Poczet skoczków polskich: Władysław Gąsienica-Pazdur - "Tatrzański diabeł" z Zakopanego
- 2006-02-01 09:15
"Tatrzański diabeł" z Zakopanego...
W początkowych dla polskiego narciarstwa latach narciarstwo było domeną turystów tatrzańskich i lwowiaków, ale nie górali. Niemniej dosyć szybko pojawili się narciarze z zakopiańskich rodzin Gąsieniców, Zubków, Sulejów, Marusarzów i innych, potrafiący skutecznie rywalizować. Jednym z nich był bohater tego tekstu, Władysław Gąsienica-Pazdur, zawodnik klubu SN PTT Zakopane, skoczek narciarski i niezły biegacz, medalista Mistrzostw Polski, wreszcie ratownik TOPR. Jego życie było nierozerwalnie związane z narciarskimi skokami, zjazdami i górami...Narty - pierwszy sport, ale po kochaniu!...
Kiedyś znany góralski przewodnik tatrzański z Krzeptówek (jest to jeden z przysiółków Zakopanego), Józef Krzeptowski "Ujek" zapytany o sport narciarski odpowiedział dowcipnie, ale i chyba słusznie, że narciarstwo to: - pierwszy sport...ale po kochaniu. Tę prostą, aczkolwiek jakże przyjemną prawidłowość, młódź góralska zrozumiała w jakieś 15 lat po tym jak pierwsi turyści (jak ich nazywano w Zakopanem "panowie") zaczęli poruszać się w Tatrach na "skijach", jak nazywano narty, a narciarza określano mianem "spuscoca", z racji zjazdu w dół stoku. Zaczął się nowy etap w historii polskich nart. Młodzież z rodów: Marusarzy, Gąsieniców, Bachledów, Szostaków, Sulejów, Zubków i innych zasilała coraz mocniejszym strumieniem zakopiańskie kluby: SN PTT, Wisłę, Sokoła, Strzelca i inne. Narciarstwo było coraz bardziej modne, a bycie "na nartach" urastało w tak zwanym "towarzystwie" do oznak stylu życia. Narty były szansą na awans społeczny, a klub - drugim domem dla spragnionych mocnych wrażeń i silnych dawek adrenaliny młodych i wysportowanych organizmów. Jednym z młodych, zarażonych bakcylem "białego szaleństwa" góralskich dzieci był Władysław Gąsienica-Pazdur. Młody, góralski chłopak, obdarzony pięknym, drapieżnym, ale i honornym przydomkiem "Pazdur", stał się rychło chlubą klubu SN PTT w barwach którego startował. W 1920 r. wygrał, w wieku 16 lat, bieg zjazdowy na Gubałówce. To początek jego bogatej kariery sportowej. Od tego czasu pokazuje swe umiejętności zarówno w biegach płaskich, jak i skokach. Zyskuje w klubie przyjaciół. Najwięcej przyjaźnił się z Henrykiem Bednarskim i Stanisławem Motyką. Z tym ostatnim często chodził zamiast do szkoły... na narty, w góry, żeby popróbować "białego szaleństwa"...Pierwsze narty? Wykonał je sobie w Szkole Przemysłu Drzewnego w Zakopanem, której dyrektorem był jeden z pionierów narciarstwa w tatrach, Stanisław Barabasz. Ileż w tym człowieku było energii i motywacji do tego, by "zarażać" narciarstwem coraz większe kręgi zakopiańczyków! W szkole wykonywano pod jego nadzorem narty dla młodzieży na podstawie sprowadzonych przez Barabasza opisów norweskich. Szanowny Pan Dyrektor Szkoły co tydzień w niedzielę wychodził z towarzyszami w góry, dając swym uczniom dobry przykład. Swoje wspomnienia narciarskie wydał drukiem w 1914 r. Był dobrym duchem zakopiańskiego środowiska.
Sportowa kariera...
Wreszcie "Pazdur" był należycie przygotowany do zawodów i stanął na ich starcie. 17 grudnia 1922 r. w Zakopanem odbyły się "biegi najmłodszych juniorów" w Zakopanem. Gąsienica zajął 3 miejsce w biegu juniorów. Jest to prawdopodobnie pierwsza informacja o tym zawodniku, znajdująca się w annałach polskiego narciarstwa1. 30 grudnia w skokach w Jaworzynce w kategorii seniorów II klasy Gąsienica został zwycięzcą przed Tadeuszem Zaydelem i Władysławem Czechem. W 1923 r. w zawodach kwalifikacyjnych w Zakopanem Gąsienica zwyciężył w biegu seniorów II klasy, był 2 w zawodach narciarskich w Bielsku i 3 w skokach na skoczni na Kamitzer Platte. W II. Międzynarodowych zawodach w Zakopanem zajął 5. miejsce w biegu i 5. w skokach (nadal w klasie seniorów II klasy), a w sztafecie (pobiegła w składzie: Gąsienica, Czarniak i Suleja) wywalczył drugie miejsce. W Mistrzostwach Polski w Sławsku (1923 r.) był 2. w biegu, 3. w skokach. Zwyciężył w biegu rozstawnym na zawodach jubileuszowych TTN w Zakopanem (1923). W 1924 r. na Mistrzostwach Polski w Krynicy był 18 w biegu seniorów II klasy, 6 w biegu z przeszkodami. W 1925 r. startuje w zawodach międzynarodowych w Starym Smokowcu (Czechosłowacja) i wygrywa w biegu na 11 km. 25 stycznia 1925 r. startuje w biegu na 30 km w Zakopanem w którym zajmuje 4 miejsce z czasem 2 godziny 27.10, o 15 minut gorszym od najszybszego Józefa Bujaka. W 1925 r. na Mistrzostwach Polski w Krynicy jest pierwszy w biegu głównym, przed znakomitymi biegaczami: Józefem Bujakiem i Andrzejem Krzeptowskim II. To z pewnością jeden z jego największych sukcesów sportowych. Świetnie startuje na 30 km zajmując 2 miejsce. W skokach na powietrznym obiekcie w Jaworzynce był 7, w sztafecie także 8. Wziął udział w MŚ w Jańskich Łaźniach 1925 r., ale jego wyników niestety nie znamy. Za to jest widoczny w grupie polskich zawodników, którzy brali udział w tej wyprawie.1Narciarstwo Polskie, t.1, Kraków 1925, s. 106
[strona=2]
O Władysławie Gąsienicy można powiedzieć, że często nie miał szczęścia do startów narciarskich. Przykładów na to można wymienić wiele. Mimo to ciągle startował, należąc w latach 20. do najlepszych polskich narciarzy, zarówno w konkurencjach klasycznych, jak i alpejskich. Kapeniak podaje w tej kwestii kilka ciekawych informacji: Swoją największą porażkę przeżył Gąsienica na międzynarodowych Mistrzostwach Polski w 1924 roku, biegnąc na 18 km. Złamał kijek i dowlókł się do mety krańcowo wyczerpany i na mecie zemdlał. Zajął, ostatecznie dopiero 8 miejsce. Niepowodzeniem był także start na zawodach w Westerowie w 1924 r. Biegnąc na 18 km na półmetku miał najlepszy czas, niestety drugiej części trasy zwolnił tempo i skończył bieg, marnując doskonałą szansę uzyskania mistrzostwa. W biegu eliminacyjnym na 18 km przed wyjazdem na olimpiadę do Chamonix miał najlepszy czas. Nie pojechał niestety z powodu choroby2.Władysław Gąsienica, zawodnik SN PTT, czynnie uprawiał sport narciarski i jeździł niezwykle brawurowo. Dowodem na to niech będzie fakt, że na międzynarodowych zawodach w Starym Smokowcu niemieccy dziennikarze sportowi nazywali go "tatrzańskim diabłem", z racji szaleńczego niemal stylu jazdy. Polska fantazja, sprzęgnięta z góralską, dawała jak widać niezłe efekty...
W 1925 r. "Pazdur" bierze udział w konkursie otwarcia wielkiej skoczni na Krokwi, niektórzy podają iż poza konkursem osiągnął on odległość 42 m (tak pisał Kapeniak), ale wzmianka ta nie została potwierdzona w innych źródłach np. prasie sportowej z tego okresu. Warto w tym miejscu dodać, że w latach 20. było na Krokwi organizowanych o wiele więcej zawodów sportowych niż jest to dzisiaj. Wówczas niemalże co tydzień jakiś klub organizował skoki na Krokwi np. jednego tygodnia czynił to ON "Sokół" Zakopane, drugiego SN PTT, trzecie tygodnia "Wisła" itd. Patrząc na zdjęcia zawodników i działaczy widać u tych ludzi ogromny zapał i chęć działania. Społecznikowskiego - czyli na rzecz społeczeństwa, zakopiańczyków, polskiego sportu - wartości wtedy nadrzędnych.
"Ski", narty, "skije" - czyli prawie cała prawda o dawnych nartach...
Przy okazji opowieści o Władysławie Gąsienicy - "tatrzańskim diable", przypomnijmy mało znane informacje o tym, kiedy i za czyim przykładem narty trafiły na polskie ziemie, z jakiego drewna były i gdzie produkowane? Pierwsze wiadomości o nartach w naszym kraju pochodzą z XVI wieku, z czasów wypraw moskiewskich. W dziele Alexandra Gwagnina Sarmatiae Europeo descriptio, wydanym w Krakowie w roku 1578, po raz pierwszy użyto słowo "narta, narty". Przekład z łaciny brzmi: dziwny bieg na nartach...Pieszy zaś na Nartach (jako na wielu mieyscach w ruskich krajach ten się zwyczaj zachowuje) bardzo prędko po śniegu biegają. Narty są drzewiane, przydłuższe (żelazem podłożone ze spodu)3. Potem pisano o nartach w XVII wieku.Kolejne wzmianki o tajemniczych "ski", o wyczynach Norwega Fridtjofa Nansena i informacje o pierwszych skokach i zawodach narciarskich (pierwsze takie zawody zorganizowano w Tromsö (Norwegia), 1843 r.) pozostawały bardzo długo bez echa. Narty nazywano w tym archaicznym rzec można okresie także "latającymi deskami", od chodzenia albo biegania na nich. Pierwszymi Polakami, którzy jeździli na nartach, bądź obserwowali narciarzy na Syberii byli polscy syberyjscy zesłańcy, między innymi dr J. Jodłowski, który po powrocie na ziemie polskie napisał artykuł o "łyżach" pod tytułem "Myślistwo w Syberii". Opis ten pochodzi z czasopisma "Łowiec" z nr 11-12 z 1885 r. i jest to prawdopodobnie jedna z pierwszych wzmianek o nartach i ich użyciu na ziemiach polskich:2J. Kapeniak, Tatrzańskie diabły, Warszawa 1971, s. 82. życiorys narciarski W. Gąsienicy "Tatrzański diabeł".
3Narciarstwo Polskie, t. 1, Kraków 1925, art.: R. Kordys, Początki polskiego narciarstwa, s. 18.
[strona=3]
Są to deseczki cienkie, 2 cm najczęściej cedrowe lub z modrzewia, szer. na około 20 cm, a długie powinny być tak (wg Tunguzów) by pozostawione na ziemi górnym końcem dosięgały nosa, końce a szczególniej przednie lekko ku górze zagięte. Deseczek tych dolną powierzchnię zwykle oklejają skórą z nóg renifera, krótkim a bardzo mocnym włosem pokrytą , kierunek włosa ku tyłowi. Na środku długość jest stała, bardzo wygodne na nogi zakładające się z rzemyków utwierdzone w którym stopa z łatwością wszelkie ruchy wykonać może tak, że chodzenie na stopa się opiera, deseczka nieco grubsza. Ostrożność jednak co do ruchu stopy zachować koniecznie należy, jeśli bowiem myśliwy zapomni, że jest w tajdze na łyżach utrzymujących go na powierzchni śniegu i stanie w trzeciej pozycji, wówczas przy pierwszym najmniejszym ruchu znika z widowni, wystają, tylko nad białym całunem części łyż robiąc drobne i niepewne ruchy, bo cały zagłębi się głową w dół. Im więcej stara się wydobyć, tym głębiej w puch śniegowy zapada. Jedyny ratunek uwolnić choć jedną stopę, co daje się uskutecznić, po odpoczynku , lecz nie doświadczenia i zimnej krwi. Sam po raz pierwszy, gdym się spod łyż na świat wystawił, męczyłem sie godzinę nim zdołałem uwolnić nogę, następnie już z łatwością można się było na powierzchnię wydostać. Gdy są towarzysze to przy ich pomocy nie grozi tak długie przebywanie w zamarzniętym śniegu. Przy chodzeniu na łyżach, gdy teren jest nierówny nieodzowny jest drążek do 2 metrów długi i na jednym końcu opatrzony hakiem żelaznym a na drugim krążkiem drewnianym, przymocowanym do drążka silnie za pomocą rzemyków. Przy występowaniu na pochyłości, włos krótki a mocny spodu łyż nie pozwala się im cofać, zwłaszcza jeżeli idący podpiera się drążkiem ( końcem z kółkiem) lub chwyta wyżej stojące drzewa krukiem. Schodząc z góry siada na drążek jak na koniu zanurzając mniej lub więcej w śnieg krążek i tym sposobem hamuje bardzo bystry pęd łyż. Wprawniejsi nie jeżdżą wierzchem na drążku, lecz chwytają go jak wiosło z boku i tym sposobem ułatwiają sobie jazdę o wiele więcej, bowiem ta manipulacja wpływa i na kierowanie.
Jak więc widać pierwsze wzmianki o nartach docierały do ziem polskich, ale też nie wzbudzały szerszego zainteresowania ani entuzjazmu. Trudno się dziwić, był to okres zaborów. "Białe szaleństwo" było zajęciem elitarnym, mało znanym. W "Słowniku języka polskiego" z 1904 r. czytamy: - co to są narty? "Nart, Narta, narty, łyżwa do ślizgania po lodzie, śniegu. Rusini na nartach bardzo prędko po wierzchu śniegu biegają, a te narty są drzewiane, przydłuższe, żelazem podłożone od spodu, na dwa albo trzy łokcie wzdłuż, które na nogi miasto trepek włożywszy, kosturkami przydłuższemi na końcach zaostrzonemi podpierając, bardzo prędko wciąż bieżą".
Narciarzy nazywano jednak "skijorzami" ewentualnie "spuscocami"4 a narty "łyżwami". Pierwszy narciarz w Zakopanem, Stanisław Barabasz używał nart o 2- metrowej długości i swoja narciarską karierę rozpoczął w 1888 r. od sporządzenia jeszcze prymitywnych nart. W wydanych w 1914 "Wspomnieniach narciarza" pisał: Znalazły się dwie deski, jedna jesionowa, druga bukowa. Ale to nie szkodzi, dobrze, że i takie są. Wystrugał je stelmach, ale tak cienko, jak gdyby miały służyć za linię do tablicy szkolnej...Zaostrzone końce wyparzyło się w gorącej wodzie i wygięło nad ogniem. Te pierwsze, prymitywne łyżwy, czyli narty, Barabasz przymocował sznurkiem do nóg i używał ich z powodzeniem w czasie polowań. Narta Barabasza znajduje się w zbiorach Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem. Ma długość 2 m, szerokość 7, 8 cm, w najgrubszym miejscu ma 1cm (pod stopą), a na końcu i początku narty te miały 0,5 cm, czyli rzeczywiście, jak pisał Barabasz mogłyby służyć jako linia do tablicy! Zachowała się tylko jedna narta Barabasza, ponieważ druga według relacji spłonęła wraz ze schroniskiem na Hali Pysznej w 1945 r. Nie zachowały się oryginalne wiązania narciarskie. Później Barabasz sporządził dla swoich celów nowe, krótsze narty o długości 1,7 m z więźbą metalową podobną do więźby Zdarsky'ego, swego pomysłu. Oto wymiary jego "nowych" nart: szerokość - 9 cm z przodu, przy wiązaniu - 7cm. Na narcie znajdują się inicjały właściciela "SB"- Stanisław Barabasz. Jeśli chodzi o najstarsze narty to w zbiorach MT znajdują się narty z terenów Karpat Wschodnich na których Józef Schnaider wyszedł na Chomiak i Howerlę towarzyszami (w lutym i marcu 1897 r.). Wymiary: długość: 205 cm, szerokość; z przodu - 9, pod stopą - 8 cm, szerokość - pod stopą - 2,5 cm, z przodu i tyłu - 1 cm. Narty powstały w warsztacie J. Langera w Kannsberg na Morawach i posiadają więźbę trzcinową.
4Tak mówili o pierwszych zakopiańskich narciarzach górale - jak podaje w swoich wspomnieniach Stanisław Barabasz.
[strona=4]
Pierwsi producenci nart...
W Zakopanem jednym z pierwszych wytwórców nart stał się Stanisław Zdyb, taternik, narciarz i fotograf, zarazem jeden z narciarzy ZON-u, zarazem znakomity fotograf. Narty jego produkcji, zwane zdybami były nartami o wysokiej jakości i chętnie je kupowano. MT posiada zdyby o długości 2 m z wiązaniami Zdarsky’ego lub Bilgeriego, szerokość: z przodu - 8 cm, "Zdyb i spółka". Ponadto w dziobach nart znajdują się otwory, przez które przeciągano sznurki i można było narty ciągnąć za sobą (metodą "na pieska"). O producencie tych nart czytamy: - Stanisław Zdyb był jednym z pierwszych wytwórców nart. Historyczne deski Zdyba miały w spłaszczonym dziobie dziurkę, przez którą można było przewlec sznurek i ciągnąć narty za sobą. Na produkcji nart można się było wówczas dorobić fortuny. Narty stały się modne, czekano na nie w kolejce, ale "wolny duch" nie uznawał przymusu. Jak tylko zdobył trochę pieniędzy, zamykał wszystko, sam szedł na narty i włóczył się beztrosko po górach do ostatniego centa... cóż, miał inną skalę wartości5O najpopularniejszych chyba w tym okresie nartach typu "telemark" czytamy: Najbardziej klasyczna jest narta typu „telemark, ma u dzioba szeroką paraboliczną łopatkę, która rozgarnia i ugniata śnieg. Zwężenie w środku ułatwia pewne stanie w poprzek stoku, szeroki tył nie pozwala na "myszkowanie" tyłu narty w śladzie. Narty lilienfeldzkie i norweskie były podstawą ekwipunku pionierów narciarstwa, środkiem dzięki któremu można było wedrzeć się do wnętrza gór zimą. M. Zaruski rozpoczął swój "Podręcznik narciarstwa" (1908) od charakterystyki ówczesnego sprzętu, w szczególności nart, środków do podchodzenia, bambusa itd. W części pierwszej opisuje on "Narty i przybory". "Narty są to długie, wąskie, zagięte z przodu deszczułki, służące do chodzenia po śniegu. Narta składa się 2 części, z drewnianej łyżwy i więźby, za pomocą której łyżwę przytwierdza się do nogi. „Łyżwa sama powinna być zrobiona z suchego i równego drzewa jesionowego (najlepsze jest drzewo, rosnące na twardym gruncie w miejscach zacisznych, zrąbane w zimie), bez sęków .Ważne jest ażeby słoje równolegle biegły przez całą długość łyżwy... Długość i szerokość łyżwy zależy do wysokości i wagi narciarza. Wąskie i krótkie narty zanadto zagłębiają się w śniegu, długie zaś utrudniają zwroty, szczególnie w górskim terenie. W ogóle można powiedzieć, że narty powinny być o 30-40 cm dłuższe od wysokości narciarza. Szerokość łyżwy pod stopą 6- 8 cm, koniec tylny do 9,5 cm, w zgięciu do 10 cm. Rowek idący pod spodem przez całą długość zaliczyć można do przesądów, które uparcie do dziś dnia się utrzymują. Narty alpejskie rowków nie posiadają. Na terenie pagórkowatym długość nart może być zwiększona o 15-20 %, na równinach 30- 40 %". Przewodnik zawiera tabelę o wysokości nart (dla terenu górskiego) wg systemu Zdarsky'ego.Przewodnik spośród wielu znanych wówczas rodzajów nart skłaniał się ku nartom lilienfeldzkim, wymyślonym przez Mathiasa Zdarsky‘ego. Wreszcie Zaruski i Bobkowski wiele pisali w swym przewodniku na temat właściwego przechowywania i konserwowania sprzętu, nart, kija alpejskiego itd., zalecając przecieranie go pokostem. Oprócz nart lilienfeldzkich w Zakopanem na krótko pojawiły się narty fińskie, bardzo długie - nawet do 3 metrów! idealne do płaskich terenów Finlandii, ale chyba nie w Tatry, skoro, jak pisał S. Barabasz, jeden z narciarzy poszedł na wycieczkę w Tatry to nie mógł na nich skręcać, bo jak mówił Klimek Bachleda: - jednym końcem narty zahaczył o Giewont, a drugim o Kopę Kondracką... W Tatrach te narty się nie przyjęły. Ciekawostką były tzw. narty letnie, opisane w przewodniku Aleksandra Bobkowskiego z 1918 r., a chętnie używane przez taterników. Narty te były krótsze, za to szersze, czasami podbite skórą, a ponadto nazwano je letnimi ze względu na to, że nadawały się do jazdy po niewielkich polach śnieżnych późną wiosną. Były lekkie i można było je przypiąć do plecaka, wynieść wysoko i poszaleć na nich na śniegu w maju, a nawet czerwcu.
Narcie narta nie równa...skokówka też...
Tak, narta narcie nigdy nie była równa zarówno pod względem jakości, jak i długości. Najwyższa przedwojenna jakość? Wiadomo hikora! Producent nart i wiązań z Zakopanego Stanisław Zubek sprowadzał hickorę aż z Hamburga w Niemczech, a brzozę z Finlandii, po to, by jego wyroby były zawsze w krajowej, i nie tylko czołówce. Każdy producent nart miał własne sposoby na to, by jego narty były lepsze. Jedni produkowali "klejonki" z kilku gatunków drewna np. Zubek, inni narty "pełne" z jednego gatunku, potem pojawiły się narty z plastikowymi spodami (koniec lat 40). Ale pierwszym i podstawowym materiałem było drzewo. Z jakich gatunków tego niewątpliwie szlachetnego materiału produkowano narty? Najlepsza była twarda hikora (Hicoria alba), drzewo liściaste, występujące w Ameryce Północnej, dorastające nawet do ok. 40 metrów wysokości. Hikora jest drzewem bardzo twardym, odpowiednim do produkcji nart (ma tzw. "gęsty słój"). Dawała znakomity poślizg na śniegu i nie wchłaniała wilgoci, dlatego była najwyżej ceniona przez znawców. Była też najbardziej odporna na złamanie. Z hickory wykonywano najlepsze wówczas skokówki, biegówki i zjazdówki, a marzeniem ówczesnych narciarzy było posiadanie nart z tego właśnie, szlachetnego gatunku drewna. Dla czołówki krajowej PZN sprowadzał z Norwegii narty "super hickory", z wytwórni "Gresvig" z Oslo. Narty to były znakomite, twarde, o długości ponad 2,5 m, z rowkami prowadzącymi ze spodu (znajdują się w zbiorach Muzeum Tatrzańskiego). Skakał na nich Bronek Czech (o czym dowiadujemy się z karty muzealnej tego pięknego ongiś sprzętu sportowego) i kadrowicze w latach 20. i 30. Skokówki z jesionu i hikory produkował też Zubek. Narty skokowe, co warto podkreślić, były wówczas sprzętem bardzo drogim. W informatorach o firmach produkujących narty koszt takich skokówek wynosił wówczas ok. 80 złotych. Dlatego zawodnicy przeważnie posiadali tylko jedną parę skokówek. Jeśli złamali nartę musieli często wycofywać się z zawodów. Kluby część nart dostawały gratisowo od zakopiańskich producentów.
5Maria Gumińska, Stanisław Zdyb (1884-1954). Wspomnienia o nie-legendarnej postaci z Zakopanego, "Pamiętnik TT", 1995, s. 168 oraz S. Zieliński, Wanda Gentil-Tippenhauer, W stronę Pysznej, rozdział Pionierzy, tamże.
[strona=5]
Innym cennym materiałem, zwłaszcza do produkcji nart do biegów narciarskich, była brzoza fińska, doskonała szczególnie ze względu na niską wagę, do nart biegowych. Dobrym materiałem był także grab oraz jesion. Jesion nazywany był "zastępcą hikory", miał dużą sprężystość6 . Tych materiałów głównie używali producenci nart z Zakopanego i całej Europy. Najlepsze narty skokowe, jak już była o tym mowa, wykonywali Norwegowie.
Narty klejone jako pierwszy wprowadził w Zakopanem Stanisław Zubek. W firmie miał "wagomierz", własnego pomysłu, gdzie narty dostosowywał do ciężaru każdego narciarza. Dlatego jego narty, zwłaszcza wyczynowe były w cenie. Z czasem, w latach 30 - tych dodawano do nart metalowe krawędzie, przykręcane śrubami, co pozwalało na jazdę nawet po lodzie i twardym śniegu. Zaczęto produkcję specjalnych nart dla zawodników i dla turystów. Osobno produkowano narty biegowe, skokowe i do zjazdu. Nadszedł okres rozwoju narciarstwa, wszechstronności, specjalizacji. Narty i ich produkcja nie mogły więc pozostać w tyle.
Jeśli chodzi o klasyfikacje nart to z czasem wyodrębniono narty zjazdowe, skokowe i biegowe. Cennik firmy "braci Schiele" wprowadza III klasy nart: 1. Narty wyborowe ze znakiem O. 2. Narty I. klasy ze znakiem 1. 3. Narty II. klasy ze znakiem 2. Na każdej naszej narcie są uwidocznione: Klasa, długość narty, fabryczna liczba porządkowa. Takie oznaczenie miała każda zakopiańska firma.
Warto dodać jakie było znaczenie ówczesnych zakopiańskich firm produkujących narty dla polskiego narciarstwa w tym okresie? Właściciele tych firm, Zubek, Bujak, Schiele byli pierwszymi sponsorami. Bez ich pomocy utalentowane dzieci z rodzin Sulejów, Gąsieniców, Zubków i innych z pewnością nigdy w swoim życiu nie spróbowałyby nart. Rodziców nie było stać na zakup drogich nart, dlatego dzięki inicjatywie takich wytwórców jak Bujak, Zubek, Schiele rokrocznie rozdawano kilkaset par nart, smary, kijki, utalentowanym dzieciom z góralskich rodzin. Była to akcja bezcenna z punktu widzenia tych ostatnich. Tą więc drogą, na łamach www.skijumping.pl dziękuję dawno już nieżyjącym producentom nart z Zakopanego za ich wkład w rozwój polskiego, głównie tatrzańskiego narciarstwa. Był on naprawdę widoczny i znaczny. Bez tego typu sponsoringu, jak nazwalibyśmy tego typu akcję w naszych czasach, narciarstwo polskie w okresie międzywojennym z pewnością nie rozwinęłoby skrzydeł w takim zakresie jak to nastąpiło.
Wracając do Władysława Gąsienicy, to podczas służby wojskowej w 3 Pułku Strzelców Podhalańskich w Bielsku-Białej nadal uprawiał narciarstwo i brał udział w zawodach sportowych. Dowódcą tej jednostki był niezapomniany płk Franciszek Wagner, wielki miłośnik narciarstwa i działacz zakopiańskiej „Wisły. W jego jednostce byli zawodnicy mogli trenować. Pazdur był mistrzem armii polskiej w biegu na 18 km, w strzelaniu i biegu. Był on zawodnikiem do 1937 r. i w tym roku zakończył karierę sportową. Wstąpił do Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Warto dodać, że to właśnie on jako pierwszy wprowadził dyszelki do ratowniczego toboganu, służącego do zwożenia połamańców. Władysław Gąsienica-Pazdur zmarł w 1968 r.7
WOJCIECH SZATKOWSKI
Muzeum Tatrzańskie
6Narciarstwo Polskie, pod red. G. Młodzikowskiego i J.A. Ziemilskiego, Warszawa 1957, rozdział 5: Rodzaje nart. Narty "klejone" - były produkowane z kilku gatunków drewna, łączonych klejem np. Zubek produkował biegówki, których dolna część narty, mająca bezpośredni kontakt ze śniegiem, była wykonana z twardej hikory, a wierzchnia, by zmniejszyć wagę narty, z lekkiej brzozy fińskiej. Narty klejone produkował Zubek już pod koniec lat 30-tych - przyp. Autora.
7Tak podaje Kapeniak w Tatrzańskich diabłach.
-
Malyszomaniak profesor
@W.S.
Kolejna wspaniała historia. Trochę to jak saga czekam na kolejne artykuły. Może udało by się jakiś artykuł o osobie Pana Fortuny chętnie bym poczytał trochę historii o tych którzy już nie skaczą ale którzy nadal jeszcze są aktywni. Czy coś ma pan z swojej skarbnicy informacji na temat samiuteńkich początków skoków a więc z czasów ich powstawania ? a więc kto był pierwszym skoczkiem polskim ? kto zaczynał tę przygodę i skąd mu się to wzięło ?
Czekam na kolejny na pewno wymaga to ogromu pracy i studiów nad wieloma informacjami jaki pan może zdobyć.
-
anonim
Kolejny bardzo dobry artykul ,
Wojtku , poprostu pod względem pisania ,
jesteś nie do pobicia :)
Gratuluję wiedzy i kunsztu pisarskiego. -
Du Du doświadczony
Podziwiam Pana Panie Wojciechu.W pierwszych dniach marca będę w Zakopcu.Postaram się odwiedzić muzeum a przy odrobinie szczęścia poproszę Pana o autograf.
Pozdrawiam.
Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl
Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl
- Zanim zadasz pytanie na forum - zobacz czy poniżej ktoś już nie dał na nie odpowiedzi.
- Redakcja serwisu Skijumping.pl zastrzega sobie prawo do usuwania oraz modyfikowania komentarzy łamiących regulamin - nie związanych z tematem newsa, zawierających obraźliwe treści, atakujących osoby publiczne (a w szczególności zawodników, trenerów, działaczy, polityków), napisanych wulgarnym językiem, spamu, powielania treści newsa itp.
- Zabrania się reklamowania innych stron, blogów itp.
- Forum to miejsce na przemyślane wypowiedzi i opinie. Do komentowania bieżących wydarzeń na skoczni oraz luźnych pogaduszek służy nasz czat. Komentarze o zerowej wartości merytorycznej typu "Ammann Słabo, Stoch - 125m, co tu tak cicho, czemu nie skaczą" - również będą usuwane.
- Komentarze powinny być rzeczowe, napisane poprawnie językowo i bez rażących błędów ortograficznych.
- Zapytania, opinie i uwagi skierowane do redaktorów serwisu Skijumping.pl, prosimy przesyłać na nasz adres email. Nasi redaktorzy nie czytają wszystkich komentarzy, często mogą więc wcale nie odpowiedzieć. Zapytania, opinie i uwagi skierowane do moderatorów forum Skijumping.pl, prosimy przesyłać na nasz adres admin@skijumping.pl.
- Wszystkich użytkowników forum, prosimy o kulturalną dyskusję. Do rozwiązywania wszelkich sporów i kłótni służy email, gadu-gadu lub inne środki komunikacji.
- Aby uniknąć bałaganu i nieporozumień, zabrania się tworzenia i korzystania użytkownikom z więcej niż jednego konta/nicka oraz podszywania się pod innych użytkowników, poprzez tworzenie bardzo podobnych nazw/nicków. W przypadku wykrycia takiego działania, konta będą kasowane, a w skrajnym przypadku (nagminne tworzenie kolejnych kont), użytkownik banowany.
- Wszelkie komentarze, atakujące bezpośrednio poszczególnych użytkowników (w tym także oskarżenia o pisanie pod wieloma nickami), moderatorów lub redaktorów, będą bezzwłocznie usuwane, podobnie jak spory między użytkownikami, nie mające nic wspólnego z tematem artykułu. Konta użytkowników, którzy obrażają moderatorów, administratorów, bądź atakują Redakcję Skijumping.pl, mogą być blokowane.
- Wszelkie narzekania na to, że komentarze są "bezpodstawnie" usuwane, będą również kasowane. Jeśli ktoś uważa, że jego komentarz był zgodny z regulaminem, a mimo to został usunięty, prosimy o kontakt emailowy na adres admin@skijumping.pl.
- Jeśli uważasz, że dany użytkownik nagminne łamie regulamin, wywołuje kłótnie i utrudnia dyskusję w komentarzach, prosimy o kontakt emailowy na adres admin@skijumping.pl.
- Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania wpisów bądź blokowania użytkowników, którzy używają niecenzuralnego języka, nagminnie wywołują konflikty, spory oraz prowokują innych uczestników forum do kłótni.
- Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania użytkowników, których nazwy (ksywki) zawierają wulgaryzmy lub brzmią podobnie do niecenzuralnych słów.
- Redakcja nie ponosi odpowiedzialności, w przypadku, gdy adres IP zablokowanej osoby, jest adresem całej sieci lokalnej. Ewentualne cofnięcie blokady może nastąpić jedynie w przypadku, gdy winny użytkownik zaprzestanie szkodliwych działań na forum.
- Redakcja nie odpowiada za treści i opinie prezentowane przez użytkowników forum. Jeśli wypowiedzi naruszają prawo, ich autorzy mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
- W przypadku "bana" użytkownika, zabronione jest tworzenie nowego konta, przez 7 dni od momentu blokady konta.
- W przypadku nagminnego łamania regulaminu forum oraz ogólnych zasad dobrego wychowania, Redakcja zastrzega sobie prawo do powiadomienia odpowiednich służb, wraz ze wszystkimi posiadanymi danymi użytkownika (adres IP, logi, dane kontaktowe).
Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu
Zaloguj się