Okiem Samozwańczego Autorytetu: Wielbłąd

  • 2025-02-18 20:42

Mistrzostwa Świata w Trondheim bez Kamila Stocha! Internet zapłonął! Zamieszki w Zębie! Protest kibiców przed siedzibą PZN w Krakowie! Strajk generalny pracowników Atlasu i Blachotrapezu! Prezydent Duda przerwał zagraniczną wizytę i pośpiesznie wraca do kraju, by wyglosić orędzie! Krach na giełdach całego świata! Armaty pod Pokrowskiem zamilkły! No dobra, trochę przesadziłem. Ale też jest ciekawie.

Najwybitniejszy i najbardziej utytułowany polski skoczek poza składem na imprezę sezonu. To, że Kamil Stoch jest najwybitniejszy i najbardziej utytułowany, to nie moja opinia, tylko opinia Adama  Małysza, jedynego skoczka, który spokojnie mógłby o to miano ze Stochem rywalizować. A skoro on sam tak mówił, to kim ja jestem, żeby się spierać z Adamem Małyszem? Trudno się dziwić, że ta wiadomość poruszyła kibiców, dziennikarzy i kibiców. A że decyzja jest co najmniej kontrowersyjna, to poruszyła tym bardziej. Różne rzeczy już przeczytaliśmy i usłyszeliśmy. Na przykład niektórzy dziennikarze uważają, że to decyzja, za którą trener powinien zostać dyscyplinarnie zwolniony. Ja aż tak radykalny w opinii nie jestem, ale na spokojnie wyjaśnię dlaczego ta decyzja jest nie do obrony, a jej umotywowanie absurdalne. Jedna z najbardziej znanych i charakterystycznych wpadek językowych w polskim komentarzu sportowym brzmi "To nie był błąd, to był wielbłąd obrońcy". Parafrazując - to był wielbłąd trenera.

"Powodem, dla którego zabieramy pięciu zawodników, jest to, że sztab trenerski chce stworzyć atmosferę pracy bez nadmiernej rywalizacji wewnętrznej" - poinformował opinię publiczną trener Thurnbichler. Pojawiły się spekulacje, że to była decyzja prezesa, czy też zarządu PZN, ale wobec powyższych słów można je uznać za błędne. Thurnbichler wziął publicznie tę decyzję na siebie, względnie podzielił się odpowiedzialnością z Maciejem Maciusiakiem. Ale to on jest szefem, a Maciusiak asystentem. Zatem nie ma sensu ani powodu rozliczać tej z tej decyzji nikogo poza nim samym. Jeśli nawet to rozwiązanie ktoś mu suflował, trener przedstawił jej jako swoje. A trener kadry narodowej po pierwsze decyzje kadrowe powinien podejmować samodzielnie a po drugie - nie powinien brać na swoje barki cudzych błędów. To, że była to autonomiczna decyzja Austriaka, potwierdził również związek ustami członka zarządu - Rafała Kota. Albo uważamy, że żyjemy w świecie, gdzie wszyscy nas okłamują, albo uważamy, że jednak pewne zasady obowiązują i gdy poważni ludzi na poważnych stanowiskach coś stwierdzają, to przyjmujemy to za dobrą monetę. No chyba, że fakty świadczą o czymś przeciwnym, niż słowa. Tu mamy do czynienia tylko z domysłami, które nie są niczym poparte. A więc wielbłąd trenera. 

 

Najpierw rzućmy okiem na nasze drużyny na poprzednie mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym:

Liberec 2009 - (Adam Małysz broni tytułu Sapporo) - jedziemy w sześciu.
Falun 2015 - (Kamil Stoch broni tytułu z Val di Fiemme) - jedziemy w sześciu.
Lahti 2017 - (nikt nie broni tytułu, możemy wystawić tylko 4 skoczków!) - jedziemy w sześciu.
Oberstdorf 2021 - (Dawid Kubacki broni tytułu z Seefeld) - jedziemy w sześciu.
Planica 2023 - (Piotr Żyła broni tytułu z Oberstdorfu) - jedziemy w pięciu.

Jak widać, od 2009 roku niemal zawsze, gdy na choć jednej skoczni mogliśmy wystawić pięciu zawodników, braliśmy sześciu. A gdy mogliśmy czterech - braliśmy pięciu. Po prostu zabieranie rezerwowego zawodnika jest standardem. Choroba, kontuzja, jakiś wypadek losowy. Nie tylko w polskiej ekipie, tak samo postępują inni - Niemcy, Norwegowie, Austriacy - wszyscy, którzy się liczą, a nawet ci, którzy niespecjalnie się liczą. Co więcej, w 2017 roku do Lahti, gdzie żaden z Polaków nie bronił żadnego tytułu, też zabraliśmy sześciu skoczków. Podobnie zresztą na przykład zrobili Czesi w 2009, gdy mieli u siebie mistrzostwa w Libercu. Nikt tytułu nie bronił, mogli wystawić w obu konkursach czterech, do mistrzostw zgłosili sześciu. Ba, w Planicy w 2023 roku było sześciu Kazachów. Owszem, my do Val di Fiemme w 2003 czy Oberstdorfu w 2005 zabraliśmy tylko pięciu, bez rezerwowego na jeden z konkursów. Ale to były dawne czasy i mieliśmy wtedy tylko Małysza i garść statystów. Mocne ekipy, który miały limit 5, na przykład Niemcy - też zabierali w takim przypadku sześciu.

Zatem decyzja o zabraniu tylko pięciu zawodników jest nietypowa, niestandardowa, rzadka. Nie jest zupełnie wyjątkowa. We wspomnianym Libercu kwotę pięciu na dużej skoczni mogli wystawić Szwajcarzy, gdyż Simon Ammann bronił złotego medalu z Sapporo. A oni w ogóle wysłali na mistrzostwa tylko dwóch skoczków. I dobrze, że z Ammannem wysłali Küttela, bo im tam kolejne złoto zdobył. Ale oni po prostu w tamtym sezonie mieli w kadrze narodowej tylko tych dwóch skoczków. Jedynym poza Ammannem i Küttelem Szwajcarem, który przed Libercem został wystawiony do jakiegokolwiek konkursu powyżej pucharu kontynentalnego, był Antoine Guignard, który dwa razy odpadł w kwalifikacjach w Engelbergu. Była to więc sytuacja ekstremalna.

Chyba nie trzeba się specjalne rozwodzić nad korzyścią płynącą z dodatkowego miejsca na mistrzostwa. Bez względu na prezentowaną przez zawodników formę. Skoki to taki sport, że nigdy nie wiadomo, kto nagle odpali, kto będzie miał dzień konia. A kto złapie kontuzję, albo choróbsko. Nam już się przecież przydarzyło wstawiać na imprezach medalowych skoczków chorych, skaczących na lekach. 

Jeśli Wam się wydawało, że zabranie tylko pięciu zawodników na imprezę sezonu, jest decyzją niemądrą, to posłuchajcie uważnie uzasadnienia: "Powodem, dla którego zabieramy pięciu zawodników, jest to, że sztab trenerski chce stworzyć atmosferę pracy bez nadmiernej rywalizacji wewnętrznej. Poziom stresu na tak dużej imprezie i tak jest już wystarczająco wysoki" - powiedział trener Thurnbichler. Celowo napisałem "powiedział", a nie "wytłumaczył", ani "wyjaśnił", bo trener niczego nie wytłumaczył, ani nie wyjaśnił. Czy ktoś kupuje argument o "nadmiernej rywalizacji wewnętrznej" która miałaby kogoś zestresować? Kogo? Starych weteranów, którzy jadą na swoje któreś już tam mistrzostwa? W dodatku od dekady jeżdżący w tym samym składzie, bo przecież układ Stoch - Kubacki - Żyła jeździł zawsze od Val di Fiemme w 2013? A Stoch z Żyłą byli tez razem w Oslo w 2011 i w Sapporo w 2007? Zniszczoł był z nimi w Falun i Planicy. Wolny w Seefeld. A Wąsek w Planicy. No cóż. Jak wspominałem - z zasady zakładam, że ludzie mówią prawdę. Ale są takie wypowiedzi, które trzymają się kupy, albo się jej nie trzymają. Ta się trzyma, jakbyśmy lepili z surowego ryżu.

[No tak, ale po co brać na szóstego skoczka, który nie prezentuje przyzwoitego poziomu sportowego? Na co nam na mistrzostwach taki rezerwowy, co to skacze nieregularnie, najwyżej tej zimy doskoczył do 16. miejsca i uciułał marne 88 punktów? No cóż, spytajcie samego Thomasa Thurnbichlera z 2023 roku. On wziął na szóstego wspomnianego już Jana Habdasa, który miał wtedy uciułane 24 punkty. Zdobyte w dwóch konkursach, w których punktował - u siebie, na Wielkiej Krokwi, oraz w Rasnovie, podczas konkursu, który obsadą przypominał raczej zawody pucharu kontynentalnego, niż świata. Pozostałe 8 występów - bo startował jeszcze mniej regularnie, niż Stoch, to sześć skoków w pierwszych seriach i dwukrotne odpadnięcie w kwalifikacjach. Tak więc decyzja, by zabrać tylko pięciu skoczków, jest niekorzystna, nietypowa i niekonsekwentna z punktu widzenia samego Thurnbichlera.]*

AKTUALIZACJA:

Zwrócono mi uwagę, że Jan Habdas nie został powołany w 2023 roku do Planicy. Jan Habdas figuruje jako zawodnik będący częścią polskiej drużyny w polskiej wersji wikipedii o Mistrzostwach Świata w Planicy [LINK], a także na liście wyników treningów na stronie FIS [LINK], z 1 marca 2023, jednakże z adnotacją, że nie wystartował. Nie ma go z kolei w artykułach ogłaszających skład na tę imprezę. I na pewno startował na zawodach Pucharu Kontynentalnego w Iron Mountain w USA w dniach 3-4 marca 2023. Pisząc powyższy akapit byłem przekonany, na podstawie źródeł, na które się powyżej powołuję, że Jan Habdas znalazł się w składzie na Mistrzostwa Świata. Jednak to pomyłka organizatorów, która wynikała z tego, że Jan Habdas został zgłoszony wstępnie, gdy Dawid Kubacki zmagał się z kontuzją pleców. Najmocniej przepraszam za wprowadzenie czytelników w błąd. Kierowałem się dostępną mi wiedzą i umieszczam do tej wiedzy stosowne odnośniki. Uznałem, że bardziej elegancko i uczciwie będzie zamieścić stosowne wyjaśnienia, niż kasować akapit, który został już przecież przeczytany i skomentowany przez kilka osób. 

Gdybyśmy faktycznie mogli wystawić tylko czterech, gdybyśmy byli biednym związkiem, dla którego wysłanie sześciu zawodników to problem finansowy, to zapewne decyzja o zabraniu pięciu by się obroniła. Choć w 2017 do Lahti Stefan Horngacher zabrał sześciu skoczków, mając w obu konkursach do obsadzenia tylko po 4 miejsca. Tam to dopiero była wewnętrzna rywalizacja, bo odstrzelić trzeba było za każdym razem po dwóch.

Gdyby Kamil Stoch był faktycznie w formie wyraźnie słabszej, niż pozostali zawodnicy, być może kontrowersje byłyby mniejsze. Ale przecież tak nie jest. Jak pisałem w swoich felietonach, mamy nieustanny kontredans. Tylko Paweł Wąsek prezentuje formę wyraźnie wyższą od kolegów i bardzo rzadko komuś innemu udaje się zająć wyższe od niego miejsce w jakimś konkursie. Akurat udało się to Kamilowi Stochowi w Sapporo. A Sapporo, wedle słów trenera miało być przecież ostatnim sprawdzianem przed Trondheim. Wielu (mnie włączając) uważało, że to bezpośrednia rywalizacja o szóste miejsce między Stochem a Kotem. A okazało się, że nie. Jeśli o nominacjach zdecydowała nie forma z ostatnich kilku tygodni (a chyba  byłoby to najrozsądniejsze podejście), ale z całego sezonu, to najbardziej miarodajnym czynnikiem byłaby średnia punktów na konkurs. Jak ona wygląda? 

Tu Kamil Stoch jest czwarty. Ale trener wybrał inne kryteria. Po pierwsze - liczba ogólnie zdobytych punktów. No niby jasny, oczywisty, i najbardziej naturalny faktor. Niby. Miałby sens, gdyby różnice między zawodnikami były wyraźne i gdyby ci zawodnicy mieli po tyle samo konkursów za pasem. Ale tak nie jest. Tym bardziej, że system punktowania premiuje zawodników, którzy zajęli co najmniej 15 miejsce. Wtedy każde jedno miejsce wyżej, to przyrost o kilka, a potem kilkanaście a potem dwadzieścia punktów. A nasi zawodnicy właśnie głównie kręcili się w trzeciej, lub drugiej dziesiątce. Wystarczy jeden dobry konkurs - a to mocniej podwieje mi, a to dmuchnie w plecy innym, i już można zająć miejsce w pierwszej dziesiątce. I natrzaskać punktów. A że kolega w trzech innych konkursach był lepszy? 

Drugie kryterium - najwyższe miejsce zajęte w poszczególnym konkursie. Znów - niby sensownie. No bo na mistrzostwach walczymy o medale. Lepiej wziąć skoczka, który ma szansę oddać jeden czy dwa skoki na czołówkę, bo a nuż odpali właśnie w konkursie na medal? Co z tego, że ktoś stabilnie jest koło 15 miejsca, za taką stabilność medali nie dają. A Ty bracie skacz czasem na bulę, ale czasem w okolice podium to cię weźmiemy. No niby logicznie. Tylko co, jeśli dany skoczek zajął to najwyższe miejsce w kuriozalnym, wypaczonym przez szalejący wiatr konkursie? Średnia punktów na konkurs jest jednak bardziej wymiernym wskaźnikiem.

Dlaczego zatem trener wybrał takie kryteria, a nie najuczciwsze? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi... Było kiedyś takie powiedzenie o dobieraniu argumentów pod tezę  i chodziły też plotki o mechanizmie ustawiania przetargów pod konkretną firmę...

Słyszałem takie argumenty, że skoczka nie powinno się zabierać na imprezę za zasługi. Oczywiście można mieć taką opinię. Tylko że tu też mamy problem. Najmniej punktów uzbierał Piotr Żyła. I on ma też najniższe swoje miejsce najwyższe, że tak pokaleczę piękną polszczyznę. Ale jedzie, bo to on broni tytułu, to on ma "dziką kartę", to on jest tym piątym, którego możemy wystawić do konkursu na skoczni normalnej. No to przepraszam, co to jest, jak nie zabieranie skoczka za zasługi? I to zabieranie za zasługi, to nie jest nawet jakieś widzimisię tego czy innego trenera. Jak wskazuje nam wyraźnie FIS, zabieranie kogoś za zasługi jest zgodnie z duchem skoków narciarskich. Jest tak wpisane w ich DNA, że zostało usankcjonowane specjalnym przepisem. Gdyby jeszcze FIS ustanowiła taki przepis, że dodatkowe miejsce przysługuje krajowi, to można by się spierać o motywację. Ale ono przysługuje imiennie. FIS mówi - "Możecie wystawić dodatkowego skoczka, pod warunkiem, że to mistrz sprzed dwóch lat, bez względu na to, w jakiej jest formie. Może skakać na drugą serię w FIScupach, ale jak go chcecie wystawić, to wystawiajcie. Lepszego zamiast niego? O nie, nie. To nie przejdzie." Oto zabieranie kogoś za zasługi na pełnej.

I wiecie co? Ja tam uważam, że można zabierać za zasługi. Być może nie wtedy, gdyby za zasługi pojechał ktoś, kto odebrałby tym samym miejsce faktycznie komuś wyraźnie lepszemu. Albo utalentowanemu juniorowi, który powinien się oskakiwać na dużych imprezach. Ale przecież to zupełnie nie ta bajka. Do Trondheim nie poleci skoczek, który mógłby polecieć jako szósty i zupełnie nikogo by to nie skrzywdziło i nie odebrałało by to Polsce żadnej szansy. Tam nie poleci skoczek, który jest nie tylko zdecydowanie lepszy od całej reszty, która zostanie w kraju, ale w zasadzie minimalnie lepszy od jednego, lub nawet dwóch takich, co tam lecą - zależy od tego, jakie kryterium przyjmiemy. Wysłanie Stocha do Trondheim byłoby tylko wzmocnieniem naszego potencjału i poszerzeniem manewru. Kto wie, czy po treningach nie byłby tam drugim najlepszym Polakiem. W końcu na Granasen wygrał dwa konkursy. Więc chyba ta skocznia mu leży. A na pewno go nie uwiera.

Słyszałem argumenty, że brak startu Stocha to żadna strata. Że my tam nie jedziemy po medale i w ogóle po żadne dobre wyniki. I Stoch też pojechałby po to siedemnaste miejsce. Więc niech siedzi w domu. No niby tak. Ale w takim razie po co jedzie tam reszta? Wysłać Wąska i tyle. Albo nawet i jego nie wysyłać. Jakie ma szanse z Austriakami, Forfangiem i Kobayashim? Ile razy stał tej zimy na podium? Idąc tym tokiem rozumowania, po co do konkursu zgłasza się kilkudziesięciu skoczków a kwalifikacje ograniczają ich liczbę do 50? Po co na konkursy jeżdżą Francuzi, Włosi, Finowie, Turcy, Bułgar czy Estończyk? Niech jedzie pięciu albo sześciu, co ma szanse na medale. Konkurs w siedem minut, kwiatek, blaszka, fotka i do domu.

Nie proszę państwa. Sportowcy nas reprezentują, ale mają też marzenia i ambicje. Są też pewne zasady. Trenerzy kadr narodowych powinni kierować się jasnymi, przejrzystymi i uczciwymi kryteriami. Po dzisiejszej decyzji mam poważne wątpliwości, czy takimi kryteriami się kierowano.

Nie lubię zaglądać ludziom w motywacje. Nie jestem wróżką, ani psychologiem i nie lubię oskarżać innych o niskie instynkty, nie dysponując dowodami. Nie przyłączę się zatem do chóru tych, którzy uważają, że decyzja trenera jest podyktowana osobistą niechęcią, lub że Thurnbichler zemścił się w ten sposób na Kamilu Stochu za votum nieufności i stworzenie własnego sztabu z Michalem Doležalem na czele. Chcę wierzyć w jego dobre intencje i uczciwość. Ale jasno i wyraźnie podkreślam - ta decyzja nie jest ani mądra, ani sprawiedliwa, ani korzystna dla polskich skoków narciarskich. A Thomas Thurnbichler nie jest managerem swojego prywatnego klubu sportowego. Jest trenerem polskiej reprezentacji narodowej i dobro polskiego sportu powinno być dla niego obowiązującym modus operandi.

***
Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nieczytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach.

P.S. Kochani, nie karmcie mi tu trolli. Ja też się będę starał.

Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (12406) komentarze: (100)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Arturion profesor
    @Julixx05

    Od początku powinno być ustalone, że jedzie sześciu. Przy tak wyrównanym poziomie zawsze ktoś może się czuć pokrzywdzony.

  • Julixx05 weteran

    Uważam, że powinien być przed mistrzostwami oficjalny sprawdzian w Zakopane lub Wiśle. Który w pięciu albo nawet więcej skokach wyłoniłby najsłabszego skoczka. Na tym sprawdzianie by byli oczywiście Zniszczoł, Żyła, Kubacki, Wolny i Stoch, najsłabszy nie jedzie. Jeśli miało jechać pięciu to tak by było najsprawiedliwiej. Poza tym to fakt, że Stoch skakał na około 20 miejsce +/- i się poprawił w 2 konkursie. To daje sygnały, że możliwe by był numerem nawet 2-3 na mistrzostwach

  • Arturion profesor
    @Marmi

    Uczciwiej by było, gdyby TT korzystając z futbolowych wzorów powiedział po prostu: - Kamil nie jedzie, bo mi nie pasuje do koncepcji. ;-)

  • Marmi początkujący
    @Arturion

    Wtedy w konkursie na normalnej wystartuje czterech, o medale nie walczymy (z wyjątkiem ewentualnie Wąska). Nie wykorzystujemy w takim przypadku "Żyłowego" bonusu.
    Zgadzam się natomiast z tezą, że można było wyznaczyć Stocha jako rezerwowego. Rozumiem, że wtedy skoczek wie iż może zostać powołany i musi się stawić, jest więc "w pogotowiu" i w razie potrzeby do dyspozycji, takie to ma znaczenie.
    Nie wiem natomiast, czy ma to znaczenie formalne. To znaczy, czy taki rezerwowy musi zostać zgłoszony wcześniej do treningów. Podobno można do każdego treningu zgłosić 6 skoczków, prawdopodobnie dowolnych, w takim przypadku można byłoby zgłosić Stocha do treningów następnego dnia, gdyby komuś się coś stało czy nawet do kwalifikacji.
    Do tego przydałaby się rola rezerwowego, ale chyba nie jest to konieczne.
    Ciekawy był też wywiad z Fortuną w tym kontekście, który także ma swój punkt widzenia, czyli treningi po 10 skoków dziennie i kilka dni. Na zakończenie jeśli Stoch byłby drugi (już nie mówiąc o pierwszym) powołanie dla niego, czy to dodatkowo czy to zamiast najsłabszego. To jest oczywiście ścieżka, którą sam miał przed Sapporo, więc bazuje na własnych doświadczeniach. Ale nie jest z kadrą ani na bieżąco z metodami itd. no i zburzyłoby to koncepcję trenera.
    Ja oczywiście, żeby nie było, nie wykluczam scenariusza, że Stoch został odrzucony w zemście za opuszczenie kadry i brak zaufania. Uważam zaś, że nie ma na to dowodów a tłumaczenie trenera po prostu trzyma się kupy.

  • Arturion profesor
    @Marmi

    A w przypadku kontuzji któregoś?
    Mógł powołać Kamila wprost do Trondheim, a nie na zgrupowanie.

  • Marmi początkujący

    Teza o wysłaniu pięciu zamiast sześciu jest jak najbardziej do obrony tylko wy tego nie rozumiecie czy też nie przyjmujecie do wiadomości, nic na to nie poradzę. Thurnbichler wyjaśnił to w wywiadzie. Począwszy od ogłoszenia składu do konkursu na skoczni normalnej, czyli blisko 2 tygodnie skoczkowie mogą pracować i testować rozwiązania z trenerem bez presji wynikowej (w sensie wybrania do konkursu na MŚ). Trener uznał to za na tyle ważne, żeby tak zrobić, koniec kropka.
    Trener ma pomysł na to, co może pomóc i to chce zrealizować. Dla mnie to proste jak konstrukcja cepa. Może się oczywiście mylić i za to będzie rozliczany później. Przy czym jeśli to nie pomoże to też nie znaczy, że na pewno zrobił źle, po prostu chwycił się tej szansy, można przyjąć że wiele innych sposobów już wypróbował i w tym właśnie szansę widzi. Choć ma kontrakt także na przyszły sezon i wygląda na to, że się nie zwolni sam.
    Ciekawe pytanie było na koniec tego wywiadu, w stylu czy ma wciąż tyle ognia i zapału do pracy mimo, że tyle się dzieje ostatnio wokół skoków. Odpowiedział, że trzeba będzie zrobić więcej, żeby go od tego odwieść :)
    Znaczy, że uważa iż nie ułatwia mu się pracy oględnie pisząc, ale pomimo przeciwności nadal chce pracować z naszą kadrą.
    Stawiam więc dolary przeciw orzechom, że po MŚ czy sezonie z pracy nie zrezygnuje niezależnie od wyników.
    Czy zwolni go Małysz? Tu już bym nic nie stawiał, ale jeśli miałbym zgadnąć to myślę, że nie. Zakładając, że skoczkowie do końca sezonu będą skakać jak do tej pory (a nie np. dużo gorzej).

  • Bernat__Sola profesor
    @ren1143

    Jak już ktoś pisał, być może on już wie, że zostanie zwolniony. I w takim wypadku wcale nie musi działać dla dobra drużyny.

    "dlatego mam silne przekonanie, że czynnik sportowy nie jest zdecydowanie najważniejszy przy tej nominacji."
    I, jak rozumiem, podoba Ci się to? No widzisz, tu się różnimy - ja tam wolę, żeby jeździli najlepsi na skoczni, nie najlepsi w robieniu atmosfery. Nie obchodzi mnie, "ile kosztuje jego punkt". Tzn. może i obchodzi, ale nie w kontekście tego, czy Stoch powinien pojechać na imprezę mistrzowską.

  • Arturion profesor
    @TheDriger

    'W naszym przypadku mamy Wąska + 5ciu równych sobie zawodników. "
    I w dodatku ten odrzucony w ostatnich konkursach przed MŚ wypadł nie gorzej (a raz lepiej) od tego najlepszego. :-)

  • TheDriger weteran
    @Marmi

    Jest nie do obrony. Byłaby do obrony jakby była pewna, żelazna piątka w drużynie, a jako szósty miałby jechać zawodnik taka zapchajdziura, która i tak odstaje od reszty (co ma miejsce w Słowenii i u nich rzeczywiście powoływanie 6 zawodników nie miało sensu).
    W naszym przypadku mamy Wąska + 5ciu równych sobie zawodników. Nigdy nie wiadomo kto będzie lepiej skakał w Trondheim na NH, a kto na LH. Więc jedyną opcją w tej sytuacji, jest wybór na podstawie treningów na miejscu.
    A Thurn nie dość, że utrudnił sobie sytuację, to jeszcze akurat wyciął z tych 5ciu równych skoczków najwybitniejszego skoczka w naszym kraju, który trenuje z innym trenerem. Skoczka, który ma najwięcej kibiców i najwieksza wartość marketingową. Naraził swoich zawodników na niepotrzebną dramę. Jednym słowem nie do obrony.

  • Arturion profesor
    @Marmi

    "Pytanie czy Wolny tam jest zasłużenie i tutaj zarówno średnia na konkurs jak i ostatnie wyniki świadczą na rzecz Stocha,"
    Właśnie dlatego powinno być sześciu. Argumenty trenera mnie nie przekonują, bo nie wiadomo w jakiej formie zawodnicy będą w czasie mistrzostw. Świadome zawężanie sobie pola manewru jest niezbyty mądre.
    A potraktowanie w taki sposób Kamila, jest dla mnie nie tylko niemądre, ale i przykre. Oznacza brak szacunku. Dla zawodnika i fanów skoków w Polsce.
    Ale gdyby nawet nie o Kamila szło, to tłumaczenia trenera są słabe.
    No i - kolejny raz napiszę - niby chciał spokoju, wywołał orkan.

  • Introverder profesor
    -

    Jak dla mnie trener najbardziej wkopał się absurdalnym czy wręcz idiotycznym (choć cisną mi się tu na usta mocniejsze słowa) stwierdzeniem: "Powodem, dla którego zabieramy pięciu zawodników, jest to, że sztab trenerski chce stworzyć atmosferę pracy bez nadmiernej rywalizacji wewnętrznej. Poziom stresu na tak dużej imprezie i tak jest już wystarczająco wysoki" - kończy Thomas Thurnbichler.

    To wygląda jak wbijanie sobie samemu gwoździa do trumny. Normalnie mi się nóż w kieszeni otwiera.. Jeszcze to o tym, że pozycja w PŚ czy najwyższe miejsce w konkursie w sezonie, to jest jakiś argument, tak to stwierdzenie jest antyargumentem, bo przecież rywalizacja na każdym etapie jest związana z pewnym stresem i nie da się tego uniknąć. Po prostu trener ma innych za idiotów tworząc takie idiotyczne tłumaczenie ..

  • Marmi początkujący

    Nie, to nieprawda, że teza o niezabieraniu rezerwowego jest nie do obrony. Trener to wytłumaczył i dla mnie jest to logiczne.
    Może się to okazać błędem, ale to się okaże. Jeśli którykolwiek ze skoczków w pierwszym konkursie zaprezentuje się istotnie lepiej od średniej w sezonie i nie będzie się dało tego wytłumaczyć warunkami akurat podczas jego skoku to będzie dowód na słuszność takiego posunięcia.
    Analogie do poprzednich MŚ są nieistotne, nasza kadra potrzebuje wstrząsu czy zmiany aby mieć szanse na to, żeby (nie licząc Wąska) osiągnąć choćby top10 w indywidualnym. Trener uznał, że szansa na to będzie, gdy nie będą się bali eksperymentować podczas treningów (że skoczą słabo i przez to ich nie wystawi) i to jest dobry argument.
    Znaczy rezerwowego nie ma tak naprawdę tylko na konkurs na skoczni normalnej tak nawiasem, na wszystkie pozostałe jest.
    Co prawda nie ten, który powinien, bo Żyła jedzie tylko z tą dziką kartą. Pytanie czy Wolny tam jest zasłużenie i tutaj zarówno średnia na konkurs jak i ostatnie wyniki świadczą na rzecz Stocha, więc moim zdaniem to on powinien być w tej piątce zamiast Wolnego. Ale czy Stoch może "wystrzelić" w Trondheim? Jeśli miałbym stawiać na to, czy on czy Wolny to prędzej ten drugi moim zdaniem.
    Tak czy owak moja teza jest taka, że decyzja o niezabieraniu najlepszego rezerwowego (bo tak jak mówię, na wypadek kontuzji/choroby jest ten zapas poza konkursem na normalnej) da się obronić. Albo inaczej to jak broni jej trener mnie przekonuje.

  • luki2662 stały bywalec

    Proszę cofnąć się o 20 lat gdy trenem kadry B było dwóch młodych austriackich trenerów i gdy medale juniorskie zdobywali Ci którzy obecnie skaczą. Obecnie nie ma systemu szkolenia co owocuje że mamy fajnego trenera ale materiału na sportowe wystarczy brak. Ktoś tu pisze dawać młodych. Tylko jednak tu zaczynają być dwa różne systemy szkolenia i ta kadra B i juniorzy to jakieś przeciwstawne myśli zaczynają być i to gaszenie zapału do pracy nad sukcesem w przyszłości.

  • TheDriger weteran
    @Jakubek

    Co Ty właśnie napisałeś..., ehh pozdrawiam z planety Ziemia.

    -Po pierwsze chcecie wyliczać ile kosztuje punkt Stocha? Wyliczcie lepiej ile Stoch przynosi zysków PZNowi, a ile Wolny. I ile przez ostatnie 15 lat Stoch przyniósł niosąc na barkach polskie skoki, a ile Wolny.

    - Po drugie nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że Kubacki jest przyjacielem Stocha. A taki Wąsek na pewno traktuje Kamila jak wzór i swojego idola. Zresztą w każdym wywiadzie Stoch chwali Wąska. Sądzę, że kadra szybciej by się chciała pozbyć Austriackiego bajeranta z tunelami niż Stocha.

    -Po trzecie to ja serio nie wiem już w jakim uniwersum Ty żyjesz bo to przecież sam Małysz zasugerował Stochowi stworzenie własnego teamu, a wspominal o tym Małysz już nawet 2 lata temu, że to byłoby dobre dla Kamila. Małysz sam tak kiedyś zrobił i mu to pomogło i chciał pomóc Kamilowi w ten sposób. Więc to Kamil zgodził się na tą propozycję Po przemyśleniu.
    Kamil się nie wypina ma Małysza, bo Kamil to bardzo dobry i skromny facet. Na nikogo się nie wypina, a zresztą nie ma Małyszowi aż tyle do zawdzięczenia. Obaj mają taki sam wklad w polskie skoki, i to dzięki Stochowi Małysz mógł spokojnie odejść na emeryturę i jeździć sobie w Dakarze, a potem jeszcze na sukcesach Stocha jechał jako dyrektor i został prezesem.

  • Piotr S. weteran

    Obawiam się, że zwalnianie Thurbichlera nie będzie dobrym rozwiązaniem bo nie będzie nikogo lepszego na jego miejsce, nie po tym, co napisał Alexander Pointner o sytuacji ze Stoecklem. Trudno uwierzyć by po tym zechciał objąć kadrę polskich skoczków. Wszyscy sensowni trenerzy mają ważne kontrakty. Doleżal nie będzie dobrym wyborem bo wyniki Kamila nie rzucają na kolana. Sobczyk też nie bo Zografski jest na 30 miejscu klasyfikacji Pucharu Świata, a Paweł Wąsek na 14, Aleksander Zniszczoł na 24. Łukasz Kruczek miał dobre wyniki tylko z Kamilem i dlatego, że Kamil był genialnym zawodnikiem . O Radku Zidku lepiej nawet nie wspominać . To samo dotyczy Jiroutka. Jeśli chodzi o polską myśl szkoleniową to trzeba przypomnieć styczniowe Mistrzostwa Polski gdzie Sabirżan Muminow, który od wielu lat nie zdobył punktów w Pucharze Świata był lepszy od wielu polskich zawodników.

  • Kaczka Dziwaczka Kwak Kwak profesor
    @erytrocyt_ka

    Owszem ale na początku swego wywodu zaatakowałaś powołanie Żyły sugerując, że jego wyjazd za zasługi nie jest ok. Oczywiście powinna jechać szóstka zawodników.

  • erytrocyt_ka profesor
    @Kaczka Dziwaczka Kwak Kwak

    Chyba nie każdy doczytał do końca.
    Nigdzie nie napisałam, że Stoch ma jechać za Żyłę, tylko żeby jechał jako 6ty. To różnica.

  • MarcinBB redaktor
    @ren1143

    Nie mam ochoty na zapasy w kisielu, więc stwierdziłem, że zignoruję osobiste zaczepki i personalne insynuacje z poprzednich komentarzy. Uważam, że jedynie merytoryczna dyskusja ma sens, a skoro nie zaprezentowałaś żadnych merytorycznych argumentów, jedynie bezpodstawne i niezbyt sensowne zarzuty, to nie ma sensu tracić czasu, bo i nie ma się do czego odnieść. Jest też inne powiedzonko z wielbłądem (ze źródłem w dowcipie o czasach słusznie minionych) - "nie będę udowadniać, że nie jestem wielbłądem".
    Ale teraz pozwolę sobie zareagować, na coś innego.
    "mam silne przekonanie, że czynnik sportowy nie jest zdecydowanie najważniejszy przy tej nominacji."
    Czyli przyznajesz mi rację co do głównej myśli tego artykułu i głównego zarzutu wobec trenera. To nie czynnik sportowy zdecydował, a trener nie powiedział publice prawdy. Mamy najważniejszą imprezę sezonu a trener kadry narodowej, zamiast kierować się względami sportowymi, postanawia zająć się wojenkami koterii czy ustawianiem sobie relacji w środowisku. A jednocześnie ostro skrytykowałaś ten artykuł i zarzuciłaś mi, że jedyny powód, dla którego powstał, to moja stronniczość w powstałym konflikcie po jednej ze stron. Jak Ci się to spina, to nie wiem, ale podejrzewam, że nie jestem jedyną osobą, która zauważyła ten dość rażący brak konsekwencji.
    O nic nie pytam, bo nie spodziewam się koherentnej odpowiedzi na temat. Po prostu stwierdzam fakt.

  • Brygadzista doświadczony

    Cokolwiek się wydarzy, mam tylko jedną prośbę do zarządu PZN - jeżeli zrezygnujecie z TT po sezonie, to pożegnajcie się z nim jak ludzie, w przeciwnym razie nikt w przyszłości nie będzie chciał podjąć pracy z polską kadrą.

  • MarcinBB redaktor
    @Dama_Karmelowa

    Chciałem tylko doprecyzować: ja nie szukałem żadnych "kryteriów pod Stocha". Uzasadniłem, które kryteria moim zdaniem są sprawiedliwe i logiczne, a które mało sprawiedliwe i nielogiczne. I które wyglądają na kryteria dobierane post factum by usprawiedliwić taki, a nie inny wybór, dokonany wedle kryteriów pozasportowych o których publicznie nie powiedziano. Napisałbym taki sam felieton i użyłbym takich samych argumentów, gdyby nie chodziło o Stocha, tylko o Kota.
    Tak się składa, że jeszcze wczoraj wieczorem taki jeden przyszedł mi do głowy. Otóż ze słów trenera przed Sapporo, a także samej decyzji wysłania Macieja Kota do Japonii, wypływał wniosek, że Sapporo ma być bezpośrednią konfrontacją między tymi dwoma zawodnikami, który z nich ma dołączyć do kadry. Gdyby tak nie było, jaki byłby sens wysyłać tam Kota? Zamiast latać do Japonii, powinien odpocząć przed podróżą do USA, bo przecież w PK walczy dla nas o dodatkowe miejsce, albo właśnie polecieć tam wczesniej, by się zaaklimatyzować.
    Jednak wczoraj dowiedzieliśmy się, że kryterium wyboru to była liczba punktów oraz najwyższe miejsce w przekroju sezonu. Oznacza to, że Maciek musiałby zdobyć w Japonii co najmniej 102 punkty, by mieć ich więcej od Dawida Kubackiego (reszta wybranych ma ich jeszcze więcej a Piotr Żyła leci jako mistrz.) Zatem nawet dwa czwarte miejsca nie dałyby Kotu wyjazdu na Trodheim, bo choć spełniłby jedo kryterium, to nie spełniłby drugiego. Ba, nawet jakby dajmy na to był drugi i trzynasty, to choć jako jedyny Polak załapałby się na podium (czyli strefę medalową na mś) to zabrakłoby mu punktów do pokonania Kubackiego. Absurd. W takiej sytuacji byłoby oczywiste, że po pierwsze to Kota by skrzywdzono, po drugie byłoby to jeszcze bardziej wyraźnym osłabieniem polskiej kadry.
    Podkreślam - w decyzji trenera znacznie bardziej irytujący jest fakt, że nie zabrano szóstego skoczka, a nie to, że jest nim akurat Stoch. Krytyka decyzji TT obejmuje też nazwisko odstrzelonego właśnie dlatego, że nawet gdybyśmy mogli wysłać tylko pięciu, to rezygnacja akurat z tego zawodnika, a nie kogoś innego, budziłoby pewne wątpliwości. Pisałem przed Sapporo, że bardzo dobrze, że Kot i Stoch tam się skonfrontują bezpośrednio i było mi obojętne, kto by poleciał do Norwegii, byleby poleciał lepszy.
    Załączam ukłony dla Szanownej Damy.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl