Stoch poleci do Trondheim? Doležal: Decyzja nie należy do mnie

  • 2025-02-16 16:33

– Ten weekend oceniam na plus. Starty powodują napięcie, ponieważ zawodnik chce więcej. Chodziło o to, żeby przenieść skoki treningowe na zawody w Sapporo. Powiedziałbym, że to się udało w 80%. Patrzymy do przodu. Kamil jest typem zwycięzcy. Wie dokładnie, co chce osiągnąć. Staramy się iść w tym kierunku. Wiemy, na co go stać. Trondheim? Ta decyzja nie należy do mnie. Poznamy ją, tuż po zawodach trudno powiedzieć – słyszymy od Michala Doležala, indywidualnego trenera Kamila Stocha, po Pucharze Świata w Sapporo. Podopieczny czeskiego szkoleniowca w niedzielnych zawodach na Okurayamie zajął 16. miejsce, będąc najlepszym z Polaków.

Sapporo było dla Kamila Stocha pierwszym sprawdzianem od styczniowych lotów w Oberstdorfie, gdzie 37-latek nie zdobył choćby punktu, a do tego raz nie przebrnął kwalifikacji.

– Kamil był świadomy tego, że nie ma sensu dalej tak skakać w Pucharze Świata. Podczas lotów narciarskich pojawił się błąd, który musieliśmy przepracować. Chodzi o przejście za progiem, który utrwalił się w Oberstdorfie. W tym kierunku nastawiliśmy się w kontekście dalszej pracy. Czy te loty były potrzebne? Chciał brać w nich udział, potrafi latać, był dobrze nastawiony i tyle – mówi nam Michal Doležal.

Trzykrotny mistrz olimpijski został wycofany z konkursów w Willingen i Lake Placid, poświęcając się sesji treningowej w Słowenii.

– Chcieliśmy zmienić skocznię, więc wyjechaliśmy za granicę. Byliśmy w Planicy, gdzie były przygotowane obiekty. Wiedzieliśmy, że trenuje tam sporo ekip. Zaczęliśmy na skoczni normalnej, a potem przeszliśmy na dużą. Wszystko było ukierunkowane na poprawę przejścia do fazy lotu. Zmieniło się odbicie i to zgrupowanie wyszło pozytywnie. Pojawiały się dobre skoki. W Planicy skakał lepiej, niż w Sapporo, ale wiadomo, to był trening. W Sapporo pojawiło się trochę napięcia – relacjonuje czeski szkoleniowiec.

Stoch w Sapporo zajął 22. i 16. miejsce.

– Ten weekend oceniam na plus. Okurayama to inna skocznia, musimy to wziąć pod uwagę. Starty powodują napięcie, ponieważ zawodnik chce więcej i jest inaczej nastawiony. Chodziło o to, żeby przenieść skoki treningowe na zawody w Sapporo. Powiedziałbym, że to się udało w 80%. Staramy się patrzeć przed siebie. Kamil jest typem zwycięzcy. Wie dokładnie, co chce osiągnąć. Staramy się iść w tym kierunku. Wiemy, na co go stać. Każdy zadaje sobie pytania, ale na spokojnie patrzymy na tę sytuację, rozmawiamy i ustalamy drogę, którą należy zmierzać – kontynuuje indywidualny trener Stocha.

W najbliższym czasie wyjaśni się, czy wyniki osiągnięte w Azji wystarczą, aby Stoch otrzymał powołanie na tegoroczne mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym? – Ta decyzja nie należy do mnie. Poznamy ją – zwraca uwagę Doležal, czekając na ruch Thomasa Thurnbichlera, głównego trenera reprezentacji Polski.

Czy Doležal rozważa starty swojego podopiecznego w Pucharze Kontynentalnym, gdyby drzwi do pierwszego zespołu okazały się zamknięte?

– Gdyby nie było wyjścia i byłaby to jedyna droga powrotna do Pucharu Świata, wywalczając dodatkowe miejsce startowe, to tak. Wiemy wszyscy, że zawsze lepszy jest trening, ale jeżeli nie będzie wyjścia, to chyba będzie trzeba. Skoczek na treningu musi nabrać jak najwięcej pewności siebie, bo w zawodach pojawia się napięcie. Kamil już na dużej skoczni w Planicy poczuł się pewnie. Wiedział, że obraliśmy dobrą drogę. Było to już widać w Sapporo – kończy 46-latek.

Z Michalem Doležalem – w Sapporo – rozmawiał Dominik Formela 


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (12984) komentarze: (61)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • acka profesor

    Nie mówię, że skoki zejdą zaraz, ale perspektywy są marne. Koszty nowoczesności ogromne, widowni i zawodników niespecjalnie przybywa. Bilans dla sponsorów coraz chudszy, a i tak już płace w branży cieniutkie, lepiej kopać balona w V lidze. W tej sytuacji pora zrównać w prawach igelit, gdyż przy zmianach klimatu i fakcie, że w górach w lecie też są turyści, potencjalni widzowie - i kosztowne skocznie częściej da się wykorzystać. Koniecznie w każdym sezonie uruchomić wszystkie mamuty, widz lubi metry. I niestety więcej show typu 300 metrów na Islandii czy skoki do celu. W starych ramach, z niezrozumiałymi dyskwalifikacjami i przelicznikami wiatrowymi, skoki nie przyciągną nowych widzów i chętnych. Race Director musi to zaakceptować, jeśli chce odchodzić w glorii na emeryturę, jak Hofer. który już z jednego dołka zainteresowania - skoki wyciągnął.

  • acka profesor
    @Kolos

    Właśnie o tym pisałem: profesjonalizmu przybywa - zainteresowania ubywa. Kiedyś było bardziej przaśnie, za to bardziej swojsko i przytulnie na widzów. Na starych filmach sprzed kilkudziesięciu lat widać, że skoczkowie w strojach do wycieczek górskich, na praktycznie nieprzeratrakowanych zeskokach, lądują tam, gdzie miejsce zostawił im szpaler widzów. Żadnych barierek, banerów reklamowych, przeliczników, przepuszczalności kombinezonów, oprotestowywanych wiązań, butów. Telewizja na pewnym etapie uratowała oglądalność, ale i teraz to już przestaje być argumentem. Jest kilka miejsc: Zakopane, Wisła, Planica, skocznie austriackie i niemieckie, gdzie jeszcze można liczyć na widzów. W Polsce mamy tradycję przychodzenia na skoki jeszcze sprzed Małyszomanii - sam pamiętam z dzieciństwa. Niemcy też to lubią w miarę, u Słoweńców to sport narodowy. Austriacy traktują skoki bardzo poważnie - jako współsport narodowy razem z alpejskim.. Ale u Norwegów, którzy skoki wynaleźli - 100 tysięcy ludzi na Holmenkollen to już prahistoria. Frekwencję robią Polacy. Norwegów interesują biegi i zjazdy, gdzie koszą medale, ale i wszyscy to uprawiają amatorsko. Skoki- nuda. Gdzie indziej też. Koszty budowy skoczni, koszty sprzętu urosły pod niebiosa, ale szans na rozwój nie ma. Jaka składana skocznia na Maracanie - gdy zniknęli np. Holendrzy, którzy kiedyś czasem nawet wystawili drużynę. Był Bokloev - i skoki w Szwecji padły. Spektakularny upadek Finów oglądaliśmy naocznie. Rumuni, drepczą w miejscu. To samo Kazachstan i Korea. Pojawiło się 2 Turków i trochę Chińczyków, nic to nie wniosło. samotny francuski zwycięzca wreszcie wychował jednego następcę. W Szwajcarii Velta ma 4 na krzyż. Pozazdrościć Japończykom masy zawodów lokalnych - ale to nie przekłada się na jakośc poza Japonią. Gruzini moga sobie tylko poglądać stare filmiki z Kobą Czakadze. Jakiś Hiszpan, Argentyńczyk, Timorczyk - będzie zjeżdżał czy biegał, ale nie skakał. nawet Jamajczycy kiedyś woleli zorganizować sobie moduł bobslejowy, niż narty skokowe - gdyż to ich bardziej zakręciło, niż skakanie.

  • Arturion profesor

    Czyli uważamy, że Kamil powinien pojechać na MŚ!
    Patrzcie tutaj Thurn i Małysz! :-)
    Prosimy o szybkie podanie składu z Kamilem!

  • fraki doświadczony

    To jest straszne opowiadać takie banialuki, każdy jest typem zwycięzcy, bo każdy wie, co chce osiągnąć. "Wiemy, na co Go stać"- nie, mam wrażenie, że kompletnie nie macie pojęcia, jak niski jest poziom Kamila i reszty polskich skoczków. Może te banialuki są dla Sponsorów, ale przecież nie dla kibiców.

  • Kolos profesor
    @acka

    To jiestwty cena rozwoju. Im. Nowocześniej, tymniej dostępnie dla mas. Różne były powody kiedyś wysypu skoczni a dziś raczej ich likwidacji. Zmieniają się ludzie, zasady, wszyscy się wszystkiego boją. Kiedyś budowali skocznkę drewnianą w Sudetach, ale Profejsnalna na której skali na MŚ też była drewniana i nie aż tak o wiele większa.

    To cena postępu. Mimo to aż w tak czarnych barwach skoków nie widzę. Kolorytu dawnego już nie ma, ale to nie znaczy, że jest jakoś bardzo gorzej.

    Akurat wczoraj oglądałem spory fragment z konkursu TCS 89/90 z Oberstodorfu. Dziś większy profesjonalizm mamy na tych MŚ juniorów, o ile nie na krajowych zawodach niż wtedy na TCS. Czasy się zmieniają. Czy na gorsze? Nie we wszystkim.

  • acka profesor

    Dla mnie przygnębiającym symbolem dzisiejszego stanu skoków były piątkowe streamy z MŚJ w Lake Placid. Wyglądało to, jakby na stary tor skatingowy na uboczu, ku zaskoczeniu wszystkich, czyli jednego stróża, nagle przyszła grupka nastolatków pod opieka wujków i cioć - chcąc pojeździć. Samotny, nudzący się dozorca dał im klucze z komentarzem - tu już od dawna nikt nie zagląda, nie wiem, po co mnie tu jeszcze trzymają, ale chcecie się pobawić, to się bawcie. Wiatr hula, gdzieniegdzie przemykają jakieś samotne postacie, ciemne chmury zaciągnęły. Atmosfera horroru na odludziu. "Lśnienie 2.0". Dobrze, że ktoś te zabawy starszych dzieci dla swoich paru: kolegów, trenerów, serwismenów, chce jeszcze opłacać.

  • acka profesor
    @Kolos

    Porównania kosztów użyłem dlatego, że 100 lat temu, 50 lat temu, przy dużo niższych kosztach budowy obiektów technicznie prościutkich, dużo krótszym metrażu skoków, pokracznych w porównaniu z dzisiejszym stylów latania, okazjonalnych transmisji telewizyjnych - skoki były dużo popularniejsze, niż dziś. Skoczni było dużo więcej. Przed wojną w samych Górach Sowich Niemcy mieli 3 skocznie. Dziś w całych Sudetach nie ma gdzie skakać. Kiedyś nawet na lokalne zawody na lokalnych skoczniach, nawet tam, gdzie dziś już nikt nie skacze - przychodziły tłumy. Dziś nawet na PŚ w coraz większej liczbie lokalizacji wśród widzów zaczynają dominować - członkowie samych ekip skokowych. Choć lata się pięknie, daleko, w nowoczesnych kombinezonach i butach, a nie dresach, pulowerkach, pionierkach z wyżłobieniami na wiązania i czapeczkach z pomponem. Na budowę, przebudowę, roczne utrzymanie skoczni- idą miliony euro czy dolarów, nie śmieszne, jak kiedyś, sumy. Skoki osiągnęły szczyt technologiczny i finansowy- i dół, gdy chodzi o liczbę chętnych do zawodniczego skakania i chętnych do oglądania. poza paroma miejscami i pewnymi imprezami cyklicznymi. To jest "paradoks skoków narciarskich", Dlatego jest, jak jest, i nie wiadomo, jak będzie. Na razie jest więcej przesłanek, że skoki będą się zwijać w kierunku punktu zaniku, niż rozwijać. I nie miejmy wygórowanych oczekiwań. Cieszmy się oglądaniem tych, co jeszcze skaczą, bo takich wiernych widzów, jak my, jest coraz mniej. I musimy przecierpieć wszystkie związkowe zawirowania, grymasy zawodników, zabawy belkami i przelicznikami, kombinezonami, safety first i składaną skocznię na Maracanie. Tam, gdzie biznes się zwija, zaczynają się nerwowe ruchy, dziwne zachowania, absurdalne pomysły - gdyż światek mały, przyszłość niepewna, rynek pracy wąziutki, konieczność przekwalifikowania się na coś zupełnie odmiennego -wysoka.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    W zasadzie Norwedzy to samo... Niemcy może słabną, ale jak przychodzi drużynówka to zawsze skaczą jakoś ponad stan. Tak więc medal Niemców też by mnie nie zdziwił.

  • Kolos profesor
    @acka

    Już nie mówiąc, że 100 lat temu budowano zdecydowanie mniejszy obiekt, mniejszą skocznię od obecnych które się buduje.

  • Pavel profesor
    @dervish

    Nie wiem skąd wniosek, że Słowenia to murowany faworyt do podium. Tam dosłownie każdy prócz Laniska może klepnąć spektakularną bulę, w PŚ każdy z nich przeplata skoki wybitne z żałosnymi.

  • Kolos profesor
    @acka

    Nie wiem, czy można porównywać budowę skoczni 100 lat temu i obecnie. To już absolutnie inne konstrukcje z innych materiałów. Inne wymogi FIS, budowlane, normy itp. Tańsza była robocizna itd.

    No i Austriacy nie są jedyni i systemowy i. Norwedzy, Słoweńcy też mimo różnych kryzysów. Tym bardziej Niemcy, choć ciekawe jak ich obecna zapaść nie tylko kadry A i zaplecza przełoży się na przyszłość... Niemcy też mieli już kryzys, choćby w okolicach lat 2004-2006, po końcu kariery Hannavalda i regresie potężnym Schmitta.

  • dervish profesor
    @acka

    Trochę upraszczasz bo jeśli chodzi o medale drużynowe to mamy 3 żelaznych faworytów: AUT,SLO i NOR i jeżeli którejś z tych nacji zabraknie na podium to będzie ogromna sensacja.

  • Tomek88 profesor

    Patrząc na Sapporo zasłużył na wyjazd do Trondheim. Powinien tam jechać a na miejscu po treningach okaże się kto wystąpi w jednych i drugich zawodach.

    Co do głosów podmiany Wolnego na Kota, no moim zdaniem jednak nie, chociaż z tą skocznią normalną to prawda, tam Kot miałby dużo większe szanse na dobry wynik. Maciek jest na fali wznoszącej, zaliczył niezły weekend w Sapporo ale szału jednak nie było. Wolny mimo nierównej formy i skakania w kratkę zrobił już ponad 100 punktów w PŚ. Kot ma ich jedynie 13. Gdyby Maciek skończył tu dwa razy w pobliżu top 10 rozmowa byłaby pewnie inna ale tak to Kuba bardziej zasłużył. Kot trochę za późno odpalił, gdyby punktował w Wiśle w grudniu, pewnie by trochę pojeździł na zawody i rozmowa mogłaby być inna

  • muszek59 bywalec

    Pozdrawiam wszystkich-kometujących

  • acka profesor
    @dervish

    Na chwilę obecną drużyna to Wąsek i...... tu można wpisywać dowolne nazwiska, choćby z rzutu kostką. Nikt, łącznie ze Stochem, wieczorem 16 lutego niczego nie gwarantuje. Nic nie jest pewne, nie tylko u nas. Taki Ryoyu u Amerykanów potrafi przegrać kwalifikacje, a za tydzień u siebie 2 razy rozjechać wszystkich. Liczy się dziś skocznia i dyspozycja dnia. Systemowo w skokach pozostała tylko jedna nacja - Austriacy. Reszta to przypadek, paręnaście nazwisk i dyspozycja chwili. Chyba nigdy w 200-letniej historii skoki narciarskie nie były w takiej niszy, na granicy czarnej zadnicy. Gdy koszty idą w miliony euro, dolarów - głównie obiektów. 100 lat temu skocznię na Krokwi wybudowano za 20 tysięcy złotych - to było 200 pensji pisarza gminy. Jeśli dziś na modernizację Ironwood stan daje 20 milionów dolarów, i to wciąż za mało. Czyli nie 200 a 10 000 miesięcznych pensji urzędnika hrabstwa - to o czym my mówimy?

  • Mucha125 profesor
    @dervish

    Najważniejsze by wybierać tych co najlepiej w treningach skakali. Stocha pewnie doślą do składu. Stąd teraz byle by wybierał fair wobec zawodników. Czyli sumarycznie najgorzej ktoś skakał na treningach jest odrzucany z zawodów.

  • Mucha125 profesor
    @acka

    Ja bym się bardziej o swiat skoków martwił bo serio szykuje się powazny kryzys przez zmiany Włocha

  • Arturion profesor
    @acka

    Nie przyjmuję do wiadomości, bo tak nie jest.
    Jest chwilowy kryzys.

  • acka profesor

    A w ogóle - może pora jako kibice, przyjąć do wiadomości fakt, że polskie skoki w tym momencie - to zombie. Niby się rusza, ale właściwie - trup. I każdą wyraźniejszą, choćby chwilową, oznakę życia - przyjmujemy za dobrą monetę. Obojętnie, kto prezesuje, dyrektoruje skokom, trenuje kadry od A do Z plus bazy, juniorzy, dzieci...

  • dervish profesor
    @acka

    Druzyny bardziej nie ma bez Stocha niż ze Stochem.
    Patrząc na to w ostatnich tygodniach co wyczyniali ewentualni kandydaci do tej drużyny tacy jak Żyła i Wolny czy nawet Zniszczoł to Stoch po tym co pokazał w Sapporo może być tylko wzmocnieniem.

    Po Lake Placid to w zasadzie do druzyny nadaja się tylko Wasek i Kubacki. Reszta ekipy to wielka niewiadoma raczej negatywna niż pozytywna. Stoch na tę chwile na tle tej reszty jawi się jako ostoja stabilnosci i solidności.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl