Urodził się 4 lutego 1941 we Frenštácie pod Radhoštem. Jego ojciec pracował w fabryce włókienniczej, matka zajmowała się domem. Raška senior dbał o wszechstronne wykształcenie sportowe swoich dzieci. Długo zbierał pieniądze, by kupić swoim pociechom skórzaną piłkę. Jiříemu znacznie bliżej było jednak do nart.
Twardy charakter
Na dwóch deskach stał już w wieku dwóch lat i jak się okazało, to one stały się sensem jego życia. Parał się w nim także innymi zajęciami. Nie były to czasy, w których skacząc na nartach można było zarobić na godne życie. Przygodę na skoczniach godził więc z pracą najpierw ślusarza, a potem mechanika. Do kadry narodowej trafił szybko, bo już w wieku 17 lat. Reprezentację Czechosłowacji prowadził wtedy 88-letni dziś Zdeňek Remsa, legendarny trener, wychowawca, pedagog. Był bardzo wymagający wobec swoich podopiecznych, którzy mimo to, a może właśnie między innymi dlatego, darzyli go olbrzymim szacunkiem.
- Kiedy powołano mnie do reprezentacji, miałem 17 lat. Zdeněk był tylko o 13 lat starszy. Na dzień dobry podał mi rękę i powiedział: młody, żeby była jasność, obowiązywać tutaj będą trzy zasady. Będziesz mi czyścił buty, sika się do umywalki, a jak będziesz wracać z ubikacji, to tylko z porządnie umytym tyłkiem - wspominał po latach z uśmiechem Raška.
Pierwszy międzynarodowy start wśród seniorów skoczek z Frenštatu zaliczył w styczniu 1960 roku na polskich skoczniach podczas zmagań o Puchar Beskidów. Cztery lata później zajmie w tej imprezie drugie miejsce, a po trzech kolejnych odniesie w niej zwycięstwo. Jego wielka przygoda na skoczniach świata zaczyna się jednak od 41 miejsca w Wiśle i 37 pozycji w Szczyrku. Na wyjazd na igrzyska w Sqav Valley, które rozpoczęły się miesiąc później liczyć rzecz jasna nie mógł, stąd naturalnym celem stała się dla niego kolejna olimpiada, którą w 1964 roku organizował Innsbruck. Na przestrzeni czterolecia dzielącego te dwie imprezy osiągnął solidną klasę krajową, nie odniósł jednak znaczących sukcesów na arenie międzynarodowej i biletu do Austrii nie otrzymał.
- Bardzo chciałem, żeby jechał na olimpiadę do Innsbrucku, decyzja włodarzy krajowej federacji była jednak inna. W pewnym momencie zaproponowałem nawet, by pojechał zamiast mnie – wspominał po latach Remsa. - Jak zareagował Raška na ten fakt? Myślałem, że odwiesi narty i da sobie spokój. Okazało się jednak, że nie znałem go do końca i nie potrafiłem docenić. To wtedy nastał prawdziwy przełom. Zaczął jeszcze ciężej i intensywniej trenować. Pokazał swój twardy charakter.
Olimpijski sen
Już w sezonie poolimpijskim zanotował kilka wartościowych wyników w międzynarodowych zawodach, choć wciąż jeszcze znajdował się dwa kroki za światową czołówką. W sezonie 1965/66 wysłał pierwszy poważny sygnał ostrzegawczy do skoczków z narciarskiej elity. Podczas mistrzostw świata w Oslo zajął dwukrotnie czwarte miejsce. Na mniejszej skoczni stracił do podium 4,6 pkt., na dużej przegrał brąz o zaledwie 0,7 pkt. Przed mistrzostwami wygrał nieźle obsadzony Turniej Czeski, a tuż po czempionacie dwa konkursy skoków w Szwecji, na obiektach w Örnsköldsvik i Solleftea. Zimę zakończył zwyciężając w dwóch konkursach lotów w Planicy. Stał się jednym z największych objawień sezonu.
Do kolejnej zimy przystępował z zupełnie innego pułapu, jako zawodnik, którego nikt już nie lekceważył. Sezon rozpoczął od Turnieju Czterech Skoczni, którego mógł być czołową postacią. Nie wyszedł mu jednak konkurs w Oberstdorfie, który ukończył na 42 miejscu. W Ga-Pa był 9., w Innsbrucku 5., a w Bischofshofen nawet 2, ale po wpadce na inaugurację szans na wysokie miejsce w generalce już nie było. W Turnieju Czeskim ponownie był najlepszy. W silnie obsadzonych konkursach lotów w Vikersund zajął pierwsze i drugie miejsce, dwukrotnie wyprzedzając Norwega Bjoerna Wirkolę, podwójnego mistrza świata z Oslo.
Nastał w końcu sezon olimpijski. Nie było wątpliwości, że ten, dla którego cztery lata wcześniej zabrakło miejsca w składzie czechosłowackiej ekipy na igrzyska, tym razem będzie jej pewnym punktem. Tego, co faktycznie wydarzyło się w Grenoble nikt chyba jednak nie przewidział. Ale po kolei... Zimę zaczął od drugiego miejsca w Turnieju Czterech Skoczni. Pechowego, bo niemiecko-austriacką imprezę wygrałby w cuglach, gdyby nie upadek w Garmisch-Partenkirchen. A tak, ze zwycięstwa mógł się cieszyć Wirkola. Po drodze do Grenoble wygrał konkursy w Szczyrbskim Jeziorze, Cortinie d'Ampezzo i Sankt Moritz. Rywalizacja olimpijska rozpoczęła się 11 lutego na normalnej skoczni w Autrans. Raška prowadził już po pierwszej serii oddając skok na 79 metrów. W drugiej próbie nie zmarnował swojej wielkiej szansy na mistrzowski tytuł. Skok na odległość 72,5 metra okazał się wystarczający, aby 27-letni Czechosłowak mógł cieszyć się ze swojego największego sukcesu w karierze. Konkurs na dużej skoczni został rozegrany 18 lutego w Saint-Nizier. Raška był zdecydowanym faworytem zawodów, tym razem jednak musiał zadowolić się srebrem i uznać wyższość reprezentanta ZSRR Władimira Biełousowa, do którego stracił niecałe dwa punkty. Biełousow był jedną z największych sensacji całych igrzysk. Na międzynarodowej arenie pojawił się zaledwie miesiąc wcześniej, nie miał więc praktycznie żadnego doświadczenia w rywalizacji na światowym poziomie, a do tego jak później wyznał, musiał zmagać się nie tylko z debiutancką tremą, ale i problemami ze sprzętem oraz koszmarnymi warunkami, w jakich zakwaterowano radziecką ekipę.
- Nie mieliśmy od nikogo żadnej pomocy. Wstydziłem się tego, w jakich strojach musimy występować. Nasz sprzęt był fatalnej jakości. Nie chcę teraz nikogo urazić, ale gdy stojąc na podium słuchałem hymnu, zamiast wielkiej radości, czułem się głupio. Reprezentowałem wielki kraj, a nie czułem wielkiej dumy. Mieszkaliśmy w budynku, przypominającym koszary. Korytarz i pomieszczenie do spania – to było wszystko. Tak naprawdę moim łóżkiem był stół do masażu – wspominał po latach ten, który sprzątnął Rašce sprzed nosa drugie olimpijskie złoto.
Szczyrbski niedosyt
Turniej Czterech Skoczni 1968/69 był dla Raški kopią tego, co wydarzyło się rok wcześniej. Znów musiał uznać wyższość Wirkoli i znów za sprawą upadku, który znów przydarzył mu się w Garmisch-Partenkirchen. Co się odwlekło, ostatecznie jednak nie uciekło. TCS 1969/70 zakończył na czwartym miejscu, ale kolejna jego edycja należała już do Raški. Paradoksalnie akurat tym razem zwyciężył w imprezie nie wygrywając żadnego konkursu.
W 1970 roku Czechosłowacja, a konkretnie Szczyrbskie Jezioro, gościła mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym. Z oczywistych względów, tym na którego najbardziej liczyli gosposarze był Jiří Raška. Mistrz olimpijski z Grenoble miał wspaniały sezon. Przed mistrzostwami wygrał zawody w Szpindlerowym Młynie, Plavych, Libercu, Chamonix, Sankt Moritz i Cortinie d'Ampezzo. Po mistrzostwach okazał się dwukrotnie najlepszy na mamucie w Ironwood, a także w Garmisch-Partnekirchen, Kuusamo i Oberviesenthal. Na najważniejszej imprezie sezonu nie wszystko jednak do końca zagrało tak jak powinno. Ósme miejsce na mniejszej i srebrny medal na większej skoczni przyjęto z odrobiną niedosytu.
Bogatą kolekcję trofeów Raški uzupełnia brązowy medal pierwszych mistrzostw świata w lotach zdobyty w 1972 roku w Planicy. Premierową odsłonę nowej imprezy zepsuła wówczas w dużej mierze pogoda, z której to przyczyny z zaplanowanych trzech konkursów rozegrano tylko jeden. Na końcową notę każdego z zawodników składały się więc tylko dwa skoki. Oprócz porywistego wiatru organizatorzy musieli zmagać się z dodatnimi temperaturami. By przygotować obiekt chwytano się różnych środków łącznie z pokrywaniem zeskoku... styropianem. Raškę wyprzedzili wówczas Szwajcar Walter Steiner i reprezentant NRD Heinz Wosipiwo.
Półtora miesiąca wcześniej w Sapporo walczył o obronę tytułu mistrza olimpijskiego. Zajął tam jednak 5 i 10 miejsce.
Jiříego Raški skok do nieba
Karierę skoczka zakończył w 1974 roku. Został potem trenerem reprezentacji Czechosłowacji. Po raz drugi na czele kadry narodowej stanął w latach 90-tych. Przygoda ta zakończyła się klęską. W 1996 roku po zupełnie nieudanym dla jego podopiecznych Turnieju Czterech Skoczni jeszcze przed powrotem z niemiecko-austriackiej imprezy gorzko zażartował: - W domu czeka na mnie szubienica.
- Atmosfera w drużynie była fatalna. Cała ta sytuacja kosztowała mnie kilka lat życia – tłumaczył potem. Nie zraził się jednak do trenerki i wrócił do szkolenia juniorów. Często narzekał na podejście młodzieży do sportu. Twierdził, że młodzi zawodnicy zbyt dużo kalkulują zamiast bawić się sportem. - Do sportu trzeba podchodzić z oddaniem i miłością. Musi bawić i cieszyć. Powtarzam młodym: Żyjcie sportem! W końcu przyjdzie pożądany efekt i nie będziecie się musieli martwić o pieniądze, sponsor sam was znajdzie.
Rodzinną tradycję skakania na nartach kontynuował jego syn Jiří Raška junior, który startował nawet w Pucharze Świata, choć bez sukcesów oraz wnukowie Jan i Jiří Mazochowie. W ostatnich latach życia mistrz olimpijski z Grenoble miał duże problemy z sercem. Przeszedł kilka operacji, zmarł 20 stycznia 2012 roku na dwa tygodnie przed swoimi 71 urodzinami.
- Dzień, w którym dowiedziałem się o śmierci mojego dziadka do dziś jest dla mnie przeklęty – mówił Jan Mazoch, który opiekował się nim w ostatnim okresie życia, a od kilku lat organizuje we Frenštácie pod Radhoštem memoriał Jiříego Raški.– Przez pięć ostatnich lat życia spędzałem z nim prawie każdy weekend. Znałem go dużo lepiej niż moja matka. Bardzo dobrze pamiętam dziadka. Odziedziczyłem po nim wiele cech. Uważam, że mam jego dobroduszność, ambicję i rys perfekcjonisty.
Bajka o Rašce
Raška swego czasu stał się nawet bohaterem... bajki. Znany czechosłowacki sprawozdawca sportowy i autor cenionych reportaży o sporcie, Ota Pavel mistrzowi olimpijskiemu z 1968 roku poświęcił "Bajkę o Rašce" napisaną podczas pobytu w szpitalu psychiatrycznym. To historia życia i sportowego sukcesu czechosłowackiego skoczka, w której fakty mieszają się z fikcją. Całość ubarwiona jest elementami baśniowymi i poddana pewnej mitologizacji. Książka dostępna jest na polskim rynku wydawniczym.
"I wtedy nagle orientuje się, że jest nieobecny duchem, że myśli o czymś innym. Wtedy słyszy tętent werbli. A nie wie, że najodważniejszy człowiek, czy to pilot, czy alpinista, czy narciarz ma szansę tylko tu i nigdzie indziej, raz w życiu zobaczyć wojska napoleońskie w pełnej krasie podczas przemarszu z Elby. Nasz skoczek stoi wysoko pod niebem i w promieniach słońca je dostrzega. Już maszerują doliną w takt werbli. Piechota w granatowych płaszczach, białych spodniach i czarnych kamaszach. Na przedzie kroczy Napoleon. (...) Leje się z niego pot, który wyciera haftowaną chustką. Kto chce zdobywać i zwyciężać nigdy nie ma z górki, zawsze pod. (...) Wojska znikają, werble cichną. Zostaje biała skocznia. Cały świat przesuwa się teraz na krzesłach i w fotelach bliżej telewizorów (...) Wybija się o setną sekundy za późno, ale leci dobrze. Jest to niemal tak precyzyjny skok jak ten pierwszy, choć o sześć i pół metra krótszy. Czeka w rogu za skocznią na oceny. Wreszcie sędziowie ogłaszają: zwycięzcą olimpijskim i jednocześnie mistrzem świata zostaje Jiří Raška, Czechosłowacja."
Opracowano na podstawie:
Źródła własne
Idnes.cz
Wyniki-skoki.hostingasp.pl
-
Martyn bywalec
Dzień jego śmierci dziwnie zapadł mi w pamięć. Wtedy Kamil wygrał w Zakopanem, a ja oglądałem to w czeskiej gospodzie.
-
anonim
Z powodu obszernego artykułu pozwoliłem sobie go nieprzeczytać,aczkolwiek musze przyznać,że jest bardzo interesujący :)
-
kingsize00 początkujący
wielki kurs dzis
https://toni808typy.blogspot.com/ Kupon na dzis z kursem 80 dostepny ! Trafia kupony non stop i udowadnia to skanami ze swojej historii gry! autentyczne, polecam bo sam gram jego kupony!
-
jakledw12 weteran
Myślałem, że tylko ja go będę kojarzył tylko dzięki Szaranowiczowi hehehe :)
-
Wojciechowski profesor
@Wojciechowski @Wojciechowski
Aj, przepraszam, pamięć mnie zawiodła - najpierw Wirkola bił rekord (dwukrotnie), później Raška, a tego jeszcze przebił Manfred Wolf z NRD.
-
Wojciechowski profesor
Znakomity skoczek i charyzmatyczna osobowość, wielki autorytet w skokach czeskich do dziś, choć mija już pięć lat od jego odejścia. Do historii skoków przeszły zwłaszcza jego pojedynki z Wirkolą, jeden z najciekawszych "duetów" tamtych lat.
Pozwolę sobie uzupełnić tę ciekawą sylwetkę o zawody w Planicy w 1969 roku, inaugurujące dzisiejszą Letalnicę. Również tam Raška stoczył wielki - i zwycięski - bój z Wirkolą, w którym obaj pobili rekord świata: najpierw Czech, skacząc 164 m, kolejnego dnia Norweg, przebijając go o metr. Pozostali zawodnicy zostali wręcz zdeklasowani przez tę znakomitą dwójkę.
Ogólnie Raška miał zresztą świetne wyniki w lotach. Wystarczy przejrzeć rezultaty wszystkich jego występów w Tygodniach Lotów Narciarskich:
1963 Planica - 27.
1966 Planica - 1.
1967 Oberstdorf - 6.
1967 Vikersund - 1.
1968 Tauplitz - 3.
1969 Vikersund - 2.
1969 Planica - 1.
1970 Oberstdorf - 5.
1974 Planica - 7. -
-
AndreasKuettel początkujący
Włodek Szaranowicz zatwierdza ten artykuł.
-
polotajner stały bywalec
A więc Jakub Janda. Jakub Janda! Jakub Janda obok Jiri Raski.
-
anonim
Kolejny świetny artykuł. Dziękujemy!
Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl
Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl
- Zanim zadasz pytanie na forum - zobacz czy poniżej ktoś już nie dał na nie odpowiedzi.
- Redakcja serwisu Skijumping.pl zastrzega sobie prawo do usuwania oraz modyfikowania komentarzy łamiących regulamin - nie związanych z tematem newsa, zawierających obraźliwe treści, atakujących osoby publiczne (a w szczególności zawodników, trenerów, działaczy, polityków), napisanych wulgarnym językiem, spamu, powielania treści newsa itp.
- Zabrania się reklamowania innych stron, blogów itp.
- Forum to miejsce na przemyślane wypowiedzi i opinie. Do komentowania bieżących wydarzeń na skoczni oraz luźnych pogaduszek służy nasz czat. Komentarze o zerowej wartości merytorycznej typu "Ammann Słabo, Stoch - 125m, co tu tak cicho, czemu nie skaczą" - również będą usuwane.
- Komentarze powinny być rzeczowe, napisane poprawnie językowo i bez rażących błędów ortograficznych.
- Zapytania, opinie i uwagi skierowane do redaktorów serwisu Skijumping.pl, prosimy przesyłać na nasz adres email. Nasi redaktorzy nie czytają wszystkich komentarzy, często mogą więc wcale nie odpowiedzieć. Zapytania, opinie i uwagi skierowane do moderatorów forum Skijumping.pl, prosimy przesyłać na nasz adres admin@skijumping.pl.
- Wszystkich użytkowników forum, prosimy o kulturalną dyskusję. Do rozwiązywania wszelkich sporów i kłótni służy email, gadu-gadu lub inne środki komunikacji.
- Aby uniknąć bałaganu i nieporozumień, zabrania się tworzenia i korzystania użytkownikom z więcej niż jednego konta/nicka oraz podszywania się pod innych użytkowników, poprzez tworzenie bardzo podobnych nazw/nicków. W przypadku wykrycia takiego działania, konta będą kasowane, a w skrajnym przypadku (nagminne tworzenie kolejnych kont), użytkownik banowany.
- Wszelkie komentarze, atakujące bezpośrednio poszczególnych użytkowników (w tym także oskarżenia o pisanie pod wieloma nickami), moderatorów lub redaktorów, będą bezzwłocznie usuwane, podobnie jak spory między użytkownikami, nie mające nic wspólnego z tematem artykułu. Konta użytkowników, którzy obrażają moderatorów, administratorów, bądź atakują Redakcję Skijumping.pl, mogą być blokowane.
- Wszelkie narzekania na to, że komentarze są "bezpodstawnie" usuwane, będą również kasowane. Jeśli ktoś uważa, że jego komentarz był zgodny z regulaminem, a mimo to został usunięty, prosimy o kontakt emailowy na adres admin@skijumping.pl.
- Jeśli uważasz, że dany użytkownik nagminne łamie regulamin, wywołuje kłótnie i utrudnia dyskusję w komentarzach, prosimy o kontakt emailowy na adres admin@skijumping.pl.
- Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania wpisów bądź blokowania użytkowników, którzy używają niecenzuralnego języka, nagminnie wywołują konflikty, spory oraz prowokują innych uczestników forum do kłótni.
- Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania użytkowników, których nazwy (ksywki) zawierają wulgaryzmy lub brzmią podobnie do niecenzuralnych słów.
- Redakcja nie ponosi odpowiedzialności, w przypadku, gdy adres IP zablokowanej osoby, jest adresem całej sieci lokalnej. Ewentualne cofnięcie blokady może nastąpić jedynie w przypadku, gdy winny użytkownik zaprzestanie szkodliwych działań na forum.
- Redakcja nie odpowiada za treści i opinie prezentowane przez użytkowników forum. Jeśli wypowiedzi naruszają prawo, ich autorzy mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
- W przypadku "bana" użytkownika, zabronione jest tworzenie nowego konta, przez 7 dni od momentu blokady konta.
- W przypadku nagminnego łamania regulaminu forum oraz ogólnych zasad dobrego wychowania, Redakcja zastrzega sobie prawo do powiadomienia odpowiednich służb, wraz ze wszystkimi posiadanymi danymi użytkownika (adres IP, logi, dane kontaktowe).
Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu
Zaloguj się