzie trenował naszych orłów... :-))))

  • anonim
    Telemark

    To chłopcy z Morgadal, leżącego w hrabstwie Telemark, wprowadzili styl lądowania z charakterystycznym wypadem, zwanym teraz "telemarkiem". Od nazwy hrabstwa powstała nazwa ewolucji. Są zdjęcia braci Hammestveit, którzy skakali w powietrzu, dla dodania sobie gracji, z jednym krótkim kijkiem narciaskim.

    Matyldo, pytaj, mam tylko nadzieje, ze to moje wyjasnienie Cię satysfakcjonuje. W.

  • Matylda weteran
    M. maltretuje dalej W.

    Pytek dalej męczy Wojtka:
    Skoro było/jest hrabstwo Telemark, to musiał być również hrabia Telemark, a jego praprawnuk był skoczkiem narciarskim, który wprowadził nowy styl lądowania z ukłonem i dygnięciem. Mam rację?
    Jeszcze Cię tak trochę pomęczę, od przyszłego tygodnia będę miała mniej czasu, to sobie odetchniesz o namolnej fanki. A te skoki z chałupek to też dla mnie nowość. Czego to ludziska nie wymyślą: rzucanie beretem, zjazdy na bele czym i inne przeróżne zawody.

  • anonim
    @W. Szatkowski

    Skakanie z dachu chałupy - może to i fajne, ale pytanie jedno - bezpieczne? Bo chyba nie lecą prosto na podwórko, tylko w kopke siania?

  • Matylda weteran
    Biegi i ich przeszkody

    Jeszcze raz dzięki, Wojtku, za te szczegółowe wyjaśnienia. Fajnie byłoby pooglądać dzisiaj takie zmagania naszych orzełków, Adaś "wiszący" na zwalonym kasztanowym pniu i wołający o pomoc... Może PZN w ramach edukacji i rozrywki zorganizuje kiedyś taką atrakcję dla kibiców.
    Czkam na Twój kolejny tekst.
    Pozdrówka

  • anonim
    Skakanie z chałup czyli czasy Norheima

    A propo norweskich mistrzów


    Jednym z twórców nowoczesnego narciarstwa był Sondre Norheim, pisany tez często Nordheim (obie wersje są dobre), skoczek z Morgedal w hrabstwie Telemark. W latach 80. XIX zachęcał on wieśniaków z Morgedal by skakali... z dachów swoich domów, co też czynili. Skakał tez w terenie.Ciekawe, że teraz ta tradycja wróciła i znowu morgadalanie skaczą z prawie 10-m wysokosci z dachów swoich domów. Jaka jest jednak siła tradycji.
    pozdr. Wojtek

  • anonim
    Biegi z przeszkodami cd

    matylda

    Wiesz, nawet się uśmiechnąłem, ale nie litościwie, tylko bardzo życzliwie, bo bardzo się cieszę, że interesujesz się tym i lubisz, tak jak ja, zagłebić się w temat. Już wyjasniam. W czasie biegów z przeszkodami wszystkie przeszkody tj. zwalone drzewa, bramki, slalom, tor przeszkód - zawodnik pokonywał na nartach. Ich zdejmowanie było zabronione. Dochodziło do śmiesznych scen, kiedy zawodnicy ustawiali się w "kolejce" bo jakiś inny zawodnik, będący przed nimi, się na przeszkodzie "zablokował". Ale wszystko na nartach. Fajne to były czasu, a takie zawody wyrabiały motorykę, skoczność, gibkośc, a więc miały swoje uzasadnienie z punktu widzenia zawodników oczywiście. Kiedyś napisze tekst o tych biegach, mam tez 1 zdjęcie z Lipek.
    Pozdr. W.

  • Matylda weteran
    Skoki raz jeszcze

    Wojtek Sz.
    Dzięki za wyjaśnienia, bardzo interesujące, jak te dyscypliny się rozwijały. Zadam jeszcze jedno dyletanckie pytanie odnośnie tych biegów z przeszkodami:
    Jak dobrze rozumiem, to biegało się na nartach i przed każdą przeszkodą je zdejmowało? Czy też biegało się po śniegu bez nart? Już widzę, jak się litościwie uśmiechasz, ale podobno nie ma głupich pytań.

    Kiedyś wyczytałam, że pierwsze skoki oddano w Norwegii, kolebce skoków narciarskich i kończyły się one w stogu siana. Siłą rzeczy nie było wtedy jeszcze takich obiektów jak dzisiaj i ustawiano właśne zapory z siana, żeby po wylądowaniu nie jechać dalej na nartach do Oslo. Musiało to dosyć zabawnie wyglądać, mistrz świata Alojzy Sałata wynurzający się z kupy zeschniętej trawy...

  • anonim
    W.Szatkowski

    To prawda , że czasem dzialam jak torpeda ,
    tak się sklada , że do końca tygodnia mam wolne i na smyczy , w pracy mnie narazie nie trzymają ,
    więc z powodu mojej "milości do tego forum" i do niektórych forumowiczów , /tylko , nie wyobrażać sobie tutaj zbyt wiele :)) /
    będę was zamęczać swoją obecnością , może niemalże z dokladnością , kukulki , :)) co to kuka , obok u sasiada bardzo dokladnie , że aż slychac ja u mnie , :)))

    Znów wierszyk , tobie sie udal :)))
    jak zwykle zresztą ,
    a wiesz na co ja liczę :))))
    że zaszczycisz , nas w sobote , pięknym rymowaniem , o naszym orzelku z Wisly ,
    powód ?? znany .
    Dzieki i pozdrawiam z zimnego Poznania ,
    z podniebnego mego lokum :)))
    gdyż patrąc z 11-stego piętra , niektórzy dostają kręćka :)))

  • anonim
    Dawne czasy

    mmm_krakow
    Masz rację, biorąc pod uwagę jakość sprzętu, to w jaki sposób przygotowywano skocznie to tzreba przyznać, że moje określenie o tych czasach, że "narty były z drewna, ale ludzie z żelaza" nabiera właściwego formatu. Na zawodach było bardzo wielu upadków i to ciężkich, połączonych z utratą przytomności, złamań itd. Wtedy skoczyć 70 m to było coś, i uważam, że ci dawni mistrzowie, jak Rozmus, czy Muckenbrunn, byli niemniejszymi mistrzami jak obecni skoczkowie. Byli WIELCY.

  • anonim
    Patrol i biegi z przeszkodami

    Wyjasnienie

    Patrol wojskowy - dyscyplina sportów zimowych, od 1924 r. w programie ZIO, ale jako konkurencja pokazowa. Z patroli później, w latach 50., powstał biathlon. W patrolu biegło 4 narciarzy, 1 komendant patrolu (bez karabinu) i 3 strzelców (z karabinami, zawieszonymi na plecach). Na trasie biegu umieszczano punkty strzeleckie, gdzie musieli stzrelać do baloników. W punktacji liczył się najbardziej czas biegu, ale i ważne było strzelanie, za strzały niecelne dodawano karne minuty. Polacy startowali w patrolach od 1924 r. a pierwszym komenantem patrolu polskiego był por. Wóycicki. Polacy startowali na ZIO 1924, 28, 36 i na fisach.
    1924 - polski patrol nie ukończył zawodów, 1928 - 7 miejsce,
    1936 - 9 lokata.
    Po II wojnie światowej tradycja patroli wojskowych zanikła a w w latach 50 wprowadzono w ich miejsce biathlon (I MŚ w Saalfelden 1958)

    Biegi z przeszkodami były konkurencją niezwykle emocjonującą, zorg. np. na I Mistrzostwach Polski w Zakopanem w 1920 r. Najbardziej popularnym miejscem, gdzie je organizowano były w Zakopanem Lipki. Organizatorem pierwszych biegów był PZN, potem często nie kto inny jak Kornel Makuszyński. Bieg polegał na pokonaniu szeregu przeszkód np. płotów, bramek niskich i wysokich, zwalonych drzew, slalomu itd. Zwycieżał ten, który to zrobił najszybcej. Wielkim miłosnikiem biegów z przeszkodami był zawodnik SN PTT Karol Szostak, który kilkakrotnie w nich zwyciężył, był zawodnikiem SN PTT. Z czasem wycofano tę konkurencję z Mistrzostw Polski, ale kluby chętnie takie biegi organizowały dla juniorów i dla dobrej zabawy.

    Pozdr. Wojtek

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl