Drodzy czytelnicy. W dzisiejszym felietonie, podsumowującym inaugurację Pucharu Świata w Skokach Narciarskich Mężczyzn i Kobiet 2024/2025, wasz Samozwańczy Autorytet wytłumaczy Wam, dlaczego warto być cierpliwym, nie wyciszać telefonu wieczorami oraz nosić przy sobie chusteczki higieniczne.
Czekaliśmy, czekaliśmy i się doczekaliśmy. 46. edycja Pucharu Świata w Skokach Narciarskich Mężczyzn wystartowała, w dodatku w tym samym miejscu i w ten sam weekend, co 14. edycja tej samej imprezy w wydaniu damskim. Na razie to jeszcze rzadkość, ale za dwa lata puchary de facto nam się zblatują, bo FIS zdecydowała, że od sezonu 2026/2027 kalendarze obu imprez będą identyczne. Podobno najbardziej ucieszyli się z tego Daniel Tschofenig i Alexandria Louttit. Ale ja nie o tym chciałem. Chciałem o tym, że pogoda lekko się spóźniła na inaugurację. Piątek i sobota były w Lillehammer niezwykle mroźne, ale jedyny śnieg jaki można było znaleźć w tej części Norwegii, leżał na zeskoku Lysgårdsbakken. W niedzielę jednak doleciały na miejsce śnieżne chmury i aura dopasowała się do naszej ukochanej konkurencji.
"- Panie Piusie, możemy sobie selfiaczka z Panem strzelić? - Nie wiem, co to jest selfiaczek kochane dzieciaki, ale jeśli to jakiś rodzaj dagerotypu, to czemuż nie". |
Pan redaktor Mateusz Leleń raczył był zauważyć, że Pius Paschke i Gregor Schlierenzauer to ten sam rocznik, 1990. I że gdy Gregor wygrywał po raz 53, czyli ostatni w karierze, to Pius nie miał jeszcze na koncie ani jednego punktu w pucharze świata. Myślę, że to nam udowadnia, że warto być cierpliwym. I nie piję tu do wielkiego Austriaka, co do którego wielu uważa, że zakończył karierę przedwcześnie. Schlierenzauer powygrywał niemal wszystko, co dało się powygrywać i do statusu najlepszego skoczka w historii brakło mu jedynie olimpijskiego złota. Ale i tak stoi w jednym szeregu z największymi legendami tej dyscypliny. Nie, oczywiście chodzi mi o cierpliwość Piusa Paschke, który całymi latami ciężko harował i wytrwale czekał na swój czas. Ponad dekadę dzielił swoje lata i zimy między konkursy trzech lig - pucharu FIS, kontynentalnego i świata. Ponad dekadę "grywał ogony" i miał status co najwyżej solidnego członka drużyny, z którą wreszcie zaczął zdobywać medale na imprezach mistrzowskich. W tej chwili ma już trzy drużynowe, a każdy innego koloru. Pięć lat temu zaczął rokować coraz lepiej, potem znów przyszła mała obniżka formy. A rok temu dobił wreszcie do szerokiej światowej czołówki, stając na podium i wygrywając pierwszy swój konkurs w karierze. Ta zima może być dla niego lepsza, a facet ma na karku prawie trzydzieści pięć lat. Warto być cierpliwym i spokojnie robić swoje.
"Ta zima będzie przełomową dla naszych dziewczyn, zaufaj mi, jestem profesjonalistą" |
W sporcie, jak w życiu, pech jednego to często szczęście kogoś innego. Wielkim pechowcem jest Daniel Huber. Zawodnik, którego prześladują kontuzje. Jak nie kolana, to biodra. Cztery lata temu bardzo udanie rozpoczął zimę, a potem zakażenie covidem wyłączyło go z walki o medale dla najlepszych lotników w Planicy. Huber przecież tak nam zaimponował rok temu. Powrócił w pięknym stylu po okresie słabszej dyspozycji i pokazał pod koniec zimy, że kozak z niego pierwszej wody i lotnik że ho ho. I choć nikt nie wymieniał go tej jesieni jako pewnego kandydata do Kryształowej Kuli, to wielu ekspertów i dziennikarzy uważało go za zawodnika, który tej zimy może być bardzo mocny i bić się o zwycięstwa. Tymczasem sezon zakończył się dla niego, zanim się zaczął. Środowy trening na Lysgårdsbakken okazał się brzemienny w skutkach. Kolejny uraz chrząstki kolana i koniec zabawy.
"O jeny! To ten słynny fotoreporter sportowy Tadzio Mieczyński!" |
I co? Siedzi sobie taki Maximilian Ortner w domu w środę wieczorem, jak znam życie i dzisiejszych dwudziestodwulatków to pewnie ogląda Netflixa albo ciupie w Fortnite'a a tu nagle dzwoni telefon. Dobrze, że go nie wyciszył. Tak jak moja żona. Nigdy nie odbiera, a potem "o, sorki, miałam wyciszony telefon". Ten głośniczek to tam po coś jest, heloł! Kiedyś nawet ludzie płacili po kilkanaście złotych za SMS premium, żeby sobie jakiś fajny dzwonek ściągnąć, teraz już można za darmo takie bajery mieć i się jarać, że ktoś do Ciebie dzwoni, a tu ulubiona piosenka, albo coś żartobliwego. Fajnie, nie? W każdym razie Ortner szybko odebrał i dlatego zdążył na samolot do Norwegii. Niemal prosto z samolotu na rozbieg skoczni, dwa skoki treningowe i nagle koleś, który się nie załapał do pierwszego składu, staje na podium. W swoim czwartym podejściu do pucharu świata, z czego pierwszym za granicami swojego kraju. Nie, ja nie mówię, że to jakiś bambik, mówimy w końcu o zwycięzcy Pucharu Kontynentalnego 2023/2024. Ale wiadomo, że w Austrii jest spora konkurencja i w kontynentalu można utknąć na długo, mając nawet niezłe wyniki. A Ortner dostawał szans w wyższej lidze jak na lekarstwo. Trzy punkciki w Bischofshofen dwa lata temu nie przekonały Andreasa Widhölzla, że na skoczka SV Villach warto stawiać. Dostał jeszcze tamtej zimy jedną szansę - na Kulm, a w zeszłym roku na Bergisel. W obu przypadkach nie przebrnął kwalifikacji. A tu nagle chłopak leci na swój pierwszy w życiu puchar świata za granicą, i na pięknej norweskiej ziemi melduje się na podium. Pewnie jeszcze miał w kieszeniach kurtki śmieci z samolotu, ja zawsze mam. Jakoś tak zawsze z tym wózkiem jadą jak ja śpię, albo czegoś szukam w plecaku, potem wyrzucam te serwetki, albo paczuszkę po cukrze z logo linii lotniczych w hotelach. W każdym razie Ortner udowodnił, że należy trzymać komórkę blisko i dźwięk włączony. Jak nie zadzwoni trener, że jedziesz na puchar świata, to może chociaż RMF?
" - Weź idź tam do FISu i się poskarż na te przyczepę udającą szatnię. - E spoko, heca na kółkach" |
A Kristoffer Eriksen Sundal pokazał, że jest twardzielem i ma refleks. Swoją drogą to ci organizatorzy z Lillehammer to są niereformowalni. Już stracili miejsce w RAW Air za różne zaniedbania. A teraz takie cyrki, żeby wyrzynarka do torów ze ścianką reklamową skoczka z belki zrzuciła? Ciekawe, czy będą jakieś konsekwencje. Całe szczęście, że Sundal był już przygotowany do skoku. Narty w torach i właściwa pozycja. Przecież gdyby narty pojechały obok torów, lub skoczek upadł na twarz, mogło się to dla niego naprawdę źle skończyć. Tymczasem Sundal nie tylko wykaraskał się z tarapatów, ale jeszcze wyciągnął z tego naprawdę niezły skok. I jak się przyznał, po wylądowaniu martwił się głównie tym, żeby go nie zdyskwalifikowali za ruszenie na żółtym świetle. Dobrze, że jury uznało ten skok za prawidłowy a nie przyszło im na przykład do głowy zdyskwalifikować Norwega za nieregulaminowe przyspieszenie podczas opuszczania belki...
"Bierzesz nożyczki i bardzo ostrożnie wycinasz chip z zapasem materiału dookoła o szerokości mniej-więcej centymetra..." |
"Sorry szefie, przez pomyłkę włożyłem nożyczki do podręcznego i skonfiskowali na lotnisku..." |
Stefan Kraft przyjechał do Lillehammer po swoje 44. zwycięstwo. W obu indywidualnych konkursach prowadził, i w obu spadł poza podium. Zamiast 44. wiktorii ma dwa czwarte miejsca. Tu dwie czwórki, tam dwie czwórki, a jaka różnica. Wydawało się, że jest w takim gazie, że będzie szybko, łatwo i przyjemnie. Morał? Trzeba uważać z tymi szybkimi numerkami, bo nie zawsze jest łatwo a i z przyjemnością to różnie bywa. Mówię Wam, faceci, czasem dla prawdziwej satysfakcji to po pierwsze trzeba się napocić, a po drugie bez pośpiechu, powoli, dokładnie, ze skupieniem do samego końca. Nie wystarczy raz dobrze, trzeba dwa razy. Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, tylko jak kończy. Ale Stefan to już dojrzały mężczyzna, stawiam dolary przeciw orzechom, że tym sezonie zgarnie nie tylko 44., ale i 45. zwycięstwo.
W zeszłym sezonie w Planicy Stefan Kraft pokazał wszystkim, że potrafi finiszować w męskim stylu |
Póki co, to Jan Hörl pokazał w Lillehammer Stefanowi, jak należy finiszować. Zwycięzca obu kwalifikacji był w niedzielę na półmetku drugi z minimalną stratą do Krafta. Wykorzystał potknięcie starszego kolegi, i dzięki piątemu miejscu w sobotę i niedzielnemu zwycięstwu, został wiceliderem cyklu. Obok Paschke, Ortnera i Sundala, niewątpliwie jeden z bohaterów weekendu. Warto też zwrócić uwagę na Tate'a Frantza. Jeśli młody Amerykanin zwrócił na siebie uwagę zeszłej zimy, to obecną zaczął rewelacyjnie, od dwóch dziesiątych miejsc. W dodatku imponuje stylem, co doceniają sędziowie. Z dobrej strony pokazali się i inni zawodnicy z krajów uznawanych jeśli nie za egzotyczne, to pryznajmniej za outsiderów. Aigro, Foubert, İpcioğlu - ta trójka może wyjechać z Norwegii zadowolona.
Z całą pewnością my nie możemy być zadowoleni z formy naszych orłów. To, że jest lepiej, niż przed rokiem, to marne pocieszenie. To, że w sezon bardzo słabo weszli też Słoweńcy, czy Japończycy - jeszcze marniejsze. Obyśmy pozbierali się szybciej od tych rywali. Najlepiej już w Ruce. Póki co Jakub Wolny zastąpi Macieja Kota. Bardzo bym chciał, żeby to nie była zamiana siekierki na kijek.
Sam jesteś kijek. |
Oj działo, się, działo w tym Lillehammer. Poza Sundalem, to Polska kadra dostała szatnię w przyczepie na dwóch kółkach. W piątek Crowd Supporters hymnu Niemcom przez minutę nie puszczali. W sobotę Daniel-André Tande przyznał odważnie przed kamerami, że po zakończeniu kariery zmaga się z depresją. Jako dyslektyk ma problemy ze znalezieniem pracy. W sporcie dysleksja nie przeszkadza, w wielu zawodach już może. A co przeszkadza naszemu sztabowi (a w zasadzie dwóm sztabom) solidnie przygotować naszych skoczków do sezonu? Nie wiem, ale to pół biedy. Najgorzej, że oni chyba też nie wiedzą... Ale to dopiero pierwszy weekend, nie warto wydawać zbyt kategorycznych sądów. Miejmy nadzieję, że tak, jak zimowa aura przybyła lekko spóźniona, ale jednak przybyła, tak przybędzie forma naszych skoczków. Odnotujmy jeszcze, że w kąciku jubileuszowym spotkali się w niedzielę wspomniany już Artti Aigro z Michaelem Hayböckiem. Pierwszy wykręcił na liczniku liczbę 100 występów w elicie a ten drugi trzykrotnie większą. "Klub 300" to już nie w kij dmuchał. Tylko kilku aktywnych i kilkunastu w historii ma na koncie więcej.
A, o chusteczkach jeszcze miało być. No warto nosić przy sobie te chusteczki. Bo zimą łatwo o katar.
Tabelkujmy, bo i czas po temu.
Czołówka weekendu w Lillehammer | |||||
Lp | zawodnik | kraj | przybytek | pkt. | wPŚ |
---|---|---|---|---|---|
1 | Pius Paschke | Niemcy | 180 | 180 | 1 |
2 | Jan Hörl | Austria | 145 | 145 | 2 |
3 | Daniel Tschofenig | Austria | 140 | 140 | 3 |
4 | Stefan Kraft | Austria | 100 | 100 | 4 |
5 | Maximilian Ortner | Austria | 92 | 92 | 5 |
6 | Gregor Deschawnden | Szwajcaria | 77 | 77 | 6 |
7 | Kristoffer E. Sundal | Norwegia | 76 | 76 | 7 |
8 | Andreas Wellinger | Niemcy | 58 | 58 | 8 |
9 | Anže Lanišek | Słowenia | 56 | 56 | 9 |
10 | Tate Frantz | USA | 52 | 52 | 10 |
Paweł Wąsek | Polska | 26 | 26 | 17 | |
Aleksander Zniszczoł | Polska | 14 | 14 | 23 | |
Dawid Kubacki | Polska | 5 | 5 | 30 | |
Kamil Stoch | Polska | 3 | 3 | 31 |
Pius Paschke liderem PŚ, Amerykanin w pierwszej "10", za to brak tam Japończyka czy Polaka, ciekawie nam się ten sezon zaczął.
Poczet Podiumowiczów | |||||||
Lp | zawodnik | kraj | 1. | 2. | 3. | suma | wPŚ |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Pius Paschke | Niemcy | 1 | 1 | 0 | 2 | 1 |
2 | Jan Hörl | Austria | 1 | 0 | 0 | 1 | 2 |
3 | Daniel Tschofenig | Austria | 0 | 1 | 1 | 2 | 3 |
4 | Maximilian Ortner | Austria | 0 | 0 | 1 | 1 | 5 |
Tradycyjnie pogrubiam podiumowiczów ze zwycięstwem. Ortnera pogrubiłbym z samej sympatii, ale czegoś w życiu trzeba się trzymać i w sumie czemu nie zasad?
Plastikowa Kulka | ||||
Lp | zawodnik | kraj | liczba | wPŚ |
---|---|---|---|---|
1 | Fatih Arda İpcioğlu | Turcja | 5 | 35 |
2 | Władimir Zografski | Bułgaria | 5 | 33 |
Przypominam zasady:
1. W klasyfikacji generalnej Plastikowej Kulki zostanie ujęty każdy skoczek, który:
a. zajmie 31. miejsce w konkursie
b. zajmie trzy razy z rzędu 32. miejsce w konkursie
2. Od tego momentu skoczek który spełnił warunki będzie otrzymywał:
a) 5 punktów za miejsce 31. w konkursie (wliczając to, którym spełnił warunek)
b) 1 punkt za miejsce 32. w konkursie (wliczając to, którymi spełnił warunek)
c) W przypadku, gdy strata do 30. miejsca wynosić będzie 0,1 pkt. - dodatkowo 1 pkt
d) 4. W przypadku awansu do drugiej serii 31 skoczków, za zajęcie 31. miejsca - dodatkowo 1 punkt
Na zakończenie sezonu o zwycięstwie będzie decydowała liczba punktów a w wypadku równej liczby punktów niższe miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ.
No i patrzcie. Na razie w wyścigu po Plastikową Kulkę wystartowali Turek i Bułgar, przy czym bija się o nią niezwykle ostro, bo Zografski był w Lillehammer 31. i 29 a İpcioğlu 30 i 31! Eisenbichler też się starał, w sobotę był na półmetku 30. a w niedzielę 32. Widzicie, jaki to trudny Turniej?
W Pucharze Narodów znów z wysokiego C zaczęli Niemcy i Austriacy, jak przed rokiem. Bardzo słaby start zaliczyła Japonia, honor Słowenii uratował Anže Lanišek. My, jak to my. A póki co, to Turcja była lepsza od Finlandii. To znaczy Finlandia ma punkty z mikstu, więc w Pucharze Narodów jest przed Turcją, ale gdyby Turczynki skakały, to kto wie... Na pewno Turcja wykazała się znacznie lepszą efektywnością, bo dwóch Turków w czterech szansach zdobyło jeden punkt, a czterech Finów w ośmiu szansach - żadnego. A dwukrotnie lepszą od Turków efektywność ma Bułgaria - jeden skoczek w dwóch szansach zdobył dwa punkty. Co się dziwić, Bułgaria leży na północ od Turcji.
Cytat zupełnie na temat:
Michał Korościel: - Nicole Konderla już w powietrzu.
Igor Błachut: - Już nie.
Cytat zupełnie nie na temat:
"The sun is throwing shadows
You're burning if you come too close
Even if your soul is old
A million years
Time traveler, here and now
The ones who're gone are still around
Your heart and soul will be one
In the seventh sun"
Klaus Maine
I tak konkursy otwierające nam 46. edycję zmagań o puchar świata w skokach, przeszły do histori. Już za tydzień mająca również pewne tradycje w inauguracjach, leżąca daleko na zimnej północy, Ruka. A w Ruce tylko dwie rzeczy są pewne: Rozczarowanie ze strony jednego z faworytów i niespodzianka ze strony jakiegoś outsidera.
"Lillehammer! Świetnie się spisaliście! Wzorowa organizacja!" |
Ceterum autem censeo notas artifices esse delendas.
*** Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nieczytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach. P.S. Kochani, nie karmcie mi tu trolli. Ja też się będę starał.
-
dervish profesor
@Pavel
Zgadza się co do różnych podstaw a raczej punktów wyjścia u każdego z nas.
Niestety wadą Twojego podejścia do tematu jest fakt, że przy nieustannej karuzeli trenerskiej przez ostatnie lata czy dekady praktycznie nikogo utalentowanego (takiego na te Twoje mityczne top 20) nasze zaplecze nie wygenerowało. Trudno uwierzyć, w winę trenerów.
Był co prawda Ziobro ale wiadomo jak zakończono jego karierę i był też Stękała w roli jedno sezonowej efemerydy. Takie jedno sezonowe efemerydy mogą się zdarzyć, ale tu chyba mówimy o jakiejś stałej zmianie warty? Takiej na co najmniej kilka sezonów? Dopiero po kilku sezonach w czołówce można powiedzieć , że nie ma przypadku.
Dziś wiele wskazuje na to, że moje oczekiwania spełnią Zniszczoł i Wąsek. Ale z całym szacunkiem dla nich, na razie nie zanosi się na to, że jest to materiał na kolejnego mistrza. Póki co nie ma wątpliwości, że ta para to na tę chwilę jedyna realna nadzieja na najbliższą (2-3 lata) przyszłość polskich skoków. Nie mają konkurencji. Trzeba docenić to co się ma. To jest taki miś na miarę naszych obecnych możliwości kadrowych. Podejrzewam, że TT w każdym sezonie wyciąga z nich maxa. Olek czyni regularne postępy, Paweł ma różne perturbacje ale koniec końców i tak spisuje się lepiej od kończących kariery naszych mistrzów. Ci dwaj jako jedyni na początku sezonu nie mieli problemu z punktowaniem. Widać na nich piętno TT. Skaczą ładnie stylowo i unikają rażących błędów.
Malysz zatrudnił do kobiet Rodlauera. Jednego z najlepszych speców od trenowania dziewczyn. Trener przystapił do pracy z animuszem ale po blizszym przyjrzeniu się z czym ma do czynienia zrezygnował. Po prostu zdal sobie sprawę, ze z tymi dziewczynami niczego nie osiągnie a jest juz za stary by czekać kilka lat az w polskich zeńskich skokach pojawi się nowe pokolenie. W dodatku nie miał gwarancji, że w tym nowym pokoleniu będą dziewczyny z odpowiednimi predyspozycjami bo widział jak przebiega selekcja i nabór do szkółek. Biorą tam każdą która się nawinie lub której rodziców stać na finansowanie uprawiania skoków przez pociechę. Jednym słowem rządzi przypadek.
Wiele wskazuje na to, że polskich skokach męskich jest podobnie. Do skoków coraz częściej trafiają przeciętniacy. Ci bardziej uzdolnieni trafiają do innych sportów lub zajmują się czymś innym. Trenerzy muszą pracować z tymi których przydzielił im los. Póki co kolejnego mistrza się nie dochowaliśmy i nie wiadomo czy kandydat na takiego już się narodził. -
kubilaj2 weteran
@acka
Małysza do kupy poskładali Blecharz i Żołądź - także zatrudnienie ich to jedna z niewielu zasług Tajnera.
-
acka weteran
@Lataj
Mentalność amerykańska jest taka, że nawet gdyby był ich milion, tak samo graliby o sukces i o wszystko. Nas jest wystarczająco dużo, ale fizycznie leniwych. Lepsza komóra, piwko i drift BMW zespawanym z 4 ćwiartek, plus siłka, steryd i schabowy, niż pocić się w treningu wyczynowym, jeść jakieś tam sałatki i kleiki... Właśnie Słoweńcy, też bracia Słowianie, których jest mniej, niż mieszkańców Warszawy - są wyrzutem sumienia dla nas. Bo nie tylko łoją nas na nartach wszelkich, ale potrafią dołożyć nam w tak uwielbianych u nas grach zespołowych z użyciem piłki, szczególnie obijanej rękami... I to jest ten nasz paradoks. Wszyscy niby kopią piłkę, a piłkarze - dno. Kilka milionów ludzi jeździ na nartach - i narciarstwo alpejskie leży. Tłumy korposiów w strojach Tour de France ganiają na rowerach za 50 tysięcy, a w Tour de France prędzej zaistnieje słoweński skoczek Roglić, niż Polacy. Z wyjątkiem Pani, która w tym roku objawiła się na podjeździe na Alp d'Huez niczym ongiś Małysz w skokach...
-
acka weteran
@Kolos
Przez większość historii skoków mieliśmy polską myśl szkoleniową. I tylko pojedyncze wyskoki. Ale gdzieś tam coś czasem inaczej zagrywało, czy to ambicje, czy jakiś układzik. W sumie nawet Małysz na początku kariery miał w kadrze Czecha, zanim przejął go Tajner. Gdy zaczęła się Małyszomania, ambicje też wzrosły. I marzenia o wyjściu z metod chałupniczych i stworzenie systemu, który i polskim skokom pozwoliłby zaistnieć systemowo. Logiczne z jednej strony było sięganie po ludzi i wzory z krajów, gdzie takie systemy wydawały się istnieć. Poza tym, my Polacy mamy skłonność do "lepsze, bo zagraniczne". Ale, gdybyśmy przez dekady stworzyli "polską szkołę skoków", tak, jak "polską szkołę boksu", czy lekkoatletyki, pewnie inaczej by to wyglądało. A tak. Mieliśmy przez ostatnich 20 lat i Tajnera, i Kruczka, i Maciusiaka. I dość szybko "przestawało żreć". Jeśli jest u nas grupa doświadczonych trenerów, ale na tyle jeszcze młodych, by kierat PŚ nie był dla nich wyzwaniem, kreatywnych, otwartych na zmiany i nowinki, dobrych organizatorów. Którzy będą przygotowywać skoczków do płynnego przejścia od juniora do regularnego punktowania w PŚ, a nawet do zwycięstw już w wieku lat 20-24, najbardziej jestem za korzystaniem wyłącznie z ich usług. Nie musimy wtedy wykosztowywać się na obcych. Ale tacy są?
-
Lataj profesor
@acka
Z prostego powodu też są w USA wychowani w duchu rywalizacji. Przeważają liczebnie nad Polską. A u nas po prostu sport nie jest aż tak popularny jak np. w Słowenii, gdzie większość cokolwiek uprawia, choćby i rekreacyjnie. Też wyobraź sobie, że sporo ludzi w Ameryce chce zakładać OnlyFansy, jeździć jak najszybszymi samochodami albo walczyć w oktagonie. I tam algorytmy też tak kształtują ludzi od małego.
-
King profesor
@Kolos
"sporo talentów też jednak zgubili z Mateuszem Rutkowskim"
Rutkowski przecież przepadł przez problemy osobiste. Być może trenerzy mogli bardziej pomóc w tym aspekcie tego nie wiem, bo nie pamiętam tych czasów.
"Drugą Austrią nie będziemy, nawet sypiąc do tego systemu tyle samo czy nawet więcej pieniędzy, albo zatrudniając bez rozsądku ludzi z zagranicy."
Właśnie po to też mamy teraz Stoeckla on ma też ponoć organizować jakieś szkolenia dla naszych trenerów czy coś w tym rodzaju. Wiadomo, że na takie coś też będzie potrzeba trochę czasu, ale właśnie najważniejsze jest to żeby u nas dół piramidy wyglądał lepiej. Nikt nawet nie zamierza robić szkoleniowo drugiej Austrii. Mówił o tym chyba Małysz i mówił o tym sam Thurnbichler.
Stoch, Żyła czy Hula bez wątpienia mogli skorzystać na obecności Horngachera w Polsce w kluczowym jak się okazuje wieku dla zawodnika, bo u nas od zawsze jest problem z w miarę płynnym przejściem z juniora do seniora.
Podejrzewam też, że Hula czy Maciej Kot w przyszłości mogą okazać się świetnymi trenerami choćby z uwagi na to z kim przez lata współpracowali. Kubacki może też pójdzie w trenerkę, choć z ostatniej jego rozmowy wynika, że on do tego podejdzie na spokojnie jak już od szkolenia dzieci, a może potem coś dalej. -
acka weteran
Na tle tej raczej przeciętności przez dekady, choć kiedyś skoczni w Polsce było więcej, skaczących więcej, a nawet kibiców pod skoczniami na głównie lokalnych zawodach- więcej, tych sukcesów skokowych na międzynarodową skalę nie ma multum. Można powiedzieć, że pojawienie się Małysza, a po nim całej nieco młodszej czwórki: Stocha, Żyły, Kubackiego, Kota, było cudownym darem losu. Dzięki talentowi i samozaparciu przebili schemat i system bylejakości, osiągnęli szczyty w dyscyplinie, jakich nie mieliśmy przez 100 lat, z wyjątkiem pojedynczych wyskoków. Niemniej PESEL, wyeksploatowanie osiąganiem maksymalnych sukcesów daje znać o sobie. I tu znów wkracza mental: "przecież jestem mistrzem, dlaczego zatem nie mogę być nim ciągle?". To rodzi frustrację na te zawiedzionych ambicji. Tak bardzo chcemy znowu wygrywać, że popełniamy na okrągło te same wdrukowane błędy, które już nie pozwalają wygrywać. A które dawały się wyeliminować, gdy siły jeszcze były. I Stoch notorycznie przysypia na progu, Kubacki albo świeca-bęc, albo skok do przodu na główkę, Kot = korkociąg. Pan Maciej przegrywa od lat z ambicjami. Jak sobie po wygranej próbie przedolimpijskiej w Pjongczangu powiesił złoty medal na szyi, tak do tej pory nie może się z tej matni chęci i wyobraźni wyplątać. Żyła to osobny rozdział. On z kolei robi wrażenie, że ma na wszystko wywalone, w tym na skoki. Mam ochotę, to złomoczę wszystkich, nie mam ochoty, spać mi się chcę, no to będzie, jak będzie. I wuj. Gdyby Żyła miał w sobie trochę systematyczności, parę medali i zwycięstwa miałby więcej na koncie. Ale paradoksalnie, dzięki takiemu podejściu to on ma z całej czwórki dawnych mistrzów największy potencjał na wysokie miejsca od czasu do czasu. Jest mniej "wyeksploatowany" wysokimi miejscami. tak, jak Fettner czy Paschke. Oczywiście, wszystko, co piszę, to analiza logiczna, nie uważam, że mam absolutną rację, absolutnie mogę się mylić. Chcę jednak zwrócić uwagę na aspekty, które najczęściej umykają w ferworze dyskusji, a które jakąś tam rolę odgrywać mogą... Przez co widzimy to, co oglądamy.
-
Kolos profesor
@acka
Hmm, Kuttin i Horngaher założyli u nas jakąś bazę? Jako trenerzy zaplecza zrobili u nas dobrą robotę, ale po prostu trafili na świetną generację zawodników, sporo talentów też jednak zgubili z Mateuszem Rutkowskim na czele. W gruncie rzeczy niewuele z tego wyszło. Może gdyby Kuttin dłużej pozostał na zapleczu z Horngaherem zamiast iść na trenera kadry A?
Mental, metalem, ale nie da się jakby chcieli w PZN, ale i kibice - weźmy trenera z Austriackim paszportem to będzie u nas austriacki system szkolenia. Tak to nie działa. Trzeba mieć własną myśl szkoleniową, zaplecze szkoleniowe i treningowe itd. Do tego można doprosić trenera z zagranicy do kadry A czy zaplecza, ale nie jako wielkiego budowniczego systemu szkolenia. Tak się nie da. Drugą Austrią nie będziemy, nawet sypiąc do tego systemu tyle samo czy nawet więcej pieniędzy, albo zatrudniając bez rozsądku ludzi z zagranicy. -
acka weteran
Uparcie uważam, że kwestia mentalu gra u nas decydującą rolę: na pewno jakaś część dziewczyn i chłopaków ma u nas "papiery na skakanie". Czysta statystyka matematyczna . Ale brakuje determinacji, chęci gry o wszystko, chęci ostrych wyrzeczeń, by osiągnąć max sukcesu. Ze sportem u nas wśród millenialsów i Z-ek "płatków śniegu" raczej cienko - dlaczego inaczej ma być na podgórzu? Sami już tu sporo pisaliście o nawykach, choćby cyfrowych, naszych |pań i panów. Które wychodzą poza tryb zwykłego relaksu. I niekoniecznie współgrają z niezbędnym wysiłkiem treningowym. Dlatego fakt, że naszych juniorów i młodszych zawodników brakuje w PŚ, może nie wynika tylko ze złośliwego "betonowania" składu, ale z tego, że nie są to "fighterzy", którzy bez kompleksu wygryzają stare wygi. Tacy, jak Frantz I Belshaw. Z kraju, który ma skoki w ..., ale młodzież jest tam wychowywana w duchu rywalizacji i walki o sukces. A chłopakom spodobała się taka nisza, a jeśli jeszcze dano im w końcu potrenować w Norwegii, w tamtym systemie - wyniki są. U nas góruje, szczególnie w górach, odwieczna mentalność: przetrwać, wiele się nie narobić, a trochę zarobić. I jest ok...Nawet, gdy kończy się szybko schematem: posadka w PZN, fiaker, pensjonat, wyciąg, ciesiółka...
-
acka weteran
Oprócz poprawy wyników przydałaby się poprawa tzw. komunikacji społecznej. A na pewno dobry spec od niej na użytek reprezentacji i PZN, skoro są pieniądze na dyrektorów i "tunelowców" w wersji home office. By przypominał zawodnikom trenerom i działączom: nie plećcie trzy po trzy. Bo w kontekście tego, co powiecie, będą też oceniane wasze wyniki. O ile Zniszczoł i Wąsek i ich gadanie jeszcze jakoś ujdzie, bo nikt od nich cudów nie oczekuje, o tyle Stoch, Kubacki, Stoch, nawet Kot powinni wyłączyć w obecnej sytuacji tryb: "ja miszcz jeszcze wam pokażę!", a włączyć tryb "skromność" i poznać sens przysłowia Malajów : "człowiek ma oczy po to, żeby patrzeć, uszy, żeby słuchać, a język - by nie zawsze nim mleć". Dalej idąc: Prezes Małysz coś już sugeruje dywanik, bo tak odebrano jego zapowiedź rozmowy z trenerami. choć może tylko chodziło o spotkanie: "jak mogę pomóc". W zeszłym roku był krzyk: co za błąd, że pojechali przed startem sezonu do Lillehammer! Teraz dyrektor Stoeckl mówi: "To był błąd, że nie pojechali przed startem sezonu do Lillehammer, przez co brak stabilizacji..." O tempora, o mores. Naprawdę PZN, zawodnicy i sztaby trenerskie zaczynają przypominać pułk "jeźdźców bez głowy".... Austriakom jakoś od lat udaje się wchodzić "niespokojnie w sezon", my nie mamy Krafta, który nasty sezon zaczyna od miejsc pod podium, jeśli nie zwycięstw, nie wyciągamy jak królika z kapelusza, jak nie Hubera, to Ortnera. Rozumiem, że Małysz chce sięgać po austriacką myśl szkoleniową, tak nakazuje logika, skoro są wyniki. I po stosowane w Austrii technologie przygotowań. Ale widocznie jednak różnica mentalu między Alpami a Karpatami tworzy barierę, której nie da się przebić. Z małymi wyjątkami. Narzekaliśmy 20 lat temu, że trenerskie szczawiki Kuttin I Horngacher nic nam nie dały...A może bez bazy założonej przez nich nie byłoby Stocha, Żyły, Kubackiego, Kota? I tak łatwo Horn nie wydobyłby wyników z dawnych juniorów, których wtedy poznał? A Kuttin też jakieś osiągnięcia trenerskie dziś ma. Tak samo może być z Thurnem. Problem w tym, że skoki też się zmieniają, przygotowanie fizyczne i motoryczne jest dużo bardziej wymagające, Austriacy to znoszą i skaczą. Polacy czują się zajechani, szczególnie ci po 35 roku życia, którym marzy się powrót do dawnej chwały. Tylko poprzeczka chwały wisi dziś wyżej. A gdyby Pertile nie obniżył jej zmniejszeniem limitów zawodników, wisiałaby tak wysoko, że Stoch i Kubacki wróciliby z inauguracji bez punktów...
-
Kolos profesor
@dervish
Jeśli chodzi o Amerykanów, to trudno mówić, że u nich nie ma warunków skoro mają dużo więcej czynnych skoczni niż my. Po za tym zanim zaczęli współpracę z Norwegami to stacjonowali w Słowenii i tam trenowali. Norwegia to przedewszystkim know-how i dostęp do nowoczesnych technologii, w miarę nowoczesne, o żadnym "kombinacie" tam się biorą talenty z absolutnie masowego uprawiania sportu a nie z jakiejś nadzwyczajnej jakości treningu.
To w sumie jest ciekawe. Amerykanie czy Estończyk zrobili duży progres trenując w Norwegii, jednocześnie ci sami Norwedzy jeszcze do nie dawna posiłkowali się trenerem z Austrii przez 10 lat (Stoeckl) a wcześniej równie długo Finem (Kojonkoski). -
WesolyRomek początkujący
@dervish
Sprowadziłeś wszystko do jednego: mamy same miernoty i żaden trener nic tu nie zdziała. Zakładając, że masz rację w tej abstrakcji, to po wuj rozbuchane składy szkoleniowe, koordynatorzy, spece od otwierania drzwi do tunelu, Stockle na odległość itd. Niech trenują nasze kadry Maciusiak, Mateja i Skupień. Wyniki będą zbliżone, a ile związek zaoszczędzi i może spożytkuje to lepiej w przyszłości na sensowne programy dla dzieci i młodzieży.
-
Kolos profesor
@Pavel
Mamy zawodników których nawet stać na wygrywanie.
Austriacy potrafią coś zrobić, z zawodnikami o mniejszym potencjale niż wielu naszych skoczków. Najświeższy przykład to Ortner. -
Kolos profesor
@dervish
Czyli uważasz, że Koreańczyków albo kogoś innego z egzotyki nie da się wytrenować na jakikolwiek akceptowalny poziom i/lub nie ma tam talentów?
Dobry trener to taki co robi coś z niczego. To "coś" to oczywiście nie są od razu same szczyty i masowe zwycięstwa.
Oczywiście wsparcie finansowe i dostęp do dobrego sprzętu, bazy treningowej itd. Jest istotna. Ale nie decydująca. -
Pavel profesor
@dervish
Mamy różne zdanie u samej podstawy.
- Ja twierdzę, że mamy zawodników zdolnych przynajmniej skakać na poziomie top 20 PŚ tylko błędy sztabu nie są wstanie wykorzystać ich potencjału
- Ty twierdzisz, że mamy słabych zawodników i nikt nic z nimi nie zrobi.
Tak że chyba na tym zostaniemy bo nie zmienimy zdania. -
dervish profesor
@Pavel
Ale to nie ma znaczenia czy do porównań bierzesz kogoś z czołówki czy z 3 dyszki. Krawiec tak kraje jak mu materiału staje.
Ten sam dobry trener pracując z Koreańczykami zdobędzie dużo mniej punktów niż na przykład pracując w takich samych warunkach z Wlochami czy Finami. Po prostu wynik zależał będzie od jakości skoczków których dostanie do trenowania.
Trenerzy zmieniaja sie u nas jak w kalejdoskopie i jeśli patrzeć na zaplecze nic to nie zmienia. To samo gdyby popatrzeć na kadre A ale tu trzeba by przeprowadzić skomplikowany dowodo-wywód bo trzeba by wziąć pod uwagę na przykład starzenie się naszych mistrzów a w związku z tym naturalne zmniejszenie ich możliwości. Najlepszy trener nic na to nie poradzi.
Popatrz na przykład Kamila Stocha. Trenował go TT (zgoda w drugim sezonie swojej pracy popełnił błąd) teraz o rok starszego skoczka przygotowywało dwóch innych trenerów których sam Kamil sobie bardzo chwali i którym nie sposób odmówić profesjonalizmu i wynik tego podobny jak w poprzednim spapranym sezonie którego letnie wypaczenia akurat w przypadku Kamila udało się nieco poprawić dzięki odesłaniu skoczka na spokojny trening.
Zmierzam do tego, że prawdopodobnie jest tak, że jednak nasi trenerzy generalnie są profesjonalistami po prostu mają taki a nie inny materiał do obróbki. Gdyby trafił nam się nowy Małysz czy Stoch to na pewno by przy tych trenerach nie zginął w tłumie. Dalby sobie bez problemu radę. Niestety nikt taki na przestrzeni ostatnich lat póki co się nie pojawił.
A w ogoóle to na razie masz mikre dane bo tylko jeden weekend. A forma na starcie sezonu zależy od tego jakie cele postawił sobie dany trener czy dany zawodnik. Jedni zaczynają z wysokiego C inni spokojnie wchodzą w sezon - celując na przykład w TCS czy w drugą część sezonu. Poczekaj z tym przynajmniej do końca periodu. -
Pavel profesor
@dervish
Zauważ, że celowo nie wymieniłem nikogo z czołówki tylko z końca dziesiątki.
-
dervish profesor
@Pavel
"Sytuacja, w której sam jeden Szwajcar czy Amerykanin zdobywa więcej punktów niż cała nasza kadra to powód do wstydu dla całego sztabu."
To nie jest powód do wstydu dla sztabu. Czy w sytuacji kiedy "sam jeden Adam Małysz ....". albo "sam jeden Kamil Stoch" zdobywali "tyle punktów co..." to był powód do wstydu dla tych innych kadr? No nie. Po prostu trafił nam się wybitnie utalentowany zawodnik i nawet gorsze warunki jakie miał w Polsce nie przeszkodziły mu zdominować rywali.
Dziś modne przykłady to Amerykanin i Estończyk. Dokonali gwałtownego skoku w hierarchii po tym jak dołączyli do kadry NOR.
I nic dziwnego, akurat trafiło na utalentowanych skoczków którzy z chałturniczych i maloprofesjonalnych warunków trafili do profesjonalnego kombinatu zajmującego się trenowaniem. Ta zmiana musiała wygenerować skok jakościowy bez względu na talent skoczka. Gdyby trafiło na przeciętniaka bez talentu to z 4 dziesiątki w wyniku zmiany jakości trenowania awansowałby do 3 dziesiątki, a jeżeli trafia na autentyczny talent to ten ze swojego poziomu na przykład w 2 dziesiątce może podskoczyć do top 10.
Czy to oznacza, ze gdybyśmy Norwegom podesłali do trenowania np. Juroszka czy Habdasa to efekt byłby podobny? Śmiem wątpić. Na pewno nie byłoby skoku umiejętności spowodowanego skokiem jakości szkolenia bo zarówno warunki szkoleniowe w PL i NOR podobnie jak i sztaby trenerskie są na podobnym poziomie. A klasa i talent danego skoczka w danej chwili są stałe nie zmieniają się nagle wraz z przejściem do innego zakładu trenerskiego.
Jeżeli dany skoczek nie Potrafił wykazać się w Polsce i przynajmniej pokonać swoich bezpośrednich rywali do startów (a wszyscy trenują w identycznych warunkach) to i w nowym środowisku tego nie zrobi. A jeżeli pisane mu (bo nic nie stoi w miejscu) w najbliższym czasie rozwinąć się w Polsce to i w Norwegii rozwinie się tak samo bo warunki będzie miał w obu krajach na podobnym poziomie. Cudów nie ma. -
WesolyRomek początkujący
@Avengers123456msciciel
O czym ty chrzanisz? :) Obejrzyj sobie foty z niedzielnego konkursu: https://www.foto.skijumping.pl/index.php?dir=1200 - zobacz kaski zawodników i zawodniczek. Pierwsze z brzegu reklamujące się firmy: Viessmann, Wiśniowski itd.
@Pavel daj zabawnej ekipie Tomcio sp. z o.o. trochę czasu. Być może milion koordynatorów w jego sztabie jeszcze się nie skoordynowało między sobą, być może chłopek od otwierania drzwi do tunelu w Szwecji też potrzebuje czasu, bo u nas ościeżnice inne i drzwi mu się zacinają. Poza tym Stoeckl miał podobno problemy z internetem i nie mógł się zalogować do skype`a żeby naszym doradzać. Pośmiejemy się na całego w grudniu i styczniu. :) -
Pavel profesor
Jeżeli w niszowym sporcie wejdziesz w maksymalną profesjonalizację rodem z piłki nożnej to osiągasz absolutna dominację. Tak zrobili Austriacy w skokach, Norwegowie w biegach, a Holendrzy w łyżwach. Ciężko to systemowo sabotować, a wręcz jest to niewskazane.
Zabawne, że Polacy próbowali zrobić to samo i zatrudnili mocno przeskalowany sztab, a przełożyło się to na nic ;) Niestety klucz tkwi w klubach sportowych, które produkują masę zawodników i nawet mały procent, który się przebija i tak jest znaczna siła globalnie.
Oczywiście trzeba pamiętać, że rozważania tyczą dominacji w stawce na sposób austriacki. Jednak nasze nakłady w sprzęt, technologie i sztab nawet przy brakach szkoleniowych powinny nam pozwolić walczyć o miejsca w top 10. Sytuacja, w której sam jeden Szwajcar czy Amerykanin zdobywa więcej punktów niż cała nasza kadra to powód do wstydu dla całego sztabu.
Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl
Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl
- Zanim zadasz pytanie na forum - zobacz czy poniżej ktoś już nie dał na nie odpowiedzi.
- Redakcja serwisu Skijumping.pl zastrzega sobie prawo do usuwania oraz modyfikowania komentarzy łamiących regulamin - nie związanych z tematem newsa, zawierających obraźliwe treści, atakujących osoby publiczne (a w szczególności zawodników, trenerów, działaczy, polityków), napisanych wulgarnym językiem, spamu, powielania treści newsa itp.
- Zabrania się reklamowania innych stron, blogów itp.
- Forum to miejsce na przemyślane wypowiedzi i opinie. Do komentowania bieżących wydarzeń na skoczni oraz luźnych pogaduszek służy nasz czat. Komentarze o zerowej wartości merytorycznej typu "Ammann Słabo, Stoch - 125m, co tu tak cicho, czemu nie skaczą" - również będą usuwane.
- Komentarze powinny być rzeczowe, napisane poprawnie językowo i bez rażących błędów ortograficznych.
- Zapytania, opinie i uwagi skierowane do redaktorów serwisu Skijumping.pl, prosimy przesyłać na nasz adres email. Nasi redaktorzy nie czytają wszystkich komentarzy, często mogą więc wcale nie odpowiedzieć. Zapytania, opinie i uwagi skierowane do moderatorów forum Skijumping.pl, prosimy przesyłać na nasz adres admin@skijumping.pl.
- Wszystkich użytkowników forum, prosimy o kulturalną dyskusję. Do rozwiązywania wszelkich sporów i kłótni służy email, gadu-gadu lub inne środki komunikacji.
- Aby uniknąć bałaganu i nieporozumień, zabrania się tworzenia i korzystania użytkownikom z więcej niż jednego konta/nicka oraz podszywania się pod innych użytkowników, poprzez tworzenie bardzo podobnych nazw/nicków. W przypadku wykrycia takiego działania, konta będą kasowane, a w skrajnym przypadku (nagminne tworzenie kolejnych kont), użytkownik banowany.
- Wszelkie komentarze, atakujące bezpośrednio poszczególnych użytkowników (w tym także oskarżenia o pisanie pod wieloma nickami), moderatorów lub redaktorów, będą bezzwłocznie usuwane, podobnie jak spory między użytkownikami, nie mające nic wspólnego z tematem artykułu. Konta użytkowników, którzy obrażają moderatorów, administratorów, bądź atakują Redakcję Skijumping.pl, mogą być blokowane.
- Wszelkie narzekania na to, że komentarze są "bezpodstawnie" usuwane, będą również kasowane. Jeśli ktoś uważa, że jego komentarz był zgodny z regulaminem, a mimo to został usunięty, prosimy o kontakt emailowy na adres admin@skijumping.pl.
- Jeśli uważasz, że dany użytkownik nagminne łamie regulamin, wywołuje kłótnie i utrudnia dyskusję w komentarzach, prosimy o kontakt emailowy na adres admin@skijumping.pl.
- Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania wpisów bądź blokowania użytkowników, którzy używają niecenzuralnego języka, nagminnie wywołują konflikty, spory oraz prowokują innych uczestników forum do kłótni.
- Redakcja zastrzega sobie prawo do usuwania użytkowników, których nazwy (ksywki) zawierają wulgaryzmy lub brzmią podobnie do niecenzuralnych słów.
- Redakcja nie ponosi odpowiedzialności, w przypadku, gdy adres IP zablokowanej osoby, jest adresem całej sieci lokalnej. Ewentualne cofnięcie blokady może nastąpić jedynie w przypadku, gdy winny użytkownik zaprzestanie szkodliwych działań na forum.
- Redakcja nie odpowiada za treści i opinie prezentowane przez użytkowników forum. Jeśli wypowiedzi naruszają prawo, ich autorzy mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
- W przypadku "bana" użytkownika, zabronione jest tworzenie nowego konta, przez 7 dni od momentu blokady konta.
- W przypadku nagminnego łamania regulaminu forum oraz ogólnych zasad dobrego wychowania, Redakcja zastrzega sobie prawo do powiadomienia odpowiednich służb, wraz ze wszystkimi posiadanymi danymi użytkownika (adres IP, logi, dane kontaktowe).
Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu
Zaloguj się