Sandro Pertile: Przyjrzymy się zagadnieniom związanym ze zmianą klimatu

  • 2020-01-16 08:53

Sandro Pertile, który 1 kwietnia stanie się oficjalnie następcą Waltera Hofera na stanowisku szefa światowych skoków od momentu ogłoszenia swojej nominacji zapowiada szereg zmian, które mają rozwiązać niektóre problemy trapiące skoki narciarskie. Podczas pucharowego weekendu w Predazzo uchylił rąbka tajemnicy na temat swoich planów w rozmowie z portalem Avvenire.it

- Po tym jak zostałem dyrektorem mistrzostw świata w Val di Fiemme w 2003 roku, postanowiłem pomóc przy organizacji konkursu skoków podczas igrzysk w Turynie, gdzie pracowałem jako kierownik konkursu skoków – opowiada Pertile na temat swojej drogi do struktur Międzynarodowej Federacji Narciarskiej - Byłem jednym z inicjatorów ponownej organizacji mistrzostw przez Predazzo w 2013 roku. Zajmowałem się marketingiem, kwestią pozyskania sponsorów czy relacji telewizyjnych. To był punkt zwrotny, który pozwolił mi rozpocząć poważną pracę w międzynarodowych strukturach.

Na jakich zagadnieniach zatem skupi się Pertile?

- Zastąpienie Waltera nie będzie łatwe, ale pewne zmiany są konieczne. Niemniej wydaje mi się, że bardziej  będzie to ewolucja niż rewolucja. Pierwszym moim krokiem będzie ogłoszenie nowego współpracującego ze mną zespołu oraz strategii na najbliższą dekadę, co mam zamiar uczynić przy okazji mistrzostw świata w lotach w Planicy.

- Nasze działania będą obejmować m.in. obszary z dziedziny meteorologii. Będziemy chcieli przyjrzeć się zagadnieniom związanym ze zmianą klimatu, poznać je bliżej, by zrozumieć ich wpływ na to, co może nas czekać w najbliższych latach w związku z opadami śniegu  czy wiatrem i zapobiegawczo podjąć odpowiednie działania.

- Konieczna jest ekspansja geograficzna. Dziś mamy sześć silnych reprezentacji: Niemcy, Austria, Polska, Norwegia, Japonia i Słowenia, kilkanaście krajów stanowiących tło, w tym. m.in. Włochy i około dziesięć, w których uprawia się skoki, ale nie mają one swoich przedstawicieli w Pucharze Świata. Chcę podnieść liczbę krajów rywalizujących w pucharowych zawodach.

- Kolejną kwestią jest poprawa jakości skoków narciarskich jako widowiska. Wiele zrobiono dla publiczności telewizyjnej, czas teraz pomyśleć o tych którzy znajdują się pod skocznią, na trybunach. Będziemy czerpać wzorce z takich klasyków jak  Cztery Skocznie, Zakopane, Willingen czy Planica.

- Wkrótce opuszczą skocznie takie ikony jak Kasai czy Ammann. Będziemy chcieli stworzyć komfortowe warunki do rozwoju nowych gwiazd, przy jednoczesnym zadbaniu o komfort psychiczny młodych zawodników.

W tym samym artykule Walter Hofer stanowczo zaprzeczył insynuacjom, jakoby miał nadal kierować skokami z tzw. tylnego siedzenia. – Nie zamierzam być człowiekiem z cienia rządzącym skokami, zamierzam trzymać się z dala od nowej ekipy i nie mieszać się w działania nowego pokolenia.


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (8694) komentarze: (74)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Kamil G bywalec

    1 kwietnia
    Dobra data na rozpoczęcie pracy😂

  • Homeomorfismus doświadczony
    @Oczy Aignera

    Oby wróciły informacje o punktach za zmianę belki przy każdym skoku...

  • Bajlandopl doświadczony
    @Pavel

    Tylko Polacy mogli się tak podniecać Małyszem, nie widzę żadnego innego kraju, który byłby w stanie coś takiego powtórzyć w skokach. Dopóki jak sam piszesz nie będzie jednej podstawowej rzeczy: pieniędzy, to choćby nie wiem co, nadal pozostanie 5-6 krajów plus na doczepkę jacyś pojedynczy pasjonaci, którymi nikt się - poza ich rodzinami i niektórymi nawiedzonymi ze skijumping - nie interesuje nawet we własnym kraju.

    Jeżeli Czechy, które mają taką historię w tej dyscyplinie przeznaczają 80 tys. euro na sezon, to jakimś absurdem byłoby wymagać, że nagle inne kraje wymyślą sobie finansowanie zabawy kilku chłopakom "żeby było bardziej różnorodnie w PŚ". Lewandowski, gdyby zrezygnował z niecałych dwóch dniówek (ok. 43 tys. euro dziennie netto z samego kontraktu, bez premii), to byłby w stanie utrzymać ich reprezentację w pojedynkę:). Co jeszcze ciekawsze, pieniądze też nie są w skokach żadnym gwarantem sukcesu i pięknie to będzie widać na przykładzie Chin.

  • Pavel profesor
    @EmiI

    O to mi chodzi, jeżeli nawet posiadasz niezłych skoczków, ale brakuje zainteresowania społecznego to sponsorzy nie patrzą przychylnym okiem na taką dyscyplinę, a co za tym idzie brakuje środków na rozwój. Co więcej, skoro nawet skoczkowie przyzwoicie punktujący nie są w stanie stworzyć jakiegoś solidniejszego fanbase'u, to nie uda się to np Ukraińcowi, który od czasu do czasu wejdzie do 50-tki.

    Na koniec dodam, że ostatni kraj, który wszedł do światowego TOPu i udało się tam stworzyć jakiś system szkolenia, "produkujący" jako takich zawodników, to była Polska. Żeby mogło się to stać musiało zaistnieć kilka zupełnie niezależnych od siebie czynników. Po pierwsze musiał pojawić się zawodnik wybitny, po drugie musiał "dać się lubić", po trzecie musiał trafić na okres kiedy w kraju w zasadzie nie było większych sukcesów sportowych, a wreszcie musiał wytworzyć się swoisty "kult jednostki" ściągający przed telewizory miliony kibiców, którzy zwabili do związku solidnych sponsorów. Co ciekawsze gdyby tylko jeden z tych czynników nie zaistniał to Małysz mógłby przejść i nic po sobie nie zostawić. Spójrzmy dla przykładu na biegi narciarskie kobiet, Kowalczyk była równie wybitnym sportowcem jak Małysz, ale jej sukcesy nie przełożyły się na ogólne zainteresowanie dyscypliną, którą uprawia. Dlaczego? Spójrzmy na listę, którą podałem wyżej, czego zabrakło tym razem? Po pierwsze był to już inny czas, społeczeństwo było nasycone pod względem wyników sportowych, byli siatkarze i piłkarze ręczni, zaczęła się kształtować drużyna skoczków, a za nami były cale lata sukcesów w skokach, piłkarze kwalifikowali się na wielkie imprezy itd. Nie było swoistego głodu sukcesów, który pociągnął by tłum. Co więcej, Justyna Kowalczyk nie była tak swojskim i sympatycznym sportowcem jakim był Adam Małysz, którego w zasadzie podczas kariery lubił każdy.

    Jak widać stworzenie czegokolwiek na kształt jakiegoś systemu pozwalającego zaistnieć w danym sporcie wymaga sporych nakładów pracy, a przede wszystkim szczęścia, aby zaistniało na raz kilka czynników. Dlatego uważam, że wszelkie zabawy limitami to takie myślenie życzeniowe, nie mające za wiele wspólnego z rzeczywistością.

  • michcio2434343 bywalec
    Zmniejszenie limitów

    Ludzie, co z wami? Zmniejszać limity do pięciu czy czterech? I tak mamy problem w ostatnich latach z liczbą zgłoszonych zawodników i rozgrywanie kwalifikacji nie ma sensu.

  • Nobody stały bywalec

    Żeby więcej państw się w to bawiło, to by chyba trzeba było ujednolicić sprzęt. Że wszystko robi jedna firma i wszystko jest takie samo, lub inne ale każdy ma dostęp do tego i sobie wybiera. Wydaję się mi że to jest jeden z kilku czynników - no bo nawet jak jest ktoś młody i perspektywiczny z jakiegoś kraju, to na starcie ma gorzej i leci X metrów bliżej na samym sprzęcie w porównaniu np. jaki ma Norweg. Nie każdy też jest Małyszem, chociaż i On pewnie miał ciut lepszy sprzęt niż np. by zaczął uprawiać te dyscypline Hiszpan.

  • EmiI profesor
    @Pavel

    Francja to ciekawy przypadek. Są młodzi zawodnicy, wystarczy przejrzeć lokalne wyniki. Utalentowani, Learoyd i Contamine to zawsze był top skoków w swoich kategoriach. Obiekty. Są Courchevel, Chaux Neuve, Premanon, Gerardmer, wiele mniejszych czynnych obiektów i chyba jedyne czego brak to finansowanie i odpowiednie warunki już na szczeblu seniorskim, kadry.

  • Pavel profesor
    @MarcinBB

    Problem polega na tym, że zabawa limitami nic nie da. Dla przykładu Francuzi w ostatnich latach mieli regularnie jakiegoś skoczka na solidny punkty PŚ, ostatnio był to Descombes, wcześniej Chedal i Lazzaroni, a jeszcze wcześniej ich wielki i w sumie nie do końca spełniony talent czyli Dessum. Czy to przełożyło się na jakieś szersze zainteresowanie w tym kraju, czy ruszyła jakaś szersza fala zawodników? Nie, przeważnie była to jedna wyróżniająca się postać i 1-2 punktujących od czasu do czasu. Nie powstał żaden system szkolenia, ot pojedyncze jednostki. Co więcej mówimy tu o naprawdę wielkim kraju i mocnych reprezentantach. Teraz podstaw sobie w to miejsce Kazachstan, Ukrainę czy Szwecję i zamiast zawodników z 300pkt generalki, losowych zawodników, dla których szczytem marzeń będzie zdobycie punktu. Czy pozwoli to stworzyć system szkolenia w tych krajach, czy zwiększy zainteresowanie samą dyscypliną? Wątpię.

    Jak rozwiązać ten problem? Najpierw zmieniłbym kolejność, czyli zamiast próbować kogokolwiek zainteresować skokami za pomocą słabych skoczków z tych krajów co jest niewykonalne, zacząłbym od propagowania dyscypliny jako takiej. Skoki są bardzo widowiskowe i jeżeli w danym kraju znajdzie się dosyć szerokie grono odbiorców zainteresowanych samymi transmisjami w TV, młodzi adepci pojawią się sami. Kolejny problem to brak infrastruktury i zaplecza merytoryczno-technicznego.

  • MarcinBB redaktor
    zmiany są potrzebne

    Bo monopolizacja dyscypliny przez 6 czołowych ekip w końcu zabije tę dyscyplinę. Kiedyś w tym sporcie liczyło się więcej ekip i może wystarczy sprawdzić jakie zmiany doprowadziły do tego stanu rzeczy i spróbować je odwrócić?
    Jeśli o mnie chodzi, to z punktu widzenia atrakcyjności zawodów ograniczyłbym limity startowe dla najlepszych ekip o jedno, czyli maksymalnie pięciu skoczków a trzy ekipy mogą uzyskać szóste miejsce przez PK. Ale czy to by było dobrym impulsem dla rozwoju skoków w większej ilości krajów - to nie jestem pewien. A w każdym razie, czy to by wystarczyło.
    Wiem, że tęsknię za czasami, gdy regularnie punktowali Szwedzi, Włosi, Francuzi, Amerykanie a w konkursach PŚ regularnie występowali Koreańczycy, Białorusini, Słowacy, Ukraińcy.

  • Kolos profesor
    @Oczy Aignera

    Pytanie tylko czy ta zmiana to zmiana na lepsze :) Bo ja mam wątpliwości, przez te 20 lat trochę już różnych grafik było...

  • Oczy Aignera profesor
    @Bajlandopl

    Jedna rzecz się zmieni. W przyszłym sezonie w końcu zostaną zastosowane nowe grafiki telewizyjne.

  • Bajlandopl doświadczony
    @Kolos

    Przyjęło się i jest poprawne w wymowie, a nie w formie pisanej. Polecam słownik PWN:).

  • Kolos profesor
    @equest

    Tak ale przyjęła się nazwa "igielit" zapewne że względu na łatwiejsze i "miękciejsze' wymiawianie tego słowa. I nie ma powodu by tej nazwy zabraniać.

  • SebaSzczesny profesor

    z klimatem nic sie nie da zrobic, niech skacza na igielicie jesli nie bedzie mozliwosci zrobienia sniegu i tyle

  • atomek81 stały bywalec
    @Masynfcb

    Jeśli dopuścisz po 10 AUT, GER czy POL to zajedziesz tą dyscyplinę, ale jeżeli dopuścisz 4, to zrobisz to samo. Jest ranking WRL, wystarczy, że 10 krajów będzie tam miało po 5 zawodników i już masz naturalne ograniczenie. Ale to te kraje muszą chcieć. To w tych krajach musi ktoś wyłożyć pieniądze.
    FIS może jedynie zwiększać atrakcyjność poprzez zwiększanie nagród i ogólne rozreklamowanie dyscypliny. Żadne inwestycje w biedne kraje nie pomogą. Ktoś tu pisał, że tego typu pomoc dla "biednych" FIFA stosuje od dawna. I coś to dało? Pojawiła się jakaś nowa potęga piłkarska?

  • equest profesor
    Taka tylko drobna uwaga.

    Skoczkowie latem lądują na Igelicie. To jest Igelit nie Igielit.
    I jest to nazwa handlowa należąca do niemieckiego koncernu.
    Chemiczne oznaczenie PCW czyli polichlorek winylu.

    Jestem przekonany, że jest możliwe wyprodukowanie takiego na zimę,
    który nie będzie tracił swoich właściwości i nie będzie się degradował.
    Na lato, to wiadomo.

  • atomek81 stały bywalec

    Zwiększyć atrakcyjność i zainteresowanie skokami mogą tylko pieniądze.
    Wszelkie limity od góry czy od dołu, będą powodować tylko pogorszenie sytuacji. Obecnie limity są chyba dobre, bo przynajmniej w konkursach zawsze ta 50-tka jest. Jeżeli ograniczymy najlepsze kraje, to mogło by zabraknąć do tej 50-tki. Jeżeli zwiększymy limit najlepszym, to jeszcze bardziej ograniczymy biednych.
    Sztuczne umieszczanie egzotyki w konkursie też nic nie da. Sam awans do konkursu na pewno nie zwiększy atrakcyjności skoków. Zresztą przykład Japończyków pokazuje, że nawet zawodnik topowy nie spowodował jakiegoś mega wzrostu zainteresowania. Tak dla porównania, nawet jak był okres przedmałyszowy u nas to na konkursy przychodziło po 20 tysięcy ludzi.
    Po prostu w niektórych krajach zainteresowanie skokami jest, a w innych nie. I tyle. Jeżeli udałoby się zainwestować w promocję skoków, zwiększyć nagrody, zainteresować celebrytów (tak żeby wrzucali foty na instagram czy gdzie tam), to coś to powinno dać. Światowe zainteresowanie skokami się zwiększy. Ale żeby taki dajmy na to Kazachstan stał się potęgą, to pieniądze na to muszę się znaleźć w samym Kazachstanie. To tam musi być ktoś, kto za cel postawi sobie zrobić z Kazachów potęgę i to zrealizuje. Żadne działania FIS tu nie pomogą na tyle, żeby nagle Kazachowie zaczęli wygrywać.

  • Pavel profesor
    @Masynfcb

    I co z tego?

  • Masynfcb bywalec
    @Pavel

    Szwecja, Kanada czy Francja maja jakieś większe lub mniejsze tradycje. Nie wspomnę już Czechów czy Finow, którzy w odpowiednich latach były czołówka.

  • Pavel profesor
    @Masynfcb

    Skoki dawno umarły w tych krajach, czy bardziej prawdopodobne, nigdy tam nie istniały, to że kilku przypadkowych pasjonatów bawi się w skoczków, nie oznacza, ze kogokolwiek poza nimi samymi to interesuje. Bardziej prawdopodobne, że jakaś część społeczeństwa zainteresuje się dyscypliną jako taką, oglądając tylko transmisję w TV niż poprzez to, że ich przedstawiciel zamyka stawkę.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl