30 lat minęło... Trzy dekady Kasaiego w Pucharze Świata

  • 2018-12-17 16:52

W grudniu 1988 roku premier Mieczysław Rakowski odbył prestiżową dla ówczesnych władz kraju wizytę w NRD, gdzie spotkał się z premierem Willi Stophem i sekretarzem generalnym KC NSPJ, Erichem Honeckerem. W atmosferze nadchodzącego przesilenia politycznego zawiązuje się półlegalna organizacja "Komitet Obywatelski przy Lechu Wałęsie". Na przemówieniu wygłoszonym przed Zgromadzeniem Ogólnym ONZ Michaił Gorbaczow zapowiedział jednostronną redukcję zbrojeń konwencjonalnych. Jan Bokloev wygrywa pierwszy konkurs Pucharu Świata stylem V, Adam Małysz świętuje 11 urodziny, a Kamil Stoch stawia pierwsze kroki (jeszcze bez nart) po błękitnej planecie. Wtedy również, 17 grudnia 1988 roku, a więc dokładnie 30 lat temu, w Pucharze Świata w skokach debiutuje Noriaki Kasai.

Wydaje się, że od tego czasu minęło w świecie sportu, świecie skoków i w ogóle w świecie kilka epok. Wybuchały wojny, rewolucje, upadały rządy, zmieniała się rzeczywistość, a niezmordowany samuraj z Sapporo jak skakał, tak skacze na najwyższym szczeblu skokowych rozgrywek. W trakcie trzydziestu lat kariery siedemnastokrotnego triumfatora zawodów PŚ, aż siedemnastokrotnie dochodziło do zmiany na stanowisku premiera Japonii. Nie chcemy w tym miejscu przytaczać po raz kolejny wszystkich, niezliczonych rekordów, jakie stały się udziałem Azjaty, bo są one ogólnie dostępne. Chcielibyśmy przy tej okazji ukazać narciarską przygodę Japończyka z nieco innej perspektywy.

Historia kariery Kasaiego to pogoń za raz bardziej raz mniej odległym marzeniem, którym jest złoty medal olimpijski. Sukcesy odnoszone w Pucharze Świata czy podczas innych imprez najwyższej rangi, choć cenne, miały być tylko środkiem prowadzącym do innego celu. To właśnie ten najcenniejszy do zdobycia olimpijski laur stanowi od lat obsesję skoczka z wyspy Hokkaido. A kilkukrotnie już uciekał mu sprzed nosa. Weteran skoków przyznał kiedyś, że na dalszy plan zeszłoby nawet to, czy złoty kruszec przypadłby mu w udziale w konkursie indywidualnym czy drużynowym. Złoto to złoto. Ale koniecznie olimpijskie.

Pierwszy start na igrzyskach Kasai zanotował w 1992 roku na skoczni w Courchevel w ramach olimpiady organizowanej przez Albertville. Choć drugą cześć olimpijskiego sezonu Noriaki miał znakomitą, to na same igrzyska zupełnie nie trafił z formą. Indywidualnie zajął odległe pozycje, a do tego dość wyraźnie odstawał od kolegów podczas konkursu drużynowego i to m.in. jego słabe skoki spowodowały, że zawody zespołowe Azjaci zakończyli bez medalu, na czwartym miejscu.

Co się nie udało we Francji, miało się udać dwa lata później w norweskim Lillehammer. Podczas legendarnego już konkursu drużynowego Japończycy z Kasaim w składzie prowadzili do ostatniego skoku z ogromną przewagą nad Niemcami. Ciśnienia nie wytrzymał Masahiko Harada, zdaniem niektórych zdeprymowany przez Jensa Weissfloga, i lądował tuż za bulą. Stało się coś nieprawdopodobnego. Niemal pewne złoto wymsknęło się w ostatniej chwili z rąk Japończyków i trafiło na pierś Weissfloga i jego kolegów. Srebrny medal dla reprezentacji Kraju Kwitnącej Wiśni był w tym układzie czymś znacznie większym niż porażką. Indywidualnie Kasai był w Norwegii 5. i 14.

To jednak nie norweskie igrzyska, a te rozegrane cztery lata później w Nagano Kasai do dziś wspomina z największą zadrą w sercu. Nie załapał się wówczas do czwórki wyselekcjonowanej na konkurs drużynowy, która sięgnęła po mistrzostwo olimpijskie. Z tym faktem nie mógł się pogodzić przez bardzo długi czas, zwłaszcza, że w konkursie indywidualnym na mniejszej skoczni zajął wysokie, siódme miejsce. W zawodach zespołowych zamiast niego wystąpił Hiroya Saito, który na obiekcie K-120 zajął bardzo odległą, 47 lokatę. Rozgoryczenie tą sytuacją i brak możliwości pogodzenia się z decyzją trenera to do dziś najtrudniejszy moment w jego karierze. - Po igrzyskach w Nagano czułem ogromny żal, który ciągnął się przez wiele lat – wspomina - Wiadomo, że w konkursie drużynowym mogą wystąpić tylko cztery osoby, ale nie mogłem się pogodzić z tym, że to dla mnie nie starczyło miejsca w tej drużynie. Mam wrażenie, że dopiero po srebrnym medalu zdobytym w Soczi to uczucie żalu trochę osłabło, ale chyba nadal w jakiś sposób we mnie to siedzi.



W Park City Kasai pełnił rolę statysty, plasował się w piątej dziesiątce, w Turynie w drugiej, a w Vancouver konkurs na dużej skoczni zakończył na ósmym miejscu. Na swoje dwa kolejne medale musiał czekać aż do igrzysk w Soczi w 2014 roku. Na dużej skoczni minimalnie przegrał złoto z Kamilem Stochem, a do medalowego dorobku dołożył jeszcze brąz w konkursie drużynowym. Brak złotego krążka stanowił dla niego motywację, by spróbować sięgnąć po niego w Pjongczangu. W Korei był jednak daleki od formy sprzed czterech lat i jedyne o co był w stanie walczyć, to awans do drugiej serii. Ile jeszcze olimpijskich szans będzie miał Kasai? Sam zainteresowany nie wyklucza jednoznacznie nawet startu w 2030 roku, gdyby prawa organizacji igrzysk otrzymało jego rodzinne Sapporo. Teoretycznie szanse na zdobycie złota od 2022 roku, od igrzysk, które odbędą się w Pekinie, nieco wzrosną, ponieważ do olimpijskiego programu zostanie włączony konkurs mieszany.

Kasai jest multimedalistą mistrzostw świata, jednakże jego jedynym złotym medalem dużej imprezy pozostaje ten z mistrzostw świata w lotach z Harrachova z 1992 roku, stanowiący jednocześnie jego pierwsze zwycięstwo w Pucharze Świata. - Byłem bardzo szczęśliwy – wspomina Kasai - Właśnie wtedy udało mi się dobrze opanować nowy jeszcze na ten czas styl V i świetnie mi się na Czertaku latało. Pamiętam jak bardzo chciałem się podzielić z bliskimi tą radosną informacją. Połączenie telefoniczne z Japonią było wtedy niezwykle trudne do osiągnięcia, próbowałem przez cztery czy pięć godzin dodzwonić się do Sapporo, aż w końcu mi się udało.

Nie umniejszając sukcesu Japończyka, to nadmienić należy, iż tamte mistrzostwa były bardzo loteryjne. Na końcowe wyniki zawodów składały się trzy serie jednego tylko rozegranego dnia zawodów. Na starcie zabrakło kilku czołowych zawodników klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, a paru innych faworytów zdmuchnął wiatr, przez co nie odegrali w zawodach żadnej roli.

Początek obecnego sezonu jest dla Kasaiego bardzo trudny. Latem dokonał znacznych korekt w pozycji dojazdowej. Eksperyment nie do końca się powiódł, co znajduje swoje nomen omen negatywne odbicie w pierwszych konkursach tej zimy. Nie zraża się jednak. Wierzy, że nadejdą jeszcze jego wielkie chwile - Interesują mnie tylko zwycięstwa - oświadcza zawodnik - Mój umysł, serce i myśli krążą wokół złotych medali od 46 lat i wciąż nic się nie zmieniło...

 


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (12079) komentarze: (39)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Kolos profesor
    @gosposia @gosposia

    Tego nie wiesz i nie wiem ja. Dowiemy się w 2022. Nie wątpliwie matematycznie, statystycznie i fizjologocznie ma niewielkie szanse na jakieś wielkie skakanie jeszcze w przyszłości. Ale poniżej poziomu punktowania w PŚ, choćby sporadycznego raczej nie spadnie.

  • OjciecMarek profesor
    @gosposia @kolos

    Na dziś w zasadzie na pewno japoński mikst byłby ograny przez Niemców, a spore szanse w pojedynku z nim miałyby kadry Słowenii czy Norwegii. Jak się Austriacy zepną, to ich także byłoby stać na pokonanie Japończyków. Zerknij sobie na wyniki PŚ kobiet w tym sezonie, w tym roku bodaj po raz pierwszy w historii męska dwójka Japończyków byłaby mocniejsza w swojej klasie od kobiecej: Yuki Ito jest w słabej dyspozycji, a Sara Takanashi regularnie dostaje od Lundby i Althaus, a niedaleko za jej plecami czai się Ema Klinec. Nie mamy roku 2013, by można w ciemno na kadrę Japonii w mikstach stawiać, tylko 2018...

  • gosposia weteran
    @gosposia @kolos

    Moim zdaniem nietrudno.
    Będzie skakał bardzo słabo.
    No chyba, że będą go podtrzymywać (sztucznie) w wielkiej formie. I że nikt tego nie będzie chciał skontrolować.

  • Gerwazy doświadczony
    Kasai na IO 2006 i 2010

    Na igrzyskach we Włoszech i Kanadzie Japończyk też jechał w wysokiej dyspozycji. W Pragelato wygrywał kwalifikacje do obu konkursów, a w Whistler wygrał kwalifikacje na dużej skoczni (wtedy jeszcze bez uwzględniania top 15/10 Pucharu Świata). Czyli możliwe że na tamtych igrzyskach nie wytrzymywał presji ....w 2010 pamiętam był po pierwszej serii gdzieś w trzeciej dziesiątce... i wtedy huknął ok. 135m co go przesunęło na 8. miejsce. Czyli forma była...

  • Kolos profesor
    @gosposia @gosposia

    Pisałem tylko o największych szansach w mikście, to czy wystawą w nim Kasaiego to inna sprawa. Trudno przewidzieć jak będzie skakał w 2022 roku.

  • Kolos profesor
    @gosposia @OjciecMarek

    Oczywiście trochę kuleje męska część japońskiego miksta, ale dawno nie mieli skoczka w tak dobrej formie jak Ryoyu obecnie. Na dziś trudno byłoby komukolwiek rywalizować z japońskim mikstem. Trudno powiedzieć co będzie w 2022 roku. Ale Japońskie skoki w wydaniu żeński raczej do tego czasu aż tak nie pod. upadną.

  • gosposia weteran
    @gosposia @OjciecMarek

    W dodatku, że @kolos chce do tego miksta wystawić Kasaiego:)
    Przy czym ja Japończykom szans na złoto w mikście nie odbieram. Pod jednym warunkiem. Nie mogą wystawić Sędziwego. Bracia Kobajaszi, Sara i Juko, pod warunkiem, że będzie w formie z zeszłego sezonu. Srebro murowane i walka z Niemcami o złoto. Oczywiście Niemcy bez Wellingera. On występujac w mikstach jest słabo zmotywowany:)

  • OjciecMarek profesor
    @gosposia @kolos

    Złota era japońskich mikstów skończyła się jakieś pięć lat temu... Radzę przypomnieć sobie, kto teraz wystawia w skokach kobiet najmocniejsze dwójki, jak wyglądały podia w tej konkurencji w Falun i Lahti. Jak wygląda czołówka aktualnej edycji PŚ kobiet. Jak wypadają młode Japonki na MŚJ. Stwierdzenie, że mikst w Pekinie prawie na pewno wygra Japonia jest cokolwiek śmiałe.

  • Kolos profesor
    @gosposia @Jannush

    Na odległości jednak Kasai był lepszy.

  • Luk profesor
    @gosposia @Jannush

    W dodatku Kamil skakał lepiej stylowo od Noriakiego w tym konkursie, zwłaszcza jeśli chodzi o lądowanie (Kasai'emu zawsze jedna narta ucieka).

  • Jannush profesor
    @gosposia @kolos

    Dlaczego nie do końca słusznie wygrał ze Stochem? Bez przeliczników też Kamil by wygrał, tylko z minimalną przewagą.

  • Kolos profesor
    @gosposia @gosposia

    Fakt w kontekście obecnej formy Kasaiego to trochę przesadnie deklaracje delikatnie mówiąc :) No ale podobnie patrzono na Kasaiego 5 lat temu po sezonie 2012/2013 kiedy deklarował walję o medale w Soczi a o mało nie zdobył złota tam. Właściwie nie do końca słusznie przegrał z Kamilem Stochem.


    Także mało co w przypadku Kasaiego mogłoby mnie zdziwić.

    Największe szanse na złoto IO miałby Kasai chyba w mikście. Zwłaszcza że prawie na pewno wygrają ją Japończycy.

  • deo stały bywalec
    @Adrian36 @Adrian36

    A czemuż to miałby perfekcyjnie znać angielski ? Bo dziennikarzom łatwiej wywiad przeprowadzić? Ktoś mówi dla wygody przez te lata mógłby się nauczyć - ok ale tak to Niemiecki by się bardziej przydał w końcu Austria, Niemcy i większość Szwajcarii to kraje niemieckojęzyczne i w tych krajach są zawody a w anglojęzycznych to raz na parę lat w USA. Dlatego wielu skoczków w tym wspomniany Małysz lepiej mówi po niemiecku niż angielsku. PS w Czechach czy Słowenii też szybciej porozumiesz się po niemiecku niż angielsku.

  • Adrian36 stały bywalec

    Tyle lat na scenie i żeby dalej znać angielski na poziomie przedszkola?
    To już Kubacki 2 razy młodszy czy prowadzący Tadek tak samo młodszy znają 2 razy lepiej angielski od Kasaiego. Jestem zdziwiony tak słabą angielszczyzną, zwłaszcza ze na twitterach z Ammanem i Wasiliewem wspólne obiady jedli i sie jakos porozumiewali po angielsku
    Kasai odpowiada półsłówkami bo pewnie by wiecej powiedzial gdyby znal jezyk lepiej. Tyle lat jeżdżenia i dalej angielski na poziomie przedszkola to jestem zdziwiony
    Z reszta nasze orły to takie same były z Małyszem na czele, angielskiego nie znał i jąkał się w czasie wywiadow, za to po niemiecku umial lepiej mowic. Nie wiem na jakim poziomie byl angielski u np Matei, Bachledy czy Rutkowskich bo oni dobrze po polsku nie umieli mówic.. i dobrze ze sie nie dowiedzielismy, bo wtedy to by była rozpacz

  • MK92 stały bywalec
    Wielki Kasai

    Drugiego takiego skoczka nie było i nie będzie...

  • DanielBlanco bywalec
    @gosposia @Adrian D.

    "To facet, który ma dużo do powiedzenia, ale bariera językowa jest dla niego nie do przejścia."
    To raczej dla osób, które chciałyby z nim porozmawiać, bariera językowa jest nie do przejścia. Nie dla Noriakiego. Kasai reprezentuje Japonię, a tam językiem urzędowym jest japoński, a nie angielski, niemiecki czy polski. Jeżeli kogoś się prosi o rozmowę, to wypada porozumiewać się (można poprzez tlumacza) w jego/jej języku.

  • Adrian D. redaktor
    @gosposia @gosposia

    Cytaty pochodzą z wcześniej publikowanego na tej stronie artykułu opracowanego na podstawie wywiadu dla japońskiego portalu Jiji.com. W japońskich mediach wbrew pozorom Noriaki potrafi być wygadany. To facet, który ma dużo do powiedzenia, ale bariera językowa jest dla niego nie do przejścia.

  • AlanWake stały bywalec
    @RyoyuKobayashiFAN @RyoyuKobayashiFAN

    30 lat Noriaki skacze, a ten się nie nauczył jeszcze obsługi YT:). Masakra. Swoją drogą Kasai też mógłby się angielskiego nauczyć przez te 30 lat startów - na poziomie choćby średnim, bo kaleczy tak, że aż uszy więdną.

  • DanielBlanco bywalec

    Jako ciekawostkę można dodać, że począwszy od sezonu 1996/97 do dziś, w 22 z 23 sezonów najstarszym uczestnikiem danej edycji PŚ był którys z reprezentantów Japonii.
    Byli to Kendżi Suda, Hitoszi Sakurai, Masahiko Harada, Takanobu Okabe i Noriaki Kasai.
    Jedynym, który się "wyłamał" był Christof Duffner w sezonie 2003/04. W owym sezonie Takanonobu Okabe występował co najwyżej w Pucharze Kontynentalnym.

  • Wojciechowski profesor
    @jma @DanielBlanco

    Tak, tak, oczywiście. Bardziej miałem na myśli to, że był bezdyskusyjnie uważany za weterana (nie za tego jedynego najstarszego).

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl