Co z tą skocznią - Orlinek w Karpaczu

  • 2008-11-23 16:00

"Orlinek" to jedna z czterech normalnych skoczni w Polsce i druga co do wielkości (po Lubawce) w Sudetach. Osiem lat temu nastąpił jej gruntowny remont, ale od kilku lat jej znaczenie maleje i jest używana coraz rzadziej.

W sezonie letnim od dwóch lat skocznia wykorzystywana jest jako centrum sportów ekstremalnych. Właściciel - gmina - wydzierżawiła na 20 lat teren ze skocznią firmie "Quasar". Czy skocznię czeka sportowa smierć? Jolanta Kopała, sekretarz Urzędu Miasta w Karpaczu uważa że nie. Miasto chce aby skocznia na siebie zarabiała. To ma przyciągnąć na skocznię wielu ludzi. Poczyniono nawet pewne kroki, by przywrócić jej prestiż. "Od paru tygodni trwają prace remontowe związane z wymianą drewnianego pokrycia rozbiegu skoczni, gdyż poprzednie pokrycie zniszczyły warunki atmosferyczne. W najbliższym czasie planuje się także na terenie skoczni szereg innych prac remontowo-porządkowych np. wyprofilowanie zeskoku skoczni - mówi Kopała.

Problemem Karpacza jest fakt, że skocznia bywała ostatnio zupełnie nieużywana a 11 skoczków z klubu "Śnieżka Karpacz" trenowało na skoczniach czeskich bądź nimieckich. "Skocznia wykorzystywana jest do treningów tylko wtedy, gdy zostaje przygotowana na zawody. Olbrzymie koszty powodują, że nie może ona funkcjonować i służyć skoczkom przez cały rok. Skocznia przygotowywana jest do zawodów, jeśli takie są zaplanowane. Do przygotowania skoczni przed zawodami zatrudnia się dodatkowych pracowników. Należy zaznaczyć, że przez ostatnie 2-3 lata warunki pogodowe utrudniały lub wręcz uniemożliwiały przygotowanie skoczni do zawodów" - tłumaczy Kopała

O organizację zawodów trzeba się jednak postarać. Czy władze miasta prowadzą jakiekolwiek rozmowy z FIS lub PZN o organizację zawodów w skokach narciarskich lub kombinacji norweskiej? "Rozmowy na ten temat prowadzone są regularnie. W tym roku rozmowy jeszcze trwają i staramy się o organizację Pucharu Świata w Kombinacji Norweskiej. W poprzednich latach plany ich przeprowadzenia torpedowała aura" - odpowiada pani sekretarz.

Jak informuje gmina, są nawet plany dotyczące zagospodarowania terenu naprzeciwko skoczni i powiększenie terenu po obu jej bokach.
To podniosłoby walory skoczni, gdyż zawody mogłaby obserwować większa ilość kibiców.

***
Skoki narciarskie mogłyby się stać olbrzymią atrakcją Karpacza i nie tylko wtedy, gdy znalazłyby się pieniądze na jej całoroczne utrzymanie. Jednak nie jest to takie proste jakby się wydawało. Ale przy odrobinie chęci władz miasta i ludzi, którym skoki narciarskie nie są obojętne na pewno by się to udało. Szkoda by było, gdyby wieloletnia historia tej skoczni powoli odchodziła w zapomnienie. Skocznia ta powinna być wykorzystywana w jak największym stopniu. Przytoczę tu opinię Mistrza i jednocześnie rekordzisty tej skoczni Adama Małysza, który po wygranych w 2004 roku zawodach stwierdził, iż skocznia ta ma idealną konstrukcję i parametry do celów treningowych. Uważam, że jeżeli taką opinię wyraża niepodważalny autorytet naszych skoków, to myślę, że dla tej skoczni powinno zapalić się duże „zielone światło" i to nie tylko na szczeblu władz lokalnych lecz na szczeblu dużo wyższym. Pozostaje tylko czekać kiedy dla tej skoczni nastaną czasy dawnej świetności...

***
Orlinek jest skocznią narciarską o punkcie konstrukcyjnym K85, położonym w Karpaczu. Nosi ona imię byłego znakomitego polskiego skoczka narciarskiego Stanisława Marusarza. Kilkukrotnie była przebudowywana, klasyfikowana jest obecnie jako skocznia "normalna". Odbywały się na niej zawody o randze ogólnopolskiej ale także światowej.

Pierwsza skocznia - drewniana - została zbudowana w tym miejscu przez Niemców w 1912 r. W 1946 r. została przebudowana według wytycznych Stanisława Marusarza. Zawaliła się pod koniec lat 70. XX wieku wskutek wichury. W 1979 r. została postawiona w tym miejscu nowa skocznia o metalowym szkielecie.

W 2000 r. skocznia została zmodernizowana. Przesunięto m.in. punkt konstrukcyjny z 47. na 85 metrów. Przebudowa kosztowała ok. 3 mln złotych. W 2001 r. odbyły się tutaj mistrzostwa świata juniorów, w których indywidualnie triumfował Veli-Matti Lindstroem, natomiast drużynowo zwyciężyła Finlandia. W 2004 roku Mistrzostwa Polski, w których zwycięzca Adam Małysz ustanowił jej rekord- 94,5 m.


Ewelina Gronczewska, opracował Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (20855) komentarze: (24)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Emu doświadczony
    Karpatka i inne małe skocznie

    Nawiasem mówiąc "normalna skocznia" i "skocznia normalna" to zupełnie co innego... Są po polsku pewne konteksty, w których przymiotnik jest po rzeczowniku i nie można ich tak swobodnie zamieniać.
    A tak już jeżeli chodzi o skocznie, to warto pamiętać o Karpatce. Z uporem maniaczki będę twierdzić, że skocznie duże i normalne (nie mówiąc już o mrzonce pt. "Polski mamut") są mało istotne w porównaniu z całym systemem małych skoczni dla dzieci i młodzieży. Nie twierdzę, że Orlinek jest zupełnie nieważny - jest ładny i sympatyczny, jak na skocznię przystało. ;) Ale bez Orlinka polskie skoki się nie posypią, a bez małych skoczni tak. Polskie skoki przypominają mi konstrukcję opierającą się na jednym wąskim klocku. Przyzwoitych ośrodków skoków zostało bodaj 3 (Zako, Gilowice, Zagórz). Skocznie w Goleszowie są mzło bezpieczne (zwłaszcza odkąd jakiś geniusz założył belkę bez usunięcia bramki do "płaskiego startu" i dzieci muszą przekładać nartę górą, żeby wejść na belkę! Widziane na własne oczy w zeszłym roku), Wiśle Centrum i Łabajowowi grozi zamknięcie. Dobra, niedługo dojdzie Szczyrk... Wspomniałam o Karpatce - to w zasadzie raczej nie jest jakaś rewelacyjna skocznia, tylko nie rozumiem jej nieczynności, bo w 2003 r. widziałam, że była remontowana. No to po jakiego grzyba wymieniają deski na rozbiegu, jeżeli potem i tak mają zamiast wysyłać skoczków do Harrachova?

  • anonim

    Skocznia nie jest czynna. Jest przygotowywana 1 w roku na zawody o ile takie są zorganizowane. Brak sprzętu do ubicia zeskoku, brak ludzi opiekującymi się obiektem sprawia to , iż jest on miejscem zabaw dzieci. W Lubawce jest 1 skaczący chłopiec Marcin Szota trenuje w Karpackim klubie. W Kamiennej Górze , mieszka kolejny skoczek Krystian Gryczuk który trenuje w Harrachovie. Oprócz nich jeszcze Krzysztof Baran i jeszcze jeden chłopiec, nie pamiętam imienia.

  • anonim
    Brak malych skocni

    Jak Lubawce, tak i Karpaczu brakuje malych skocni, ktorych mozna latwiej i taniej przygotowacz. I jak by armia mlodych ju z skakala bez problemow na K-30, to presja na skoki na wiekszej skocni jak Orlinek albo ta Lubawska, by znacnie sie powiekszyla. Mogly by sie organizowacz i regionalne mistrzowstwa ap. Skocnie by znow zili swoje sportowe zicje.

  • anonim
    mają nas gdzieś.

    Jestem fanem skoków , chciałem sam skakać w Lubawce lecz mi się nie udało lecz przekazałem swoja pasję synowi i skacze teraz w klubie w Harrachowie trochę mam z nim na treningi 65 km w jedną stronę, koszty ponoszę sam i już nie wieżę że w naszym rejonie będzie dobrze ze skoczniami bo kasa idzie na Zakopane ,Szczyrk i Wisłę

  • anonim

    Tylko co może w tej sprawie zdziałać zwykły szary człowiek? Stanąć pod skoczniom z transparentem i protestować?

    Karpacz jako miasto jest jak najbardziej przeciwny rozwojowi skoków na naszych terenach (przynajmniej swoim działaniem kreuje taką opinię). Żenujące jest to, że na jednej z najlepszych skoczni w Polsce możemy co najwyżej bez celu skoczyć na bungee. A jeszcze bardziej żenujące jest to, że miasto, które raczej nie znajduje się w jakiejś krytycznej sytuacji finansowej nie potrafi wyłożyć ze swojego budżetu kilku złotych na szkolenie młodych skoczków, bo gdyby była kasa, a przede wszystkim sprzęt, to zawodników Śnieżce na pewno by przybyło. A o to chyba przede wszystkim tutaj chodzi. Bo w takim kraju jak Polska, w którym skoki są prawie że sportem narodowym powinna być zdecydowanie większa rywalizacja międzyklubowa.


    A jeżeli nic się nie zmieni to dobrze radzę chłopcom, żeby zabrali stąd swoje tyłki i postarali się trenować u naszych sąsiadów, to na pewno wyjdzie na ich korzyść.

    Pozdrawiam

  • Schlieri-fanka doświadczony

    Zobaczymy. Nie wesoło narazie maluje się jej perspektywa, ale mam nadzieję, że wreszcie coś drgnie.
    a jeżeli nie to czeka nas zamiast skoczni wspaniały wiejski widoczek z sianem na zeskoku w tle.

  • anonim
    Nom dokładnie...:)

    Ta skocznia jest super...I gdyby jeszcze o nią zadbano by było zupełnie super. A co do tego co mówił Adam to zgadzam się z tym. Byłam na Orlinku i rzeczywiście jest to prawda co do treningów...:)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl