Wieści z kadry niemieckiej

  • 2003-04-26 14:22
Źle działo się w ostatnim czasie w drużynie niemieckiej. Liczne konflikty, nieporozumienia na pewno nie wpłynęły dobrze na atmosferę w drużynie a przez to także na dyspozycję i wyniki osiągane przez skoczków.

Martin Schmitt w sezonie 2002/2003 przeżył najcięższy kryzys w swojej dotychczasowej karierze. Niemiec nie stanął ani razu na podium, a mistrzostwa świata zakończyły się wielkim rozczarowaniem. Zakończenie sezonu w Planicy Schmitt obejrzał już w telewizji. Przez całą zimę 25-latek jednak nigdy nie tracił dobrego humoru. Wielu dziennikarzy pytało go, dlaczego podchodzi do tego z takim spokojem i dystansem. Odpowiedzi Schmitt udzielił w wywiadzie dla ,Zeit'. Przed pięcioma laty Schmitt ciężko przeżył chorobę nowotworową brata Thorstena. Od tamtej pory przestał traktować sport i sukcesy jako najważniejsze w życiu. "Mocniej rozumiem, że zdrowie jest znacznie ważniejsze. Po takim doświadczeniu to staje się podwójnie oczywiste", opowiadał Schmitt.Jego brat Thorsten, który podczas mistrzostw świata w Val di Fiemme wywalczył z drużyną kombinatorów norweskich srebrny medal, zachorował pięć lat temu na raka jąder. Na szczęście podobnie jak czterokrotny zwycięzca Tour-de-France, Lance Armstrong, czy piłkarz Schalke 04, Ebbe Sand, wygrał walkę z chorobą i znów dołączył do światowej elity. Dla Martina choroba brata była szokiem: "Szukałem odpowiedzi, dlaczego to się stało i dlaczego teraz." To przeżycie ułatwiło Schmittowi przełknięcie gorzkiej pigułki w minionym sezonie. "Jeśli nie idzie w sporcie tak dobrze, naturalnie ma się w głowie, że inne sprawy też są ważne - zdrowie i radość", mówi Schmitt, "oprócz tego w tym roku zrobiłem także postępy, szczególnie w zakresie kondycyjnym. To ogromna różnica." Martin mieszka ze swoim bratem we Freiburgu. Z bratem, który wprowadził go w skoki narciarskie, utytułowany skoczek rozumie się doskonale. Schmitt w wywiedzie przyznał, że już wie co zrobi zaraz po zakończeniu swojej kariery: "Wyrzucę wagę przez okno!"

Pojednanie nastąpiło także pomiędzy byłym trenerem Reinhardem Hessem a Svenem Hannawaldem. "Zadzwoniłem do Svena i wyjaśniliśmy sobie wszystkie problemy" - powiedział Hess.Przed kilkoma dniami, były już szkoleniowiec kadry niemieckich skoczków, powiedział o Hannawaldzie jako "największym rozczarowaniu swojego życia".Teraz obaj są znowu przyjaciółmi, bo przecież nadal będą pracować razem w Niemieckim Związku Narciarskim. Kiedy Reinhard Hess ustępował z funkcji trenera kadry niemieckich skoczków, zaiskrzyło między nim a Svenem Hannawaldem. Niemiecki skoczek przyczynił się bowiem do zwolnienia trenera. Teraz nastąpiło między nimi pojednanie - pisze niemiecki dziennik.

Tymczasem wciąż spekuluje się kto będzie trenował Niemców w najbliższych latach. Nad tą posadą zastanawia się choćby obecny trener Norwegów. Kojonkoskiego kusi Niemiecki Związek Narciarski (DSV), który po upływie kontraktu w 2004 roku, chętnie widziałby Fina w swoich szeregach. "Nie było żadnych rozmów pomiędzy związkiem i panem Kojonkoskim", brzmi oficjalna wersja DSV.


Jacqueline, źródło: Skispringen
oglądalność: (7526) komentarze: (9)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    Hanni

    Nie dziwię się Hannawaldowi że wykopał Hessa, Sven miał w garści żółty trykot lidera, a przez złą sytuację w drużynie ( nie miłą atmosferę) Hanni, nie ma ani PŚ, ani MŚ. Szanuję jego decyzję i uważam, że była słuszna

  • Aga stały bywalec
    Martin kochany

    Martin , nie wiedziałam o Twoim bracie . Całe szczęście , że wszystko dobrze się skończyło . Pozdrawiam cię , jesteś supcio !( nie wiem , po co ci waga , hihi , i tak masz ładną figurę ) .

  • fanka_skokow początkujący
    KOCHAM GO!

    KOCHAM MARTINKA MEGO!!!!!

  • anonim
    Martin

    Ten facet jest wspaniały pod każdym względem!!!

  • anonim

    Tad,to jak to jest,przeciesh wszyscy wszedzie jush pisza,ze Niemcow bedzie trenowac Steiert:/

  • anonim

    MARTIN mam nadzieję, że zobaczę CIĘ na meczu.

  • anonim

    KOCHAM MARTINA SCHMITTA

  • anonim
    Do wszystkich kochających Martina

    Ludzie czy jest sens w pisaniu że sie kocha MArtina... przecież nikt z was go nie zna, a jak można kochać człowieka z którym sie nie zamieniło jednego zdania. Owszem on jest pzystojny i ma wspaniały charakter, ale czy to już wystarczy żeby go kochać. trzeba go njpierw lepiej poznać jego małe denerwujące pzyzwyczajenia, to co lubi robić w wolnym czasie, jaki jest w kontaktach miedzyludzkich. W rzeczywistosci on nie jest taaaaki idealny jak wy sobie wyobrażacie. Nie ma ludzi doskonlych. Pomyślcie co on myśli o ludziach którzy piszą na lewo i prawo " Kocham Cię Martin", czy " Chce miec z Toba dziecko". przemyslcie jeszcze pare razy to o czym napisalam. Z gory dziekuje

  • anonim
    do Gosi

    hmmm... zastanowiłam się nad Twoją wypowiedzią (jak prosiłaś kilka razy:))i... muszę przyzanć, że coś w tym jest, tzn. masz rację nie można kochać człowieka, którego się nie zna, on na pewno nie jest taki idealny. Ciekawe co pomyślałby sobie, jakby przeczytał te wszystkie Martin kocham Cię, Martin mój kochany. Na pewno miałby niezły ubaw. Na pewno miłoby mu było, że go kochacie nie znając go, ale z drugiej strony może pomyślałby sobie: "jakie one są puste", tylko się nie obraźcie, to moje zdanie i mam nadzieją, że nikogo nie uraziłam :) pzdrówka dla wszystkich, przede wszystkim dla ludzi którzy tworzą tą wspaniałą stronkę, Gosi która zmusiłą mnie do refleksji, wszystkich 3- klasistów, którzy piszą egzaminy i wogóle dla wszystkich :)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl