[strona=1] Zmieniły się narty, ubiory - śmieszne czapeczki zostały zastąpione kaskami szczelnie chroniącymi głowy skoczków, a co do nowoczesnych, nieprzepuszczających kombinezonów FIS musiał wprowadzić specjalne przepisy, gdyż zbyt wiele pojawiło się ich na sportowym rynku. Od blisko dekady skacze się stylem V, coraz dalej, ale i bezpieczniej. Wzrasta także zainteresowanie skokami wśród widzów, co zobowiązuje telewizje do profesjonalnych i coraz ciekawszych transmisji. Tak oto ta wspaniała dyscyplina sportowa, jaką niewątpliwie są skoki narciarskie, wkroczyła w XXI wiek. A wszystko zaczęło się...
Między 1044 a 1066 rokiem, według legendy opisanej w Norweskich opowiadaniach królewskich pierwszy skok na śniegu wykonał narciarz Heming, ratując się przed śmiercią na stromym stoku wyspy Bremengen. Kolejne zapiski- kapitana holenderskiej marynarki Corneliusa de Jonga - pochodzą dopiero z 1796 roku i opisują ćwiczenia wojskowe norweskich żołnierzy pod Trondheim. Żołnierze ćwiczyli wówczas skoki z ośnieżonego dachu szałasu.
Pierwszy stały próg, a zarazem prototyp skoczni narciarskiej, powstał w 1840 roku w norweskiej miejscowości Telemark. W tej samej okolicy, w wiosce Morgedal, w 1825 roku urodził się Sondre Nordheim, dla Norwegów ojciec narciarstwa klasycznego, dla innych skoczek, od którego wyczynów zaczęto notować rekordy długości lotu narciarskiego. Tak więc jako pierwszą rekordową odległość uznaje się skok Nordheima z 1860 roku, kiedy to uzyskał 30,5 metra. Na lepszy wynik przyszło czekać ówczesnym entuzjastom tego sportu aż 33 lata.
Sondre Nordheim jest jednak nie tylko dawnym rekordzistą narciarskiego lotu, ale i twórcą prawdziwej rewolucji w technice skoku. Na początku bowiem skoczków obowiązywał tzw. styl kuczny (norw. opptraeken) , którego lepiej uda się określić używając przymiotnika rozpaczliwy. Po odbiciu narciarz podkurczał nogi ze dwa, trzy razy i wymachiwał rękoma. Podobno godności skoczkom dodawały wówczas narciarskie kijki. Nordheim zaczął po odbiciu prostować kolana, a w końcu całe ciało. Ten styl już wtedy nazwano telemarkowym i choć narciarz wciąż machał ramionami, to leciał wyprostowany, a to uspokojenie lotu sprzyjało zarówno odległości, jak i wysokości skoku. Dziś wspomnieniem po stylu telemarkowym jest klasyczne lądowanie telemarkiem.
Skoki zyskiwały w Norwegii coraz większą popularność i coraz bardziej działały na wyobraźnię widzów. Oto jak pewien norweski dziennikarz opisał w 1879 roku 23 - metrowy skok swego rodaka Torjusa Hemmestveita: Elastyczny jak sprężyna wybił się z progu skoczni i poszybował swobodnie jak ptak. Małe przygięcie kolan i w tym momencie już wylądował, kończąc zjazd telemarkiem(...) Widzom towarzyszyło uczucie, że na ich oczach stało się coś szczególnego.
Torjus Hemmestveit oraz jego brat zostali pierwszymi trenerami skoczków w Christianii (dzisiejszym Oslo), ale również za oceanem, w Ameryce. To właśnie w Stanach Zjednoczonych podczas I wojny światowej norwescy emigranci skakali nawet 50 metrów.
Pierwszy konkurs skoków odbył się w 1868 roku w Christianii, ale prawdziwe międzynarodowe zawody rozpoczęły się dopiero kilka lat później - jednymi z pierwszych były te z 1892 roku, rozegrane w Muezzerschlag. Wygrał je oczywiście Norweg z Telemarku, piekarz o nazwisku Samson. Wywalczył zwycięstwo skokami na odległość 12 i 14 metrów, jednak nie pobił rekordowej jak na owe czasy odległości 30 metrów. Uczynił to dopiero w 1902 roku Norweg mieszkający w Szwajcarii, Harald Smith - w Davos skoczył równe 40 metrów.
W 1924 roku we francuskiej miejscowości Chamonix rozegrane zostały pierwsze zimowe igrzyska olimpijskie, W konkurencji skoków narciarskich zwyciężył Jakob Tullin Thams, drugi był Narve Bonna, reprezentanci - rzecz jasna - Norwegii. Obaj nie tylko oddali imponujące jak na owe czasy skoki, ale także pokazali, jak wyginając ciało do przodu można poprawić długość lotu i jednocześnie zapewnić sobie bezpieczne lądowanie.
Powoli wzrastało zainteresowanie skokami w innych państwach: Polacy od 1910 roku mieli swoją skocznię na Kalatówkach, a od 22 marca roku 1925 Wielką Krokiew. Niemcy i Czesi od 1913 roku skakali na świeżo wybudowanych obiektach w Karkonoszach. Najpóźniej pierwszy stały próg postawili m. in. Włosi w Cortinie dAmpezzo w 1927 roku. W niecałe dwa lata później stanął obiekt w St Moritz, wybudowany przez szwajcarskich specjalistów od konstrukcji skoczni narciarskich.
W 1925 roku do licznych już norweskich skoczni dołączyła kolejna - jedna z najsławniejszych tego typu obiektów na świecie, istniejąca do dzisiaj skocznia w Holmenkollen. To na niej siedemdziesiąt jeden lat później swe pierwsze Pucharowe zwycięstwo odniósł polski skoczek Adam Małysz...
Również w roku 1925, w Czechosłowacji odbyły się nieoficjalne Mistrzostwa Świata w skokach narciarskich. Wygrał wówczas reprezentant gospodarzy Willy Dick. Nie było to jednak pełne triumfu zwycięstwo, ponieważ żaden skoczek spoza reprezentacji Czechosłowacji na Mistrzostwach się nie zjawił! Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) wprowadziła skoki do oficjalnego programu Mistrzostw Świata dopiero w roku 1933. Wtedy też Norweg Ullard po raz pierwszy pokonał granicę 100 metrów - skoczył 103,5 metra w Ponte di Legno. Niestety, Ullard wywrócił się przy lądowaniu i w dzisiejszych kronikach człowiekiem, który jako pierwszy przekroczył 100 metrów w skoku na nartach jest Austriak, a później reprezentant Niemiec Josef Bradl.
Zanim jednak Norwegowie dopuścili narciarzy innych narodowości do bicia ich rekordów, zanim w 1956 roku Fin Antti Hyvaerinen w końcu zdołał zabrać norweskim skoczkom patent na złoto olimpijskie, nastała era trzech braci Ruud z Kongsbergu. Razem wygrali siedem konkursów o mistrzostwo świata, najbardziej jednak bujny sportowy życiorys miał wśród braci Birger Ruud, dwukrotny mistrz olimpijski z 1932 i 1936 roku oraz wicemistrz z roku 1948. W Ga - Pa w 1936 roku wygrał także zjazd, a w lecie z powodzeniem uprawiał skoki do wody oraz gimnastykę. Birger Ruud był jednak nie tylko wspaniałym sportowcem. Podczas II wojny światowej przebywał w więzieniu za otwarte krytykowanie nazizmu. Po wojnie w swym rodzinnym mieście założył muzeum narciarstwa. Na otwarciu igrzysk olimpijskich w Lillehammer w 1994 roku miał nieść norweską flagę, przeszkodziła mu w tym jednak choroba. Zmarł cztery lata później.
[strona=2]
Przygniatającą dominację norweską w skokach narciarskich przerwał inny lud skandynawski, mianowicie Finowie. To oni opracowali sposób na przejście do ślizgu w powietrzu podczas drugiej fazy lotu. Ponadto zaczęli trzymać ręce z tyłu tak, jak to uczynił po raz pierwszy wspomniany wyżej Antti Hyvaerinen. W ten sposób narodził się styl aerodynamiczny, który pozwolił w 1956 roku osiągnąć fińskiemu skoczkowi Tauno Luiro na mamuciej skoczni w Oberstdorfie aż 139 metrów. Nie na długo jednak techniczna inwencja pozostała w rękach Finów - do nowego stylu skakania szybko wprowadzili poprawki następcy Sondre Nordheima: Toralf Engan i Bjoern Wirkola, trzykrotny triumfator Turnieju Czterech Skoczni.
Do rywalizacji Norwegów i Finów szybko dołączyli się Austriacy, Szwajcarzy, Niemcy, ale także od lat 70. Japończycy z ich rewelacyjnym Yukio Kasayą na czele.
Na początku lat 90. Szwed Jan Boeklev pokazał światu rewolucyjny styl V, który pozwalał na jeszcze dalsze i - jak się potem okazało - dużo bezpieczniejsze skoki. Niestety, choć dziś nie skacze się inaczej, szwedzkiemu skoczkowi nie udało się odnieść znaczących sukcesów na skoczniach świata. Nie przeszedł do historii jako gwiazda tej dyscypliny głównie z winy sędziów, którzy umiejętnie zniechęcali skaczącego nowym stylem Boekleva niskimi notami za styl. Po odniesionej kontuzji narciarski rewolucjonista nie powrócił już do światowej czołówki, jednak biorący z niego przykład skoczkowie szybko wyparli skaczących stylem klasycznym konkurentów dzięki uzyskiwanym coraz dłuższym długościom lotu. Jednym z pierwszych zwolenników stylu V okazał się Jens Weissflog, reprezentant NRD, później zjednoczonych Niemiec, do dzisiaj najstarszy skoczek, który stanął na podium Pucharu Świata (liczył sobie wówczas 31 lat, 6 miesięcy i 28 dni) .
To przede wszystkim dzięki stylowi V pokonanie 200 metrów w skoku na nartach okazało się możliwe. Jeszcze do niedawna kibice skoków byli pod wrażeniem lotu na odległość 209 metrów autorstwa Espena Bredesena. Jednak dwa lata temu Tommy Ingebritsen poleciał dziesięć metrów dalej, aż w końcu wszystkie dotychczasowe rekordowe osiągnięcia przyćmiło 225 metrów uzyskane w 2000 roku w Planicy przez Austriaka Andreasa Goldbergera.
Nie można powiedzieć, że na tym historia skoków narciarskich się kończy- tworzy się bowiem cały czas. Mając jednak nadzieję, że do tworzących historię tej dyscypliny zawodników płci męskiej dołączą się kiedyś i panie, wspomnę o ich skromnych sukcesach na skoczniach.
Pierwszą znaczącą długość lotu - 60 metrów - uzyskała w Norwegii niejaka panna Kolstad. O wiele bardziej imponujący wynik postarała się podczas jednego z konkursów Pucharu Świata skacząca jako przedskoczek Eva Ganster. 9 lutego 1997 roku, na mamuciej skoczni w Bad Mitterndorf ta zaledwie 18 - letnia wówczas Austriaczka ustanowiła kobiecy rekord lotu narciarskiego - 167,5 metra. Ze swym skokiem, całkiem dobrym stylowo, dostałaby się bez problemów do finałowej trzydziestki konkursu, wyprzedzając niejednego pana...
Historyczne zmiany regulaminowe dyscyplina taka jak skoki narciarskie zawdzięcza przede wszystkim telewizji, która dyktowała przeróżne poprawki w celu uatrakcyjnienia własnych transmisji. Na początku lat 60. zawodnicy skakali w trzech seriach, przy czym najsłabszy skok nie liczył się do punktacji ogólnej skoczka. Nie było też rundy kwalifikacyjnej i w zawodach startowało 80 - 90 zawodników.
Obecnie czas trwania zawodów został skrócony do około 1,5 godziny: startuje 50 zawodników, w tym najlepsza piętnastka Pucharu Świata oraz 35 skoczków z najlepszymi wynikami z serii kwalifikacyjnej. Z tej pięćdziesiątki tylkotrzydziestu oddaje potem drugi skok w serii finałowej. Jedynie na igrzyskach olimpijskich i Mistrzostwach Świata dopuszcza się wszystkich zawodników reprezentacji zgłoszonych przez swe kraje i pozwala im na dwa skoki.
Wprowadzenie serii kwalifikacyjnej pozwoliło niewątpliwie uatrakcyjnić transmisje telewizyjne, ale praktycznie zabrało szansę egzotycznym reprezentantom Hiszpanii, Węgier, Bułgarii oraz Kanady - państwa, które w latach 80. mogło pochwalić się kilkoma dobrymi zawodnikami.
... dawno, dawno temu w Norwegii
Między 1044 a 1066 rokiem, według legendy opisanej w Norweskich opowiadaniach królewskich pierwszy skok na śniegu wykonał narciarz Heming, ratując się przed śmiercią na stromym stoku wyspy Bremengen. Kolejne zapiski- kapitana holenderskiej marynarki Corneliusa de Jonga - pochodzą dopiero z 1796 roku i opisują ćwiczenia wojskowe norweskich żołnierzy pod Trondheim. Żołnierze ćwiczyli wówczas skoki z ośnieżonego dachu szałasu.
Pierwszy stały próg, a zarazem prototyp skoczni narciarskiej, powstał w 1840 roku w norweskiej miejscowości Telemark. W tej samej okolicy, w wiosce Morgedal, w 1825 roku urodził się Sondre Nordheim, dla Norwegów ojciec narciarstwa klasycznego, dla innych skoczek, od którego wyczynów zaczęto notować rekordy długości lotu narciarskiego. Tak więc jako pierwszą rekordową odległość uznaje się skok Nordheima z 1860 roku, kiedy to uzyskał 30,5 metra. Na lepszy wynik przyszło czekać ówczesnym entuzjastom tego sportu aż 33 lata.
Sondre Nordheim jest jednak nie tylko dawnym rekordzistą narciarskiego lotu, ale i twórcą prawdziwej rewolucji w technice skoku. Na początku bowiem skoczków obowiązywał tzw. styl kuczny (norw. opptraeken) , którego lepiej uda się określić używając przymiotnika rozpaczliwy. Po odbiciu narciarz podkurczał nogi ze dwa, trzy razy i wymachiwał rękoma. Podobno godności skoczkom dodawały wówczas narciarskie kijki. Nordheim zaczął po odbiciu prostować kolana, a w końcu całe ciało. Ten styl już wtedy nazwano telemarkowym i choć narciarz wciąż machał ramionami, to leciał wyprostowany, a to uspokojenie lotu sprzyjało zarówno odległości, jak i wysokości skoku. Dziś wspomnieniem po stylu telemarkowym jest klasyczne lądowanie telemarkiem.
Skoki zyskiwały w Norwegii coraz większą popularność i coraz bardziej działały na wyobraźnię widzów. Oto jak pewien norweski dziennikarz opisał w 1879 roku 23 - metrowy skok swego rodaka Torjusa Hemmestveita: Elastyczny jak sprężyna wybił się z progu skoczni i poszybował swobodnie jak ptak. Małe przygięcie kolan i w tym momencie już wylądował, kończąc zjazd telemarkiem(...) Widzom towarzyszyło uczucie, że na ich oczach stało się coś szczególnego.
Torjus Hemmestveit oraz jego brat zostali pierwszymi trenerami skoczków w Christianii (dzisiejszym Oslo), ale również za oceanem, w Ameryce. To właśnie w Stanach Zjednoczonych podczas I wojny światowej norwescy emigranci skakali nawet 50 metrów.
Pierwsze zawody, kolejne rekordy - górą Norwegowie
Pierwszy konkurs skoków odbył się w 1868 roku w Christianii, ale prawdziwe międzynarodowe zawody rozpoczęły się dopiero kilka lat później - jednymi z pierwszych były te z 1892 roku, rozegrane w Muezzerschlag. Wygrał je oczywiście Norweg z Telemarku, piekarz o nazwisku Samson. Wywalczył zwycięstwo skokami na odległość 12 i 14 metrów, jednak nie pobił rekordowej jak na owe czasy odległości 30 metrów. Uczynił to dopiero w 1902 roku Norweg mieszkający w Szwajcarii, Harald Smith - w Davos skoczył równe 40 metrów.
W 1924 roku we francuskiej miejscowości Chamonix rozegrane zostały pierwsze zimowe igrzyska olimpijskie, W konkurencji skoków narciarskich zwyciężył Jakob Tullin Thams, drugi był Narve Bonna, reprezentanci - rzecz jasna - Norwegii. Obaj nie tylko oddali imponujące jak na owe czasy skoki, ale także pokazali, jak wyginając ciało do przodu można poprawić długość lotu i jednocześnie zapewnić sobie bezpieczne lądowanie.
Powoli wzrastało zainteresowanie skokami w innych państwach: Polacy od 1910 roku mieli swoją skocznię na Kalatówkach, a od 22 marca roku 1925 Wielką Krokiew. Niemcy i Czesi od 1913 roku skakali na świeżo wybudowanych obiektach w Karkonoszach. Najpóźniej pierwszy stały próg postawili m. in. Włosi w Cortinie dAmpezzo w 1927 roku. W niecałe dwa lata później stanął obiekt w St Moritz, wybudowany przez szwajcarskich specjalistów od konstrukcji skoczni narciarskich.
W 1925 roku do licznych już norweskich skoczni dołączyła kolejna - jedna z najsławniejszych tego typu obiektów na świecie, istniejąca do dzisiaj skocznia w Holmenkollen. To na niej siedemdziesiąt jeden lat później swe pierwsze Pucharowe zwycięstwo odniósł polski skoczek Adam Małysz...
Również w roku 1925, w Czechosłowacji odbyły się nieoficjalne Mistrzostwa Świata w skokach narciarskich. Wygrał wówczas reprezentant gospodarzy Willy Dick. Nie było to jednak pełne triumfu zwycięstwo, ponieważ żaden skoczek spoza reprezentacji Czechosłowacji na Mistrzostwach się nie zjawił! Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) wprowadziła skoki do oficjalnego programu Mistrzostw Świata dopiero w roku 1933. Wtedy też Norweg Ullard po raz pierwszy pokonał granicę 100 metrów - skoczył 103,5 metra w Ponte di Legno. Niestety, Ullard wywrócił się przy lądowaniu i w dzisiejszych kronikach człowiekiem, który jako pierwszy przekroczył 100 metrów w skoku na nartach jest Austriak, a później reprezentant Niemiec Josef Bradl.
Zanim jednak Norwegowie dopuścili narciarzy innych narodowości do bicia ich rekordów, zanim w 1956 roku Fin Antti Hyvaerinen w końcu zdołał zabrać norweskim skoczkom patent na złoto olimpijskie, nastała era trzech braci Ruud z Kongsbergu. Razem wygrali siedem konkursów o mistrzostwo świata, najbardziej jednak bujny sportowy życiorys miał wśród braci Birger Ruud, dwukrotny mistrz olimpijski z 1932 i 1936 roku oraz wicemistrz z roku 1948. W Ga - Pa w 1936 roku wygrał także zjazd, a w lecie z powodzeniem uprawiał skoki do wody oraz gimnastykę. Birger Ruud był jednak nie tylko wspaniałym sportowcem. Podczas II wojny światowej przebywał w więzieniu za otwarte krytykowanie nazizmu. Po wojnie w swym rodzinnym mieście założył muzeum narciarstwa. Na otwarciu igrzysk olimpijskich w Lillehammer w 1994 roku miał nieść norweską flagę, przeszkodziła mu w tym jednak choroba. Zmarł cztery lata później.
[strona=2]
Pałeczkę przejmują Finowie... czy na długo?
Przygniatającą dominację norweską w skokach narciarskich przerwał inny lud skandynawski, mianowicie Finowie. To oni opracowali sposób na przejście do ślizgu w powietrzu podczas drugiej fazy lotu. Ponadto zaczęli trzymać ręce z tyłu tak, jak to uczynił po raz pierwszy wspomniany wyżej Antti Hyvaerinen. W ten sposób narodził się styl aerodynamiczny, który pozwolił w 1956 roku osiągnąć fińskiemu skoczkowi Tauno Luiro na mamuciej skoczni w Oberstdorfie aż 139 metrów. Nie na długo jednak techniczna inwencja pozostała w rękach Finów - do nowego stylu skakania szybko wprowadzili poprawki następcy Sondre Nordheima: Toralf Engan i Bjoern Wirkola, trzykrotny triumfator Turnieju Czterech Skoczni.
Do rywalizacji Norwegów i Finów szybko dołączyli się Austriacy, Szwajcarzy, Niemcy, ale także od lat 70. Japończycy z ich rewelacyjnym Yukio Kasayą na czele.
Rewolucja w skokach narciarskich
Na początku lat 90. Szwed Jan Boeklev pokazał światu rewolucyjny styl V, który pozwalał na jeszcze dalsze i - jak się potem okazało - dużo bezpieczniejsze skoki. Niestety, choć dziś nie skacze się inaczej, szwedzkiemu skoczkowi nie udało się odnieść znaczących sukcesów na skoczniach świata. Nie przeszedł do historii jako gwiazda tej dyscypliny głównie z winy sędziów, którzy umiejętnie zniechęcali skaczącego nowym stylem Boekleva niskimi notami za styl. Po odniesionej kontuzji narciarski rewolucjonista nie powrócił już do światowej czołówki, jednak biorący z niego przykład skoczkowie szybko wyparli skaczących stylem klasycznym konkurentów dzięki uzyskiwanym coraz dłuższym długościom lotu. Jednym z pierwszych zwolenników stylu V okazał się Jens Weissflog, reprezentant NRD, później zjednoczonych Niemiec, do dzisiaj najstarszy skoczek, który stanął na podium Pucharu Świata (liczył sobie wówczas 31 lat, 6 miesięcy i 28 dni) .
To przede wszystkim dzięki stylowi V pokonanie 200 metrów w skoku na nartach okazało się możliwe. Jeszcze do niedawna kibice skoków byli pod wrażeniem lotu na odległość 209 metrów autorstwa Espena Bredesena. Jednak dwa lata temu Tommy Ingebritsen poleciał dziesięć metrów dalej, aż w końcu wszystkie dotychczasowe rekordowe osiągnięcia przyćmiło 225 metrów uzyskane w 2000 roku w Planicy przez Austriaka Andreasa Goldbergera.
Panie w skokach narciarskich
Nie można powiedzieć, że na tym historia skoków narciarskich się kończy- tworzy się bowiem cały czas. Mając jednak nadzieję, że do tworzących historię tej dyscypliny zawodników płci męskiej dołączą się kiedyś i panie, wspomnę o ich skromnych sukcesach na skoczniach.
Pierwszą znaczącą długość lotu - 60 metrów - uzyskała w Norwegii niejaka panna Kolstad. O wiele bardziej imponujący wynik postarała się podczas jednego z konkursów Pucharu Świata skacząca jako przedskoczek Eva Ganster. 9 lutego 1997 roku, na mamuciej skoczni w Bad Mitterndorf ta zaledwie 18 - letnia wówczas Austriaczka ustanowiła kobiecy rekord lotu narciarskiego - 167,5 metra. Ze swym skokiem, całkiem dobrym stylowo, dostałaby się bez problemów do finałowej trzydziestki konkursu, wyprzedzając niejednego pana...
Skoki a telewizja
Historyczne zmiany regulaminowe dyscyplina taka jak skoki narciarskie zawdzięcza przede wszystkim telewizji, która dyktowała przeróżne poprawki w celu uatrakcyjnienia własnych transmisji. Na początku lat 60. zawodnicy skakali w trzech seriach, przy czym najsłabszy skok nie liczył się do punktacji ogólnej skoczka. Nie było też rundy kwalifikacyjnej i w zawodach startowało 80 - 90 zawodników.
Obecnie czas trwania zawodów został skrócony do około 1,5 godziny: startuje 50 zawodników, w tym najlepsza piętnastka Pucharu Świata oraz 35 skoczków z najlepszymi wynikami z serii kwalifikacyjnej. Z tej pięćdziesiątki tylkotrzydziestu oddaje potem drugi skok w serii finałowej. Jedynie na igrzyskach olimpijskich i Mistrzostwach Świata dopuszcza się wszystkich zawodników reprezentacji zgłoszonych przez swe kraje i pozwala im na dwa skoki.
Wprowadzenie serii kwalifikacyjnej pozwoliło niewątpliwie uatrakcyjnić transmisje telewizyjne, ale praktycznie zabrało szansę egzotycznym reprezentantom Hiszpanii, Węgier, Bułgarii oraz Kanady - państwa, które w latach 80. mogło pochwalić się kilkoma dobrymi zawodnikami.
Marta Wąsowska,
źródło: Informacja własna
oglądalność: (57037)
komentarze: (2)
-
anonim
historia skoków narciarskich
Fajny artykuł. Szkoda Bokloeva, ale jednak zawsze wszyscy będą go pamiętać, dzięki niemu oglądamy takie piękne, dalekie skoki. Fajna historia Birgera Ruuda. nie wiedziałem że jest taka miejscowość jak Telemark. No i należałoby przypomnieć że przed Goldim rekord świata wynosił 224,5 metra Austriaka Thomasa Hoerla.
-
anonim
Dobra publikacja
Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl
Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl
- Zanim zadasz pytanie na forum - zobacz czy poniżej ktoś już nie dał na nie odpowiedzi.
- Redakcja serwisu Skijumping.pl zastrzega sobie prawo do usuwania oraz modyfikowania komentarzy łamiących regulamin - nie związanych z tematem newsa, zawierających obraźliwe treści, atakujących osoby publiczne (a w szczególności zawodników, trenerów, działaczy, polityków), napisanych wulgarnym językiem, spamu, powielania treści newsa itp.
- Zabrania się reklamowania innych stron, blogów itp.
- Forum to miejsce na przemyślane wypowiedzi i opinie. Do komentowania bieżących wydarzeń na skoczni oraz luźnych pogaduszek służy nasz czat. Komentarze o zerowej wartości merytorycznej typu "Ammann Słabo, Stoch - 125m, co tu tak cicho, czemu nie skaczą" - również będą usuwane.
- Komentarze powinny być rzeczowe, napisane poprawnie językowo i bez rażących błędów ortograficznych.
- Zapytania, opinie i uwagi skierowane do redaktorów serwisu Skijumping.pl, prosimy przesyłać na nasz adres email. Nasi redaktorzy nie czytają wszystkich komentarzy, często mogą więc wcale nie odpowiedzieć. Zapytania, opinie i uwagi skierowane do moderatorów forum Skijumping.pl, prosimy przesyłać na nasz adres admin@skijumping.pl.
- Wszystkich użytkowników forum, prosimy o kulturalną dyskusję. Do rozwiązywania wszelkich sporów i kłótni służy email, gadu-gadu lub inne środki komunikacji.
- Aby uniknąć bałaganu i nieporozumień, zabrania się tworzenia i korzystania użytkownikom z więcej niż jednego konta/nicka oraz podszywania się pod innych użytkowników, poprzez tworzenie bardzo podobnych nazw/nicków. W przypadku wykrycia takiego działania, konta będą kasowane, a w skrajnym przypadku (nagminne tworzenie kolejnych kont), użytkownik banowany.
- Wszelkie komentarze, atakujące bezpośrednio poszczególnych użytkowników (w tym także oskarżenia o pisanie pod wieloma nickami), moderatorów lub redaktorów, będą bezzwłocznie usuwane, podobnie jak spory między użytkownikami, nie mające nic wspólnego z tematem artykułu. Konta użytkowników, którzy obrażają moderatorów, administratorów, bądź atakują Redakcję Skijumping.pl, mogą być blokowane.
- Wszelkie narzekania na to, że komentarze są "bezpodstawnie" usuwane, będą również kasowane. Jeśli ktoś uważa, że jego komentarz był zgodny z regulaminem, a mimo to został usunięty, prosimy o kontakt emailowy na adres admin@skijumping.pl.
- Jeśli uważasz, że dany użytkownik nagminne łamie regulamin, wywołuje kłótnie i utrudnia dyskusję w komentarzach, prosimy o kontakt emailowy na adres admin@skijumping.pl.
- Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania wpisów bądź blokowania użytkowników, którzy używają niecenzuralnego języka, nagminnie wywołują konflikty, spory oraz prowokują innych uczestników forum do kłótni.
- Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania użytkowników, których nazwy (ksywki) zawierają wulgaryzmy lub brzmią podobnie do niecenzuralnych słów.
- Redakcja nie ponosi odpowiedzialności, w przypadku, gdy adres IP zablokowanej osoby, jest adresem całej sieci lokalnej. Ewentualne cofnięcie blokady może nastąpić jedynie w przypadku, gdy winny użytkownik zaprzestanie szkodliwych działań na forum.
- Redakcja nie odpowiada za treści i opinie prezentowane przez użytkowników forum. Jeśli wypowiedzi naruszają prawo, ich autorzy mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
- W przypadku "bana" użytkownika, zabronione jest tworzenie nowego konta, przez 7 dni od momentu blokady konta.
- W przypadku nagminnego łamania regulaminu forum oraz ogólnych zasad dobrego wychowania, Redakcja zastrzega sobie prawo do powiadomienia odpowiednich służb, wraz ze wszystkimi posiadanymi danymi użytkownika (adres IP, logi, dane kontaktowe).
Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu
Zaloguj się