Poczet skoczków polskich: Leszek Pawłowski - Ta joj, ta ja mistrz ze Lwowa…

  • 2005-11-23 07:51
Lwów - dawne polskie piękne miasto, obecnie na terenie Ukrainy. Spacerując po zaułkach tego miasta trudno się oprzeć urokowi tego miejsca - piękne domy, ślady polskości, Pomnik Mickiewicza w centrum, Cmentarz Łyczakowski, Cmentarz Orląt, liczne zabytki - wzrasta wtedy tęsknota za światem przedwojennej Polski; światem, którego już nie ma. Śledząc historię skoków narciarskich w Polsce na jeden odcinek cyklu „poczet polskich skoczków zawitamy właśnie do Lwowa.

W czasach, gdy Norwegowie osiągali już na swoich skoczniach ponad 40 metrów na terenie naszego kraju podzielonego rozbiorami, początki "podniebnej dyscypliny" były więcej niż skromne. I właśnie Lwów, a nie Zakopane, czy też Wisła, był miejscem, gdzie odbył się pierwszy zanotowany konkurs skoków narciarskich na ziemiach polskich. Dzisiaj, kiedy skoki narciarskie stały się dzięki Adamowi Małyszowi, niemalże naszym narodowym sportem, warto może przypomnieć ich początki, które zaczęły się właśnie w tym mieście. Przed stu laty w Parku Stryjskim, jednym z najpiękniejszych i największych w Europie, budowano pierwsze skocznie, na których pojawili się "śmiałkowie próbujący fruwać na nartach", czyli lwowska młodzież. Byli wśród nich m.in. członkowie późniejszych lwowskich klubów sportowych - Jarzyna, Kawecki, Pawłowski, Worosz, Józwa, Świtalski, Jawor i wielu innych. Bohaterem głównym tego tekstu o pierwszych skoczkach w Polsce jest Leszek Pawłowski. Zdjęcie zachowane w roczniku PZN z 1925 r. pokazuje przystojnego mężczyznę w muszce, marynarce. Na fotografii umieszczony jest autograf. Tak wyglądał w latach 20. Leszek Pawłowski.

Młodzież lwowską bardzo pociągał sport, a skoki narciarskie uważano za najpiękniejszą dyscyplinę sportów zimowych. Zachwycano się relacjami Holmenkollen i powszechna była chęć by podobne konkursy organizować we Lwowie. Pierwszy w dziejach polskiego narciarstwa konkurs odbył się 19 stycznia 1907 r. w Sławsku, a jego zwycięzcą został Leszek Pawłowski - jeden z najwszechstronniejszych sportowców "Czarnych", piłkarz, narciarz, cyklista, przed drugim Woroszem. O ile w skokach dominowali narciarze "Czarnych", to w biegach bezkonkurencyjni byli zawodnicy lwowskiej "Pogoni". W 1908 r. zawody o mistrzostwo Lwowa organizowano przy sztucznym świetle. Powszechnie za ojca polskiego narciarstwa uważa się Stanisława Barabasza, ale - jak twierdzi Roman Kordys - kolebką "białego szaleństwa" był Lwów. Na początku XX w. powstało Koło Narciarskie, w którym obok Romana Kordysa znaleźli się Zygmunt Klemensiewicz, Maksymilian Dudryk, Kazimierz Panek, Tadeusz Smoluchowski. W 1904 r. dołączyli oni do Towarzystwa Zabaw Ruchowych, a 2 stycznia 1907 r. z ich inicjatywy powstał pierwszy polski klub narciarski Karpackie Towarzystwo Narciarzy, mający swe oddziały w wielu miastach Galicji. Obok kierunku turystycznego, bardzo silnego w KTN-ie, od początków jego istnienia wybijał się także kierunek sportowej rywalizacji. Pierwszymi narciarzami I Lwowskiego Klubu Sportowego byli Józef Bizoń i Leopold Scherautz, którzy już ok. 1904 r. urządzali wycieczki narciarskie po okolicach Lwowa. Potem stali się zapalonymi sportowcami. Najbardziej zasłużonym propagatorem narciarstwa i taternictwa był w tym okresie prof. Zygmunt Klemensiewicz, wybitny fizyk, wykładowca politechnik we Lwowie, Londynie i Gliwicach. W okresie międzywojennym pełnił funkcję wiceprezesa PZN. Tak to lwowiacy tworzyli historię polskiego narciarstwa.

Całość artykułu znajdziesz tutaj...»

Wojciech Szatkowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (9308) komentarze: (29)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • jozek_sibek profesor
    Sonda kibiców z 18.11.2005r

    Klasyfikacja sondy.

    1 konkurs w Kuusamo.

    1.Małysz 41%
    2.Ahonen 22%
    3.Janda 9%
    4.Schmitt 6%
    5.Morgenstern 5%
    M.Hautamaeki 5%
    7.Romoeren 4%
    8.Ljoekelsoey 3%
    9.Kuettel 2%
    10.Loitzl 1%
    Hoellwarth 1%
    Uhrmann 1%
    Tak typuje 1740 kibiców.Ciekawe w ilu % będzie to zgodne z rzeczywistością

  • anonim
    Pierwszy konkurs

    Pierwszy w dziejach polskiego narciarstwa konkurs odbył się 19 stycznia 1907 r. w Sławsku, a jego zwycięzcą został Leszek Pawłowski - jeden z najwszechstronniejszych sportowców "Czarnych", piłkarz, narciarz, cyklista, przed drugim Woroszem. Był to pierwszy odnotowany konkurs na ziemiach polskich pod zaborami. Wcześniejszych wzmianek nie ma.
    Długości niestety nieznane ale nie więcej niż 10 -11 metrów.Tę informację podaje Narciarstwo Polskie, t.1., s. 58, art. dr Aleksandra Fredro-Bonieckiego, Historia narciarstwa polskiego 1907-1914. Wiemy, że skoki organizowano w Parku Lwowskim, Sławsku i w Zakopanem - pierwszy raz w 1911 r. na Kalatówkach (skoki 10 - 14 metrów). Pierwszym Polakiem, który startował w międzynarodowych zawodach w skokach narciarskich był Jan Jarzyna ze Lwowa. Pierwszymi zawodnikami uprawiającymi skoki byli więc lwowiacy: Pawłowski, Jarzyna, Bobkowski, Kawecki, Konig i Dutkiewicz.

    Natomiast pierwszy większy konkurs w wolnej Polsce to MP 1920 w Zakopanem, konkurs na Antałówce w którym wygrywa Pawłowski z najdłuższym skokiem na 14 metrów.

  • Daro bywalec
    @kto wie?

    Mialbym pytanie.Gdzie odbywaly sie pierwsze udokumentowane skoki w Polsce i kiedy? Wiem, ze na terenie Republiki Czeskiej pierwsze skoki zanotowano w zimie 1896, a pierwszy konkurs odbyl sie 21.2.1897 w Dolních Štěpanicích. Najdluzszy skok wynosil wtedy 19,5 m.

  • anonim
    regulamin skoków z 1912 r.

    Regulamin:

    W protokołach KTN znalazłem informację, że w sezonie 1911/12 ustalono regulamin skoków, czytamy "w zawodach w skoku rozstrzyga o zwycięstwie najdalszy skok i najpoprawniejsza postawa podczas skoku". A więc tak jak teraz, a więc nie tak znowu wiele się zmieniło... tylko style, skocznie, długości i ubiór.

  • anonim
    Nie na temat

    Gizmo!

    Więcej optymizmu chłopie - Małysz skacze na razie jak piszesz słabo, ale to są treningi! W zawodach może być już inna bajka... Trzeba zachować spokój i poczekać. a nawet gdyby już nic wielkiego nie zdziałał o i tak chwała mu za to, że zrobił to co zrobił... I tyle.



  • anonim

    jest spoko Mateja skoczył na trengu 141 cm bardzo licze na dobre skoki

  • anonim
    @W. Szatkowski

    O Jadwidze Guzik - jak widać - potwierdziło sie wszystko [choć może jej najdłuższy skok nie był aż tak imponujący], natomiast jeśli chodzi o skoki Marusarzówny - pytanie zadałam z czystej ciekawości :D Bo nigdzie nie znalazłam potwierdzenia takowej rewelacji.
    Czekam zatem na artykuł o przedwojennych skaczących kobietach :) Może jeszcze coś ciekawego uda sie znaleźć...
    Pzdr :)

  • anonim
    Helena Marusarzówna cd

    mmm-krakow

    Rozmawiałem też z p. Magdaleną Marusarz-Gądek, córką Stanisława Marusarza i oto co mi powiedziała, cytuję: - W tradycji rodzinnej nie ma informacji o tym, by Helcia skakała na Wielkiej Krokwi, ale nie można tego wykluczyć. Była osobą niesłychanie sprawną, i wcale nie ustepowała nawet Ojcu (St. Marusarzowi - W.S). Uważała swoją sprawność za naturalną i wcale nie jest wykluczone że oddała taki skok.

    Należy jednak powiedzieć jedno, że tzreba być odpowiedzialnym i nie tworzyć jakiejś legendy o skokach Helci skoro to nie jest udokumentowane ani w źródłach ani w prasie. Trzeba po prostu nadal szukać. I tyle.

  • anonim
    Podziękowania

    do Fanki

    Dziękuję Ci za dobre słowo o artykule. Miło gdy ktoś docenia robotę!

  • anonim
    Sukces - Jadwiga Guzik odnaleziona

    Sprawdziłem książkę telefoniczną owego Targu i zadzwoniłem. Rozmawiałem z p. Jadwigą Guzik, tą która skakała w Nowym Targu. Powiedziała mi, że skakała na Kowańcu na nartach biegowych, ale na małej skoczni na Kowańcu i najdłuższy jej skok wynosił 18-20 metrów, a nie jak tam było napisane 40 m. Pomagała ówczesnemu trenerowi KS "Podhale" Stanisławowi Dzioboniowi, asystowała mu, pomagała w deptaniu skoczni przed zawodami. Robiła to będąc jescze dzieckiem. - Dzieciństwo spędziłam na skoczni na Kowańcu - przyznała. Zjechała też na biegówkach po zeskoku skoczni 60-metrowej w Zakopanem. Była reprezentantka Polski w biegach narciarskich - taka jest prawda o p. Guzik.

  • anonim
    Skoki kobiet

    Co do Marusarzówny na Wielkiej Krokwi to trudno powiedzieć, trzeba to sprawdzić, ale raczej wątpię.

  • anonim

    @ Gizmo

    przestań siać panikę,
    i kopiowac i wklejac wszędzie z onetu wiadomości o Malyszu ,
    oni nigdy nie napisali nic mądrego i obiektywnego ,
    a tobie , życze więcej optymizmu , jeszcze nawet się zawody nie rozpoczęly , a ty siejesz zamęt ,
    i co z tego , że odstaje ?niech sobie teraz odstaje , zobaczymy , kto w lutym , będzie odstawal.
    A wogóle co ma wspolnego powyższy artykul z tym co piszesz ??

    @ W.Szatkowski
    kolejny bardzo dobry artykul , zaczynam coraz więcej dowiadywać się , na tematy sportowe jesli chodzi o skoki ,
    wielkie gratulacje dla ciebie.

  • anonim
    Baby rzondzom!! ;-D

    Cytowany przeze mnie wczesniej serwis podaje, że chodzi o Nowy Targ. Guzik była rekordzistką skoczni na Kowańcu, uzyskując około 40 metrów.
    Jeśli chodzi o Marusarzównę - w artykule wyraźnie stało, że chodzi o skoki na Wielkiej Krokwi. Stąd też pytanie - fantazja dziennikarza utożsamiła bieg zjazdowy ze skokami, czy fakt autentyczny i Helcia była np. przedskoczkiem na jakichś zawodach?

  • anonim
    Helcia Marusarzówna i Guzik

    Co do Marusarzówny to nie spotkałem się z informacją, żeby skakała, ale podczas biegu zjazdowego na Mistrzostwach Polski Helcia frunęła po trasie FIS II z dużą prędkością i, byc może, oddawała skoki w terenie, np. na słynnej "Hopce" na Goryczkowej. Natomiast nie słyszałem nic o niejakiej Guzik, mmm-krakow napisz proszę, z jakiego klubu pochodziła i kiedy startowała, może da to się ustalić, gdyż bardzo mnie to zaciekawiło.
    Pozdr. W

  • anonim
    .

    Co do Helci marusarzówny to nie znalazłem wzmianek o jej skokach, chyba że na zjazdówkach w terenie, gdyż podczas biegu zjazdowego na trasie FIS II z kasprowego helcia frunęła jak błyskawica, i mogła oddawać skokinp. na słynnej "Hopce"

  • anonim
    Małysz odstaje od Ahonena i Jandy

    Adam Małysz z dnia na dzień skacze coraz lepiej. Z tym, że na razie nie jest poziom zbliżony do najgroźniejszych rywali: Janne Ahonena czy jakuba Jandy. Bardziej do... Marcina Bachledy - czytamy w "Przeglądzie Sportowym".

    "Stosunkowo równą dyspozycję prezentują Małysz, Bachleda i Długopolski. Problemy ze stabilnością ma Mateja, ale najbardziej męczy się Stoch. On był w ubiegłym tygodniu chory i wciąż dochodzi do siebie" - powiedział Heinz Kuttin, trener kadry naszych skoczków.

    Po pierwszych próbach skoków na śniegu, obserwatorzy są zgodni - ponad przeciętność wybijają się przede wszystkim Ahonen i Janda.

    (Więcej szczegółów w "Przeglądzie Sportowym")

    TROCHĘ REALIZMU DRODZY FORUMOWICZE!!! CZAS ZRZUCIĆ KLAPKI Z OCZU, BO W PRZECIWNYM RAZIE SPROWADZENIE DO RZECZYWISTOŚCI BĘDZIE BARDZO BOLESNE !!!

  • anonim
    Skoki kobiet

    Serwis kobiety.skokinarciarskie.com, podaje, że biegaczka Jadwiga Guzik też skakała na nartach jako nastolatka. Ale co wypada nastolatce, to nie wypada "poważnej kobiecie" :-)
    W jednej z gazet kiedyś czytałam, że skakała tez Marusarzówna, ale nigdzie nie udało mi sie znaleźć potwierdzenia tego faktu. Stąd też nie wiem, czy to tylko się redaktor nie zagalopował.
    Prawdopodobnie skaczące kobiety były traktowane raczej jako "ciekawostki", a nie zawodniczki, stąd też nie ma ich wyników.
    Szkoda :(

  • anonim
    Worochta 1922

    do mmm_krakow

    MP w Worochcie rozegrano w 1922 r. od 4-6 marca. Dziekuję za uwagę, to moja pomyłka - zaraz poprawimy. dziekuję Ci mmm_krakow za wnikliwe czytanie tekstu. Błąd zrobiłem chyba z rozpędu.

  • anonim
    skoki kobiet w latach 30

    skoki kobiet w Polsce

    Nie spotkałem w źródłach, które mam, w latach 20.: wyniki, protokoły, prasa drugiej kobiety która by skakała na nartach oprócz Eli Michalewskiej Ziętkiewiczowej (SN PTT), żony majora, a potem pułkownika Władysława Ziętkiewicza. Ela była narciarką z charakterem, która potrafiła nawet nabić chłopaków tj. juniorów i seniorów w skokach. Była też Mistrzynią Polski w biegach narciarskich, mistrzynia Tatr na rok 1922. i byłaświetna. Widać to choćby po wynikach w tekście. Ale więcej kobiet, biorących udział w skokach nie widać w źródłach, a szkoda! Płeć piękna dodaje tej dyscyplinie uroku, zdecydowanie...
    Skoki były wówczas w Polsce zdecydowanie zdominowane przez mężczyzn. Zresztą nie tylko w Polsce. Natomiast w latach 30 Bronisława Staszel-Polankówna też skakała na nartach, ale nie tak jak Ela, na większych skoczniach, tylko na jakiś małych.Mało jest informacji na ten temat. Mam zdjęcia Eli i Bronci i może w przyszłości napisze o nich osobny tekst.

  • anonim
    Stereotypy

    Nie tyle "negatywna reakcja" co specyficzny stereotyp, że jednak nasi rodacy posługują sie specyficznym językiem, zwłaszcza z powodu "odcięcia" od żywego języka polskiego przez całe dziesięciolecia.
    Stąd też czasem nieświadoma "sugestia", że starsze pokolenie lwowiaków, to od razu usłyszysz "ta joj", natomiast młodsi - sporo naleciałości [głównie akcent] z języka rosyjskiego...

    No cóż, raz sie na tym stereotypie solidnie "przejechałam", to od razu mam "wysypkę" ;-)

  • anonim
    Przedwojenne skoki kobiet

    W artykule wymieniona jest też "skoczka" Elżbieta Michalewska-Ziętkiewiczowa... :D Ale chyba ona nie jest jedyną kobietą uprawiającą tę dyscyplinę sportu w tamtych czasach. ;-)
    Wielokrotnie tez pojawiają się informację, że w jakichś tam zawodach startowała kobieta, ale jej wyniki nie są uwzględniane - bo nie była facetem :D
    Poza tym "nie wypada" ;-)
    Kobiece skoki, jak widać, mają długą tradycję :D
    I swoista dyskryminacja pań w skokach - również :D

    W artykule podano, że Mistrzostwa w Worochcie były w 1923 roku, natomiast serwis kobiety.skokinarciarskie,com, podaje, że chodzi o rok 1922 - na podstawie ksiązki "Tatrzańskie diabły" J. Kapeniaka. Skąd ta rozbieżność?

  • anonim
    Zawołanie lwowiaków z KTN

    Ja już pisałem wcześniej, że "ta joj" było czyms w rodzaju zawołania narciarzy lwowskich, tak samo jak "Śnig,śnig, snig ...gu,gu,gu". I nie miałem oczywiście zamiaru naśmiewania się z naszych rodaków. Jest to podkreślanie, że pamiętamy o lwowiakach, także o "lwowskiej ulicy", bo nawet ta ulica była przesiąknięta polskością, że hej. A wymieniony tutaj prof. Klemensiewicz z pewnością by się nie obraził widząc ten tytuł, gdyż należał do twórców KTN i sam pewnie brał udział w powstaniu czegoś w rodzaju narciarskiego zawołania z tamtych lat. I tyle.

  • anonim
    Nima jak Lwów!!!

    Myślę, że masz sporo racji, aczkolwiek nie spotkałem się nigdy z negatywnymi reakcjami dotyczącymi naszych rodaków ze Lwowa czyli np. z wyśmiewaniem się z nich. Raczej zdecydowanie przeciwnie - tereny wschodnie, jak je nazwałaś "za Bugiem', Lwów, Wilno (gdzie też była skocznia narciarska na Antokolu) rodzą w nas tęsknotę za dawną Polską, II Rzeczpospolitą - rajem utraconym, niepodległością, suwerennością tamtych lat, politykami z prawdziwego zdarzenia, którzy walczyli o Polskę itd.. A przytaczane przez Ciebie filmy przedwojenne utrwaliły znakomitą atmosferę Lwowa - oazy polskości. I tylko żal w piersi wzbiera, że to nie jest już miasto na terenie naszego kraju. Dwa razy byłem we Lwowie (jadąc w góry Kaukazu) i czułem się w tym mieście jak u siebie - nigdy złego słowa nie powiedziałbym o ludziach ze Wschodu. Są otwarci, gościnni, przyjacielscy i kochają Polskę, mimo, że obecnie mieszkają na Ukrainie. Nigdy nie zapomnę jak w aptece mówilismy po polsku i jeden z ludzi zapytał: - Wy z Polski? Odpowiedziałem -Tak. No to wypijcie za Lwów! i nalał nam "setkę" "Lwowskiej Vodki" - nigdy tego nie zapomnę, tego szerokiego uśmiechu, jak usłyszał, że my z Polski.
    Kresy wschodnie cieszą się przecież nadal wielkim powodzeniem, estymą, nostalgią i niech tak będzie nadal. a pojedyncze głosy, uogólnienia na pewno tego nie zmienią... uogólnienia zresztą są zawsze szkodliwe.Pozdr. W.

  • anonim
    @Tomek Polski

    Tylko, że samo "ta joj" jest raczej bardziej utożsamiane z lwowską "ulicą", a trudno np. prof. Klemensiewicza stawiać w jednym szeregu z filmowymi Szczepciem i Tońciem :D
    Jak dla mnie "to ja, mistrz ze Lwowa", bez sformułowania "ta joj" :D

  • anonim
    mmm-krakow

    I czas to zmiec, ten sposob myslenia o rodakach znad Buga. Zgadzam sie z W Szatkowskim jesli pisze o Lwowie jako numerze jeden polskiego narciarstwa w tamtych czasach. Prage jednak zaznaczyc, ze nie chodzi mi tu o dyskusje polityczna czy Lwow jest polski czy nie. Te widze jako bez przedmiotowa i malo konstruktywna.

  • anonim
    Stereotyp "ta joj" :D

    W rezultacie potem, gdy dowiadujesz sie, że masz rozmawiać z kimś pochodzącym ze Lwowa, od razu nastawiasz się na charakterystyczną gwarę, właśnie ze słynnym "ta joj"...
    I zazwyczaj opada ci szczęka, gdy okazuje się, że jest inaczej :)))

    PS - z własnego doświadczenia, aczkolwiek przemilczę o kogo chodzi, bo ze skokami to nie ma nic wspólnego :D

  • anonim
    @W. Szatkowski

    Tylko, że to sformułowanie w polszczyźnie nabrało potem specyficznego znaczenia, zwłaszcza dzięki przedwojennym filmom. Stało się pewnym, uogólnieniem - dość negatywnym i sposobem myślenia o wszystkich rodakach zza Buga...

  • anonim
    A poro przywalenia

    do mmm-krakow

    A propo przywalenia się...To nie gwara, "ta joj ta ja mistrz ze Lwowa" było w tamtych czasach, latach 1907 - 1914, czymś w rodzaju zawołania charakterystycznego właśnie dla narciarzy lwowskich. Co prawda zakopiany z tamtych lat trochę się z tego nabijały, ale na stoku przed szybkimi jak błyskawica lwowiakami czuli głęboki respekt. Dlatego wybrałem właśnie taki tytuł, by oddać atmosferę tego pięknego okresu w historii polskiego narciarstwa, z 2 ośrodkami: Lwowem - jako pierwszą stolicą polskiego narciarstwa (polskiego, mimo, że nie było Polski na mapach Europy) i Zakopanego, które dopiero raczkowało, jeśli chodzi o narty. Dlatego też pozwolę sobie nie zgodzic się z Tobą. Polacy ze Lwowa znają oczywiście piękną polszczyznę, ale tak jak pisałem wcześniej tytuł oddaje pewien proces, ciekawy, o którym mało kto wie, że Lwów w polskim narciarstwie był pierwszy niż Zakopane. Nima jak Lwwów!

  • anonim
    Lwowska gwara :D

    Artykuł świetny, ale "przywalę" się do tytułu...
    Dlaczego jeśli mówi się o Polaku pochodzącym ze Lwowa, to od razu gwara i "ta joj"???
    Polacy-Lwowiacy nie znają pięknej polszczyzny? Bzdura...
    Swoją drogą na takim myśleniu też sie kiedyś solidnie "przejechałam"...

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl