Oświadczenie FIS na temat rekordowego lotu Ryoyu Kobayashiego

  • 2024-04-24 19:35

Środowe popołudnie przyniosło zdumiewającą informację o rekordowym wyczynie Ryoyu Kobayashiego. Reprezentant Japonii na specjalnej przygotowanej skoczni w islandzkiej Akureyri poszybował na 291 metr. Ten fakt nie mógł przejść bez echa w Międzynarodowej Federacji Narciarskiej i Snowboardowej. Władze FIS wydały oficjalny komunikat w tej sprawie, sceptycznie podchodząc do wyczynu mistrza olimpijskiego z Pekinu.

Treść oświadczenia FIS na temat rekordowego lotu Ryoyu Kobayashiego:

"Wszystkie oficjalne zawody w skokach narciarskich i lotach narciarskich opierają się na Przepisach Międzynarodowych Zawodów Narciarskich (ICR) FIS. Wspomniane przepisy zapewniają rozegranie zawodów, zazwyczaj w dwóch seriach, w porównywalnych warunkach dla wszystkich uczestników w celu wyłonienia najlepszych zawodników.

Zawody w lotach narciarskich muszą odbywać się w oparciu o certyfikowany przez FIS system pomiaru odległości oraz na skoczni do lotów posiadającej homologację FIS, aby móc porównywać do siebie próby i uznawać je za oficjalny rekord w lotach narciarskich.

Jednocześnie obowiązują przepisy dotyczące materiałów, które muszą zostać przetestowane przez certyfikowanego kontrolera sprzętu FIS. Mowa np. o długości nart oraz rozmiarach kombinezonu.

Aktualnymi rekordzistami świata są Silje Opseth (Norwegia) z wynikiem 230,5 metra oraz Stefan Kraft (Austria) z rezultatem 253,5 metra.

Skoki Ryoyu Kobayashiego na Islandii nie odbyły się w warunkach zawodów oraz w zgodzie z przepisami FIS. Prezentują one niezwykłe osiągnięcia sportowca uzyskane w bardzo szczególnych warunkach, ale nie można ich porównywać z Pucharem Świata FIS w lotach narciarskich, ponieważ zarówno data rozpoczęcia, jak i cały projekt są dostosowane do konkretnego zawodnika, a co za tym idzie do jednego skoku/lotu.

FIS ma nadzieję, że podjęto niezbędne środki ostrożności, aby zapewnić bezpieczeństwo zawodnika i FIS jest podekscytowany perspektywą zobaczenia Ryoyu Kobayashiego w nadchodzącym sezonie Pucharu Świata FIS walczącego o oficjalny rekord świata FIS."


Adam Bucholz, źródło: FIS
oglądalność: (57531) komentarze: (73)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Kolos profesor
    @MarcinBB

    To niestety poszlibyśmy drogą boksu. Gdzie jest federacji od groma i konia z rzędem temu kto się orientuję która jest bardziej istotna a która mniej.

    Sytuacja w której mamy kilka różnych rekordów świata na pewno nie jest zdrowa. Za chwilę coś podobnego zrobi ktoś inny i co będą trzy rekordy świata?

    Powinien być jakiś porządek.

    Natomiast porównywanie do czasów przedwojennych (a i kawałka po wojennych też) jest bez sensu, wtedy dopiero wy[***]ł się zawodowy sport i rządzącej nimi zasady.

    Dotyczy wszystkich dyscyplin. I nie można mówić, że skoro 100 lat temu wolno amerykanka była akceptowana, to teraz też powinna.

    Podsumowując: kwestia rekordu jest dla mnie nie rozwiązywalna bo każda opcja ma swoje mocne argumenty.

    Osobiście dopisałem w swoich statystykach życiówkę Kobayashiemu, ale nie wpisałem na listę rekordów świata... choć tak gdzieś pod skórne będzie wiadomo, że "Kobayashi skoczył 291 metrów" i to jest rekord.

  • MarcinBB redaktor
    Rekord świata Japończyka

    jest zdecydowanie bardziej prawilny niż niejeden rekord, uznawany przez FIS. Zasady wprowadzane przez FIS były wprowadzane krok po kroku. Kiedyś nie było homologacji skoczni. Nie było klasyfikacje skoczni na normalne, duże i mamucie. Nie istniał Hill Size. Kiedyś nie było żadnych zasad dotyczących kombinezonów. Jeden skakał w sweterku i czapeczce z pomponem, inny w ortalionie. Wszyscy powszechnie uznają rekordy pobite przez Marusarza i Andersena na Velikance w 1935. A przecież te rekordy padły nie podczas zawodów, tylko już po ich zakończeniu i o ten rekord bili się właśnie ci dwaj skoczkowie i nikt więcej.
    W dodatku, jak wiemy ze wspomnień Marusarza, żeby zwiększyć swoje szanse, zmodyfikował on sobie próg skoczni - używając wielkich słów. A używając małych - usypał i uklepał sobie na nim dodatkowy wzgórek - tzw. próg loopingowy, żeby zwiększyć sobie kąt nachylenia progu względem zeskoku. Zresztą po którymś skoku Andersen mu ten próg zburzył, co Marusarz uznał za zachowanie niesportowe. Tak, tak, według niego niesportowe było zburzenie tego pagórka a nie usypanie :-) Takie to było oficjalne bicie rekordów.
    Podobnie było z rekordem z Fritza Keinersdorfera. Pobił go dwa dni po rekordzie Andersena na skoczni w Ponte di Legno. Tam też nie było wtedy światowej czołówki, bo światowa czołówka wracała właśnie do domów po zawodach w Planicy. Nawet nie wiadomo, czy był tam ktoś z FISu, informacje o tych zawodach są niezwykle skąpe. W tamtych czasach w ogóle bój o rekordy często staczano właśnie nie podczas zawodów a po ich zakończeniu. Wiadomo, że właśnie na skoczni Ponte di Legno probowano w ten sposób pobić rekord już w 1931.
    Zresztą jak już wielokrotnie podnoszono, skoro FIS nie notuje oficjalnie rekordów świata, to siłą rzeczy nie mogą istnieć żadne zasady które by regulowały w jaki sposób się je bije. Jedno po prostu wyklucza drugie.
    Rekord to rekord. Najdłuższy skok. Jeśli ktoś chce, to może go sobie nie uznawać, jego sprawa. Niech sobie nie uznaje, ludzie mają różne dziwactwa ;-) Ale z całą pewnością nikt nie może zabronić Ryoyu tytułować się rekordzistą świata i z całą pewnością FIS nie może zabronić nikomu wpisywania tego rekordu do artykułów, książek, statystyk, tabel i innych publikacji.
    A w ogóle to dłużej klasztora niż przeora.

  • waldemarsson weteran

    Oj, obejrzało by się zawody na takiej naturalnej specjalnej skoczni na Islandii. FIS mógłby pójść w taką stronę, a nie tych głupot które opowiadał pan Pertille o skokach na Maracanie itd.

  • wolffie początkujący

    Chłop co już drugi dzień marudzi i wypisuje jakieś farmazony na temat tego skoku XD Niezła odklejka, ale całkiem zabawna.

  • Kolos profesor
    @dervish

    I radzą sobie coraz gorzej, boks ledwo zipie, zapasy na krawędzi wyrzucenia z IO, judo i reszta, zresztą zapasy też to nisza. Oczywiście to wszystko sporty walki więc zawsze popyt będzie.

    Ale nie da się ukryć, że te wszystkie MMA, KFC pogrążają boks i inne sporty walki. No ale niestety boks się zrobił szachami na ranigu oraz szachami między federacjami i promotorami bokserów.

    Skoki niestety idą w tą samą złą stronę. Event Red Bulla to może być szansa na odbicie się w górę.

  • dervish profesor
    @Pavel

    Ale traci z innych powodów niż to, że nie padają rekordy.

    F1 tez traci kibiców ale także nie z powodu tego, ze coraz większy nacisk kładzie się tam na bezpieczeństwo i ekologie co jest kosztem widowiskowości tylko z innych. Takich jak na przykład dominacja RBR mimo, że robi się wszystko by wyrównać szanse zespołów poprzez różnorakie limity w tym i budżetowe. Ogólnie sport dziś traci publikę bo konkurencja ze strony innych dziedzin jest coraz większa. Ludzie nie maja już na atrakcje sportowe tyle czasu co dawniej. A nawet jeżeli mają na sport porównywalną ilość czasu to muszą ten czas rozdielic na więcej dyscyplin i eventów które dzięki TV i internetowi są dużo dostępniejsze niż kilka dekad temu.

  • Pavel profesor
    @dervish

    FIS to z roku na rok traci kibiców przez swoje sterowane konkursy, nie potrzeba konkurencji ;)

  • Kolos profesor

    Swoją drogą nie mogę złapać zachwytu oglądając skoki Ryoyu na Islandii. Może to kwestia kiepskiej realizacji nagrań tych skoków? Widać, że ci ludzie od Red Bull to chyba skoków nie oglądają i nie wiedzą jak powinno to wyglądać by robiło wrażenie. A tak jest tylko efektownie. I nic po za tym.

    Milion kamer na rozbiegu. Ale w locie już ubogo. Sam skok tylko od tyłu albo z góry. Czyli to co najsłabsze co można zrobić.

    Nie tylko kwestia samej odległości ma znaczenie, ale też oprawa tego jak to jest pokazane jest istotne.

  • dervish profesor
    @Pavel

    W takim przypadku mozliwe, ze FIS straci monopol ale niekoniecznie straci kibiców.
    Bedzie podobnie jak w sportach walki. Namnożyło się tam mnóstwo różnych federacji w samym boksie z 10 poza tym różne MMA, freaki itp patologie, a klasyczne dyscypliny takie jak karate, boks, judo, zapasy czy kick boxing nadal jakoś sobie radzą.

    Ja na przykład cały czas pozostaje wierny klasycznemu według niektórych nudnemu boksowi i żadne krwawe i efekciarskie MMA czy freaki mnie do siebie nie przekonają.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Ależ ja się zgadzam. Niemniej opcja atomowa i de facto rozwalenie skoków w obecnym kształcie sensu raczej nie ma.

    FIS też nie uruchomił póki co opcji atomowych i dobrze.

    Jak mówi przysłowie kropla drąży skałę i miejmy nadzieję, że tak będzie.

  • Pavel profesor
    @dervish

    Ma czy nie ma FIS żyje tylko z monopolu, który daje im MKOL, niech tylko skoki wylecą z IO to i FIS straci monopol.

  • Pavel profesor
    @Kolos

    W golfie były dziadki w jakiejś federacji bodajże PGA, Araby stwierdziły "w zasadzie wasz monopol nam lata koło uja", zapłacili więcej zawodnikom i wykończyli dziadków z federacji. Jak bym był sponsorem wolałbym zapłacić za konkurs na potworze Islandzkim niż za konkursy Pertila sztucznie sterowane belką i durnymi notami. Pożyjemy zobaczymy.

  • dervish profesor
    @Pavel

    Kibic który woli rekordy od rywalizacji w skokach narciarskich niech nie wymaga od FIS by przerzucił się na inna dyscyplinę sportu tylko niech lobbuje gdzie trzeba by powstała osobna federacja zajmująca się narciarskimi skokami w dal.
    Ewentualnie niech lobbują by w ramach FIS powstała osobna komórka zajmującą się nową konkurencją sportu narciarskiego czyli skokiem w dal.

    FIS nie dostał żadnego kopniaka bo to co się wydarzyło w Islandii nie ma żadnego związku z dyscypliną której obecnie patronuje FIS.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Wiesz, 300-metrowa skocznia na Islandii też jeszcze 2 dni temu uchodziłaby za projekt oderwany od rzeczywistości. :) Także pomysł ze skocznią mobilną w Brazylii czy Indiach wygląda bardziej realnie. :) Swoją drogą podobny event jak na Islandii można by zrobić w Argentynie czy Chile. Wysokie góry mają. Jak już szukamy egzotyki.

    Liczenie na "otrzeźwienie" FIS-u zakrawa jednak na pewną naiwność. Zarówno oświadczenie FIS jak i wywiad z Pertile (na tvp sport można przeczytać) to prostu twardy - wręcz modelowo twardy - beton. Refleksji zero. No dobra, Pertile powiedział, że jednak trzeba powiększyć te mamuty, ale i tak z uporem maniaka powtarzał "bezpieczeństwo najważniejsze")....

    Także niestety, ale nic się zmieni. I tak po prawdzie nie chciałbym popaść w drugą skrajność żeby FIS nagle spaliło regulaminy i wyrzuciła do kosza wszelkie regulacje i zaczęło organizować Puchary Świata na 300-metrowych klepankach.

  • Pavel profesor
    @dervish

    Od 1999 roku do 2017 rekord świata wzrósł o 40 metrów, jakbyśmy takie tempo utrzymali to koło 2035 byśmy mieli wyniki na poziomie RB. Są chęci włodarzy skoczni, Kobajaszi udowodnił, że można skoczyć 300 metrów nawet na górze usypanej ze śniegu i przeżyć więc do cieszenie się długimi lotami potrzeba tylko zgody dziadków z FISu. RB dał im kopa w dvpe, zmasakrował ich rekord i być może otworzy to oczy dziadkom, że kibic woli rekordy, a nie bajki o mobilnych skoczniach pod namiotem na Saharze. Takie eventy są potrzebne, aby otrzeźwić oderwanych od rzeczywistości monopolistów z FISu.

  • dervish profesor
    @MarcinBB

    "A długość najazdu jest ustalana przez jury, które też sprawia, że jedni zawodnicy mają większe szanse na pobicie rekordu a inni znacznie mniejsze. To samo się tyczy ustalenia korytarza wiatrowego. Ktoś mógłby się skarżyć, że jury nigdy nie pozwoliło mu skoczyć z tej samej belki i z takim wiatrem, jaki miał Kraft w 2017 i co? Rekord był uznawany. "

    Różnica między nieoficjalnymi rekordami FIS a wyczynem Joju jest taka, ze zawody pod egida FIS nie są przeprowadzane w celu ustanowienia rekordu tylko po to by wyłonić najlepszego skoczka. Rekordy to w tej dyscyplinie sportu produkt uboczny i z punktu szans na zwycięstwo wręcz niepożądany. Najczęściej są wynikiem błędów popełnianych przez sędziów belkowych.

    A skok Joju to była farsa nie mająca nic wspólnego z dyscyplina skoki narciarskie. Nie dość, że miał do dyspozycji skocznię która zdecydowanie przewyższa rozmiarami wszystkie istniejące stacjonarne obiekty to jeszcze skakał w specjalnym kombinezonie i bóg wie co jeszcze specjalnego przy tej okazji stosował.

  • dervish profesor
    @MarcinBB

    Nie można uznać tego za nieoficjalny rekord w rozumieniu FIS.
    Co do reszty to zgoda. Właśnie dla powodów które wymieniłeś FIS nie notuje oficjalnych rekordów tylko rekordy nieoficjalne ustanowione na zasadach FIS. Mówił o tym także Hofer. Jeżeli to co mówił Hofer jest dla ciebie nielogiczne to ja nie mam więcej pytań.

  • MarcinBB redaktor
    Rekord

    Argument "Nie można uznać tego za rekord, bo skok nie odbył się podczas zawodów i nie było konkurencji" jest nielogiczny, by nie rzec - kuriozalny.
    To że nie było konkurencji i że Kobayashi miał być może dłuższe narty czy lepszy kombinezon niż pozwala na to FiS, jest co najwyżej argumentem za tym, że inny skoczek mógłby skoczyć jeszcze dalej. Ale nie za tym, że to nie rekord.
    Podobnie jest z kwestią długości najazdu czy profilem samej skoczni. Planica i Vikersund też nie mają identycznych parametrów a jednak rekord można było pobić na każdej z nich ( a wcześniej i na innych mamutach). A długość najazdu jest ustalana przez jury, które też sprawia, że jedni zawodnicy mają większe szanse na pobicie rekordu a inni znacznie mniejsze. To samo się tyczy ustalenia korytarza wiatrowego. Ktoś mógłby się skarżyć, że jury nigdy nie pozwoliło mu skoczyć z tej samej belki i z takim wiatrem, jaki miał Kraft w 2017 i co? Rekord był uznawany.

  • dervish profesor
    @Pavel

    Polecam ci ten artykuł:
    https://www.skijumping.pl/wiadomosci/3621/walter-hofer-tlumaczy-zasady-uznawania-rekordow-skoczni/

    To ty brniesz będąc głuchym na argumenty.
    Prosze nie brnij w to bo najbliższe zawody a nawet na przestrzeni wielu lat na mamutach stracą dla ciebie urok z racji tego, ze będziesz miał świadomość tego, że nawet teoretycznie rekord świata na tych zawodach nie ma szansy paść. Malo tego, zgodnie z Twoją wiedzą i przekonaniami żaden skoczek nie zbliży się do rekordu świata nawet na odległość 30 m. ;)
    I kiedy zdasz sobie z tego sprawę zadasz sobie pytanie "jak tu żyć z taka świadomością?" :D

  • dervish profesor
    @Vanhalen

    Ten twój przykład z Riberem jest bez sensu. Bo dwuboiści na kilku skoczniach i tak są na listach tych którzy oddali na danym obiekcie najdłuższe skoki, jednak skoki te nie są uznawane za rekordy tych skoczni.

    To że fis nie notuje oficjalnych rekordów tylko rekordy nieoficjalne nie oznacza, że robi to bez regulaminu bo regulamin jest. Rekordy są nieoficjalne bo nie spełniają przesłanek klasycznego rozumienia rekordu.

    Polecam artykuł w którym Walter Hofer tłumaczy zasady uznawania rekordów przez FIS.
    https://www.skijumping.pl/wiadomosci/3621/walter-hofer-tlumaczy-zasady-uznawania-rekordow-skoczni/

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl